Zwierzęta wciąż nieznane Zuzanna Stromenger 6,6

ocenił(a) na 55 lata temu Książka z typu, który niezbyt lubię. O wszystkim i o niczym. Czyta się bardzo dobrze, nie można tu nic zarzucić. Również jeśli chodzi o ilość informacji. Chociaż… Być może jest jej za dużo. Gdyby chcieć porównać z czymkolwiek innym, blisko były by książki Dröschera. Jest tylko jedna, acz zasadnicza różnica. Dröscher dobiera przykłady opisywanych zwierząt dla zilustrowania pewnych zjawisk w świecie przyrody – opieki rodzicielskiej, konkurencji, świata zmysłów etc. Takie podejście wydaje mi się znacznie trafniejsze. Książkę Stromenger czyta się niemal jak podręcznik zoologii. Dokładnie taką ma ta książka strukturę. Przykłady są dobrane nie dla zilustrowania pewnych zjawisk, które są powszechne (i ciekawe!) wśród zwierząt, niezależnie od grupy systematycznej a pogrupowane wg grup systematycznych. Stąd podczas lektury dość rzadko odczuwałem nawiązania do podtytułu książki.
Niespełna 1/3 przeznaczona jest bezkręgowcom i oczywiście rozpoczynają tom opowieści o pierwotniakach, by stopniowo poprzez organizmy proste w budowie (gąbki, jamochłony) przechodzić do coraz bardziej skomplikowanych, kończąc na mięczakach i szkarłupniach. Potem oczywiście najwięcej miejsca przeznaczone jest na kręgowce. I jak w dowolnym podręczniku zoologii mamy kolejno ryby, płazy, gady, ptaki i ssaki. W przeciwieństwie jednak do podręczników, autorka nie skupia się na opisie zwierząt typowych dla grupy. Stara się pokazywać okazy często nietypowe, nie koniecznie pod względem budowy co przede wszystkim zwyczajów. Oczywiście nie wszystkim rodzinom czy rzędom autorka poświęca miejsce. Gdyby chcieć to zrobić, książka była by co najmniej trzy razy grubsza. Każdemu zwierzęciu poświęcone są trzy - cztery strony. Każda z tych opowiastek jest niewątpliwie fascynująca, ale – no właśnie! – nadaje się do czytania wyrywkowo, po dwie trzy opowieści na raz. Potem można sobie zrobić parę godzin przerwy, może dni, może miesięcy? Czytana non stop dość szybko nudzi, po kilku godzinach przy nawale nowych informacji zapomina się, o czym czytało się na początku. Czy ktoś próbował czytać Brehma non stop? Nie da się.
Początek jest bardzo zachęcający. Autorka rozpoczyna wstępem dotyczącym ewolucji i teorii Darwina. To nawiązanie do podtytułu. Zanosi się, że będzie to motyw przewodni całej książki. Niestety w trakcie lektury nawiązań do owego wstępu za dużo nie ma. Książkę można więc bez uszczerbku dla narracji czytać wyrywkowo w dowolnej kolejności. Można zacząć od gadów a zakończyć na pierwotniakach. Wydawało by się, że autorka pokusi się na jakiś epilog. Jakieś podsumowanie spinające klamrą, razem ze wstępem, całość treści. Niestety książka kończy się nagle, niczym jakiś drukarski defekt, Po kolejnej opowieści o kolejnym przedstawicielu ssaków nagle dostajemy indeks. Koniec, kropka, więcej nie będzie.
Nie brakuje w książce dość zabawnych i jednocześnie zaskakujących refleksji autorki. W rozdzialiku traktującym o rekinach, gdzie autorka zestawia dane statystyczne dotyczące ataków rekinów na ludzi, stwierdza, że jest zupełnie niepojęte, dlaczego w większości ataków na surferów, nurków i innych ludzi ataki dotyczyły mężczyzn a nieliczne kobiet. A powód może być banalnie prosty – być może ta statystyka w jasny sposób pokazuje, że owe sporty to bardziej domena mężczyzn plus fakt, że to mężczyźni statystycznie są bardziej skłonni do zachowań ryzykownych i lekceważenia niebezpieczeństwa. Takich zaskakujących „zastanowień” autorki w książce jest kilka.
To, co jednak w moim odczuciu mocno obniża wartość książki to niemal kompletny brak ilustracji. Być może to jakaś wada składu, ale mój egzemplarz zaopatrzony jest jedynie w czterostronicową barwną wklejkę – osiem zdjęć. Gdyby autorka opisywała zwierzęta znane (a nie, jak w tytule – wciąż nieznane),nie byłby to problem. Tymczasem w trakcie lektury wielokrotnie musiałem wspierać się wujkiem Googlem i ciocią Wiki ;-) Książka o zwierzętach bez ilustracji to pół książki. Stąd moja dość surowa ocena gwiazdkowa.
P.S. Przeczytałem sobie oficjalny opis książki zamieszczony na LC pochodzący z oficjalnej strony wydawnictwa. Muszę przyznać szczerze, że chyba czytałem nie tę książkę ;-) Co prawda autorka w wielu miejscach nawiązuje do tematyki wypunktowanej na początku opisu, ale jeśli ktoś oczekuje jakiejś zwartej odpowiedzi na postawione w opisie pytania, srogo się zawiedzie. Refleksje na powyższe tematy są dość szeroko i luźno rozrzucone po książce. Jeśli czytelnik – a książka jest skierowana przecież do szerokiego kręgu czytelników nie związanych zawodowo z zoologią – nie wyczuli się na owe zagadnienia przed lekturą, najprawdopodobniej tej tematyki nawet nie zauważy. Widocznie byłem zbyt mało uważnym czytelnikiem ;-)