Najnowsze artykuły
- Artykuły„Jednym haustem”, czyli krótka historia opowiadaniaSylwia Stano6
- ArtykułyUwaga, akcja recenzencka. Weź udział i wygraj powieść „Fabryka szpiegów“!LubimyCzytać1
- ArtykułyLubimy czytać – ale gdzie najbardziej? Jakie są wasze ulubione miejsca na lekturę?Anna Sierant28
- Artykuły„Rękopis Hopkinsa”: taka piękna katastrofaSonia Miniewicz2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Rebecca Solnit
Źródło: https://www.karakter.pl/autorzy/rebecca-solnit
11
7,2/10
Urodzona: 24.06.1961
Amerykańska eseistka, historyczka i działaczka feministyczna. Napisała kilkanaście książek z pogranicza antropologii, filozofii i polityki, m.in. wielokrotnie nagradzaną Eadweard Muybridge and the Technological Wild West oraz Wanderlust: A History of Walking. Publikuje w wielu pismach, m.in. „Harper’s Magazine” i „Guardian”.http://rebeccasolnit.net/
7,2/10średnia ocena książek autora
3 581 przeczytało książki autora
5 674 chce przeczytać książki autora
70fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Pismo. Magazyn opinii nr 6 (66) / 2023
Mike Perkins, Rebecca Solnit
7,6 z 16 ocen
23 czytelników 0 opinii
2023
Pismo. Magazyn opinii, nr 1/20 / (wydanie specjalne) jesień 2020
7,4 z 15 ocen
32 czytelników 0 opinii
2020
Nadzieja w mroku. Nieznane opowieści, niebywałe możliwości
Rebecca Solnit
6,5 z 429 ocen
1638 czytelników 37 opinii
2019
Call Them by Their True Names: American Crises (and Essays)
Rebecca Solnit
8,0 z 2 ocen
16 czytelników 0 opinii
2018
Powiązane treści
Publicystyka
48
Aktualności
Konrad Wrzesiński
5
Stephen King o AI: Patrzę na to z pewną straszliwą fascynacją
Aktualności
Konrad Wrzesiński
39
Książki Kinga, Murakamiego, Atwood i Ferrante wykorzystane do trenowania AI
Publicystyka
Zofia Karaszewska
3
Dziękujemy za Dzień Kobiet, poprosimy o Świat dla Kobiet, czyli kilka lektur zamiast kwiatka
Panowie, macie kilka dni na lekturę książek, które zdecydowanie warto przeczytać przed nadchodzącym 8 marca.
Aktualności
LubimyCzytać
138
„Historia, która zmieni świat” – weź udział w konkursie!
Czy literatura może zmienić świat? 13. Festiwal Conrada odbędzie się pod hasłem „Natura przyszłości”. Poznaj szczegóły tegorocznego wydarzenia i dowiedz się, co zrobić, by otrzymać...
Aktualności
LubimyCzytać
2
Znamy program 13. Festiwalu Conrada!
Han Kang, Rebecca Solnit, Marieke Lucas Rijneveld, Behrouz Boochani, Brandon Hobson, a także Julia Fiedorczuk, Mikołaj Grynberg czy Dorota Masłowska – to tylko wybrani goście 13....
Aktualności
LubimyCzytać
1
Po stronie kobiet. Europejska Noc Literatury 2021
Programowi 10. edycji Europejskiej Nocy Literatury, organizowanej przez Strefę Kultury Wrocław, przyświecać będzie hasło „Po stronie kobiet”. Dziesięć książek, którymi rozwija ten...
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
Przemoc zaczyna się od przyjęcia założenia, które brzmi: mam prawo cię kontrolować.
18 osób to lubi
Feminizm, jak zauważyła pisarka Marie Sheer w 1986 roku, "to radyklany pogląd, że kobiety są ludźmi", pogląd którego nie przyjęto jeszcze po...
Feminizm, jak zauważyła pisarka Marie Sheer w 1986 roku, "to radyklany pogląd, że kobiety są ludźmi", pogląd którego nie przyjęto jeszcze powszechnie, ale który mimo wszystko się szerzy [s.172].
13 osób to lubiNajgorszy rodzaj krytyki stara się mieć ostatnie słowo i pozostawia nas wszystkich w milczeniu; najlepszy otwiera rozmowę, która nie potrzeb...
Najgorszy rodzaj krytyki stara się mieć ostatnie słowo i pozostawia nas wszystkich w milczeniu; najlepszy otwiera rozmowę, która nie potrzebuje końca.
12 osób to lubi
Najnowsze opinie o książkach autora
Róże Orwella Rebecca Solnit
7,6
Jak patrzymy na XX wiek, albo co umknęło nam gdy żyliśmy i czemu nie jedliśmy truskawek, i…działkowicze wszystkich krajów, łączcie się!
Outside my work the thing I care most about is gardening – George Orwell
Polecam przeczytać:
Esej Przemysława Wielgosza w „Dwutygodniku”*lub recenzję Renaty Lis w „Książkach”**
Orwell był pisarzem brytyjskim. Na poziomie idei trzeba mu dać takie oto łatki: empiryzm, zdrowy rozsądek, naturalizm, indywidualizm, liberalizm i ,last but the least, ostrożny optymizm.
Zaczynamy książkę od aktu nadziei. W pewnej chwili razem z Solnit podążymy w takie interpretacje antyutopii, gdzie autorka „Opowieści podręcznych”*** tłumaczy, że końcówka „1984” pochodzi ze świata, który patrzy już na reżim opisany w tej powieści jak na historię.
Gdy wał historii, a właściwie jej migawki przemknęły przez wiek skrajności, chyba coś nam umknęło. Chyba tak można nazwać tezę książki. Das Beste ist umsonst, pisał inny antyutopista z innej bajki. Uprawa róż nie kosztowała Orwella prawie nic, nawet obornik pod nie zbierał po koniach przechodzących obok jego działki.
Socjalizm, Anglia i inne sprawy
Orwell był socjalistą. Cóż to znaczyło w XIX-XX wieku? Pewna część klasy rządzącej w efekcie rewolucji przemysłowej uzyskała coś, co można nazwać „wyrzutem sumienia” albo „wrażliwością społeczną”. Ostatnim takim wybitnym anglosaskim socjalistą był John Rawls z jego zasadą dysferensji- nierówności, jeśli już muszą być i są uzasadnione, muszą być jak najmniej surowe dla najuboższych.
Nasz socjalista po Eton(elita elit) zagłębia się w czeluści świata biedaków w Londynie i Paryżu, walczy o socjalizm w Katalonii(gdzie uczy się, że dobro nie zawsze wygrywa),aby zdawać relacje bogatym i trochę mniej biednym czytelnikom(chyba na tym polega pisarstwo, odważni bogaci jadą w „niebezpieczne” miejsca aby móc później dyskutować o tym z innymi którzy nie są na tyle odważni). Niczym wielki Dickens kręci się po świecie i zbiera bajki o biednych. Ale nie bądźmy purytańskimi socjalistami-cynikami. George Orwell jak nasza Szymborska był także wielkim fanem „drobnych przyjemności”. Nieprzyzwoite pocztkówki, „dobre złe książki”, ogrodnictwo, wiejski krajobraz, nawet amerykańska literatura dziecięca. Solnit pisze: Cień śmierci przeraża i przygnębia niektórych, a innych skłania do życia pełną piersią: Orwell zdaje się, zaliczał się do tych drugich.
I przywołuje znaną przypowieść buddyjską o człowieku gonionym przez tygrysa, który nieopatrznie wpadł w urwisko. W ostatniej chwili złapał się krzaczka truskawki z dorodnym owocem, który nieuchronnie zaraz oderwie się i człowiek ten zginie? Cóż ten człowiek ma robić?
Rebecca Solnit gra kontrastami. Jak pogodzić umiłowanie angielskość i pogardę dla brytyjskiego imperializmu(nie może tego przecież uczynić sławny historyk Niall Ferguson w swoim dziele o British Empire****).
Orwell jak na naturalistę przystało(w końcu pochodził z kraju z Darwina i Wallace’a) od małego był przyrodnikiem. Ktoś napisał o nim, że poczynania polityków komentował tak samo jak zachowania gronostajów i obyczaje czapli(jedność świata).
Orwell-socjalista albo Orwell-antykomunista? Ale sam siebie określał jako „torysowski anarchista”!(kalejdoskopie ideologii kręć się, kręć!).Nade wszystko był zwolennikiem małych wspólnot sąsiedzkich, prostego wiejskiego życia i codziennej rutyny. Był w tym tradycjonalizm, umiłowanie dawnej wsi angielskiej i nieufność wobec rewolucji przemysłowej.
Nie samym chlebem…
Powinniśmy zaczynać od prawdy truizmów, „kamienie są twarde, a woda mokra”. Ten angielski empiryzm miał być antybiotykiem na XX wiek. Partia kazała odrzucić świadectwa zmysłów, ale ktoś kto jest z natury „anglikiem” nie może tego uczynić tak samo jak żyto nie może stać się pszenicą. Również „po angielsku” był podejrzliwy wobec prawd absolutnych, abstrakcji oraz teorii usiłujących nagiąć rzeczywistość za pomocą gróźb.
Solnit napisał jednak nie tylko Orwellu, ale i o różach. Uczyniła bohaterami rośliny. Jesteśmy tak zbudowani, że interesują nas ludzie. Reszta wymaga skupienia. Wychwytujemy z łatwością miny człowieka. Jednak czy róże nie mają swojego mikroświata? Uczy się takiego patrzenia w Polsce w szkole ekopoetyki(Julia Fiedorczuk i Filip Springer),a także wyczytać ją można u Urszuli Zajączkowskiej(„Patyki, badyle”).
Współzależność człowieka i jego wytworów oraz środowiska jest ciągle widoczna. Orwell jest obywatelem węglowej Anglii, która doprowadza jego płuca do katastrofy, ale pozwala mu też być beneficjentem systemu kolonialnego.
(…)bo głód, co ciała gnębi, nie szczędzi naszych dusz,
Tak, dziś o chleb walczymy, ale chcemy także róż!
Śpiewają feministki u progu XX wieku. Pracy i piękna chcemy, a nie tylko pracy. Walczymy, walczymy o ważne rzeczy, a może błahe rzeczy są równie ważne. Może czas żałować róże, gdy płoną lasy?*****
Komu właściwie nie pasują róże, albo i postulat różany(trochę piękna dajcie!)? Solnit znajduje pewną ciekawą sektę, o której piszę tak: „nigdy nie brakowało bowiem ludzi przekonanych, że czerpanie przyjemności z życia w obliczu cierpienia innych jest bezduszne i niemoralne, a przecież zawsze ktoś cierpi”. Warto to zrozumieć dobrze, bo wnioskowanie wygląda tak:
1. Na świecie jest cierpienie
2. Cierpienie jest złe
3. Cieszenie jest mniej ważne niż brak cierpienia
Ergo
Dopóki jest cierpienie, nie można się cieszyć.
Dopóki jest co najmniej jeden człowiek, który głoduje nie powinieneś oglądać ligi mistrzów, a czuć winieneś przygnębienie z tego oto powodu i praktykować ascezę. Pytanie ad vocem. Czy w ekonomii nadmiaru mamy problem z ascezą, czy jednak z przechyłem w stronę bhałostkizmu?
Solnit znowu na zasadzie kontrastu pokazuje sędziego trybunału w Hadze, orzekającego o zbrodniach w Bośni. Sędzia po opowieściach o zbrodniach wojennych idzie kontemplować obraz Vermeera. Co chce nam powiedzieć pisarka? Że bez ogrodów Orwella nie byłoby 1984? A bez Vermeera sprawiedliwego wyroku? Nie samym chlebem człowiek żyję.
Łysenko***** i cytryny Stalina
O jak można inaczej uprawiać rośliny! I ile to mówi o człowieku. Róże Orwella dzielą mile człowieczeństwa od cytryn Stalina. Łysenkizm panował nad biologią radziecką 35 lat, i jak pisał polski filozof Stefan Amsterdamski, pokazuje zagrożenia jakie wynikają z powiązań instytucjonalnych nauki z polityką i ekonomią. Łysenko był zarazem ignorantem i mistrzem „public relations”. Amsterdamski słusznie nazywa takich ludzi „szarlatanami”. Solnit, zgodnie z swoją zasadą kontrastu, pokazuje wzlot Łysenki-szarlatana i upadek Wawiłowa-naukowca. Łysenko wypowiedział wojnę darwinizmowi i genetyce(a więc filarom wiedzy biologicznej),i popierał razem z Stalinem stanowisko, że cechy nabyte są dziedziczne(lamarkizm, szyja żyrafy i takie tam). Przy okazji trzeba przypomnieć, że jednak tamten darwnizm był jednym z filarów rasizmu opartego na ówczesnej nauce hołubiącej eugenice i daleki był od współczesnej syntezy( dobór krewniaczy, altruizm, gdzie pierwszą inspiracją mogły być pracę Kropotkina o pomocy wzajemnej).
No dobra, ale o co chodzi z tym Łysenką? Twierdził, że stworzy gatunek pszenicy odporny na morzy Syberii. Solnit: przez ponad połowę XX wieku istniało głębokie i szeroko rozpowszechnione przekonanie, że wszystko i wszystkich można zreformować, dawne wartości odłożyć do lamusa, o przeszłości zapomnieć, przyszłość ujarzmić, ludzką naturę zaś odmienić. Co poszło nie tak? Amsterdamski: Uprzednie doświadczenia kontrolne – powiadał – są zbędne, wynik ich bowiem gwarantuje słuszna teoria. Stalin : to wy jesteście ten Wawiłow, co majstruje przy kwiatach zamiast pomogać rolnictwu?
Łysenko wymyślił sobie pszenicę na Syberii******, a Stalin cytryny pod Moskwą. Łysenko twierdził, że pszenica może stać się żytem. Orwell: najstraszliwszą cechą totalitaryzmu nie jest popełnianie przezeń „okrucieństw”, tylko atakowanie pojęcia obiektywnej prawdy”.
Grodzenie, niewolnictwo i mechanizacja
Kontrast Solnit: Ci, którzy postrzegali wieś jako miejsce odpoczynku i wytchnienia, najpewniej nigdy nie pracowali w polu.
Ile kosztuje wyhodowanie naszej przyjemności, naszej róży? Całkiem sporo. Solnit, która idzie tutaj w popularną interpretację(Pikietty inter alles),że bogactwo Europy oparte jest na krwi niewolników. Solnit opisuje obraz Reynoldsa przedstawiający przodków Orwella z czasów British Empire, ale zwraca uwagę na tło. Solnit: istotą imperium zawsze byli ludzie na pozór panujący nad rzeczami.
Interludium: Orwell zaklasyfikował kwiaty jako hobby, a posiadanie hobby uznał za cechę ludzi ceniących sobie wolność i prywatne życie. Inne cenne angielskie hobbies wg Orwella to: filatelistyka, hodowla gołębi, amatorska stolarka, zbieranie kuponów, krzyżówki, gra w lotki. Czy to nie jest to owo słynne NIEROBIENIE NICZEGO?(Orwell: ileż bowiem razy patrzyłem z rozczuleniem w sercu na ropusze gody czy też na parkę zajęcy boksujących się w młodym zbożu, myśląc jednocześnie o tych wszystkich szychach, które, gdyby mogły, przywołałyby mnie natychmiast do porządku. Na szczęście nie mogą”.).
Solnit:„Patrzenie lub słuchanie bez chęci zmiany tego, co się widzi lub słyszy”, „kontemplowanie rzeczy, których nie chcemy zmieniać(…)to sposób na odnawianie energii potrzebnej, by stawić czoła zniszczeniom”.
Fakty i czy wszystko jest polityką?
Czym jest dobra książka? Czy poruszanie się w ramach faktów jest wyzwaniem, czy obowiązkiem? Co z literaturą faktu( Kapuściński, i śmiechy Twardocha z „szkoły faktów”).
Orwell: wyobraźnia, tak jak niektóre dzikie zwierzęta, nie rozmnaża się w niewoli”.
Solnit: klarowność, precyzja, rzetelność, uczciwość i prawdomówność są dla Orwella przyjemnościami i wartościami estetycznymi.
Credo Orwella: tak długo, jak będę żył i starczy mi sił, będę nadal żywił stanowcze przekonania na temat stylu pisarskiego, miłował ziemię, po której stąpam, i czerpał przyjemność z solidnych przedmiotów oraz strzępów bezużytecznej informacji.
Solnit twierdzi, że opis rzeczy powszednich i czerpanie z tego przyjemności w powojennej UK było już aktem politycznym. Orwell nieustannie szuka azylów od państwa(które nieustannie się rozrasta, i wydaje się, że dzisiaj dzięki social mediom wie o nas więcej niż za czasów nawet najlepszych służb specjalnych). Takimi bastionami jaźni są dla niego życie prywatne, rodzina, związki osobiste.
Miłować rzeczy z tego świata, a nie z kolejnego. I znać ich cenę. Chyba takie jest credo umiarkowanego socjalisty.
Lekturki:
* https://www.dwutygodnik.com/artykul/10697-ogrody-orwella.html
** https://wyborcza.pl/ksiazki/7,154165,29663531,za-co-feministka-pokochala-orwella.html
*** https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4913859/opowiesc-podrecznej
**** https://lubimyczytac.pl/ksiazka/193843/imperium-jak-wielka-brytania-zbudowala-nowoczesny-swiat
***** zob. doskonały szkic o tym naszego filozofa Stefan Amsterdamskiego tutaj: https://wyborcza.pl/alehistoria/7,121681,27657361,gdy-nauka-przestaje-byc-dostarczycielka-bezinteresownych.html?_gl=1*8o5ye4*_gcl_au*MjA3MjMyMzI2My4xNzAyODg3NTUw*_ga*MTE4OTU0OTcyOS4xNjk1MDI2Nzkw*_ga_6R71ZMJ3KN*MTcwNTE2MjU2MC4yNzAuMS4xNzA1MTYzNTQ0LjAuMC4w&_ga=2.10848755.69841819.1704702524-1189549729.1695026790
A także w : https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5101612/tertium-non-datur-szkice-i-polemiki
****** https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4888713/patyki-badyle
******** Jednak żałuję róży i płaczę nad sobą…smęci MPJ
***** wymyślał również inne rzeczy. Amsterdamski: Po wojnie, w końcu lat 40., Łysenko opracował tzw. gniazdową metodę sadzenia drzew. Na niej oparty był wielki stalinowski plan przekształcenia przyrody w Azji Średniej. Wielkie pasy leśne miały zmienić klimat południowych, pustynnych rejonów kraju. Metoda oparta była na zaprzeczeniu istnienia wewnątrzgatunkowej walki o byt, czyli doboru naturalnego wewnątrz gatunku. Odrzucenie tej podstawowej tezy darwinizmu Łysenko uzasadniał tym, że Karol Darwin przejął ją od Thomasa Malthusa (1766-1834),a Malthusa krytykował Marks.(…) Wszystkie te metody oparte były na przekonaniu, że odpowiednio manipulując warunkami zewnętrznymi, można dowolnie przekształcać gatunki, a cechy nabywane w toku rozwoju filogenetycznego przekazywane są dziedzicznie. Te właśnie koncepcje ekshumujące najbardziej naiwne przekonania witalistyczne i teleologiczne, do których nie przyznałby się żaden szanujący się współczesny witalista, nazwane zostały „twórczym darwinizmem" lub „biologią miczurinowską". Nb: polska pisarka znalazła tam jakieś inspiracje. Zob.: https://lubimyczytac.pl/ksiazka/240965/uprawa-roslin-poludniowych-metoda-miczurina
Książki. Magazyn do czytania nr 3 (60) / 2023 Artur Międzyrzecki
6,8
Lubię 'Książki. Magazyn do czytania' to właściwie jedyne czasopismo poświęcone książkom, które czytam – poza tym przeglądam w Empiku 'Nowe książki', ale ich nie kupuję. Czasopismo jest znakomitym źródłem informacji o nowościach książkowych, znajdziemy też w nim sporo interesujących materiałów okołoksiążkowych.
Ozdobą czerwcowego numeru z tego roku jest duży i ciekawy artykuł omawiający twórczość Cormaca McCarthy'ego, tu redakcja miała nosa, bo wiadomość o śmierci pisarza przyszła tuż po oddaniu numeru do druku. Ciekawy jest też wywiad z Orphanem Pamukiem na temat jego ostatniej książki, 'Noce zarazy'. Muszę się przyznać, że jeszcze nie przeczytałem żadnej książki noblisty, czas to nadrobić!
W tym grubym żurnalu – 138 stron formatu A3, znajdziemy też rzeczy słabsze. Irytują mnie na przykład omówienia książek angielskojęzycznych, czy zostaną przetłumaczone i wydane u nas – Bóg jeden wie. I tak w tym numerze mamy duży artykuł o pożegnaniu z plażami oparty na książce 'The Last Resort' Sarah Stodoly, może ktoś ją przetłumaczy i opublikuje...
Poza tym nie lubię w tym piśmie systematycznie zamieszczanych list najlepszych książek, zawsze to sprawa subiektywna i mało reprezentatywna. W tym numerze mamy '20 kryminałów wszechczasów' wybranych przez Martę Górną i Martę Bratkowską. To lista dziwna, na przykład znajdziemy na niej dwie pozycje Jamesa Ellroya a żadnej Georgesa Simenona. Jeśli chodzi o twórców czarnego kryminału, to jest Dashiell Hammett (Sokół maltański) i Raymond Chandler (Żegnaj laleczko),a nie ma Rossa MacDonalda, który twórczo rozwinął ten gatunek. W gatunku kryminały skandynawskie jest Stieg Larsson (Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet) i Jo Nesbo (Człowiek nietoperz),a nie ma prekursorów skandynawskiego kryminału, Maj Sjöwall i Per Wahlöö (Śmiejący się policjant). Nie wiadomo też, dlaczego na liście znalazły się reportaże: 'Z zimną krwią' Trumana Capote i 'Pod sztandarem nieba' Jona Krakauera, to przecież nie kryminały, zamiast jednego z nich można było włączyć znakomity reportaż Łuki 'Nie oświadczam się' traktujący o zbrodni pod Połańcem.
Mimo tych zastrzeżeń wciąż wracam do tego magazynu, jak już wspomniałem to dla mnie ważne źródło informacji o nowościach książkowych. Właśnie ukazał się nowy numer, zaraz po niego sięgnę.