Najnowsze artykuły
- ArtykułyAzyl i więzienie dla duszy – wywiad z Tomaszem Sablikiem, autorem książki „Mój dom”Marcin Waincetel1
- ArtykułyZa każdą wielką fortuną kryje się jeszcze większa zbrodnia. Pierre Lemaitre, „Wielki świat”BarbaraDorosz5
- ArtykułyStworzyć rzeczywistość. „Półbrat” Larsa Saaybe ChristensenaBartek Czartoryski15
- ArtykułyNagroda im. Ryszarda Kapuścińskiego: poznaliśmy 10 nominowanych tytułówAnna Sierant16
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Grzegorz Siwor
1
6,3/10
Pisze książki: reportaż
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,3/10średnia ocena książek autora
13 przeczytało książki autora
20 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Enoszijut. Opowieść o Dawidzie Kurzmannie Grzegorz Siwor
6,3
Słowo "enoszijut" w języku hebrajskim oznacza człowieczeństwo. O tym właśnie jest mowa w biografii Dawida Kurzmanna, krakowskiego Żyda, który poszedł z dziećmi z sierocińca do bydlęcych wagonów, by zginąć wraz z nimi w obozie koncentracyjnym w Bełżcu.
W czasach pogardy i Zagłady taka postawa to rzadkość i na pewno dowód na to, że nawet w najbardziej skrajnych warunkach człowiek może zachować godność.
Książka Grzegorza Siwora ocala pamięć o Dawidzie Kurzmannie, przybliża jego sylwetkę, chociaż to drugie jest bardzo trudne ze względu na niewielką ilość dokumentów, jakie ocalały z wojny, nie mówiąc o świadkach.
Ze strzępów informacji, zachowanych fotografii i odgrzebanych po wielu latach papierów autor odtworzył życie i ostatnią drogę krakowskiego przedsiębiorcy, który nie był wychowawcą w domu sierot, lecz zasiadał w jego zarządzie i zajmował się sprawami administracyjnymi.
Trudno nie porównać tej postaci z doktorem Januszem Korczakiem, którego sylwetka obrosła legendą. O Korczaku słyszał każdy, a Dawida Kurzmanna nie upamiętnia w rodzinnym Krakowie nawet symboliczna tablica, nie mówiąc o nazwie ulicy czy placu.
Grzegorz Siwor pisze ciekawie, poruszająco także o codzienności krakowskiego sierocińca dla żydowskich dzieci, zarówno przed wojną, jak i w czasach Holokaustu.
Przedstawia konkretne osoby, które były związane z tą placówką i także towarzyszyły podopiecznym w ich ostatniej drodze.
Mamy również okazję poznać w skrócie życie żydowskiej społeczności Krakowa, która przed 1939 rokiem stanowiła niemal jedną czwartą mieszkańców miasta.
Czyta się tę książkę z wielkim smutkiem, ale i z podziwem dla pracy autora, który - jako pierwszy - napisał opowieść o Dawidzie Kurzmannie.
Przy okazji wspomniał o innych, nieznanych, zapomnianych bohaterach, wychowawcach z żydowskich domów dziecka na terenie okupowanej Polski, którzy z własnej woli udali się z wychowankami na pewną śmierć.
Trudno otrząsnąć się po lekturze opowieści Grzegorza Siwora. Warto jednak ją przeczytać, gdyż - mimo wstrząsającego charakteru - daje ona nadzieję na to, że nawet w najczarniejszych czasach można spotkać ludzi będących światełkiem w tunelu.
Enoszijut. Opowieść o Dawidzie Kurzmannie Grzegorz Siwor
6,3
Dawid Kurzmann, jak się okazuje, nie był "zwykłym człowiekiem" i nawet nie "zwykłym Żydem". Był zamożnym (a może nawet bogatym) kupcem i sprawował różne funkcje społeczne, w tym także w krakowskim domu sierot. Ale i o nim bardzo niewiele wiadomo. Co daje do myślenia o tym jak niewiele możemy wiedzieć o wszystkich innych Żydach z Krakowa jak i z każdego innego miejsca w Polsce, o tych, którzy "zniknęli".
Ale czy oni naprawdę "zniknęli"? Wprowadzenie do akcji "Mistrza" jest bardzo ciekawym zabiegiem i bardzo celnym: faktycznie dało mi to do myślenia, że "znikanie Żydów" to nie była jakaś "akcja na pałę" - ktoś konkretny musiał to bardzo dobrze planować i organizować. Nie Adolf Hitler z Berlina tylko ktoś będący na miejscu, mający wiedzę, doświadczenie, posłuch, imię i nazwisko.
Pan Siwor w intrygujący sposób prowadzi "śledztwo" a może raczej "ćwiczenie z wyobraźni" na temat Dawida Kurzmanna, starając się odtworzyć z bardzo małych fragmentów jego życie i działalność, które były dość długie i, sądząc po efektach, bardzo intensywne - zostałem co do tego przekonany przez autora, choć faktów znamy bardzo mało. W sumie znamy jeden fakt na pewno: w pewne październikowe popołudnie 1942 roku Dawid Kurzmann wraz z innymi opiekunami poprowadził z placu Zgoda dzieci z sierocińca w kierunku dworca w Płaszowie gdzie czekał już na nich wszystkich pociąg do Bełżca. A już sam ten jeden fakt mówi bardzo wiele.