

Żadna spacja nie zastąpi oddechu drugiego człowieka.
Zmieniłam kurs. Zboczyłam z zatłoczonych, uczęszczanej przez wszystkich trasy na rzecz nieznanych mi dotąd wąskich uliczek. Nie tam moje mie...
Zmieniłam kurs. Zboczyłam z zatłoczonych, uczęszczanej przez wszystkich trasy na rzecz nieznanych mi dotąd wąskich uliczek. Nie tam moje miejsce, gdzie śpieszą wszyscy. A dokąd oni mogą zmierzać? Jeśli nawet do portu... Cóż z tego? Z pewnością już tam dotarli. Czy to znaczy, że ja tam nie trafię, skoro nie deptałam im po piętach i nie przepychałam się, tracąc na to swoje wszelkie siły? Dojdę do portu. Dotrę wszędzie, dokąd tylko będę chciała. Moja droga będzie dłuższa, ale podążając nią poczuje zapach nieznanych mi dotąd kwiatów, poznam smak owoców dojrzewających w pełnym słońcu i doświadczę na swojej skórze powiewów nadziei. Tych, które spływają z nieba tylko wtedy, kiedy ciało połączy się z duszą i jako jedność pozwolą sobie posiąść pełną świadomość doświadczenia.