Najnowsze artykuły
- Artykuły17. Nagroda Literacka Warszawy. Znamy 15 nominowanych tytułówLubimyCzytać1
- ArtykułyEkranizacja Chmielarza nadchodzi, a Netflix kończy „Wiedźmina” i pokazuje „Sto lat samotności”Konrad Wrzesiński6
- ArtykułyCzy książki mają nad nami władzę? Wywiad z Emmą Smith, autorką książki „Przenośna magia“LubimyCzytać1
- ArtykułyŚwiatowy Dzień Książki świętuj... z książką! Sprawdź, jakie promocje na ciebie czekają!LubimyCzytać7
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Marjorie Price
1
6,3/10
Pisze książki: literatura piękna
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,3/10średnia ocena książek autora
39 przeczytało książki autora
105 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Dar z Bretanii Marjorie Price
6,3
http://coolturalna.blogspot.com/
"Wioska już nie istnieje. Z oddali wydaje się taka sama jak dawniej, dopóki nie zauważy się lśniących, prefabrykowanych budynków rozsianych wśród starych gospodarstw. Chłopów też już nie ma. Nikt już nie zobaczy, jak ciągną na pola, we mgle, na długo przed nastaniem świtu. Znikły staruszki w czerni, zgarbione nad kapustą w warzywniakach, przepadli wieśniacy gawędzący tutejszą gwarą przy płocie, nierozerwalnie związani z wiekowymi gospodarstwami. Kobiety w przypiętych szpilkami sztywnych koronkowych czepcach i w łopoczących na wietrze czarnych spódnicach, zmierzające przez łąkę na niedzielną mszę w pobliskiej wiosce, pozostały tylko na pocztówkach dla turystów. [...] Zwyczaje, które przetrwały próbę wieków, odeszły do lamusa"*
Tym opisem zaczyna się książka.Chyba nie mogło być lepiej. Po przepięknej, nasyconej wspaniałymi barwami okładce, która przywołuje na myśl same dobre emocje, pojawiają się słowa, trafiające w sedno mojej tęsknoty za beztroską, dzieciństwem i obrazami pojawiającymi się w głowie dość często, coraz bardziej zamazanymi przez lata i zatartymi przez dorosłość.
Dorastająca w Chicago Amerykanka Midge skrycie marzy o życiu w Paryżu. Dusza artystki nie pozwala jej usiedzieć w miejscu a wielka miłość do sztuki i chęć przygody popychają ją wprost na pokład statku do Francji. Do tej podróży dziewczyna przygotowywała się latami, a z każdym przeczytanym o Paryżu zdaniem, z każdym nowo poznanym francuskim słowem jej fascynacja wzrastała, przeradzając się wręcz w obsesje.
Midge wydaje na bilet wszystkie swoje oszczędności, zostawia w USA całą rodzinę oraz narzeczonego. Oczywiście wyżej wymienieni nie pochwalają jej pomysłu. A tak! Zapomniałam o dość istotnej kwestii : opisane przeze mnie wydarzenia mają miejsce w latach 60. XX wieku.
Paryż. Miasto sztuki i miłości. Midge odnajduje w swoim wymarzonym miejscu i jedno, i drugie. W stolicy Francji dziewczyna wreszcie czuje się wolna, każdą cząstką ciała chłonie nasycony wielką twórczością klimat miasta, który sprzyja również jej natchnieniu, dostarczając wielu inspiracji. Midge zatraca się w malowaniu, rozwija swoją pasję również przez uczestnictwo w wystawach i wernisażach. Na jednym z nich poznaje Yves'a. Mężczyzna okazuje się spełnieniem jej marzeń: nieziemsko przystojny, świetnie zbudowany. Co najważniejsze : jest malarzem. Francuskim malarzem! Chociaż podczas pierwszej randki Midge stara się być dobrze wychowaną panienką, wkrótce ulega urokowi Yves'a, by jakiś czas później zostać jego żoną.
Małżeństwo Midge jest idealne : spędzanie czasu z Yves;em daje kobiecie dużo satysfakcji, poza tym zostaje matką. Gdy jej córeczka ma pięć lat, wraz z mężem postanawiają kupić domek w Bretanii, który ma być twierdzą dla jej rodziny, miejscem gdzie będą mogli malować, odpocząć od miejskiego zgiełku i szukać natchnienia. Jednak jak wiadomo życie depcze wyobraźnie. Yves decyzje o kupnie nieruchomości podejmuje sam, a nabyta "posiadłość" różni się znacznie od wyobrażeń Midge. Małżonkowie zostają właścicielami składającej się z kilku domków osady w środku lasu, gdzie diabeł mówi dobranoc, a toaleta w mieszkaniu jest niespotykanym luksusem. Midge próbuje nauczyć się, jak żyć na wsi. To dla niej zupełna nowość. Wychowana w Chicago, mieszkające w Paryżu. Totalny mieszczuch.
W tym momencie książki zaczyna się opowieść, która nasączona jest emocjami jak dobra kasza skwarkami.
W odnalezieniu się w wiejskiej rzeczywistości pomaga Midge sąsiadka, Jeanne. Staruszka to ucieleśnienie prostoty. Nigdy w życiu nie opuszczała wioski, życie poświęciła ciężkiej pracy, ma dużo życiowej mądrości i doświadczenia, którym chętnie dzieli się z Midge. Sama również czerpie z znajomości z Amerykanką. Kobiety uczą się od siebie, wspierają w trudnych chwilach i są dla siebie pocieszeniem. Midge szczególnie potrzebuje Jeanne, kiedy okazuje się, że na jej małżeńskim portrecie pojawiają się rysy.
Szczególną sympatię wzbudziła we mnie Jeanne. Kobieta ma w sobie spokój. Nie goni za niczym. Jest silna i mądra. Nie potrafi przekonać się do wynalazków, które burzą odwieczną harmonię wsi (np. telewizor),lęka się świata poza La Salle, z drugiej strony nieznane ją fascynuje. Jeanne docenia małe rzeczy, z wielką radością i pokorą nadal uczy się świata. Między Nią i Midge rodzi się magiczna więź, która okazuje się mocniejsza, niż mogłoby się wydawać.
Marjorie Price prowadzi historię w sposób niespieszny, jakby chciała w każdym zdaniu uchwycić wszystko, co pozostało w jej wspomnieniach. Czyni to w przepiękny sposób, z każdym przeczytanym zdaniem utwierdzałam się w przekonaniu, że "Dar z Bretanii" to nie tylko piękna powieść. W tej książce jest coś wyjątkowego, W końcu jest hołdem, darem dla Jeanne, najwspanialszej przyjaciółki. Price nie wtrąca niespodziewanych zwrotów akcji, komercyjnych zabiegów, dzięki którym powieść wyda się bardziej atrakcyjna i spodoba szerszemu gronu odbiorców. Nie o to tu chodzi.
"Dar z Bretanii" to historia wspaniałej, bezkompromisowej przyjaźni, przepiękny portret oddania i przywiązania. A także lekcja pokory.
Jeanne pokazuje, że należy cieszyć się z dobrych chwil, z tych trudnych natomiast wyciągać wnioski.
Polecam.
Dar z Bretanii Marjorie Price
6,3
Sielskie lektury o znajdowaniu swojego miejsca na wsi służą oddaniu się totalnej przyjemności błądzenia po nieznanym gruncie obleczonym w piękne kojące scenerie. Większe emocje budzą się w czytelniku, gdy wraz z narratorem zmaga się z trudami okiełznania nowego miejsca, przebudowywania zniszczonego domu, zawierania znajomości z miejscowymi czy pewnych wpadek kulturowych. Lubię ich powtarzalność, bo po mimo znajomego rytmu i historii, jakie skrywają tego typu książki mam do czynienia z różnym sposobem opisywania, któremu nadane są indywidualne emocje prowadzącej nas po tym świecie osoby opowiadającej. Lubię taką tematykę, daje ukojenie zmysłom, chwilową zmianę miejsc bez konieczności pakowania się i wyjeżdżania gdzieś tam.
Jednak w przypadku "Daru z Bretanii" autorka zafundowała mi tak monotonny rytm, że mogło się przysnąć w trakcie. Książka nie zbyt obfita, a czyta się i czyta, jakby całość urastało do nieziemskich dłużyzn i wyciągnęło treść podwójnie. Wszystko to za sprawą beznamiętnego relacjonowania tego fragmentu życia pani Price, gdy jako 30-letnia kobieta, żona Francuza osiada na wsi wbrew swojej woli. Może to stąd ten toporny sposób malowania rzeczywistości sprzed lat?
Nie mam ochoty na tego typu analizę. Pragnęłam otulić się specyficznym klimatem Bretanii, bo przecież każdy region ma swoja specyfikę, a o tych okolicach do tej pory praktycznie nic nie czytałam. Tymczasem wymęczyłam się okrutnie, co z pewnością nie zapewni mi snów kolorowych.