Najnowsze artykuły
Artykuły
Czytamy w weekendLubimyCzytać276Artykuły
Świąteczny prezentownik, czyli pomysł na prezent. Kryminały i fantastykaLubimyCzytać4Artykuły
Prezent dla miłośnika książek: gadżety na święta (i nie tylko)Anna Sierant21Artykuły
Wielki Test o Czytaniu w TVP. Pytania o Kicię Kocię, Jólabókaflóðið i Bibliotekę Końca ŚwiataEwa Cieślik2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
D'Israeli

Znany jako: Matt Brooker
7
7,3/10
Pisze książki: kryminał, sensacja, thriller, komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,3/10średnia ocena książek autora
341 przeczytało książki autora
224 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Batman: Legends of the Dark Knight #117
Ian Edginton, D'Israeli
7,0 z 1 ocen
1 czytelnik 0 opinii
1999
Najnowsze opinie o książkach autora
Sandman: Panie Łaskawe Neil Gaiman 
8,5

Każda dobra historia gdzieś się zaczyna i kończy. Seria Gaimana powoli zmierza w tym tomie ku końcowi, z wątkiem Lyty Hall na przedzie. I to w jakim stylu!
W tej części historia krąży wokół znanej z drugiej części Dom Lalki, Lyty Hall i jej synka – Daniela. Pewnego wieczoru, gdy kobieta dała sobie chwilę wytchnienia i zostawiła chłopca pod opieką Rose, okazuje się, że zniknął. Policja jest bezradna i wtedy matka zwraca się o pomoc do Pań Łaskawych, znanych także jako Furie oraz Erynie. Wtedy ich celem staje się Morfeusz, Sen z Nieskończonych. Czy Śnienie przetrwa tę wojnę?
Panie Łaskawe to najgrubszy z tomów, wydanych w głównej serii. Patrząc na mnogość wątków i postaci, które tam się pojawiają, nie jest to nic dziwnego. Przez historię tego albumu płynie się jednak tak samo przyjemnie jak przy poprzednich – wciąga i trzyma, od pierwszej do ostatniej strony. Tu niestety zdążyłam sobie zaspoilerować niektóre wydarzenia. Zapomniałam, że wstępy do Sandmana najlepiej czytać po lekturze całości. Cóż… zdarza się. Mimo tego, komiks zaskoczył mnie kilka razy, głównie pozytywnie, w kwestiach dotyczących bohaterów i ich losów. Spotykamy wiele postaci z poprzednich tomów (ukazanych także w serialu) – Hoba Gadlinga, Paula McGuire’a, Alexa Burgessa, Rose Walker i innych. Całość jest podszyta gorzkimi nutami, utratą oraz śmiercią.
Prolog do historii był bardzo miłym wprowadzeniem – jeden ze Śniących został omyłkowo wzięty za gościa Morfeusza i oprowadzony po Śnieniu przez Luciena. Ucieszyłam się, przypominając sobie przy okazji Sandman: Dreamcast, zwłaszcza, że zostały tam zawarte cytaty z komiksów. Osobiście wyczekuję każdej sceny z nadwornym bibliotekarzem, więc bardzo mi miło, widząc jego większą obecność.
Więcej na: CzasoStrefa
Sędzia Dredd Tytan Rob Williams 
7,6

Tytan. Jeden z księżyców Saturna, na którym Departament Sprawiedliwości Mega-City One zbudował kolonię karną dla Sędziów - kryminalistów, którzy przeszli na ciemną stronę mocy. Ongiś członków elity, panów życia i śmierci, a obecnie wyrzutków wegetujących niczym zwierzęta na krańcach układu słonecznego. Zapomniałbym jeszcze o drobnym detalu... aby móc oddychać atmosferą kolonii karnej skazańców poddaje się drobnej operacji - amputacji nosa i chirurgicznych modyfikacjach płuc i gardła. Oczywiście powyższy zabieg jest raczej nieodwracalny...
Nikogo więc chyba nie dziwi fakt, iż pewnego pięknego dnia skazańcy się buntują i zaczynają zagrażać Mega-City One. Do stłumienia rebelii wysłany zostaje elitarny oddział sił specjalnych (taki plutonik Gromu na sterydach) oraz Dredd, człowiek, który sam jeden zapełnił zdecydowaną większość cel na Tytanie...
Oczywiście później akcja przenosi się do samego Mega-City One, które niemal cudem udaje się uratować. Swój epizodyczny występ ma również Imperium Sowieckie w całej jego czerwonej chwale.
Album niniejszy, który napisał Rob Williams, a narysował Henry Flint, nie jest może jakimś wielkim arcydziełem, ale mamy tu do czynienia z solidnym mrocznym s-f. Czyta się toto z zaciekawieniem, nie mniejszą przyjemność sprawia kontemplowanie rysunków. Więc czego chcieć więcej?
Kawał porządnego komiksu o Dreddie. Polecam.
PS.
Wszystkim malkontentom pragnę wyjaśnić, iż na okładkowej chabecie Dredd jeździł nie po Tytanie, a po Mega-City One ;)