Najnowsze artykuły
- ArtykułyRozdajemy 100 książek i konta premium w aplikacji. Konkurs z okazji Światowego Dnia KsiążkiLubimyCzytać2
- ArtykułyCi, którzy tworzą HistorięArnika0
- ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Spotkanie“ Agnieszki PtakLubimyCzytać2
- ArtykułyŚwiętujemy Dzień Ziemi 2024. Oto najciekawsze książki dla każdego czytelnikaAnna Sierant18
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Thierry Savatier
1
6,7/10
Pisze książki: sztuka
Ceniony, choć trochę nietypowy francuski historyk literatury i sztuki. Jest autorem biografii słynnej Madame Apollonie Sabatier (2003),wykształconej i niezależnej paryżanki, która była kochanką i muzą Charles’a Baudelaire’a. Jest też autorem wydania krytycznego utworów erotycznych Théophile’a Gautiera (2003). Książka Początek świata przyniosła mu w roku 2006 prestiżową nagrodę im. Luciena Febvre’a, jednego z twórców nowoczesnej historiografii francuskiej. Savatier nie jest jednak związany z nauką instytucjonalnie, gdyż zajmuje się zawodowo doradztwem biznesowym. Jest też aktywnym publicystą i prowadzi popularnego bloga.
6,7/10średnia ocena książek autora
24 przeczytało książki autora
102 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Początek świata. Historia pewnego obrazu Gustave’a Courbeta
Thierry Savatier
6,7 z 20 ocen
121 czytelników 4 opinie
2015
Najnowsze opinie o książkach autora
Początek świata. Historia pewnego obrazu Gustave’a Courbeta Thierry Savatier
6,7
Zapraszam na bloga: http://czepiamsieksiazek.pl/
Początek świata. Olej na płótnie o wymiarach czterdzieści sześć na pięćdziesiąt pięć centymetrów, namalowany w 1866 roku przez francuskiego realistę Gustave’a Courbeta. Obraz – znany także jako Pochodzenie świata – który przez niemalże sto trzydzieści lat pozostawał w ukryciu. Otoczone złą sławą, legendarne dzieło przedstawiające akt kobiecy z obnażonym łonem. Współcześnie ikona kobiecej seksualności i symbol twórczej wolności. A jak odbierano obraz dawniej?
Pasjonat historii sztuki Thierry Savatier drobiazgowo odpowiada na to pytanie, zabierając czytelnika w podróż po Europie XIX i XX wieku. Autor metodycznie bada dzieje obrazu, tak jak biograf znanego człowieka bada jego życie. Rekonstruuje historię płótna, które przechodziło z rąk do rąk kolekcjonerów sztuki, a w czasie wojny zostało zrabowane z bankowego skarbca hrabiego Hatvany’ego. Książka Savatiera jest monografią dzieła sztuki, ale chyba można też nazwać ją biografią. I wcale nie dlatego, że opisuje losy kolejnych właścicieli obrazu, ale dlatego, że Początek świata też miał życie. Niezwykle ekscytujące i pełne tajemnic. Dodatkowo intryguje fakt, iż odtworzenie dziejów Początku świata było utrudniane. Z jakiegoś powodu kolejni właściciele płótna trzymali w sekrecie fakt jego posiadania, a nawet intencjonalnie mylili tropy, tak by obrazu nie można było zidentyfikować. Savatier„systematycznie stawia pod znakiem zapytania wiedzę, którą uznawano za niepodważalną”. Krytykuje i obala ustalenia, z którymi nie może się zgodzić. Posługuje się przy tym metodami naukowymi, zbiera dowody w postaci danych historycznych, dokumentów i świadectw żyjących jeszcze osób, których losy skrzyżowały się z dziejami Początku świata. Kwestie, w których brakuje solidnych dowodów pozostawia otwarte. Przedstawia swoje hipotezy – zawsze tylko takie, które mają sensowne przesłanki i opierają się na prawdopodobieństwie – ale nie forsuje ich na siłę. Mimo rzetelnego opracowania autorstwa Savatiera wiele pytań i kwestii – jak chociażby tożsamość modelki – nie udaje się jednoznacznie rozstrzygnąć, pozostawiając przestrzeń dla dalszych badań.
Książka Savatiera w dużej mierze jest zbiorem odkryć wcześniejszych badaczy. Pisarz zebrał i usystematyzował wiedzę na temat Początku świata, a także wzbogacił ją o nowe wnioski i teorie. Szczególnie interesujące wydają się rozważania na temat genezy tytułu obrazu w połączeniu z etymologiczną interpretacją wyrazów L’Origine oraz L’Origyne, a także analiza wydarzeń, które doprowadziły do tego, iż kopia autorstwa René Magritte’a uchodziła przez długi czas za oryginał Początku świata.
Obraz Courbeta, który sama tematyka skazywała na pozostawanie w ukryciu, generował otoczkę tajemniczości. Od zawsze też był dziełem, które zobaczyć mogli tylko wybrańcy. Kolejni właściciele obrazu skrywali go za specjalnie skonstruowanymi kurtynami lub za innymi – mniej szokującymi – malowidłami.
„Courbet namalował Początek świata, Chalil Bej dorzucił zasłonę, z połączenia tych dwóch elementów miał się zrodzić długotrwały mit, ponieważ, jak zobaczymy, pod różnymi postaciami jedne kryjówki będą zastępować inne, dopóki obraz nie trafi do zbiorów publicznych […] Zasłona potęgowała tajemnicę, kreowała legendę, nie pozostawiał miejsca na żadną dwuznaczność”.
Akt odsłonięcia transgresywnego dzieła nabierał przy tym charakteru uroczystej ceremonii, misterium.
„Skandaliczne widoki” – tak określali akt Courbeta niektórzy „krytycy”. Opinie w podobnym tonie przyczyniły się do demonizowania seksualności i negowania kobiecości.
„Od rzeźby greckiej po dziewiętnastowieczne malarstwo istnieje wiele pełnych aktów męskich, na których widać przyrodzenie, rzadziej naturalne owłosienie. Owej swoistości sztuka – a raczej zasady i konwencje – systematycznie odmawiała kobiecie, na przemian przysłaniając ją liściem, stosownie udrapowaną tkaniną, roztropnie ułożoną dłonią, czy też stosując jakikolwiek inny, mniej lub bardziej prawdopodobny wybieg”.
Ostatnim, który zakupił Początek świata był Jacques Lacan, trzeci – obok Frueda i Junga – filar psychoanalizy. Naukowiec nigdy obrazu nie komentował, miał natomiast w zwyczaju podglądać tych, którzy obserwowali dzieło sztuki, stając się – jak to ujął Savatier – voyeurem do kwadratu. Po śmierci Lacana, jego spadkobiercy przekazali L’Origine du monde Muzeum Orsay w Paryżu, gdzie jest eksponowany po dziś dzień.
O obrazie Courbeta wypowiadało się swego czasu bardzo wielu. Przeważnie byli to ci, którym nie było dane go zobaczyć, a jedynie słyszeli o dziele francuskiego malarza od kogoś, kto je widział, albo zna kogoś, kto zna kogoś, kto zajrzał za zasłonę skrywającą – jak to ujął pół żartem pół serio jeden z obserwatorów – „uchodzące za przeraźliwe narządy rodne w stanie naturalnym”. Paradoksalnie większość tych, którzy widzieli płótno, milczeli na jego temat, choć nie musieli. Dlaczego? Możemy tylko snuć domysły.
Historia Początku świata to także historia przemian obyczajowych. Autor bezlitośnie obnaża ludzką hipokryzję, zauważając że „perwersja tkwi tutaj w spojrzeniu widza, a nie w oglądanym dziele”, a pruderia i wstydliwość na pokaz ma zakamuflować to, że nie jesteśmy wcale tacy święci.
Książka Savatiera nie jest pierwszą, na której okładce widnieje reprodukcja Początku świata. Autor wspomina o publikacji Adorations perpétuelles, które z dniem pojawienia się w księgarniach w lutym 1994 roku wywołały zgorszenie pośród cnotliwych francuzów. Po protestach władze zadbały, by gorsząca okładka nie znalazła się w witrynach wystawowych sklepów. Tak zwana „poprawka Jolibois”, która w teorii miała chronić małoletnich przed obsceną, w praktyce przyczyniła się do napiętnowania dzieła sztuki o niepodważalnej wartości i wrzucenia go do jednego worka z pornografią. Tak oto, u progu XXI wieku, w oświeconej Francji zatriumfowała cenzura!
Początek świata. Historia pewnego obrazu Gustave’a Courbeta Thierry Savatier
6,7
„Początek świata” Gustave’a Courbeta nie jest chyba szczególnie znanym obrazem i nie ma się czemu dziwić, ponieważ dopiero w latach 70. ubiegłego stulecia został udostępniony szerszej publiczności. Wcześniej cieszył oko nielicznych: powstał na zlecenie w 1886 r. i przez dekady znajdował się w prywatnych kolekcjach. Skrywany za zieloną zasłoną albo pokazywany w podwójnej ramie zamykanej na klucz pod innym obrazem nabrał niemal charakteru fetyszu, o czym dzisiaj czyta się z lekkim rozbawieniem.
Książka Thierry’ego Savatiera jest zapisem śledztwa. Autor – z zawodu doradca biznesowy, z zamiłowania historyk sztuki – prześledził wędrówkę „Początku świata” i udowodnił, że losy obrazu mogą być równie zajmujące co jego treść. Kilkakrotnie zmieniali się właściciele, zmieniała się również sytuacja polityczna oraz obyczajowość, i wszystko to miało czasem niebagatelny wpływ na „życie” płótna Courbeta. Dość powiedzieć, że gdyby nie wytrwałość i zamożność węgierskich spadkobierców, obrazu prawdopodobnie nie udałoby się odzyskać z rąk Rosjan po drugiej wojnie światowej. Spośród
przytoczonych opowieści najbardziej zafrapowała mnie ta o pierwszym właścicielu czyli tureckim dyplomacie Chalil Beju oraz o ostatnim czyli znanym psychoanalityku Jacques'u Lacanie, który ponoć nie lubił, gdy ktoś wyręczał go w ceremonii odsłaniania i prezentowania dzieła wybranym gościom.
Savatier zadał sobie sporo trudu, aby ustalić pewne fakty (czym zresztą co rusz się chwali),poskąpił niestety informacji na temat samego Courbeta, nie pokusił się również o analizę obrazu. Szkoda, bo bez nich historia „Początku świata” wydaje się niepełna i pozostaje głównie opowieścią o charakterze detektywistycznym. Tak czy inaczej, ten obraz o wymiarach 55 cm x 46 cm uznawany niegdyś za osobliwość i pornograficzny szkic można obecnie oglądać w paryskim Muzeum Orsay.
http://czytankianki.blogspot.com/2015/08/historia-pewnego-obrazu.html