„Angażuję się emocjonalnie w każdy wątek“ – rozmowa z Joanną Szarańską

Paulina Ząbek Paulina Ząbek
10.04.2020

Joanna Szarańska to autorka zabawnych i pogodnych cykli książkowych „Kalina w malinach”„Kronika pechowych wypadków” i „Cztery płatki śniegu”. Ostatnio zaskoczyła swoich czytelników książką utrzymaną w zdecydowanie poważniejszym tonie, zatytułowaną „Poranki na Miodowej 1”, która może pochwalić się wysoką średnią w serwisie lubimyczytać.pl. - 8,2.

„Angażuję się emocjonalnie w każdy wątek“ – rozmowa z Joanną Szarańską

Okładka książki [Opis wydawcy] Joanna Szarańska zaprasza na Miodową. Autorka bestsellerowych Czterech płatków śniegu powraca z pełną emocji i wzruszeń nową serią obyczajową. 
Małgorzacie udało się zapomnieć o przeszłości. Wiedzie szczęśliwe życie,  jest zadowolona z kariery zawodowej i związku z Robertem. Do czasu, aż pewnego dnia otrzymuje list w błękitnej kopercie. Kto dziś jeszcze pisze listy? Małgorzata zna tylko jedną taką osobę, ale wolałaby wymazać ją z pamięci. Jednak informacja, którą skrywa błękitna koperta skłania ją do powrotu na Miodową. Do domu pełnego wspomnień. W starej księgarni, gdzie półki uginają się od książek, a kraciasty fotel kusi swą miękkością, Małgorzata wraca myślami do lat dzieciństwa i odkrywa tajemnice swej rodziny. 
Jak na powrót Małgorzaty zareagują dawni przyjaciele i sąsiedzi? Czy na pewno jej związek jest udany? A może na Miodowej czeka na nią ktoś ważny?
Przekonaj się sama! 
Do zobaczenia na Miodowej!

Paulina Ząbek: „Poranki na Miodowej 1” odbiegają nieco od pani wcześniejszych, pogodnych i zabawnych powieści. Najnowsza książka jest utrzymana w poważniejszym tonie. Czy długo nosiła pani w sobie pomysł na tę powieść? 

Joanna Szarańska: Z pewnością długo dojrzewał we mnie pomysł napisania poważnej książki, jednak plan fabuły „Poranków na Miodowej 1” narodził się w ułamku sekundy. Wzięłam do ręki stojącą na półce powieść, aby przeczytać kilka zdań i przekonać się, jak się zapowiada. Nagle w mojej głowie pojawiło się pierwsze zdanie „Poranków na Miodowej 1”. Rzuciłam się, aby je zapisać. Notując, wyobraziłam sobie postać kobiety trzymającej w dłoni błękitną kopertę i tam, nad kartką, powstała postać Małgosi i ogólny zarys jej historii. 

Czy podczas pisania odnajdywała się pani w którejś ze stworzonych postaci? Z łatwością można bowiem wyobrazić sobie cechy autorki książki w takich bohaterkach, jak mała Małgosia, zakochana w książkach i pisząca odręczne listy, a także w późniejszej, dorosłej już Małgorzacie – pisarce, którą od pracy może oderwać tylko ból nadgarstków. 

Myślę, że w każdej bohaterce umieszczam cząstkę siebie i Małgosia nie jest tu wyjątkiem. Podobnie jak ona bardzo wcześnie pokochałam książki, zafascynowałam się kryminałami Agathy Christie. Problem bolących nadgarstków został z kolei zapożyczony od koleżanki po piórze. Jak widać, tak jak Małgosia, obserwuję ludzi, czerpiąc od nich inspiracje do tworzonych przez siebie historii. 

W pani książkach pojawia się wiele trudnych emocji i scen, które mogą złapać czytelnika za serce. Jak podchodzi pani do ich tworzenia? Czy pani także angażuje się w nie emocjonalnie? 

Ogromnie. Angażuję się emocjonalnie w każdy wątek, bez względu na to, czy jest humorystyczny, wzruszający, czy po prostu smutny. Zdarza się, że podczas pisania śmieję się w głos, przyprawiając domowników o atak serca, ale bywa i tak, że zalewam się łzami albo wstaję z krzesła i krążę po domu, żeby odrobinę uspokoić kołaczące serce i wrócić do pisania. 

W prostych słowach potrafi pani oddać nastrój i specyfikę chwili, a nie jest łatwo opisać coś, co trudno uchwycić. Pani udaje się to mistrzowsko, zresztą cały dom ciotki Wandy wraz z klimatyczną księgarnią i ogrodem jest przedstawiony bardzo malarsko. Czy miała pani jakiś pierwowzór z rzeczywistości, czy też dom na Miodowej to czysta imaginacja? 

Bardzo dziękuję za miłe słowa. Ulica Miodowa istnieje tylko w mojej głowie i na kartach powieści, a teraz również w wyobraźni moich czytelniczek. Myślę, że każdy mól książkowy – a do takich i siebie zaliczam – chciałby kiedyś trafić w takie miejsce, jak księgarnia ciotki Wandy. Budowanie i urządzanie tego domu było dla mnie czystą przyjemnością. Wystarczyło zamknąć oczy i pozwolić, by wyobraźnia podsuwała kolejne elementy wystroju, zapachy, nawet cienie tańczące po deskach podłogi. Tak właśnie piszę: stukam w klawiaturę, a przed moimi oczami pojawiają się obrazy. Miejsca, ludzie, kolory. Pozostaje mi to uchwycić, przekazać. 

Baner z książką

Postać małej Małgosi przypomina trochę Anię z Zielonego Wzgórza, w którymś momencie dziewczynka nawet wspomina o tym tytule. Czy to świadome nawiązanie? A jeżeli tak, czy seria autorstwa Lucy Maud Montgomery jest dla pani szczególnie ważna? 

Lubię wspominać w swoich powieściach książki, które odegrały w moim życiu szczególną rolę, a twórczość Lucy Maud Montgomery wpasowuje się tu idealnie. Niesie przyjemne i nostalgiczne wspomnienie dzieciństwa, zapachu biblioteki, widoku kolorowych grzbietów na półkach, przygód przeżytych wraz z bohaterami, którzy byli jak przyjaciele. Często do nich wracam, nawet teraz, jako dorosła kobieta. Czy było to nawiązanie świadome? Nie, z pewnością nie. Jednak świetnie ukazuje, jak silnie oddziałują na nas książki i opowiedziane na ich stronach historie. 

W książce porusza pani także wątki społeczne, jak choćby budowa nowego osiedla przy ulicy Miodowej przyczyniająca się do rozległych zmian urbanistycznych i tym samym wywołująca niechęć lokalnej społeczności. Czy to był jeden z ważnych dla pani wyznaczników, aby w powieści znalazły się także takie sytuacje? 

Jak zauważyła pani na początku naszej rozmowy, przyzwyczaiłam czytelników do pogodnych i lekkich powieści. Tam też starałam się zwrócić uwagę na społeczne problemy, jak chociażby kwestię porzucenia i krzywdzenia zwierząt, ale czyniłam to w humorystycznej formie. Seria „Na Miodowej” to coś całkiem innego. Tutaj tych wątków społecznych będzie zdecydowanie więcej i zostaną one przedstawione w sposób bardziej emocjonalny. W pierwszym tomie został poruszony temat powstającego osiedla i związanej z tym wycinki drzew. Bardzo lubię zieleń, kojący szum lasu, zagajnika, więc to dla mnie istotny wątek. 

„To właśnie robimy, kiedy czujemy się niepewnie, gdy nie wiemy, co dalej; wstawiamy wodę na herbatę, kawę albo aromatyczne ziółka. Tak jakby w filiżance gorącego napoju kryło się rozwiązanie wszystkich problemów i bolączek” – mówi jedna z bohaterek „Poranków na Miodowej 1”. Czy ma pani swoje sprawdzone domowe sposoby na poprawę humoru? 

Oczywiście. Odprężam się przy lekturze dobrej książki, ciekawym filmie, układaniu puzzli. Ale najlepiej działają na mnie słońce i czekolada. To pierwsze lubię sobie aplikować w czasie rodzinnych spacerów. Drugie często spod poduszki. I kawa, kawa, kawa. Kawa zawsze poprawia mi humor. Szczególnie, jeśli piję ją w ulubionym kubku lub ładnej filiżance. 

Pani dotychczasowe książki, te sprzed „Poranków na Miodowej 1”, przyczyniły się do założenia grupy na Facebooku, nazwanej Fabryka Dobrego Humoru, która liczy sobie już ponad tysiąc członków. Czy istnienie tej grupy i aktywność w niej działa na panią mobilizująco, stymuluje do dalszej pracy? 

O tak, grupa Fabryka Dobrego Humoru jest jak promyk słońca w ponury dzień. Jedna z czytelniczek stwierdziła kiedyś, że jest jak moje książki: bawi, wzrusza, otula ciepłem. Świadomość, że jest takie miejsce w sieci, że jest grupka czytelników czekających na nowe powieści, komentujących je, dzielących się wrażeniami po lekturze – działa bardzo motywująco. Podobnie zresztą jak każda wiadomość mailowa czy za pośrednictwem mediów społecznościowych. To daje ogromny zastrzyk energii, pobudza do działania, pisania, wysilania wyobraźni. 

Czy aktualne obostrzenia w zakresie spotykania się z innymi ludźmi wpłyną jakoś na pani proces twórczy, zbieranie inspiracji do kolejnych tytułów? 

Sprawią, a właściwie już sprawiły, że czas, który mogę poświęcić na pisanie czy prace redakcyjne drastycznie się kurczy. Potrafię pisać tylko, gdy wokół mnie panuje cisza, gdy w pełni mogę poświęcić się życiu swoich bohaterów. Teraz towarzyszy mi ośmioletnia córka, więc wygląda to zupełnie inaczej. Cisza… tylko o świcie, a i to nie zawsze, przecież dzieci to takie towarzyskie istoty, lubią zrywać się wczesną porą i troszkę potowarzyszyć. Czas, który miałam tylko dla siebie, muszę zadysponować na edukację domową i rozrywki typu gry planszowe czy zabawa w gabinet weterynaryjny. Ale wierzę, że ten wspólnie spędzony czas zaprocentuje, gdzieś, w którymś momencie, więc… dam radę. 

Joanna Szarańska

A czy epidemia wpłynęła jakoś na pani codzienne życie? Czy jest pani w stanie dostrzec jakieś pozytywy obecnej sytuacji – np. możliwość spędzenia więcej czasu w towarzystwie najbliższych? 

Myślę, że epidemia wpłynęła na codzienne życie nas wszystkich. Nagle musieliśmy zatrzymać się w miejscu. Spotkać w czterech ścianach mieszkania. Mamy więcej czasu na rozmowy, wspólne rozrywki. Znajdujemy czas na coś, co długo odkładaliśmy. W tym tygodniu upiekłam dwa ciasta, zazwyczaj zajmuje mi to pół roku. Może gdy ten trudny czas dobiegnie końca, docenimy to, co nas otacza? Ciepło słońca na twarzy, zieleń drzew, śpiew ptaków? Możliwość odetchnięcia pełną piersią, bez ciężaru strachu o siebie i bliskich? Oby tak było! 

Chciałabym prosić panią jeszcze o rekomendacje literackie. Co poleca pani dorosłym czytelnikom oraz takim, którzy podobnie jak pani dbają również o miłość do literatury u swoich dzieci? 

To trudne pytanie, bo wiele książek zrobiło na mnie duże wrażenie. Polecę więc pozycję, do której często wracam, za każdym razem odnajdując w niej coś innego. To „Rebeka” Daphne du Maurier. Uwielbiam klimat tej powieści. W kwestii rekomendacji dla młodszych czytelników zwracam się do skaczącej naokoło mnie Milenki. Moja mała czytelniczka z całą stanowczością poleca „Lottę z ulicy Awanturników”, „Kicię Kocię” oraz cykl o Lilce autorstwa Magdaleny Witkiewicz

W 2020 roku mają ukazać się jeszcze trzy nowe tytuły pani autorstwa. Czy może pani zdradzić, w jakim stylu planuje je utrzymać? 

Będą to zróżnicowane historie. Planujemy oddać w ręce czytelników kolejny tom serii „Na Miodowej”. Poza tym szykuje się także komedia romantyczna oraz komedia familijna z Gwiazdką w tle. Tę ostatnią właśnie piszę i już wiem, że nie będzie tak szalona jak inne książki humorystyczne mojego autorstwa. Spróbuję za to przemycić w niej szczyptę świątecznej magii i dużo ciepła…

#czytamwdomu #kupujeksiazki 


komentarze [2]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Batalia 20.04.2020 01:36
Czytelniczka

Ta seria świąteczna była dramatyczna - dużo gadania o niczym. Nawet mojej teściowej się nie podobało, chociaż gustuje w tego typu literaturze.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Paulina Ząbek 10.04.2020 14:58
Czytelniczka

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post