Najnowsze artykuły
- Artykuły17. Nagroda Literacka Warszawy. Znamy 15 nominowanych tytułówLubimyCzytać1
- ArtykułyEkranizacja Chmielarza nadchodzi, a Netflix kończy „Wiedźmina” i pokazuje „Sto lat samotności”Konrad Wrzesiński6
- ArtykułyCzy książki mają nad nami władzę? Wywiad z Emmą Smith, autorką książki „Przenośna magia“LubimyCzytać1
- ArtykułyŚwiatowy Dzień Książki świętuj... z książką! Sprawdź, jakie promocje na ciebie czekają!LubimyCzytać7
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Paweł Szuszczyński
1
5,8/10
Pisze książki: powieść historyczna
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
5,8/10średnia ocena książek autora
33 przeczytało książki autora
3 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
65 dni operacji Dunaj Paweł Szuszczyński
5,8
Tego audiobooka wypatrzyłem w aplikacji na smartfonie, z której regularnie korzystam. Kilka tygodni temu obchodziliśmy 50 rocznice inwazji ma Czechosłowację. Z tej okazji przesłuchałem nawet audycji radiowej w czeskim radio. Słuchałem oryginalnych nagrań z 20 i 21 sierpnia 1968. Zrobiło to na mnie niesamowite wrażenie. Zainspirowało mnie to do przesłuchania niniejszej książki.
Ta książka to wspomnienia polskiego oficera Ludowego Wojska Polskiego, który brał udział w inwazji na Czechosłowację. Wspomnienia napisane kilkadziesiąt lat po tych wydarzeniach. W pewnym sensie autor rozlicza się z historią i z własnym wkładem w historie współczesną. Bardzo mądrze napisana jest ta książka. Bardzo po ludzku.
Inwazja na Czechosłowację to była wielka tragedia. Dobrze, że ta tragedia nie miała większych rozmiarów. Wspomnienia Pawła Szuszczyńskiego potwierdzają jak często pojawiały się sytuacje, w których rozlew krwi był bardzo bliski. To, że nie doszło do bratobójczych walk zawdzięczamy chyba naturze Czechów i Słowaków, którzy woleli stawiać na bierny opór niż na aktywną walkę wręcz.
Retransmisja czeskiego radia z dnia inwazji była dla mnie bardzo wzruszająca. Spikerzy radiowi z własnej inicjatywy nadawali i prosili o spokój oraz powstrzymywanie się od agresji względem najeźdźców m.in. z Polski.
Książka Pawła Szuszczyńskiego pokazuje drugą stronę medalu. Zwykli, normalni ludzie zostali wmanipulowani w inwazje na sąsiedni kraj, tylko dlatego że Wielki Brat w Moskwie tak chciał.
Ta książka pokazuje w ciekawy sposób według jakich mechanizmów zwykły człowiek potrafi być wplątany w przykre okoliczności historyczne. To dobra książka, polecam szczególnie miłośnikom najnowszej historii.
65 dni operacji Dunaj Paweł Szuszczyński
5,8
Jest to w sumie prosta opowieść podporucznika saperów biorącego udział w "bratniej pomocy dla Czechosłowacji". Prosta ale ma w sobie kilka elementów, które mnie uwiodły.
Po pierwsze ta książka była napisana praktycznie takim językiem, jakiego wówczas używano. Gdyby wyciąć z niej kilka akapitów komentujących i oceniających tę operację z perspektywy czasu, to można było ją wydać w latach siedemdziesiątych - ideologicznie by pasowała. A to mi się właśnie podoba, nie cierpię wspomnień pisanych po latach z takim nastawieniem, że "wiedziałem, że to jest złe", "nie chciałem tego robić ale mi kazali". Nie ma ta tu takich kłamliwych usprawiedliwień.
Po drugie: genialnie i prawdziwie, może nawet wbrew intencjom autora, pokazana jest przaśność i śmieszność polskiej armii. Pododdział inżynieryjny wyjeżdża na dalekie miejsce postoju wyposażony w ciężkie wozy ale dowódca nie ma nawet prostego gazika, żeby utrzymywać łączność i załatwiać proste sprawy - na byle rekonesans musi zabierać terenowego Star-a, który nie rozpędza się powyżej 50 km/h. Wojsko jest przygotowane na trzecią wojnę światową ale na nowy akumulator do ciężarówki musi czekać miesiącami a w końcu kradną go z czeskiego kombajnu stojącego na polu. Kiedy przychodzi wrzesień (daleko jeszcze do zimy) to ciężkie Krazy trzeba odpalać za pomocą podpalonych szmat co niszczy turbiny. Wysyła się żołnierzy (oczywiście Starem) do macierzystej jednostki w Brzegu (12 godzin w jedną stronę!) żeby tam naciąć desek i przywieźć je z powrotem pod Ołomuniec. A te deski są potrzebne, żeby... zbudować wychodek dla generała. Poborowych ściga się i grozi ostrymi karami za otrzymaną w paczce ćwiartkę wódki, za to kadra wieczorami popija regularnie. Przy tym poborowi mogą się nie kąpać całymi miesiącami a do ich namiotu ciężko wejść. Czy można się dziwić, że kiedy pan podporucznik jedzie z poborowymi do macierzystej jednostki piłować pnie na deski to jego główną obawą jest to, żeby nie zdezerterowali?
Po trzecie: samo nastawienie polskich "pomocników" do Czechów i Czechów do owych "pomocników" to jest coś ciekawego.
Literacko słabe ale za to jaka to historia!
[Audiobook, czyta Sławomir Holland, 6 i pół godziny]