Najnowsze artykuły
- ArtykułyLubimy czytać – ale gdzie najbardziej? Jakie są wasze ulubione miejsca na lekturę?Anna Sierant11
- Artykuły„Rękopis Hopkinsa”: taka piękna katastrofaSonia Miniewicz2
- ArtykułyTrzeci sezon „Bridgertonów” tuż-tuż, a w Świątyni Opatrzności Bożej niecodzienni gościeAnna Sierant4
- ArtykułyLiteratura młodzieżowa w Polsce: Słoneczna wiosna z Martą ŁabęckąLubimyCzytać1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Walter Laqueur
4
7,1/10
Urodzony: 26.05.1921Zmarły: 30.09.2018
Walter Ze'ev Laqueur - amerykański historyk i publicysta żydowskiego pochodzenia.
Urodził się w Breslau (dzisiejszy Wrocław),w rodzinie żydowskiej. W 1938 r. wyemigrował do Palestyny. Jego rodzice nie przeżyli Holokaustu. Studiował na Uniwersytecie Hebrajskim w Jerozolimie, ale przerwał naukę i dołączył do jednego z kibuców. W 1955 r. przeprowadził się do Londynu, a następnie do Stanów Zjednoczonych. Dyrektor Institute of Contemporary History and Wiener Library, jednej z najpoważniejszych na świecie placówek naukowych zajmujących się badaniami nad faszyzmem. Przewodniczący International Research Council w waszyngtońskim Center of Strategic and International Studies. Jeden z krytyków przyjmowania przez Europę imigrantów z innych kontynentów (choć sam swego czasu był imigrantem na innym kontynencie, o czym zdawał się nie pamiętać). Walter Laqueur żył 97 lat. Wybrane publikacje książkowe: "Europe In Our Time: A History, 1945–1992" (1992, polskie wydanie: "Historia Europy 1945-1992", Puls Publications, 1993),"Fascism: Past, Present, Future" (1996, polskie wydanie: "Faszyzm. Wczoraj, dziś, jutro", Wydawnictwo Da Capo, 1998),"The Last Days of Europe: Epitaph for an Old Continent" (2007, polskie wydanie: "Ostatnie dni Europy", Wydawnictwo Dolnośląskie, 2008). Dwukrotnie żonaty: 1. Naomi Koch (do 1995, jej śmierć),2 córki: Sylvia i Shlomit; 2. Susi Genzen Wichmann (do 30.09.2018, jego śmierć).http://www.laqueur.net/
Urodził się w Breslau (dzisiejszy Wrocław),w rodzinie żydowskiej. W 1938 r. wyemigrował do Palestyny. Jego rodzice nie przeżyli Holokaustu. Studiował na Uniwersytecie Hebrajskim w Jerozolimie, ale przerwał naukę i dołączył do jednego z kibuców. W 1955 r. przeprowadził się do Londynu, a następnie do Stanów Zjednoczonych. Dyrektor Institute of Contemporary History and Wiener Library, jednej z najpoważniejszych na świecie placówek naukowych zajmujących się badaniami nad faszyzmem. Przewodniczący International Research Council w waszyngtońskim Center of Strategic and International Studies. Jeden z krytyków przyjmowania przez Europę imigrantów z innych kontynentów (choć sam swego czasu był imigrantem na innym kontynencie, o czym zdawał się nie pamiętać). Walter Laqueur żył 97 lat. Wybrane publikacje książkowe: "Europe In Our Time: A History, 1945–1992" (1992, polskie wydanie: "Historia Europy 1945-1992", Puls Publications, 1993),"Fascism: Past, Present, Future" (1996, polskie wydanie: "Faszyzm. Wczoraj, dziś, jutro", Wydawnictwo Da Capo, 1998),"The Last Days of Europe: Epitaph for an Old Continent" (2007, polskie wydanie: "Ostatnie dni Europy", Wydawnictwo Dolnośląskie, 2008). Dwukrotnie żonaty: 1. Naomi Koch (do 1995, jej śmierć),2 córki: Sylvia i Shlomit; 2. Susi Genzen Wichmann (do 30.09.2018, jego śmierć).http://www.laqueur.net/
7,1/10średnia ocena książek autora
43 przeczytało książki autora
78 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
A History of Zionism: From the French Revolution to the Establishment of the State of Israel
Walter Laqueur
0,0 z ocen
2 czytelników 0 opinii
2003
Najnowsze opinie o książkach autora
Ostatnie dni Europy Walter Laqueur
7,0
Tytuł wystrzałowy, ale treść nieco rozczarowuje. Autor - wybitny historyk i znawca dziejów najnowszych Europy - tym razem niestety przynudza, często powtarza to samo. Można się trochę nowego dowiedzieć (np. o pewnych różnicach między społecznościami muzułmańskimi w Niemczech, Francji i Wielkiej Brytanii) - ale nie za dużo. Książka została wydana w roku 2007 r. i wtedy mogła niektórym otwierać oczy; dzisiejsza rzeczywistość co najmniej potwierdza (a raczej wyprzedza) wizje autora. Miłe jest to, że autor (nie będący żadnym "prawicowym oszołomem") pisze jak jest, bez owijania w bawełnę. Ale też nie szuka specjalnych sensacji. Brakowało mi socjologicznych szczegółów, większej liczby smaczków, które by dodały kolorytu. Nie wszystkie obserwacje autora wytrzymały też próbę czasu. Podobno we Francji są "znacznie większe sfery świeckie muzułmańskiego pochodzenia" niż w Niemczech czy W. Brytanii, więcej małżeństw mieszanych czy ogólnie imigrantów muzułmańskich zasymilowanych, z czym się też wiąże to, iż "terroryzmu było na terenie Francji mniej niż na Wyspach" (rozdz. 6). Rzeczywiście, pasuje to do roku 2006, ale już niekoniecznie do lat 2015-17.
Szkoda, że autor nie pogłębia pewnych istotnych wątków. Zapewne prawdą jest, że "tureccy imigranci przeważnie nie chcą, żeby ich dzieci żyły jak Niemcy", ale pytanie dlaczego? Europejczycy (zwłaszcza w Wielkiej Brytanii, jak wynika z tej książki) lubią bić się w piersi, ale niekoniecznie za najcięższe swoje grzechy. A czy fakt, że Europa zrezygnowała ze swej dumy nie sprawia, że już przybyszom nie imponuje? Czy upadek rodziny i instytucji małżeństwa nie wiąże się z upadkiem honoru, zgodnie z którym (i zgodnie z etosem rycerskim, jeśli sięgamy głębiej) złożonej przysięgi należy dotrzymać? To być może temat na osobną książkę. Dla autora co prawda "nie ulega wątpliwości, że kluczem do sukcesu jest edukacja", ale jak tu edukować, skoro muzułmańska młodzież w Europie (zwłaszcza płci męskiej) nie chce chodzić do szkół? Na siłę? A czy nie skuteczniej byłoby odnaleźć w sobie to zapomniane "coś", czego "oni" by mogli nam tylko pozazdrościć? Jeśli zazdroszczą nam tylko bogactwa, to daleko na tym nie zajedziemy.
Gdybym hipotetycznie miał napisać historię powojennej Europy (nawiasem, Walter Laqueur, jest autorem takiego dzieła, bardzo dobrego),to dałbym jej podtytuł: Więcej szczęścia niż rozumu. Brak rozumu w Europie, jej naiwność, obojętność, brak wiary (może poza wiarą w inżynierię społeczną) do pewnego momentu może uchodziły bezkarnie, ale ostatnio wydają właśnie cierpkie jagody. Książkę "Ostatnie dni Europy" można mimo wszystko przeczytać, bo nieraz mimochodem autor rzuca ciekawe obserwacje. Przykładem: "Gdy powstawała idea państwa opiekuńczego, wydatki były dużo mniejsze, a wzrost gospodarczy dużo większy." Taki już chyba nasz ludzki los, że z dobrobytu głupiejemy. Otrzeźwienie będzie - już jest - bardzo bolesne.
Ostatnie dni Europy Walter Laqueur
7,0
Istnieje pewien typ książek z dziedziny literatury faktu, który pomimo tego, że porusza niezwykle istotne tematy, logicznie łączy szereg faktów w jeden sensowny ciąg, dochodzi do niekiedy bardzo nowatorskich wniosków i stara się racjonalnie wyłożyć swoje tezy - nie przebija się do głównego nurtu. W momencie wydania publikacje tego rodzaju postrzegane są w najlepszym razie jako niezrozumiałe, a w najgorszym jako przejaw „chciejstwa”, myślenia życzeniowego czy wręcz przejawu lekkiej paranoi. W przypadku „Ostatnich dni Europy” Waltera Laqueuera mamy do czynienia z ukazaniem przyszłości naszego kontynentu w kontekście zalewania go nieustającymi falami imigrantów, co bardzo dobrze koresponduje z rzeczywistą sytuacją jaką można zaobserwować chociażby w mediach. Autor na niespełna dwustu stronach przeprowadza dosyć drobiazgową analizę ruchów imigranckich do Europy: przyczyn, stanu faktycznego oraz podejmuje się postawienia garści hipotez dotyczących skutków takiego postępowania. Podtytuł „Epitafium dla Starego Kontynentu” jest tutaj świetnym credo książki. To prawda, że - czytana dzisiaj - publikacja Laqueuera nie jest już tak szokująca jak w chwili wydania w 2007 roku, kiedy to problem imigrantów ograniczał się właściwie do tych społeczności, które już zamieszkiwały Francję, Niemcy czy Wielką Brytanię. Byliśmy jeszcze przed wojnami na Ukrainie, w Syrii czy obaleniem dyktatury w Libii i nikt nie był w stanie przewidzieć jak wielka rzesza ludności napłynie do naszej części świata. Dzisiaj zjawisko to nam właściwie spowszedniało. Pod tym względem dzieło „Ostatnie dni Europy” jest pozycją niesamowicie przewidującą i dalekowzroczną, wręcz proroczą. Autor analizuje związek niekontrolowanej polityki imigracyjnej, której towarzyszą wewnętrzne napięcia polityczne i społeczne z kryzysem tożsamości Europejczyków. Są to problemy, o których – znów – dzisiaj mówi się dosyć powszechnie, ale 10 lat temu były jeszcze mało eksploatowane i najprawdopodobniej traktowane po macoszemu, gdyż w przeciwnym razie nie doszłoby do obecnej sytuacji.
Sama książka napisana jest jak reportaż. Autor posługuje się danymi statystycznymi, podaje konkretne liczby w oparciu o różne źródła, kiedy nie jest czegoś pewien wyraźnie to zaznacza, lecz jednocześnie ma dosyć cięty język i wyraźnie unika ugrzecznionych i ugłaskanych zwrotów do jakich przyzwyczaiła nas polityczna poprawność. Laqueuer dostrzega też, że toczący się konflikt cywilizacji jest niczym naczynia połączone wiążący ze sobą obecność obcych grup etnicznych, narastanie nastrojów antyimigranckich i niezadowolenia, wzrost przestępczości, upadek moralny, a w konsekwencji dokonujący się demograficzny i kulturowy przewrót. Patrząc z perspektywy czasu, autor niewiele się pomylił.
Trudno powiedzieć czy warto polecić „Ostatnie dni Europy”. Teoretycznie jeszcze kilka lat temu była to pozycja mogąca otworzyć oczy osobom, które nie wierzyły (albo nie chciały do siebie dopuścić myśli),że istnieje prawdziwe zagrożenie dla Starego Kontynentu związane z kurczącą się demografią wśród rdzennych mieszkańców i przybierającą na sile wśród ludności napływowej. Z drugiej jednak strony, obecnie przepowiednie Laqueuera stały się faktem i lektura jego książki jest… zbędna. Jedyne co, to można docenić zmysł antycypacji autora, ale być może związane jest to z doświadczeniami izraelskimi. Jest to państwo, które doskonale zna realia funkcjonowania w otoczeniu sąsiadów, którzy są odmienni kulturowo i jednocześnie rozmnażają się znacznie szybciej.
Pozostaje nam tylko mieć nadzieję, że – cytując autora – Europa w bliskiej przyszłości ostatecznie nie straci swojego znaczenia i nie stanie się jedynie muzeum dawnych osiągnięć kultury, dostarczającym rozrywki majętnym turystom z Azji.