Najnowsze artykuły
- Artykuły„Horror ma budzić koszmary, wciskać kolanem w błoto i pożerać światło dnia” – premiera „Grzechòta”LubimyCzytać1
- Artykuły17. Nagroda Literacka Warszawy. Znamy 15 nominowanych tytułówLubimyCzytać2
- ArtykułyEkranizacja Chmielarza nadchodzi, a Netflix kończy „Wiedźmina” i pokazuje „Sto lat samotności”Konrad Wrzesiński8
- ArtykułyCzy książki mają nad nami władzę? Wywiad z Emmą Smith, autorką książki „Przenośna magia“LubimyCzytać1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Marcus To
16
6,6/10
Pisze książki: komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,6/10średnia ocena książek autora
194 przeczytało książki autora
87 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Strażnicy Galaktyki: Brak porozumienia
Marcus To, Aaron Kuder
6,3 z 28 ocen
41 czytelników 5 opinii
2020
Red Robin: 7 Days of Death
Fabian Nicieza, Marcus To
Cykl: Red Robin (tom 4)
7,0 z 1 ocen
3 czytelników 0 opinii
2012
Red Robin: The Hit List
Fabian Nicieza, Marcus To
Cykl: Red Robin (tom 3)
7,0 z 2 ocen
3 czytelników 0 opinii
2011
Red Robin #6
Christopher Yost, Marcus To
Cykl: Red Robin (tom 6)
6,5 z 2 ocen
2 czytelników 0 opinii
2010
Strażnicy Galaktyki: Poszukiwanie nieskończoności
Marcus To, Aaron Kuder
6,0 z 25 ocen
37 czytelników 4 opinie
2021
Flash: Rebelia łotrów
Scott Kolins, Marcus To
Cykl: Flash (tom 2)
6,5 z 58 ocen
92 czytelników 6 opinii
2016
Red Robin: Collision
Christopher Yost, Marcus To
Cykl: Red Robin (tom 9-12)
6,7 z 3 ocen
4 czytelników 0 opinii
2010
Red Robin #8
Christopher Yost, Marcus To
Cykl: Red Robin (tom 8)
6,0 z 1 ocen
1 czytelnik 0 opinii
2010
Red Robin #7
Christopher Yost, Marcus To
Cykl: Red Robin (tom 7)
6,0 z 1 ocen
1 czytelnik 0 opinii
2010
Najnowsze opinie o książkach autora
Avengers: Impas. Atak na Pleasant Hill Mark Waid
7,0
Lubię sięgać po komiksy Marvel lub DC, które są crossoverami, bowiem wtedy poznaję najwięcej postaci z tych uniwersów. Jest to też okazja, aby ujrzeć protagonistów lub antagonistów z niszowej półki, pojawiających się w komiksach epizodycznie, a w filmach po prostu nie występujących. Lub ewentualnie mających raz jakąś krótką scenkę, o której szybko się zapomina (patrz występ Dazzler w "X-Men: Dark Phoenix"). Dlatego ochoczo rzuciłem się na "Avengers Impas", który faktycznie początkowo bardzo mnie wciągnął, finał też miał przedni, ale w środku mocno wymęczył. Czemu? Cóż, za dużo powtórek.
Tytułowe Pleasant Hill to miasteczko gdzie wszyscy żyją szczęśliwie, są pomocni, nie ma przestępczości i w ogóle ziścił się amerykański sen. Brzmi jak iluzja? Owszem, bo nią w praktyce jest. Tak naprawdę to zręczna manipulacja oraz zakłamanie rzeczywistości, gdyż całe miejsce oficjalnie nie istnieje i tak naprawdę jest super tajnym więzieniem SHIELD przeznaczonym dla najgorszych i najniebezpieczniejszych złoczyńców tego świata. Brzmi trochę jak Guantanamo, tyle że więźniowie żyją w wiecznej iluzji. Co jednak się stanie gdy ta opadnie? Cóż, wtedy mamy chaos, a w nim nie trudno o rewolucję super złoczyńców. Szczególnie gdy są srogo wkurzeni.
Sam pomysł bardzo mnie zaciekawił, ale jeszcze bardziej osoba odpowiedzialna za stworzenie całej iluzji. Nie będę wam jej zdradzał, bo jest świetnie napisana, przemyślana i poprowadzona. Niestety, a raczej stety, takie postacie często nie zdają sobie sprawy jak ogromną mocą dysponują, dlatego ciężko im wytłumaczyć, że robią coś, co jest złe. Nawet jeśli szefowa SHIELD wmawia, że to dla dobra społeczeństwa. Ta linia konfliktu również została bardzo umiejętnie napisana oraz przedstawiona czytelnikowi. Podobnie jak starcie o samo Pleasant Hill. Niestety nie można tego samego powiedzieć o środkowej części opowieści, gdzie akcja strasznie się wlecze.
Wadą całego tomu, jest fakt, że historia pierwotnie byłą opowiadana w wielu różnych seriach. Zatem mamy tutaj zeszyty z Avengers Standoff, Illuminati, New Avenger czy Agents of S.H.I.E.L.D. Skutkuje to powtarzaniem się na przykład danej sceny, tylko z punktu widzenia innej ekipy, a tych jest od cholery. Po pewnym czasie zaczęło mnie to męczyć. Do tego, nie zrozumcie mnie źle, ale część postaci była jak dla mnie bardzo... głupia. Słyszałem o dziwacznych bohaterach czy złoczyńcach z uniwersum Marvel, ale koczkodan w stroju agenta SHIELD, wchodzący w skład oddziału Wyjący Komandosi (sama nazwa jest tak durna, że aż wybuchłem gromkim śmiechem) zwyczajnie do mnie nie przemawia. A i tak natrafiłem tam na jeszcze bardziej, moim zdaniem, porąbane postacie. Czasami mam wrażenie, że po prostu twórcom komiksów się nudzi i tworzą dla zabawy takich bohaterów.
Niemniej lekturę muszę zaliczyć do udanej. Była to z pewnością jedna z dłuższych pozycji komiksów Marvel jakie przeczytałem, choć nie najdłuższa. Z pewnością będę szukał w przyszłości podobnych crossoverów, licząc ze mniej mnie wymęczą, jeśli idzie o pewne wątki. Z tego tomu zapamiętam jednak kilka postaci oraz wątków, dlatego ciesze się, że go przeczytałem. Trochę żałowałem, że Deadpool miał tutaj tak mały wkład, podobnie Iron Man, ale i tak było ciekawie.
Liga Sprawiedliwości - Bez Sprawiedliwości Scott Snyder
6,3
Po przeczytaniu około dwóch lat temu finału serii Batman Metal, dość długo zbierałem się za sięgnięcie po jego kontynuację, w międzyczasie skupiając się raczej na pojedynczych historiach bądź krótszych seriach. W końcu jednak przyszedł czas dowiedzieć się, co wydarzyło się na Ziemi po starciu z Barbatosem. Odpowiedzieć na to miała częściowo „Liga Sprawiedliwości: Bez sprawiedliwości”, przy czym odpowiedź ta jest raczej średnia. Fabuła, jak to zwykle bywa w historiach o organizacjach superbohaterów, jest przerysowana do granic możliwości i sztampowa - grupa herosów staje do walki z niezwykłym zagrożeniem dla całego wszechświata (w tym konkretnym przypadku maszyna losująca wybrała pradawne bóstwa). Oczywiście sojusz protagonistów jest targany wewnętrznymi problemami, które finalnie udaje się przezwyciężyć i na jakiś czas powstrzymać zagrożenie. Ogólnie zatem jest tak sobie, przewidywalnie i mało ciekawie. Na plus strona graficzna.