Cień Paulina Klecz 8,0
ocenił(a) na 43 lata temu Opowiadanie na wattpadzie to jedno, a książka wydana w papierze i sprzedawana czytelnikom, jako pełnoprawny produkt to zupełnie, co innego. O ile w tym pierwszym przypadku da się przymknąć oko na bardzo wiele rzeczy, o tyle nie działa to w tym drugim. Moja przygoda z cieniem pierwszy raz miała miejsce kilka dobrych lat temu, kiedy czytałam go na wattpadzie. Nie było to nic wybitnego, jak na tę platformę przystało, ale spędziłam kilka dość ciekawych godzin i nawet wspominam to, jako dość emocjonalną lekturę. Tu historia by się zakończyła, gdybym nagle kilka tygodni temu nie natknęła się na Cienia na empik go. Czytając jego opis skojarzyłam, że kiedyś czytałam coś podobnego. Później zaświtało, że to nie było coś podobnego, a dokładnie ta historia i postanowiłam sprawdzić, jak po tych kilku latach prezentuje się to w formie wydanej. I tu pojawia się problem. Już po przeczytaniu 10% miałam zaznaczone dziesiątki absurdalnych zwrotów (bohaterka "zaciągnęła nosem"? zastanawiała się, jaką bohater ma "liczbę wieku"?, papierowych dialogów, które nigdy nie przeszłyby w prawdziwym życiu (21 letni chłopak mówi do 19 letniej koleżanki, z którą pracują w lokalu na per panno, nie ironicznie),dziur logicznych i powtórzeń. Wszystkie te rzeczy były ewidentne do wyłapania przez korektę i redakcje, dlatego już na tym etapie wiedziałam, że coś tu nie gra. Tu po prostu nie było korekty i redakcji, ponieważ jest to książka wydana w self-publishingu. Sądzę, że czytelnik powinien być ostrzegany przed tym dużymi literami, kiedy może te pozycje znaleźć w proponowanych na empiku i otrzymać kota w worku, niesprawdzonego przez nikogo. Nie chcę powiedzieć, że było to złe, gdy czytałam to będąc w gimnazjum na wattpadzie podobało mi się, tylko teraz widząc to, jako wydaną książkę spodziewałam się wyższego poziomu, a musiałam irytować się głupimi błędami na każdej stronie. Żeby nie było, że tylko narzekam tu ewidentnie widać progres, jaki zrobiła autorka na przestrzeni tej książki. Im dalej w powieść tym styl pisania staje się naturalniejszy, błędów występuje mniej, a ja nie muszę już nawet zgrzytać zębami. To mogłoby być naprawdę coś dobrego gdyby przysiadło przed tym kilku ludzi znających się i podciągnęło niedoskonałości.