Gdzie się podziałeś, Buzzie Aldrinie? Johan Harstad 6,8
ocenił(a) na 85 lata temu W momencie, gdy słyszę określenie literatura skandynawska, automatycznie myślę o pisarzach kryminałów. Läckberg, Nesbø, Larsson, Horst i wielu, wielu innych od razu pojawiają mi się w głowie. Przypominam sobie tylko jedną książkę, która nie była kryminałem i napisała ją Norweżka Nina Lykke („Nie, po prostu nie”). Niemożliwe jest przecież, by skandynawscy twórcy pisali tylko i wyłącznie kryminały i thrillery. Na szczęście tak nie jest! I udowadnia to pochodzący ze Stavanger pisarz Johan Harstad w książce „Gdzie się podziałeś, Buzzie Aldrinie?”. Książka w Norwegii została wydana w 2005 roku, a w 2009 roku na jej podstawie nakręcono serial telewizyjny.
Główny bohater Mattias przyszedł na świat w momencie lądowania załogi Apollo 11 na Księżycu. Teraz Mattias to trzydziestoletni mężczyzna mieszkający w Stravanger ogrodnik, który marzy, by nikomu nie zawadzać i pozostać anonimowym trybikiem w machinerii wszechświata. Jako ogromny fan Buzza Aldrina, kosmonauty, który odgrywał drugoplanową rolę podczas lądowania na Księżycu, Mattias idealizuje jego historię i tak jak on pragnie pozostać niewidzialny. Od ośmiu lat żyje w związku z tą samą dziewczyną, kocha swoją pracę i marzy o byciu anonimowym i życiu w cieniu. Gdy jego najlepszy przyjaciel prosi go o towarzyszenie w charakterze dźwiękowca podczas koncertu, Mattias się zgadza i tak trafia na Wyspy Owcze. Planuje wrócić do domu po tygodniu, lecz los zakpi sobie z tego planu. Okazuje się, że wystarczy jedna kropla, by ocean zalał ląd. Czy Mattias wróci do domu?
Choć tytuł sugeruje, że główną rolę odgrywać tu będzie Buzz Aldrin, to tak jednak nie jest. Drugi kosmonauta jest metaforą życia Mattiasa. Zachowanie bohatera nie spotyka się z aprobatą rodziny i znajomych, choć z czasem akceptują jego inność i wrażliwość, a pełne zrozumienie przyjdzie dopiero wtedy, gdy chłopaka nie będzie wśród nich. Mattias chce tylko jednego, żyć spokojnie w cieniu i być numerem dwa. Nie chce być podziwiany, stać na piedestale. Z rozwagą wybrał swój zawód i spełnia się w ogrodnictwie. By jednak zrozumieć siebie, musiał trafić aż na Wyspy Owcze. Tam spotkał barwnych mieszkańców i zamieszkał w ośrodku wśród osób szukających pomocy. Czy uświadomi sobie, co tak naprawdę ważne jest w życiu i czy ucieczka przed światem to na pewno jedyne i najlepsze rozwiązanie?
Z ogromną ciekawością zaczynałam książkę Johana Harstada. Zaciekawił mnie przede wszystkim opis fabuły, a okładka dała mi powód do rozmyślań. Pierwsze co rzuca się w oczy to sposób opowieści, bowiem cała książka prowadzona jest w narracji pierwszoosobowej, która przeplatana jest retrospekcjami. Dzięki temu nasz bohater niczego przed nami nie ukryje, daje to możliwość zajrzenia w świat wewnętrzny Mattiasa i zrozumienia jego postępowania. Jeśli spodziewacie się gwałtownej akcji i mnóstwa dialogów, to możecie się poczuć zawiedzeni. Tutaj fabuła toczy się powoli, klimat jest wręcz melancholijny i pełno jest dygresji i nawiązań do przeszłości. Bardzo mi się to spodobało! Choć książka do najcieńszych nie należy, to nie mogłam się oderwać od tej słodko-gorzkiej opowieści. I miałam chwilę refleksji i wtedy tak bardzo dobrze rozumiałam głównego bohatera.
Moje spotkanie z lekturą „Gdzie się podziałeś, Buzzie Aldrinie?” uważam za bardzo udane. Zaletą tej książki jest bardzo dobre wykreowanie bohaterów, nie tylko postaci Mattiasa, ale także tych drugoplanowych. Choć to nie jest prosta lektura, warto się z nią zapoznać i przeczytać Mattiasie i jego poszukiwaniu siebie. Bo czy można całe życie stać w cieniu?