Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 19 kwietnia 2024LubimyCzytać328
- ArtykułyPrzeczytaj fragment książki „Będzie dobrze” Aleksandry KernLubimyCzytać1
- Artykuły100 najbardziej wpływowych osób świata. Wśród nich pisarka i pisarz, a także jeden PolakKonrad Wrzesiński1
- ArtykułyPięknej miłości drugiego człowieka ma zaszczyt dostąpić niewielu – wywiad z autorką „Króla Pik”BarbaraDorosz2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Anna Kim
2
6,9/10
Pisze książki: kryminał, sensacja, thriller, literatura piękna
Urodzona: 1977 (data przybliżona)
urodziła się w 1977 roku w Korei Południowej. W roku 1979 jej rodzina przeniosła się do Niemiec, a później do Wiednia, gdzie autorka mieszka od 1984 roku. Dotychczas opublikowała opowiadanie Die Bilderspur (2004),powieść Die gefrorene Zeit (2008) oraz esej Invasionen des Privaten (2011).
6,9/10średnia ocena książek autora
34 przeczytało książki autora
111 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Anatomia pewnej nocy Anna Kim
6,4
Anna Kim- urodzona w Korei Południowej, mieszka w Niemczech, tworzy po niemiecku, popełniła książkę o Grenlandii... Trzeba przyznać, że jest to dość oryginalna biografia, a raczej jej zalążek. Niestety niewiele się można z polskich źródeł na jej temat dowiedzieć.
Kiedy rozpoczęłam lekturę książki Anny Kim nie wiedziałam dosłownie niczego o Grenlandii, myślałam, że jednak coś wiem, ale książka tę wiedzę zweryfikowała.
To była trudna książka. Głównie dlatego, iż uważam, że autorka na siłę operuje pseudopoetyckim językiem, który na dłuższą metę mocno męczył. Cóż, jak napisałam ja tak uważam, ktoś inny zakocha się w języku Kim, a tego określenia użyje w stosunku do Nabokova, którego ja uwielbiam. To jest kwestia czysto subiektywna.
Być może powinnam docenić tę książkę za to, że nie da się jej pochłonąć, że trzeba się nad nią zastanowić. Niestety znam autorów którzy bawią się słowami, operują wyśmienitym językiem, ale ich powieści czyta się
z przyjemnością, a tutaj momentami miałam wrażenie, że to "bełkot coelhowski"... Musiałam się czasem wręcz namęczyć, aby zrozumieć treść "Anatomii", często czytałam ponownie to samo zdanie.
A o zdaniach pani Kim (lub o cudownym tłumaczeniu, ale jakoś nie chce mi się wierzyć, że to tłumacz miał taką fantazję) warto wspomnieć. Momentami miałam wrażenie, że interpunkcja w jej książce to loteria, gdzie niestety jest większe prawdopodobieństwo użycia przecinka. Niestety Kim używa zdań wielokrotnie złożonych. Często. Wyobraźcie sobie, że jedno zdanie przeciętnie zajmowało ok. 1/3 strony... (były i takie, które zajmowały ok. pół strony) Nie sądziłam, że to może być tak męczące i mylące! Trudno się czyta tak napisaną książkę, ponieważ
w jednym zdaniu opisane jest kilka różnych spraw i mózg jakby nie przyswaja wszystkiego.
Oprócz zdań są jeszcze dialogi, są one "wtopione" w akapity, oddzielone... zgadnijcie, no zgadujcie! Tak! Przecinkami. Raz zupełnie nie zrozumiałam o co chodzi, ciężko było się połapać, do teraz nie jestem pewna czy rozumiem tę "rozmowę".
Kolejne wyzwanie jakie postawiła przed czytelnikiem Anna Kim to sposób prowadzenia narracji i ilość postaci występujących w książce oraz relacje między nimi. Po lekturze "Anatomii pewnej nocy" nie byłabym w stanie streścić życia chociażby jednej postaci. Mamy jedenastu głównych bohaterów, ale niestety nie tylko ich historię poznajemy- więc dochodzi nam jeszcze kilka postaci. Dodatkowo przeszłość miesza się z teraźniejszością, niekiedy w rozdziale skaczemy od jednej postaci do drugiej... Ponownie- to bardzo mylące i męczące. I trochę jak próba upchnięcia akcji brazylijskiej telenoweli na niewiele ponad 200 stronach! Autorka bardzo starała się urozmaicić akcję
i w efekcie nie mam pojęcia czy taka a taka postać spała z kilkoma kobietami, czy to było dwóch różnych mężczyzn, ani czy w końcu był jakiś kazirodczy seks, a w pewnym momencie już zupełnie nie mam pojęcia co się tak w zasadzie stało tej nocy...
Żeby nie było tak gorzko na koniec zostawiłam napisanie o plusie "Anatomii pewnej nocy". Dzięki tej książce dowiedziałam się co nieco o Grenlandii i mentalności jej mieszkańców, gdyby nie ona, Grenlandia w mojej umysłowej mapie nadal byłaby białą plamą.
Czy jednak można ją traktować jako rzetelne źródło informacji? Szczerze mówiąc nie mam pojęcia, ale Anna pisała tak jakby naprawdę poczuła ducha tego miejsca, przesiąkła Grenlandią, poza tym jest informacja o tym, że napisała ją na podstawie wywiadów. Poczuła ducha w odniesieniu do "Anatomii" jest szczególnym sformułowaniem, ale nic więcej nie zdradzę, poza tym roztoczyła bardzo specyficzną atmosferę, jestem gotowa uwierzyć, że to właśnie atmosfera Grenlandii.
Oprócz mentalności ludzi i klimacie tego miejsca możemy nieco dowiedzieć się o tej nowszej historii Grenlandii, ale naprawdę niewiele, w zasadzie dowiadujemy się tylko o tym co miało jakieś znaczenie w życiu zwykłych mieszkańców.
Na pewno problem z czytaniem powieści Anny Kim uniemożliwił mi pełny odbiór i zrozumienie powieści. Myślę, że Kim całkiem dobrze poradziła sobie z opisywaniem powodów, dla których ci ludzie popełnili samobójstwo. Myślę, że dobrze też opisała Grenlandczyków, ich samotność i wyobcowanie.
Generalnie byłaby lepsza z mniej "kwiecistym" językiem i gdyby skupiała się na węższym kręgu osób. A tak trochę żal zmarnowanego potencjału. Wyjątkowo przekopałam Internet i przeczytałam kilka recenzji. Próbowałam zrozumieć, tych którzy są zachwyceni. Nie udało mi się to. Moim zdaniem autorka grubo przesadziła, bo albo poetycki język, albo nowatorska forma, a już chaotyczność narracji ostatecznie utwierdza mnie w twierdzeniu, że to przesada.
Mimo że książka mi się nie podobała nie będę jej stanowczo odradzać. Na pewno pozostawiła we mnie jakiś ślad i wypełniła lukę dotyczącą wiedzy o Grenlandii.
To zdecydowanie książka stanowiąca czytelnicze wyzwanie, szczególnie skierowana do "ludzi literatury", zapewne absolwent kierunku związanego z literaturą miałby na jej temat więcej do powiedzenia, nie narzekałby tylko, a dogłębnie zanalizował i mógłby się nią zachwycić. Ja nie jestem oczarowana, jedynie nieco zmęczona, dobrze, że moja kolejna lektura jest z gatunku tych lekkich.
Jeszcze taka dygresja à propos gatunku- ciężko stwierdzić do jakiego należy "Anatomia pewnej nocy". Podawany wszędzie thriller czy obyczajówka wydają mi się nieco krzywdzące i nie pasujące do książki Kim.
Anatomia pewnej nocy Anna Kim
6,4
"Amarâq leży na końcu świata, to miejsce, które połyka człowieka wraz z przestrzenią, w której się on znajduje; które stwarza wrażenie, że jest nie tyle miejscem, ile raczej wejściem do miejsca, którego, raz do niego wszedłszy, nie można opuścić, gdyż wejście nie jest wyjściem.
Z jednej strony dzieje się tak dlatego, że z chwilą wkroczenia do Amarâq pamięć zaczyna wysychać i człowiek stopniowo zapomina, jak trafił do tego miejsca i że tu kiedyś dotarł, ba, zaczyna zapominać, jak to się stało, że tu dotarł, i wydaje mu się, że nie może już sobie przypomnieć żadnego innego miejsca (...). Tak rozpoczyna się zapominanie, które w decydującej mierze czyni koniec świata tym, czym on jest: końcem."
Wielka Historia XIX i XX wieku nie ominęła Grenlandii szerokim łukiem - znalazła tę największą wyspę świata na północnym kole podbiegunowym, zmieniła tyle, ile mogła i zostawiła na pastwę losu gdzieś nad przepaścią pomiędzy Nowym a Starym. Problemy zaczęły się 60 lat temu, kiedy Duńczycy wprowadzili na wyspę program przymusowej edukacji Inuitów, wyrywając ich z naturalnego środowiska i życia w zgodzie z przyrodą, skupiając w szarych blokowiskach miast. Ale natura nie zapomniała i dopomina się o swoje. Jej zew powoduje, że Grenlandia stała się jednym z krajów o największej liczbie samobójstw. Szacuje się, że co 5 lub nawet co czwarty młody Grenlandczyk ma za sobą próbę samobójczą. Dodatkową grozę budzi fakt, że nie są to próby planowane, ale spontaniczne. Śmierć czai się na Inuitów za każdym rogiem, jest w podmuchach wiatru i zimnej wodzie i zwierzętach, na które wciąż jeszcze niektórzy polują. O fenomenie grenlandzkiej nocy samobójców opowiada Anna Kim, autorka pochodząca z Korei Północnej.
"Anatomia pewnej nocy" to poetycka relacja z ostatnich godzin życia kilkanaściorga Grenlandczyków, spontanicznie podejmujących tę ostatnią decyzję. Fabułę, a w zasadzie fabuły osadza w fikcyjnym miasteczku Amarâq, które dla bohaterów, dla książki i dla świata staje się symbolicznym końcem. To miejsce, gdzie można zgubić i schwytać duszę, czasem nie swoją; miejsce pełne nieoswojonych nocy i wszechobecnej ciszy; świat chwili; wreszcie miejsce, które według mieszkańców jest tylko propozycją czekającą na to, by ją zaakceptowano.
Anna Kim rozkłada świat grenlandzkiego miasteczka na czynniki pierwsze. Jej powieść to nie tylko anatomia nocy, ale także anatomia zimna, straty, zawiedzionych nadziei, przeszłości, wreszcie człowieka, za którego decyzje podejmuje natura. Doznania bohaterów są dużo głębsze, a ich dusze jakby bliżej powierzchni człowieczeństwa. Każda strata, szczególnie strata dziecka i strata rodziców, której każdy z nich doświadczył, wydaje się boleć bardziej i intensywniej, palić żywym ogniem, a właściwie skuwać lodem. Dlaczego zatem noc? Bo tylko "ona dopuszcza wiele z tego, co w świetle dziennym wydaje się niemożliwe, także umieranie - jakby w ciemności umierało się lżej, przy świetle trzeba się tego wstydzić".
Powieść Anny Kim wymyka się wszelkim klasyfikacjom. Jest jak droga przez śnieg w krajobrazie, do którego nikt nie wykonał mapy. Kontury są nieostre, obraz rozmazany, zaplątany, trudny do zrozumienia lub choćby nawet dokładnego prześledzenia. Czytelnik otrzymuje literacką, a właściwie liryczną akwarelę, pełną metafor, wątków onirycznych i naturalistycznych na przemian.
"Anatomia..." zachwyca także formą i wydaniem. Jest w tej powieści coś magicznego, coś nieuchwytnego i wymykającego się wszelkim klasyfikacjom, coś, co trzeba wypróbować na sobie indywidualnie. Język wreszcie, w połączeniu z przeplataniem fabuły reminiscencjami z życia bohaterów i poetyckimi analizami sytuacji miasteczka, czyni powieść Anny Kim tym, czym ona jest: anatomią.