Najnowsze artykuły
- ArtykułyPrzygotuj się na nadchodzącą jesień. Najlepsze książkowe promocje wrześniaLubimyCzytać1
- ArtykułyPrzeczytaj fragment książki „Akrobatki” Agi AntczakLubimyCzytać1
- ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i otrzymaj książkę „Wszyscy zakochani nocą” Mieko KawakamiLubimyCzytać1
- Artykuły„Miasteczko Salem” i „Pingwin” robią wrażenie. Adaptacja Stephena Kinga z szansami na OscaraKonrad Wrzesiński5
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Jerzy Urbankiewicz
7
7,0/10
Urodzony: 23.06.1915Zmarły: 11.08.2004
Jerzy Urbankiewicz - z urodzenia łodzianin, z wykształcenia prawnik. Oraz oficer kawalerii Wojska Polskiego i Armii Krajowej, pisarz i dziennikarz.
Spoczywa na cmentarzu Św. Anny w Łodzi.
Spoczywa na cmentarzu Św. Anny w Łodzi.
7,0/10średnia ocena książek autora
14 przeczytało książki autora
14 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Prawie pitaval Jerzy Urbankiewicz
7,0
Pitaval rozpoczyna haniebny proces o czary z 1652 roku, w czasie którego banda pijanych prymitywnych tępaków, mianujących się sądem gajonym, zamęczyła oskarżoną o czary Zofię Strasibotę. Weryfikacja niedorzecznych, podłych oskarżeń, rzuconych przez jakąś kreaturę, której kobieta się naraziła, miała postać tortur. W tych czasach na terenie lepkiej od zabobonów i przesądów cywilizacji europejskiej lepiej było urodzić się mężczyzną.
Z czasów zaborów – historia kata Ryszarda Fremela, któremu udało się uniknąć sprawiedliwości oraz grupy zbrojnej Stefana Słabosza.
Na scenariusz kryminału retro nadaje się historia femme fatale Władki Mikulskiej. Urodziwa córka stróża została żoną zachwyconego nią właściciela kamienicy. Gorący temperament pani Władzi doprowadził do niej szantażystę, któremu musiała się opłacać, aby nie informował męża o licznych wizytach kochanków. A że był nienasycony (szantażysta, a i temperament raczej też),w końcu nie zdzierżyła i szantażystę zastrzeliła, pozorując samobójstwo. Był nim jej własny ojciec, Ignacy Barczak, który oprócz legalnego, a niskopłatnego zatrudnienia, parał się także działalnością przestępczą. Wykrycie sprawcy jego zabójstwa nie stało się zatem dla organów ścigania największym priorytetem. A i Władzia nie straciła wcale rezonu. Zakochany w niej przodownik policji, zamiast doprowadzić ją do więzienia, wywiózł za granicę. Jego również, co było do przewidzenia, następnie bezpardonowo wykorzystała…
14 kwietnia 1927 roku został zamordowany prezydent miasta Łodzi, Marian Cynarski. To najważniejszy z opisanych w zbiorze, proces łódzkiego międzywojnia.
Słowami „zapadła noc głucha” rozpoczynał się szlagier „Bubliczki” (zainteresowanym polecam piękne wykonanie Beaty Rybotyckiej) oraz... uliczna ballada o zabójstwie Bronisława i Marii małżeństwa Tyszerów.
Z czasów powojennych nie mogło zabraknąć procesu wampira z Gałkówka - seryjnego mordercy, Stanisława Modzelewskiego. Oprócz tego sprawa braci Dolińskich z 1956 roku i kilka procesów o przestępstwa gospodarcze, wartych poznania, jako że modus operandi sprawców był właściwy dla ówczesnego systemu gospodarczego kraju.
Po łódzki pitaval sięgnęłam po lekturze "Ślepego Maksa" Remigiusza Piotrowskiego, z ciekawości, kto oprócz Bornsztajna grasował w międzywojennej Łodzi i będąc już w posiadaniu kilku pitavali z innych stron kraju. Jerzy Urbankiewicz pisał giętkim piórem, rzetelnie i wnikliwie traktując temat i źródła. A przede wszystkim kochał swoje miasto.
Szabla zardzewiała... Jerzy Urbankiewicz
6,0
W dniu wybuchu II wojny światowej Jerzy Urbankiewicz był 24-letnim kawalerzystą w stopniu podporucznika. Nie było mu jednak dane wziąć udziału w walkach z Niemcami we wrześniu i październiku 1939 roku – został internowany, a następnie zasilił szeregi Armii Krajowej na Litwie. Urbankiewicz wojnę przeżył, a swoje przeżycia opisał m.in. we wspomnieniowej „Szabli zardzewiałej...”.
„Szablę zardzewiałą...” (tytuł pochodzi z tekstu pieśni „Krakowiaczek jeden”) stworzył Urbankiewicz w latach 1985-1988. Zawarł w niej wspomnienia z działalności wileńskim Kedywie i w ogóle z pobytu na Litwie w czasie wojennej zawieruchy. Trochę się wówczas obijał – oczywiście nie ze swojej winy, musiał się konspirować – trochę też pracował dorywczo. Jednak rdzeniem jego pobytu na Litwie był wcześniej wspomniany Kedyw, a co za tym idzie, walka z okupantem. A dokładniej z kolaborantami, zarówno litewskimi, jak i polskimi.
Walka zazwyczaj mało spektakularna, z naprawdę sporą rolą szczęścia. Wystarczy powiedzieć, że uzbrojeniem podczas jednej z pierwszych akcji likwidacyjnych, w której autor wziął udział, był jakiś nędzny, małokalibrowy pistolecik i… siekiera. Urbankiewicz mimo wszystko dość twardo stąpa po ziemi. Nie ma w jego książce poczucia beznadziei czy fatalizmu, ale nie ma też bezmyślnej bohaterszczyzny. Ot, wojenna „zabawa w kotka i myszkę”. Raz my ich, raz oni nas, i tak aż do akcji „Burza”.
Książka jest jednak dość chaotycznie napisana. Owszem, natrafimy tutaj na ciekawe historie, jak chociażby przepyszna anegdota o żonie pana profesora, albo niespodziewane szpileczki wbite w takich autorów, jak Sergiusz Piasecki czy Józef Mackiewicz. Tym niemniej w „Szabli zardzewiałej...” pełno nazwisk i pseudonimów, lokalnej geografii oraz historii i momentami trudno jest się w tym gąszczu faktów odnaleźć.
Poza tym uderzyła mnie jedna rzecz. Otóż najbardziej obrywa się tutaj Litwinom. W zasadzie co Litwin – nie mylić z litewskimi Polakami – to szubrawiec. I trochę miałem z tym zgrzyt, bo to pod adresem Litwinów Urbankiewicz otwarcie wygłasza najwięcej niepochlebnych, a momentami wręcz szyderczych uwag. O Niemcach czy Rosjanach autor, było nie było oficer wojska polskiego, zbyt negatywnie nie pisze. A Litwinom ciśnie niemiłosiernie. I chociaż wiem, że rzecz dotyczy głównie pobytu Urbankiewicza na Litwie, to coś mi tutaj nie zagrało. Tym bardziej, że po wojnie sowieci i tak go zesłali do Workuty, gdzie spędził 12 lat. O pobycie w Rosji pisał jednak w innych swoich dziełach.
Książkę mimo wszystko polecam. Dla miłośników i znawców historii AK na Wileńszczyźnie – pozycja obowiązkowa.