Pępek nieba. Antologia młodej poezji białoruskiej Andrej Adamowicz 6,0
ocenił(a) na 710 lata temu Poezje generacji białoruskich poetów, narodzonych między drugą połową lat 70-tych i pierwszą lat 80-tych, do której należą:
Andrej Adamowicz, Michaś Bajaryn, Dżetsi (Wiera Burłak),Anatol Iwaszczanka, Hleb Łabadzienka, Maryja Martysiewicz, Walżyna Mort, Siarhej Pryłucki, Maks Szczur, Wiktar Żybul. Co ważne, nie tylko w polskich tłumaczeniach, ale także w języku białoruskim, który w swej Ojczyźnie, na Białorusi, jest językiem niemile widzianym:
(...)
ten język nie istnieje,
nie ma zasad ani systemu.
mówić nim się nie da -
wali z mety prosto w mordę.
nawet w święto
nie sposób takim językiem dekorować miasta
(...)
To oficjalne zdanie "miarodajnych, państwowotwórczych czynników" z Mińska, o których poetka ma własne zdanie:
(...)
a mnie niech ten system
całuje w
A-KOR-DE-ON
(...)
(Walżyna Mort - Język białoruski I, tłum.Adam Pomorski)
Cóż to za kraj, w którym już samo mówienie w języku rodzimym jest aktem opozycji? Europejski Tybet w złagodzonym nieco wydaniu? Nie mając możliwości druku we własnym języku, poeci piszą tak, by się dało wiersze mówić, śpiewać. Trzeba je czytać w kontekście politycznym kraju, ponieważ on tam zawsze jest, choć ci autorzy nie piszą o polityce - nie to jest najważniejsze - w każdym razie nie wprost. Są nad podziw oczytani, zanurzeni głęboko w literaturze Zachodu. I inteligentnie dowcipni, zgryźliwie nie łudzący się, jaki jest dziś los poety ( i opozycjonisty),oraz gdzie jest jego miejsce. A jeśli chodzi o Białoruś przede wszystkim "Не быць скотам" (Nie być bydlęciem) jak śpiewa inny Białorusin, Ljapis Trubieckoj (zresztą tekst piosenki to wiersz wielkiego poety białoruskiego, Janki Kupały) - więc lepiej już poza prorosyjskim społeczeństwem, niż w nim:
Leci niedopałek i myśli:
"Tylko nie do śmietnika. Nie, nie trafiłem! A jakież to poniżenie próchnieć wśród smrodu pobratymców. A tak można powiedzieć, udało mi się życie: był ogień, był lot i był majestatyczny zgon w niespiesznym dogasaniu na wilgotnym chodniku, w poczuciu jedności z porannymi latarniami...".
(Anatol Iwaszczanka - ***, tłum.Katarzyna Bortnowska)
Bo kimże są poeci? Odpowiada Walżyna Mort wierszem "Hodowcy psów" (tłum.Adam Pomorski):
poeci są nie lepsi od hodowców
co prezentują swoje wycacane psy
i uczą je nowych sztuczek
powtarzając to samo słowo
jakby szukali rymu
są tacy sami - w jednej ręce łańcuch
a w drugiej - torba z ekskrementami
Ładne, dwujęzyczne wydanie w twardej oprawie. To wspaniałe także dla Polaka, czytać sobie równolegle obie wersje: inna muzyka mowy, inna wyobraźnia - pełniejsze wrażenie.