Najnowsze artykuły
- ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Spotkanie“ Agnieszki PtakLubimyCzytać2
- ArtykułyŚwiętujemy Dzień Ziemi 2024. Oto najciekawsze książki dla każdego czytelnikaAnna Sierant17
- ArtykułyPokaż książkę, zgarnij kawę! Lubaszka łączy siły z Wydawnictwem W.A.B i UroborosLubimyCzytać2
- Artykuły„Muzea to miejsca cudów w zasięgu ręki” – wywiad z Thomasem Schlesserem, autorem książki „Oczy Mony”LubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Stephen Case
0
0,0/10
Pisze książki: czasopisma
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
0,0/10średnia ocena książek autora
30 przeczytało książki autora
6 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Nowa Fantastyka 388 (1/2015) Ian McDonald
5,9
Styczeń. Dziennik pokładowy gwiazdolotu "Czytam"
(recenzja pierwotnie opublikowana pod adresem: http://www.fantastyka.pl/czasopisma/recenzja/16)
Droga Załogo!
Piszę do Was ten list, żeby Was tak cholera, dziwki syfilityczne, tragedie wszelakie… Ja rozumiem, urżnąć się, wiochę zrobić… Ale żeby pierwszego pilota na bezludnej asteroidzie zostawić?! Wiem, bardzo wszyscy staraliśmy się nie pić podczas spacerów w przestrzeni, wiem, sam rzuciłem ten kretyński pomysł: “raz się żyje”, wszystko wiem, ale musieliście w tym nietrzeźwym widzie o mnie zapomnieć? O mnie?!
Dobra. Wciąż mam nadzieję, że się ockniecie. Lecę na minimalnym tlenie. Krótko będzie. Tylko o opowiadaniach. No prawie.
Jerzy Rzymowski otworzył puszkę Pandory projektem literackim “Nowe Perspektywy” – usiłuje znaleźć i odświeżyć formułę, w której treść i forma potrząśnie czytelnikiem. Ambitnie, ciekawie i… ogromnie ryzykownie. No tak, to ja powiedziałem przecież “Odkręcaj, raz się żyje…” – nie będę się więc wygłupiał. :-)
Pierwszą pozycją jest “Tasiemiec.S01.Complete. 480p.WEB–DL.x264–NIHIL” Roberta Mirskiego. Nooo… Nie wiem. Nie lubię nie umieć zinterpretować tekstu. No co ja poradzę, czuję się głupi jak but. “Tasiemiec”, jak dla mnie, balansuje na krawędzi nihilistycznego ekshibicjonizmu bez żadnej treści – i z trudem ucieka ze złej strony mocy, zwykłego zapisu zdarzeń z życia osób, które rozpaczliwie pragną być zauważone. Fakt, ma formę serialową, oryginalną. Fakt, w serialu trzeba kondensować silne bodźce w okolicach czterdziestu minut, by trzymać widza przy ekranie; przez to portret postaci – mimo, że teoretycznie głębszy i wolniej budowany niż w produkcji kinowej – nadal pozostaje mocno uproszczony, bo spoglądamy tylko przez pryzmat kluczowych zdarzeń, tempo przede wszystkim, krew, seks i rock and roll, żeby przyciągnąć widzów… I taki wyciąg z życia miałby zapewnić całą resztę “szarej reszty”, że jednak moje, twoje, jego serial jest ciekawy? Że widz czuje się dobrze, oglądając kogoś, komu jest gorzej lub od kogo może się poczuć lepszy?
Nie, za durny jestem na ten tekst. Nie lubię tekstów, na które jestem za durny. Zobaczymy, co będzie dalej.
Za to ”Dybuk” Piotra Nesterowicza zrozumiałem, paniałem, ba, zassałem jak świeżą maślaneczkę na kaca. Mówię wam, ciężko zdychać na kacu, na minimalnym tlenie, nie róbcie tego w domu… Sprytne sięgnięcie do polskiej historii, przefiltrowanie wielkiego powstania przez małe dusze, stare wierzenia i pokomplikowaną historię Kresów. Tylko to dziecko… No wiadomo, trzeba dzieckiem, żeby było mocniej, tak tylko sobie narzekam. Opowiadanie pokazuje szlachetków polskich tuż przed powstaniem, ich niemiłą relację z sąsiadującymi z nimi Żydami, a i Żydom nie oszczędza – na Tatarach sobie używają. No i owi szlachetkowie postanawiają w dość niecodzienny sposób zapewnić sobie wojenną glorię, co doprowadza do, hmmm, kłopocików. A kłopociki są całkiem plastycznie oddane, o ludzkiej mentalności, szczególnie w tłumach, trochę opowiadają, więc chyba warto. W sam raz dla takiego prostaka jak ja ;-)
Cofamy się dalej, w czasie, z Piotrem Kencem i jego ”Sidlarzem”. Udane, dobrze napisane fantasy, w którym obok siebie żyją kolejne, quasi-słowiańsko (chyba) wystylizowane wariacje Morloków i Elojów. No dobrze, przesadziłem z porównaniem, raczej neandertalczyków i ludzi z Cro-Magnon. Autor wymieszał dramat osobisty z tłem nieco szerszym, społecznym, o wykorzystywaniu przewagi nad słabszym i o słabszego buncie przeciw niesprawiedliwości… Czyta się dobrze, ale wspomnienia w pamięci nie wypali.
Uch, gdzieście jesteście, gnoje nietrzeźwe…? Zamiast tu klątwę, recenzję wam pisze, żebyście czytali, żebyście nie zdebileli do reszty, a Mieczysław zwłaszcza, bo se ubzdurał, że jak taki stary, to już wszystko co było do czytania, przeczytał…
No, tlenu jeszcze trochę, na zagramanicę starczy…
“Lato Tongtong” Xia Jia. Pozytywistyczne science-social-fiction w Chinach. Na tym w sumie mógłbym zakończyć, ale… Nie chcę. Ten tekst porusza jeszcze jedną, bardzo ważną sprawę: starość. Bycie ciężarem, bycie nieprzydatnym, bycie kochanym, bycie sobą, wreszcie bycie – przez własne, starcze ułomności – samotnym w swoich ostatnich chwilach. Ten tekst, prawdopodobnie, nie spodoba się komuś, kto nie ma silnego, dobrego wspomnienia z własnymi dziadkami lub jeszcze ma to szczęście, że nestorzy żyją.
Ruszyło mnie, może dlatego, że nie zdążyłem odwiedzić niedawno dziadka, tuż przed jego śmiercią. Przesunąłem wizytę o tydzień i… Dwa dni się spoźniłem.
Mam nadzieję, że wy się nie spóźnicie, patafiany jedne pijańskie… Że choć nieprzytomny, to żyw jeszcze będę…
Lektura ”Piątego Smoka” Iana McDonalda nieodparcie budzi u mnie skojarzenia z Ursulą K. Le Guin. Historia pionierki księżycowej, zdobywającej w pocie czoła bogactwo, przyjaźń, coś więcej… Nie wiem, co opisać, żeby nie zepsuć fanom hard sci-fi przyjemności z lektury. Moja – przyjemność w sensie – była ogromna, ba, olbrzymia. Świetne opowiadanie, kapitalnie przedstawiony nowotworzący się społeczny ład, inny język, inne zwyczaje… Kurczę, przypomniałem sobie, za co kocham ten gatunek. Za ludzką historię w historii niemniej fascynującej, większej, od której wyobraźnia szaleje. Jest moc. Tlenu tylko nie ma, kur*a…
Na deserek bardzo plastyczny, pomysłowy, no, inny tekst pt. “Nienarodzony bóg” Stephena Case’a. Obrazowa wizja tego, jak boska wszechobecność może się manifestować, co pod jej wpływem może się stać, jak może się zmieniać świat, istoty, a nawet… wspomnienia. Świetne, zmusza do ponownego przejrzenia tekstu, wyszukania śladów, ponownego połączenia kropek… No, proza zagraniczna wygrała w styczniu z polską, jak dla mnie, 2:1.
Wybaczcie felietoniści, recenzenci i publicyści, ale tlenu już niewiele. Musze przykręcić, by mieć szansę… A wy, gnidy, co to własnego pilota zapominają po libacji… Jak mnie nie odratujecie… To was znajdę w zaświatach… Będziecie mi stawiać… przez wieczność…
WARNING: Decreasing oxygen throughput to critical level!
Nowa Fantastyka 388 (1/2015) Ian McDonald
5,9
Publicystyka. Wielgosz, cały czas fajne popularnonaukowe wpisy. W tym numerze najbardziej pasowała mi notka o Warrenie Ellisie. Orbitowski - zaczynam podejrzewać, że o czym by nie napisał i tak mnie zaciekawi. Reszta mnie nie wzruszyła, czasozapychacze na podróż pociągiem.
Recenzje - żadna nie zwróciła mojej uwagi, żadnej pozycji po przeczytaniu nie wrzuciłem do "chcę przeczytać, chcę obejrzeć". I choć kilkoma pozycjami jestem zainteresowany, to nie po lekturze tych recenzji.
No i to co najważniejsze, proza. Na dobrym poziomie, ale bez żadnego "wow".
Piotr Mirski "Tasiemiec...". Choć gore i bizzaro mi nie jest obce, lubię opowiadania w tym gatunku, te jest dla mnie przeciętne i to właśnie te opowiadanie wskazałbym jako najsłabsze w tym numerze. Redakcja stwierdziła, że jest to "gore, które nie jest tylko "krwawą sztuką dla sztuki"", ja widać zgubiłem gdzieś tą, tę głębie w podróży pociągiem.
Piotr Nesterowicz "Dybuk". Opowiadanie dla fanów Dzikich Pól i ogólnie "polski sarmackiej". Fajne, klimatyczne, w antologii do Dzikich Pól (taki polski system RPG) dostałoby dodatkową gwiazdkę. Jest dobrze.
Piotr Kenc "Sidlarz". Numer opanowany przez Piotrów ;-) Aż prosi się, żeby te opowiadanie było pierwszym rozdziałem powieści heroik fantasy. Niewolnik, który zostaje bohaterem i ratuje świat. Nie pierwszy i nie ostatni raz mamy do czynienia z taką historią. Standard, w dość oryginalnym, ale jakże swojskim świecie, ciekawie opowiedziany, więc się nie nudziłem.
W części zagranicznej, trochę bardziej zaskakująco, lepiej niż w polskiej, ale też jak dla mnie bez ochów i achów.
Xia Jia "Lato Tongton". Nastrojowa opowieść, w bardzo ciekawy sposób mieszająca tradycję chińską z nowoczesną robotyką. Takie pomieszanie Starych Chin z nowoczesną Japonią. Powstał z tego fajny, klimatyczny świat i wizja jednej z wersji wykorzystania robotyki w starzejącym się społeczeństwie.
Ian McDonald "Piąty Smok". Ojć, chyba miałem głoda na SF i to w takiej wersji bardziej "hard", bo te opowiadanie najbardziej przypadło mi do gustu. Wizja kolonizacji Księżyca obdarta z romantyzmu, pokazująca prozę takiego przedsięwzięcia a zarazem tak nastrojowo opowiedziane, że miejscami miałem wrażenie, że zamieni się w kobiecy romans. Przyjemna lektura.
Stephen Case "Nienarodzony Bóg". Ciekawa mieszanka, bardzo fajne podejście do magów i bogów. Mamy trochę SF, trochę fantasy, trochę filozofii i choć akcji tutaj niewiele, najbardziej fantasy opowiadanie tego numeru.
Proza tego numery jest spokojna, nostalgiczna i pobudzająca do refleksji.