Popularne wyszukiwania
Polecamy
Mistrz Nam
Znany jako: Bùi Ngọc Hải
1
7,7/10
Pisze książki: biografia, autobiografia, pamiętnik
Urodzony: 29.04.1957
Mistrz Nam (ur. jako Bùi Ngọc Hải) - wietnamski mistrz wschodnioazjatyckich sztuk walki mieszkający w Polsce.
Przyszedł na świat w północnym Wietnamie, w biednej rodzinie.
Absolwent Akademii Wushu w Chinach.
W 1975 r. przyjechał do Polski. Studiował na Politechnice Gdańskiej.
W 1982 r. musiał wyjechać z Polski. Udał się do Francji, gdzie otworzył swoją szkołę sztuk walki.
Wielokrotny mistrz Francji w wushu.
Mistrz Europy w taijiquan.
W 1996 r. powrócił do Polski.
Założyciel Stowarzyszenia Chińskich Sztuk Walki Nama.
Występuje także w filmach i serialach.
W 2016 r. nakładem Wydawnictwa Czarne ukazała się publikacja "Niech żyje Nam", w której Julia Hamera spisała to, co o swoim życiu mówił Mistrz Nam.
Dwukrotnie żonaty: 1. Anna Maria Starczewska (od 28.07.1979, rozwód),3 córki: Lan (ur. 22.08.1979),Mai (ur. II 1981) i Julia (ur. 1984); 2. Bożena (ślub buddyjski).http://nam.waw.pl/src/nam.htm
Przyszedł na świat w północnym Wietnamie, w biednej rodzinie.
Absolwent Akademii Wushu w Chinach.
W 1975 r. przyjechał do Polski. Studiował na Politechnice Gdańskiej.
W 1982 r. musiał wyjechać z Polski. Udał się do Francji, gdzie otworzył swoją szkołę sztuk walki.
Wielokrotny mistrz Francji w wushu.
Mistrz Europy w taijiquan.
W 1996 r. powrócił do Polski.
Założyciel Stowarzyszenia Chińskich Sztuk Walki Nama.
Występuje także w filmach i serialach.
W 2016 r. nakładem Wydawnictwa Czarne ukazała się publikacja "Niech żyje Nam", w której Julia Hamera spisała to, co o swoim życiu mówił Mistrz Nam.
Dwukrotnie żonaty: 1. Anna Maria Starczewska (od 28.07.1979, rozwód),3 córki: Lan (ur. 22.08.1979),Mai (ur. II 1981) i Julia (ur. 1984); 2. Bożena (ślub buddyjski).http://nam.waw.pl/src/nam.htm
7,7/10średnia ocena książek autora
65 przeczytało książki autora
53 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Niech żyje Nam. Historia mistrza Mistrz Nam
7,7
Książka jest rewelacyjna. Zbyt często sięgamy po biografie wielkich przedsiębiorców: Jobsa, Muska, a zdecydowanie zbyt rzadko czytamy historie wydawałoby się, że zwykłych-niezwykłych ludzi. Biografia mistrza Nama to historia o wędrówce przez życie, metamorfozie, dojrzewaniu emocjonalnym, różnicach międzykulturowych, oraz o roli determinacji, samodyscypliny oraz wolności w naszym życiu.
Leżała kilka lat u mnie na półce - po czym sięgnąłem po nią w idealnym momencie. Koronawirusowa kwarantanna jest niczym, w porównaniu z izolacją jakiej doświadczył Nam. Dążenia do realizacji naszych materialnych pragnień są iluzją, przysłaniającą nam sens i cel naszego istnienia.
Lektura historii Nama może być ciekawą rozrywką, serwującą obfitą historię - momentami niemalże - sensacyjną; reportażem - ukazującym, jak wietnamskie dzieci postrzegały wojnę; ale także duchowym oczyszczeniem. Zachęcam do tego, aby samodzielnie zastanowić się nad własną ścieżką.
Świetna!
Niech żyje Nam. Historia mistrza Mistrz Nam
7,7
Pochodzący z Wietnamu Nam, a właściwie Hai Bui Ngoc, mistrz wu shu, przyjaciel i znajomy wielu ludzi związanych z opozycją w czasach PRL za pośrednictwem Julii Hamery opowiada historię swojego życia.
I o ile to, dlaczego w Polsce przyjął imię Nam jest bardzo zabawne, to większość jego opowieści już tak zabawna nie jest.
Nam został Namem, bo Polacy wymawiali jego prawdziwe imię jak „khai” co po wietnamsku oznacza fetor lub śmierdzący zapach moczu, a imię Nam jest w Wietnamie popularne.
Na dodatek Polacy uwielbiają jakiegoś bliżej nie określonego Nama. Jaki jest na to dowód? Nie ma polskiej ważnej imprezy, takiej jak urodziny czy imieniny, gdzie nie śpiewa się „Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje nam” :-D
Historia, którą poznacie jest szczera do bólu.
Recenzuję drugą biografię Azjaty z Azji Południowo-Wschodniej i drugi raz stykam się z takim ekshibicjonizmem intelektualnym.
Nam nie stara się upiększać własnych losów oraz udawać, kogoś kim nie był.
To historia chłopaka, który jest nieślubnym dzieckiem i to w kraju, w którym posiadanie takiego potomka kończyło się dla rodziców poważnymi konsekwencjami i całkowicie potrafiło utrącić karierę w partii.
A niemożność bycia członkiem partii spychała człowieka do roli całkowicie podrzędnej i zamykała wszelkie drogi awansu społecznego.
Urodzony w 1957 roku Nam jest wychowywany przez pojawiającego się od czasu do czasu ojca poprzez brutalne bicie.
I nie uważa tego za coś wyjątkowego – tak traktowane są wszystkie dzieci, które sprawiają kłopoty wychowawcze.
To również czas wojny amerykańsko-wietnamskiej, więc kilkukrotnie doświadcza losu uciekiniera.
Ojciec, który nie darzył Nama ojcowskimi uczuciami, uważał, że sprawiający kłopoty najstarszy syn wymaga jeszcze większej surowości w wychowaniu. Dlatego postanowił wysłać krnąbrnego 9-latka to Chińskiej Republiki Ludowej do szkoły wu shu.
A było to miejsce zupełnie inne niż lukrowany obraz szkół sztuk walki. Nie było tam miłego staruszka pokroju pan Kesuke Miyagi z serii „Karate Kid”.
Tam nikt nie zwracał uwagi na psychikę młodych chłopców, zmuszano ich do treningów ponad siły i możliwości, a każda najdrobniejsza przewina była karana pozbawieniem posiłku.
Wu shu miało stać się dyscypliną olimpijską, wyeliminować różnorodność szkół starych mistrzów i wprowadzić, nawet do tej dziedziny życia, ulubioną przez komunistów „urawniłowkę”
Kilka lat czteromiesięcznych turnusów wu shu zmieniło Nama, a dzięki ogromnemu wysiłkowi i samozaparciu osiągnął on poziom mistrzowski.
Uczył się słabo, bo musiał zastępować rodzinie wiecznie nieobecnego ojca i opiekować się pozostałym rodzeństwem.
Jednak to nauka i wiedza stała się dla niego przepustką do innego życia.
Dzięki ogromnej pracy oraz poparciu rodziny udało mu się uzyskać stypendium zagraniczne.
Los rzucił go na Politechnikę Gdańską.
To także opowieść o biednym Wietnamczyku z prowincji i prześladującym go ciągłym strachu przed odesłaniem do domu, za naruszenie wytycznych, które partia stawiała studentom.
Skończyłoby się to nie tylko niesławą i wstydem dla rodziny, ale przekreśliłoby szanse na karierę, a marny los byłby poprzedzony pobytem w obozie reedukacyjnym.
Jednak losy Nama potoczyły się tak, że nie dość, iż łamał reguły, to przypadkowo związał się z trójmiejskim półświatkiem. Występował na pokazach sztuk walki, prowadził treningi, dzięki czemu poznał różnych ludzi – i tych dobrych i tych nie bardzo :-)
Taka działalność ściągnęła na Nama czujne oko wietnamskiej bezpieki.
Podczas próby zatrzymania podjął decyzję, która wpłynęła na jego dalsze życie.
Agenci nie byli przygotowani na spotkanie z mistrzem wu shu.
Dzięki polskim przyjaciołom udało mu się uciec.
Więcej nie zdradzę, ale zachęcam do przeczytania tej pozycji z kilku powodów.
Po pierwsze – życie to Nam miał ciekawe.
Po drugie – dowiecie się czegoś więcej o tym, jak nas widzą obcokrajowcy, popatrzycie innymi oczyma na działalność władzy i opozycji w latach 80 a także na to, jak wyglądało życie emigranta politycznego we Francji.