Dobry kłamca Nicholas Searle 6,0
ocenił(a) na 57 lata temu Pozycja reklamowana jako thriller psychologiczny, w którym dwie osoby prowadzą wobec siebie skomplikowaną grę. Oryginalnym chwytem jest uczynienie z bohaterów pary staruszków, rzecz raczej niespotykana w dreszczowcach. To chyba jedyny pozytyw książki, bo rzecz cała jest przegadana i zwyczajnie nudna. Poza tym autora zgubiły nadmierne ambicje, chciał bowiem zrobić z książki jednocześnie thriller, rzecz psychologiczną i moralitet. To co dostaliśmy nie jest ani jednym, ani drugim, ani trzecim.
Zaczyna się tak, że na portalu randkowym spotykają się mężczyzna z przeszłością i kobieta po przejściach, decydują się zamieszkać ze sobą ale mają nieczyste intencje. Oboje bowiem od początku grają fałszywymi kartami, nawet przedstawiają się sobie pod fałszywymi imionami, udają przyjaźń a mają co innego na względzie. Powoli autor odsłania przed nami ich prawdziwe motywy.
Ciekawe jest to, że główni bohaterowie są starzy: mężczyzna, Roy przekroczył 70-tkę i to się widzi, ma różne dolegliwości związane z wiekiem, ale oczywiście trzyma się nieźle. Niemniej wiek i stan zdrowia Roya grają rolę w całej intrydze. Kobieta, Betty, jest o kilka lat młodsza, ale również w wieku mocno zaawansowanym.
Autor stosuje odwróconą skalę czasową: cofamy się w czasie poznając życie Roya, jest to dobrze napisane, ale zbyt rozwlekłe. Ma się nieodparte wrażenie, że autor chciał przez to dosyć szczegółowe opisanie życia Roya w odwrotnym porządku czasowym wypełnić książkę, uczynić ją grubszą.
Oczywiście rozwiązanie całej zagadki ma ścisły związek z przeszłością; prawdę mówiąc jest dosyć zmyślne. Niemniej, żeby doczekać puenty trzeba przebrnąć przez średnio ciekawe sceny z życia obu bohaterów.
Poza tym autora ponosi ambicja, chce z książki uczynić powieść psychologiczną i jednocześnie moralitet: pokazać nam czyste zło, i jego ukaranie. A psychologia tam nader płaska, zaś jako moralitet rzecz cała budzi poważne wątpliwości, bo zło w książce jakieś takie trywialne jest, mało okropne. Na nadmiernych ambicjach autora cierpi też poziom thrillera, bo napięcia tam mało, prawdę mówiąc tyle co brudu za paznokciem.
Słuchałem audiobooka w dobrym wykonaniu Jakuba Wieczorka.