Najnowsze artykuły
- Artykuły„Słonimski. Heretyk na ambonie” Joanny Kuciel-Frydryszak. Nie tylko dla „poczciwych czytelników”Anna Sierant1
- Artykuły„Pragnienie opowiadania historii”: wywiad z Izabelą JaniszewskąSonia Miniewicz1
- Artykuły„Nie wyobrażam sobie życia bez pisania”: rozmowa z Igorem AdamczykiemSonia Miniewicz3
- ArtykułyGwiazda Hollywood czyta Tokarczuk, a „Quo vadis” i „Heartstopper” wracają na ekranyAnna Sierant5
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Jakub Oleksów
10
7,1/10
Pisze książki: komiksy, czasopisma
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,1/10średnia ocena książek autora
43 przeczytało książki autora
23 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Warchlaki #4.2 Spirits and Silent Sisters
Cykl: Warchlaki (tom 4.2)
6,6 z 7 ocen
10 czytelników 0 opinii
2019
Lis - 5 - Echa przeszłości
Jakub Oleksów, Dariusz Stańczyk
Cykl: Lis (tom 5)
7,8 z 4 ocen
4 czytelników 1 opinia
2017
Lis #4: Obława
Jakub Oleksów, Dariusz Stańczyk
Cykl: Lis (tom 4)
8,0 z 4 ocen
6 czytelników 1 opinia
2016
Lis #3: Próba charakteru
Jakub Oleksów, Dariusz Stańczyk
Cykl: Lis (tom 3)
8,0 z 5 ocen
9 czytelników 1 opinia
2015
Lis #2: Mimo woli
Jakub Oleksów, Dariusz Stańczyk
Cykl: Lis (tom 2)
6,7 z 9 ocen
12 czytelników 1 opinia
2015
Lis #1: Powrót do domu
Jakub Oleksów, Dariusz Stańczyk
Cykl: Lis (tom 1)
6,6 z 13 ocen
18 czytelników 3 opinie
2014
Najnowsze opinie o książkach autora
Lis #2: Mimo woli Jakub Oleksów
6,7
http://asafewarmplacewithbooks.blogspot.com/2015/07/dawid-i-goliat-wspoczesnie-lis-2.html
Z superbohaterami mam jeden problem: są idealni. Ludzie o ponadnaturalnych mocach (wymykających się często zdrowemu rozsądkowi i prawom fizyki),piękni, dobrzy, po przejściach, słowem: przerysowani. I zdaje się taki właśnie obraz jest przez czytelników lubiany - im mniej rzeczywistości, tym lepiej, jednak wszystko ma swoje granice i zbyt duża dawka perfekcji może spowodować mdłości. Dlatego właśnie tak miło na tle mainstreamowych bohaterów wyróżnia się „Lis”, znany już z poprzedniej recenzji.
Gabriel, zwykły chłopak obdarzony mocą w wyniku wypadku (ale czy rzeczywiście?),który swoje umiejętności postanowił wykorzystać nie dla dobra ludzkości, a dla własnej korzyści - zauważmy że o żadnym „złym lordzie” też nie ma tu mowy – napotyka na swojej drodze Strażnika, człowieka z misją ratowania społeczeństwa przed przestępczością. Jednak jego idea jest specyficznie realizowana: w obronie niewinnych, atakowanych na ulicy osób nie waha się zabić. Dochodzi do tego, że morduje również próbujących go zatrzymać funkcjonariuszy policji, stając się numerem 1 na liście poszukiwanych. Pierwszy zeszyt kończył moment konfrontacji obu panów i w drugim mamy już piękną scenę starcia. Lis nie jest zbyt chętny do bijatyki z obcym, który okazuje się być o wiele silniejszy od niego, próbuje więc ucieczki, i odkrywa z przerażeniem, że jego prześladowca nie dba za bardzo, czy komuś postronnemu stanie się krzywda w trakcie pogoni za nim. A w wyniku tego dochodzi właśnie do wypadku na warszawskiej ulicy…
Komiksu część drugą otwiera scena walki, a raczej wymachów i uników. Gabriel nie jest głupi, dobrze wie, co go czeka w starciu z silniejszym od siebie i salwuje się ucieczką, rozważając gorączkowo, kim właściwie jest spotkany przypadkiem mężczyzna – a wie tyle, że właśnie natrafił na znanego z mediów nocnego mściciela. Dostaniemy też trochę więcej informacji na temat przeszłości Strażnika, tego, jak stał się tym, kim jest i pewną wskazówkę co do przyczyn jego pojawienia się w Warszawie. Gabriel jest tu przedstawiony trochę jako bohater drugoplanowy, chociaż i o nim wspomina się przy okazji historii laboratoryjnych, ściślej: okoliczności w jakich opuścił dawną pracę. W tym zeszycie przysłowiowy haczyk zaczyna się klarować w coś większego, w opowieść o mrocznym klimacie, okraszonym często ironicznym poczuciem humoru.
„Sprawiedliwość? O, stary, chyba oglądaliśmy za młodu różne kreskówki.”
Świetnie zapowiada się intryga naukowca prowadzącego eksperymenty w laboratorium, w którym pracował Gabriel, i w którym doszło do wspomnianego wcześniej zdarzenia. Do opowieści dochodzi wątek korporacyjny, i chociaż wspomniano już o powiązaniach doktora z pewnymi majętnymi ludźmi w części pierwszej, tu rzecz zostaje poprowadzona dalej, dochodzą też sugestie czegoś bardziej skomplikowanego, z udziałem Polski na dodatek. Brzmi to trochę nieprawdopodobnie – i tu mój sceptycyzm podziela nawet kadra laboratoryjna – ale nie sposób nie zaciekawić się, o co właściwie chodzi. Czuję spisek, proszę państwa.
Tak jak w części pierwszej, i tu trudno zdecydować po czyjej stronie się właściwie stoi, i chyba zostanie to cechą charakterystyczną „Lisa”. Łatwo za to mogę ocenić, który z bohaterów wizualnie odpowiada mi najbardziej: Gabriel w swoim kostiumie wygląda jak nowoczesny, miejski asasyn, o szczupłej, zwinnej sylwetce z połową twarzy ukrytą za maską. Jest przyjemniejszy w odbiorze (chociaż wiem, że może być to tylko moje odczucie) niż Strażnik, którego toporna sylwetka owinięta szalikiem przywodzi na myśl kibica którejś z popularniejszych drużyn piłkarskich (piątka, Lisie, i podziw, ja bym zwiewała na sam widok). Ale to już tylko kwestia gustów kobiecych, zdaje się, bo jeśli chodzi o użytkowość, to konfrontację panów ogląda się jak przysłowiowe starcie Dawida z Goliatem – bez pewności jedynie, który z nich wygra: dobroduszny złodziej czy świrnięty bojownik o sprawiedliwość?
Wizualnie drugi zeszyt nie ustępuje pierwszemu w niczym, trzymając wysoki poziom oprawy graficznej. Rysunki zachwycają nadal mroczną, brudną kolorystyką, a zastosowane w scenach starć przejścia, rozbłyski, ślady wymachów oddają świetnie dynamizm akcji (moment, w którym Lis wali Strażnika młotem – coś cudownego). Moją uwagę zwróciły też wstawki ukazujące reakcje Gabriela, jak wyraz jego oczu, zdziwienie, zaskoczenie czy przestrach, przy całej powadze sytuacji nie sposób się czasem nie uśmiechnąć w takich razach. Gabriel prowadzi monolog wewnętrzny przez większość czasu, ale na podstawie mimiki jego twarzy mogłam sama sobie dopowiedzieć dobrych parę sformułowań, które mógłby wtedy rzucić. Cześć byłaby oczywiście niecenzuralna. Trochę inaczej niż poprzednio prezentuje się okładka, w pierwszym zeszycie była matowa, tutaj już mamy lakierowaną, różnią się też logiem wydawnictwa. Osobiście preferuję rozwiązanie z części drugiej jako nie tylko bardziej praktyczne – na macie zostawały odciski palców, nieestetyczne dość, wyglądające jak tłuste plamy – ale i względem znaku wydawcy wygląda to lepiej, logo jest czytelniejsze, wyraźniejsze i bardziej charakterystyczne.
Mogę śmiało przyznać, że nie rozczarowała mnie kontynuacja „Lisa”, chociaż historia stanowczo dawkowana jest zbyt skąpo, a na kolejną część przyjdzie czekać jeszcze trochę – premiera trzeciego zeszytu planowana jest na koniec sierpnia. Mam trochę własnych przypuszczeń na temat dalszego ciągu historii, więc niecierpliwie będę na niego czekać. „Mimo woli” spełnia wszelkie wymagania jakie można mieć wobec drugiej części znanych już przygód, dając tylko więcej smaków na ciąg dalszy. Obie części polecam więc każdemu, czy jest fanem komiksów czy nie, bo to rzecz, którą warto znać.
Lis #3: Próba charakteru Jakub Oleksów
8,0
http://asafewarmplacewithbooks.blogspot.com/2015/10/na-tropie-lisa-lis-3-proba-charakteru.html
Od recenzji drugiego zeszytu „Lisa” zdążyły minąć prawie trzy miesiące, tyle też mniej więcej dzieli premierę „dwójki” od jej kontynuacji, zatytułowanej „Próba charakteru”. Komiks ten trafił do mnie dopiero w ostatnich dniach i nie mogłam doczekać się, by wziąć go w swoje ręce, zważywszy też na fakt, że całość w stosiku kusiła położona bezczelnie na pobliskim stoliku… Z poprzednich tekstów łatwo było wywnioskować, jak bardzo przypadła mi do gustu postać Gabriela, który, jak na superbohatera, jest po prostu wyjątkowy i wyjątkowo polskiemu czytelnikowi bliski… ale o tym zaraz.
„Próbę charakteru” rozpoczyna scena ucieczki – osoby, które czytały wiedzą, a reszcie podpowiem, że Lisek ucieka przed Strażnikiem, zdecydowanym spuścić mu srogi łomot. Przy okazji tego starcia ucierpiało sporo niewinnych osób, w tym znajoma Gabriela, Zuza, którą zdążył on jeszcze uratować, podnosząc samochód, który przygniótł pannie nogę. Gabryś z trudem dociera do domu, czuje się tragicznie, jest przerażony i skrajnie zmęczony, więc po prostu pada na łóżko i śpi przez dwa dni. W tym czasie pojawiają się nowi bohaterowie: dwójka policjantów, którzy wpadają na trop jednego z panów, którym najpewniej jest Strażnik.
Akcji w tej części jest niewiele, końcowa scena ucieczki jest króciutka i następuje po niej moment niżu psychicznego i fizycznego Lisa, którego możemy obserwować w zupełnie innym, nie-bohaterskim ujęciu. Trudno nie docenić tej jego cechy, i wspomniałam już o tym wcześniej, niemniej jednak uważam rzecz za wartą podkreślenia: Gabriel jest po prostu „nasz”. Po akcji, w której wcale nie popisuje się szaleńczą odwagą i wyjątkowym szczęściem, a wręcz przeciwnie, zachowuje się jak normalny, przestraszony i sponiewierany człowiek. Nie rozważa co mógłby mu zrobić, jak uratować sytuację, nie przeżywa własnej nadludzkości, on po prostu wymiotuje, pada na łóżko i przesypia dwa dni, stawiając się potem w szpitalu u Zuzy z poczuciem winy i przez jej stan, i przez ten stracony czas. Lis jest od początku do końca superbohaterem z naszego podwórka: skończywszy studia nie znalazł wymarzonej i obiecanej pracy, wyjechał do Anglii, gdzie wcale dobrze mu się nie powiodło, a po powrocie nadal nic dobrego go nie czeka, więc radzi sobie z tym, co od losu niespodziewanie dostał. Kto z nas na jego miejscu nie zachowywałby się podobnie?
Postacią, na którą szczególnie zwróciłam uwagę przy okazji tego odcinka, jest pojawiający się po raz pierwszy komisarz Zgroza. Jego nazwisko brzmi odrobinę zabawnie w kontekście całej historii, jednak uosabia on wszelakie dobre cechy starego gliny: jest postrachem młodych, których lubi regularnie przepuszczać przez treningową wyżymaczkę, zbierając potem skargi, z którego to powodu (między innymi) nie lubią go wyżej postawione jednostki (których przedstawicielem jest niejaki Borowy),trzymające go jak dotąd zapewne tylko ze względu na jego skuteczność w działaniu, choć już metody, jakimi się posługuje, zdecydowanie im nie odpowiadają. Od gościa po prostu czuć autorytet i doświadczenie, nie sposób też zwątpić w to, że uda mu się Strażnika odnaleźć, ale co wtedy zrobi, pozostaje już w sferze domysłów i można mieć nadzieję tylko, że przeżyje to spotkanie.
Pojawia się tu też postać kobieca (poza epizodycznie pojawiającą się panną w opałach, Zuzą),czyli siostra Gabriela. Występując pod pseudonimem Queen_Bee, zdobyła sobie moją sympatię już samym wizerunkiem, bo też i gust co do ubrań ma wyborny. Jest też ruda (jak Zuza zresztą, choć trochę w innym odcieniu; Lisowcy, rude górą, tak trzymać!),pewna siebie i, jak na razie, tajemnicza. Doskonale wie o zdolnościach brata i wydaje się wręcz nadzorować jego działania, choć z odległości, jako że sama przebywa chyba za granicą. Jako rodzeństwo zdają się tworzyć zgrany duet, w którym ona jest mózgiem, a on pięścią, wykonując zaplanowane przez nią działania. Całym swoim serduchem jestem za tym, by udało im się wszystko, co zaplanują, chociaż na pewno autorzy komiksu zaplanowali już dla nich sporo paskudnych rzeczy.
W tworzeniu zeszytu trzeciego brała udział też pani Dorota Papierska, biorąc na siebie rysunek, co, szczerze mówiąc, przyjęłam z pewnym zaskoczeniem i aż musiałam porównać ten odcinek z poprzednim. Różnice wychodzą po przyjrzeniu się: styl pani Papierskiej jest zdecydowanie staranniejszy, wyraźnie bardziej dba ona o szczegóły i mniej u niej kanciastości, dzięki czemu twarze postaci zyskują, może nie na urodzie (bo chyba nie o to chodzi, chociaż kobiece pyszczki są teraz specyficznie ładne),ale na pewno na charakterze i indywidualności. Poza tym faktem, kreska komiksu jest nadal cudownie brudna, kolory diabelnie intrygujące i klimatyczne, a panorama Warszawy nocą, wykonana jeszcze przez pana Jakuba Oleksów cieszy oko bardziej, niż mogłaby to robić ta prawdziwa.
„Lis #3: Próba charakteru” niesie ze sobą więcej informacji niż akcji, nie oznacza to jednak wcale, że jest nudny. Wręcz przeciwnie: nowe postacie i poznawanie starych z nieco innej perspektywy wciąga nie mniej niż walki i wybuchy. Takie potraktowanie tematu tylko wzmaga ciekawość i niecierpliwość w związku z oczekiwaniem na kolejną część, której data premiery nie jest jeszcze znana. Póki co, pozostaję przy zdaniu, że „Lisa” powinni znać nie tylko miłośnicy komiksu czy opowieści o superbohaterach ogółem, ale i każdy, komu osoba Gabriela choć ze słyszenia wydaje się być odrobinę bliska… bo nie wątpię, że wielu z nas znajdzie w nim troszkę siebie.