Memy i graffy. Dżender, kasa i seks Agnieszka Graff 6,8

ocenił(a) na 56 lata temu Mam spory problem z tą książką. Z jednej strony cenię sobie Graff i jej oddanie dla poprawy sytuacji kobiet w Polsce oraz uwielbiam grafiki Frej, które w ironiczny sposób pokazują to, jak nam się w Polsce żyje, ale z drugiej...
W książce jest kilka dobrych felietonów (zwłaszcza na początku, w rozdziale dotyczącym kobiet w politycy i obok polityki). Całość uzupełniają grafiki Marty, które mniej lub bardziej odnoszą się do treści samych tekstów Agnieszki Graff.
Jaki mam problem? Brakuje mi jakiegokolwiek połączenia między poszczególnymi tekstami. Nie wyczerpują one tematu, a częstokroć nawet w ten temat nie wprowadzają. Autorka założyła chyba, że czytelnik sam ot tak domyśli się, do jakich sytuacji i terminów nawiązuje, a według mnie to zwodnicze, bo o ile faktycznie w felietonie w gazecie można liczyć na to, że dany temat jest świeży i raczej znany, tak w książce wydawanej już w jakiś czas po tym, gdy rzecz była na tapecie, przydałoby się jakieś choć krótkie wprowadzenie.
Poza tym, nie do końca rozumiem dlaczego w pozycji, która w sumie jest lekturą feministyczną w takim sensie, że dotyka spraw kobiet, Agnieszka Graff - ni z gruchy ni z pietruchy - nawiązuje w pewnym momencie do spięć na pograniczu polsko-żydowskim i polsko-romskim oraz daje nam felieton o...niepotrzebnym jej zdaniem Powstaniu Warszawskim. I nie chodzi tu o to, czy z autorką się zgadzam, czy nie (choć zdecydowanie nasze poglądy są zbieżne),tylko o to, że kompletnie mi ta tematyka tu nie pasuje, dotyczy absolutnie innych zagadnień niż te, które są poruszane w pozostałych 95% lektury.
Nie jestem też przekonana do namiętnej nagonki na kościół katolicki prowadzonej przez Graff. Fakt - sama nie jestem wierząca i kompletnie nie podoba mi się to, co Kościół o kobietach mówi i jak traktuje problem pedofilii w swoich szeregach, ale moim zdaniem Graff za bardzo na tym temacie się skupia, przez co umyka jej wiele innych, równie palących kwestii.
Podsumowując, książka jest okej, ale nie można jej czytać bez jakiejś wiedzy własnej i całkowicie zawierzać autorce jej osądom. To dobre uzupełnienie do własnych przemyśleń, ale jednocześnie mocno jednostronne i trochę niepoukładane. Ale ogólnie polecam - zawsze dobrze poczytać o tym, co patriarchat wyczynia dzisiaj z kobietami i zastanowić się nad tym problemem.