Najnowsze artykuły
- ArtykułyNagroda im. Ryszarda Kapuścińskiego: poznaliśmy 10 nominowanych tytułówAnna Sierant10
- ArtykułyWielkanocny Kiermasz Książkowy Ebookpoint – moc świątecznych promocji i zajączkowy konkursLubimyCzytać8
- ArtykułyKwiecień 2024: zapowiedzi książkowe. Wiosna literackich premier – część 2LubimyCzytać9
- Artykuły„A gdyby napisać historię dokładnie taką, jaką chciałabym przeczytać?”: rozmowa z Claudią MooneverSonia Miniewicz3
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Wilfried Stroh
1
8,0/10
Pisze książki: językoznawstwo, nauka o literaturze
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
8,0/10średnia ocena książek autora
10 przeczytało książki autora
29 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Łacina umarła, niech żyje łacina! Mała historia wielkiego języka
Wilfried Stroh
8,0 z 5 ocen
38 czytelników 2 opinie
2013
Najnowsze opinie o książkach autora
Łacina umarła, niech żyje łacina! Mała historia wielkiego języka Wilfried Stroh
8,0
Ta niedawno przełożona na polski książka wybitnego niemieckiego latynisty w sposób niezwykle przystępny i miejscami wręcz zabawny przedstawia dzieje języka łacińskiego. Jej rozdziały początkowe są poniekąd bardzo skrótowym ujęciem historii literatury rzymskiej. W moim odczuciu ciekawsza jest dalsza część książki, która ukazuje losy łaciny w średniowiecznej i nowożytnej Europie. Owszem, głównie z perspektywy niemieckiej, ale dobrze nieco i o zachodnich sąsiadach poczytać. Zwłaszcza, że w kwestii nauczania języków klasycznych jesteśmy akurat jakieś sto lat za Niemcami. Ciekawe są liczne uwagi językowe, dotyczące choćby zależności między łaciną a językami romańskimi. Biorąc pod uwagę zły stan znajomości języków klasycznych w naszym kraju dobrze by było, żeby możliwie jak najwięcej osób przeczytało książkę Stroha. Poniekąd jest to jakiś głos w dyskusji dotyczącej przydatności łaciny i dzisiaj (choć bynajmniej nie jest to zasadniczy temat tej publikacji). Szczególnie do gustu przypadła mi teza Autora mówiąca, że w łacinie na przełomie er zerwana została ścisła łączność między językiem mówionym a literackim, gdy to po osiągnięciu mistrzostwa w twórczości Cycerona i Wergiliusza to dzieła tych największych klasyków stały się punktem odniesienia dla języka literackiego, tworząc dlań nowe ramy, w ramach których przetrwać miał on dwa tysiące lat. Umrzeć, by żyć - taką drogę przeszedł język Rzymian przez te wszystkie wieki, co dowodnie świadczy o jego wyjątkowości.
Tomasz Babnis
Łacina umarła, niech żyje łacina! Mała historia wielkiego języka Wilfried Stroh
8,0
Książka emerytowanego profesora filologii klasycznej, Niemca Wilfrieda Stroha "Łacina umarła, niech żyje łacina!" jest przekonującą, napisaną wartkim i potoczystym stylem apologią tego, jak się okazuje, nie tak martwego języka. Na przekór tym wszystkim, którzy uważają, że mowa Rzymian umarła wraz z nimi, autor cytuje dwuwiersz Josefa Eberle'a: "Ilekroć ogłaszano łaciny upadek,/ Tylekroć na swój pogrzeb przyszła... jako świadek". Stroh dowodzi, że wszystkie "śmierci" łaciny, które musiała ona przejść - od zmierzchu epoki pryncypatu Augusta, kiedy umarli łacińscy twórcy, Cyceron i Wergiliusz, nie zostawiając po sobie godnych naśladowców, poprzez popadnięcie w "letarg" łaciny w wiekach średnich, kiedy musiała zadowolić się statusem jedynie języka wykształconych, aż po koniec wiek XX, kiedy to ostatecznie została wyrugowana do obszaru szkół. Należy przy tym zaznaczyć, że nie jest to nudny podręcznik akademicki, gdzie w sposób hermetyczny i mało przystępny wprowadza się czytelnika w arkana wiedzy. Nie jest to także kompendium historii literatury łacińskiej, choć lwią część książki Stroh opisuje właśnie jej losy, biorąc sobie głęboko do serca zalecenie Umberta Eco: "pisz o autorach antycznych tak, jakby byli współczesnymi". Jest to raczej rodzaj swego rodzaju manifestu, którego autor, opisując zawiłe losy języka łacińskiego (pisząc o niej, jakby była niemalże żywą istotą),chciałby zarazić go swym czarem i przekonać, że to właśnie zarzucana łacinie przez przeciwników jej wykładania "niepraktyczność", jest jej największym walorem. Tych, których nie przekona argument o tym, że opanowanie języka Rzymian pozwoli na lekturę ich wielkich i wciąż aktualnych pod wieloma aspektami dzieł w oryginale, autor stara się przekonać w bardziej pragmatyczny sposób. Nauka łaciny uczy bowiem stałych struktur myślenia, orientacji w terminologii naukowej, która bazuje na łacińskim słownictwie, a także stanowi nieocenioną pomoc w nauce języków romańskich (ba, nawet angielskiego!). A wszystko to w sposób całkowicie egalitarny - właśnie dlatego, że łacina nie jest współcześnie językiem narodowym żadnego państwa, może ona przyczynić się do budowania sprawiedliwości i więzi między narodami, które zanurzone są w wiekowej tradycji tego dźwięcznego, leksykalnie rozbudowanego, choć precyzyjnego w swej niejednoznaczności języka.
Na koniec jeszcze słów kilka o samym tłumaczeniu książki (nie znam niemieckiego, więc nie jestem w stanie wypowiedzieć się o tym, czy misja przekładu powiodła się należycie). Zważywszy na fakt, że pozycja ukazała się nakładem Wydawnictwa Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, byłem wielce zdziwiony, kiedy raz po raz natykałem się na wiele językowych potknięć, stylistycznych nieporadności, a nawet błędów ortograficznych ("instruktarz" zamiast "instruktaż"). Dołączony przez tłumaczkę esej własnego autorstwa "Antyk u Tuwima" pasuje do książki Stroha jak Piłat do credo, a jego umieszczenie w książce poświęconej dziejom języka łacińskiego - wysoce niestosowne.