Najnowsze artykuły
- Artykuły100 najbardziej wpływowych osób świata. Wśród nich pisarka i pisarz, a także jeden PolakKonrad Wrzesiński1
- ArtykułyPięknej miłości drugiego człowieka ma zaszczyt dostąpić niewielu – wywiad z autorką „Króla Pik”BarbaraDorosz1
- ArtykułyWydawnictwo Emocje – nowa marka na polskim rynku książkiLubimyCzytać2
- ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Szczęście ma smak szarlotki“ Weroniki PsiukLubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Zachary Karabaszliew
Znany jako: Zahari, Zack KarabashlievZnany jako: Zahari, Zack Karabashliev
1
6,3/10
Pisze książki: literatura piękna
Urodzony: 1968 (data przybliżona)
Urodzony w Warnie, bułgarski pisarz, dziennikarz, redaktor, eseista, autor sztuk teatralnych. Studiował na Uniwersytecie w Szumenie. Przez wiele lat mieszkał z rodziną w San Diego, California (USA). Debiutował w 2008 roku powieścią 18% szarości (18% Сиво),która uzyskała w Bułgraii status bestsellera, doczekała się siedmiu wydań i została uhonorowana prestiżową nagrodą Bułgarska Książka Roku; znalazła się także w finale Nagrody Eliasa Canettiego. W ankiecie przeprowadzonej przez radio BBC w czasie kampanii The Big Read znalazła się na liście 100 ulubionych książek bułgarskich.
6,3/10średnia ocena książek autora
34 przeczytało książki autora
39 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
18% szarości Zachary Karabaszliew
6,3
"Od pewnego czasu moje życie dzieli się na dwie części: p r z e d i p o. Ta druga obejmuje dziewięć dni samotności. Samotności najdotkliwszej zwłaszcza o tej porze między dniem a nocą, która jeszcze nie jest wieczorem, a już nie jest dniem. Wtedy czuję się bardziej samotny. Wszyscy odprężają się po pracy, a mnie aż ściska z powodu jej nieobecności. Sam jak yeti-wędruję wśród swoich myśli i nie ma schronienia..." (str. 15)*
Nie jest łatwo zagłuszyć ból po odejściu ukochanej osoby. Zack po dziewięciu dniach samotności wsiada w samochód i jedzie do Meksyku, by utopić smutek w „brudnym martinii" oraz niezobowiązującym seksie z jakąś poderwaną panienką. Zapewne skończyłoby się na kacu i wzięciu urlopu z pracy, ale Zack ma za dobre serce, chce pomóc kopanemu przez dwóch bandziorów mężczyźnie. Zbiegiem niefortunnych zdarzeń, nasz bohater ląduje za kierownicą vana, a tam odkrywa - o zgrozo! - nie, nie zwłoki, choć takie jest pierwsze skojarzenie na widok pękatego worka. Okazuje się, że bohater zwinął wraz z samochodem bandziorów całkiem potężnych rozmiarów worek marihuany. Co tu teraz zrobić z takim towarem? No trzeba go sprzedać. Dzięki swoim znajomościom Zack znajduje klienta, ale musi z niewygodną niespodzianką przejechać niemalże całe Stany Zjednoczone, by dotrzeć do swego przyjaciela do Nowego Jorku.
Znowu wsiada w samochód, zostawia za sobą wszystko, a droga, którą przebywa staje się projektorem wspomnień.
Na okładce wydawca informuje, że gdyby Jack Kerouac "przyjechał do Stanów Zjednoczonych z pokomunistycznej Bułgarii, znał Nietzschego, historię malarstwa i uwielbiał fotografować, napisałby <<18 % szarości>>". Coś w tym jest, na pewno słynną książką „W drodze" amerykańskiego autora z powieścią Karabaszliewa łączy motyw podróży, podczas której następuje weryfikacja życia bohatera oraz obraz ówczesnego środowiska. Zack, jadąc, nie tylko ucieka w przeszłość, by odgrzebać historię swojej miłości, ale również oddaje się filozoficznym rozważaniom na temat pojęcia czasowości, istoty sztuki, roli przypadku i fatum.
Bułgarski pisarz wprowadza do powieści trzy perspektywy: pierwsza z nich to teraźniejszość. W monologu Zack opowiada na bieżąco o tym, co spotyka go podczas wyprawy. Na tym poziomie wraz z bohaterem przemierzamy kolejne stany i przypatrujemy się rzeczywistości stacji benzynowych, małych knajpek, pokoi hotelowych. Te rozdziały skrzą się dowcipem, choć bohaterowi zapewne w niektórych sytuacjach nie jest do śmiechu. Karabaszliew stawia na drodze Zacka oryginalne postaci- dziewiętnastoletnią samobójczynię, która, moim zdaniem, ma zadatki na schizofreniczkę, stewarda, który kiedyś na Alasce prowadził audycję „Godzina jasności", Molly, sprzedawczynię z prowincjonalnej wioski, która pomaga mu gonić złodziei.
Zack ma talent do przyciągania nie tylko freaków, ale również do prowokowania absurdalnych sytuacji. Zawsze musi się w coś w pakować, jak nie worek z marihuaną, to oskarżenie o zasilanie szeregów szajki przemytników narkotykowych, zasranie toalety po pożarciu półtora kilo niemytych czereśni, wtargnięcie do łóżka obcemu facetowi. To tylko kropelka w oceanie tarapat w jakie zostaje wplątany.
Zabawne perypetie przeplatane są retrospekcjami. Tu zostaje wprowadzona druga perspektywa związana ze wspomnieniami, w których zawarta jest historia związku Zacka i Stelli. Obserwujemy jak dwoje bliskich sobie ludzi oddala się od siebie, choć zdawać by się mogło, że są dwiema połówkami pomarańczy. Ona artystka, malarka zdobywająca sławę i on, niespełniony muzyk punkowy, pisarz, fotograf. Emigrują i chcą zdobywać świat. Typowa historia - studia, biedowanie, hipisowska rzeczywistość i wiara w to, że jakoś to będzie, skoro mamy siebie. Szczerze przyznam, że drażniły mnie te fragmenty. Schematyczne i nieco cukierkowe. W przeciwieństwie do krótkich dialogów, stanowiących sesję fotograficzną, które Karabaszliew wprowadza jako trzecią perspektywę. To właśnie w tych rozmowach, jak w soczewce skupia się całe napięcie między kochankami. Paradoksalnie, w tych najkrótszych formach odbija się relacja istniejąca między Stellą a Zackeim. To właśnie te fragmenty stanowią owe 18 % szarości, które mają być punktem zaczepienia i określenia odpowiedniego kąta do ustawienia czytelniczego światłomierza interpretacyjnego.
Powieść bułgarskiego pisarza jest nierówna, są fragmenty, które zaskakują i bawią, ale zdarzają sie rozdziały naszpikowane drażniącymi schematami. W powieści drogi istotna jest przemiana bohatera, tutaj przemiany nie ma, w przypadku Zacka podróż miała zastąpić psychoterapię. Zakończenie tej historii jest jednak mocno zawoalowane i tu mi właśnie zgrzyta, bo nie komponuje się z konwencją.
* cytaty z nawiasami pochodzą z książki Zacharego Karabaszliewa, 18 % szarości.
18% szarości Zachary Karabaszliew
6,3
Ostatnio ciągle trafiam na przesunięcia geograficzne - Czech pisze o Rumunii, Rumun o Hiszpanii, a ten oto Bułgar - o Stanach Zjednoczonych. Dla mnie Bułgaria jest setki razy ciekawsza od tychże Stanów, niemniej jednak już przestaję narzekać, bo powieść dobra, a nawet bardzo dobra. Pokazuje obrazki z amerykańskiego życia, kilka także z Bułgarii lat niedawno minionych, ale nie to jest jej największą zaletą. Karabaszliew napisał traktat prozą o tym, że zduszenie jakiejś części swoich pragnień powoduje, że i pozostałe zostają zduszone, a to, co dla nas najważniejsze, wcześniej czy później umrze z braku powietrza. I zostało to pokazane bardzo plastycznie, sugestywnie i dobitnie.
Użyłem słowa "traktat" mając na myśli wagę przesłania, nie zaś wyrafinowanie języka i hermetyczność stylu - tego tu nie ma. "Książkowe Klimaty" publikują zawsze książki ważne i dobre, często wybitne, ale nie trudne, nie takie, które od czytelnika wymagają wysiłku (takiej prozy trzeba szukać w Pograniczu, PIWie, w Karakterze, czasem w WAB, na pewno w Biurze Literackim). No i objętość - kartki są zadrukowywane stosunkowo dużą czcionką przy sporych marginesach i dużym odstępie między wierszami, zatem 400 stron w Klimatach byłoby dwustu pięćdziesięcioma gdzie indziej. Po co to? Czy po to, żeby mieć wrażenie, że książki z "Klimatów" szybko się czytają? Nie wiem. I żeby było jasne - to nie zarzut, to raczej zagadka.