Alek Rogoziński: „Nie napisałem polskich Bridgertonów. Zrobiłem coś swojego”

Zuzanna Mądrzak Zuzanna Mądrzak
04.02.2022

Co dostaniemy, kiedy młodą paryską hrabiankę wywieziemy na polski dwór? Intrygi, romanse i całą masę nieporozumień. „Skradziony klejnot”, pierwszy tom serii „Gorset i szpada” łączy powieść historyczną, kryminał i unikatowy humor Alka Rogozińskiego. W wywiadzie z lubimyczytać.pl autor zdradza jak reaguje na stres, opowiada jaką książkę chciałby napisać oraz odkrywa przed czytelnikami sekret swojej literackiej płodności.

Alek Rogoziński: „Nie napisałem polskich Bridgertonów. Zrobiłem coś swojego”

Zuzanna Mądrzak: „Skradziony klejnot” to pełna intryg i ironicznego humoru powieść obyczajowa, której akcja rozgrywa się na dworze Jana III Sobieskiego i Marii Kazimiery. Dlaczego właśnie te realia historyczne?

Alek Rogoziński: Wychowałem się na twórczości m.in. Alexandre Dumasa i kiedy zostałem zapytany, czy nie podjąłbym się napisania „polskich Bridgertonów” (bo od takiej propozycji zaczęła się historia „Skradzionego klejnotu”) to jakoś instynktownie pomyślałem o czasach panowania Marysieńki. Być może dlatego, że sporą część dzieciństwa spędziłem u mojej kochanej Babci, która mieszkała w pobliżu pałacu wilanowskiego w bloku na ulicy – pa bam! – Królowej Marysieńki. Widać było mi to pisane. Aha, i od razu dodam, że w sumie nie napisałem „polskich Bridgertonów”. Zrobiłem coś swojego. Jak zawsze.

Pierwszą książkę wydał Pan w 2015 roku, od tego czasu światło dzienne ujrzało ponad dwadzieścia Pana powieści, kilkanaście opowiadań i sztuka teatralna. Muszę zapytać: czy jest Pan wampirem i po prostu pisze, zamiast spać?

Tak, oczywiście. Należę do polskiego oddziału masońskiej loży wampirów. Naszym Czcigodnym Mistrzem jest Remigiusz Mróz. Mam obowiązek raportować do niego dwa razy w kwartale i raz do roku składać rozliczenie z ilości ofiar.

Julia nie wiedziała, co odpowiedzieć. Ma porzucić Paryż? Europejską stolicę sztuki, poezji, muzyki, mody?! Wyjechać w ogóle z Francji?! Kraju eleganckich niewiast i szarmanckich mężczyzn? I w dodatku udać się do jakiegoś zacofanego państwa, w którym podobno nawet w największych miastach po ulicach biegają dzikie bestie, ludzie zamiast używać sztućców jedzą rękami, a w dodatku zimą można zmarznąć na śmierć?! Czy tego właśnie oczekują od niej rodzice? Swoją drogą, co za fantastyczny prezent na urodziny! Zamiast diamentowej kolii – wygnanie na jakąś niecywilizowaną prowincję Europy. Dramat!

Alek Rogoziński. „Skradziony klejnot”

Mówi się, że każdy autor tak naprawdę pisze trochę o sobie. Pan często osadza w rolach głównych kobiety. Czy w ten sposób łatwiej uniknąć nadawania bohaterom cech autobiograficznych?

Gdybym potwierdził, to zasłużyłbym na tytuł hipokryty wszech czasów. Bo przecież główna bohaterka moich komedii kryminalnych, pisarka Róża Krull, jest moim żeńskim alter ego. Różni nas tylko płeć, a łączy cała reszta: od ściągającej nam wiecznie na głowę kłopoty skłonności do robienia czegoś, zanim to przemyślimy, aż po „nabożeństwo” do wszelkich robót domowych. O wiecznym odchudzaniu się już nawet nie wspominając.

Alek Rogoziński „w swoich książkach morduje zawsze z przymrużeniem oka i uśmiechem na twarzy”. W prawdziwym życiu też ma Pan lekkie podejście do kwestii zbrodni i śmierci?

Wziąwszy pod uwagę, że moją najczęstszą reakcją nerwową jest śmiech, i w związku z tym niejeden już pogrzeb przerechotałem, budząc podejrzenia, że jestem świrnięty, to chyba tak. Jak to mówił Woody Allen: „Miłość i śmierć to dwie rzeczy, których każdy wcześniej czy później doświadcza, z tą może różnicą, że po tym drugim nie chce się wymiotować”. A co do zbrodni, zdecydowanie lepiej o niej pisać, niż jej doświadczać. I tego się trzymam.

Szuka Pan humorystycznych aspektów w każdej dziedzinie życia, czy raczej jest Pan śmiertelnie poważną osobą?

Przecież na pierwszy rzut oka widać, że jestem ponury, mrukliwy i introwertyczny. W chwilach wolnych od pisania komedii słucham chorałów gregoriańskich, oglądam filmy z nurtu somalijskiego kina niepokoju moralnego i zaczytuję się w przygnębiający pamiętnikach polskich polityków. Jedyną moją rozrywką jest oglądanie „Wiadomości” w TVP. Prezentowana tam Polska jest tak piękna, zamożna, kwitnąca i kolorowa... wróć – pełna cnót kobiecych, że aż chciałoby się tu żyć. Tylko jakoś z każdym dniem coraz trudniej tę oazę dobrobytu, wolności i sprawiedliwości odnaleźć na mapie.

Kiedy Jej Wysokość szukała sposobu, aby uwolnić się od nieszczęśliwego małżeństwa z kanclerzem, zasięgnęła rady u wiedźmy Marzanny, która kazała jej znaleźć ten kamień. Ba! Powiedziała nawet, gdzie go szukać. Nikt nie wie, skąd to wiedziała. W każdym razie król, a wtedy jeszcze tylko hetman Sobieski pojechał do samego Wiednia, aby go kupić dla ukochanej. Podobno aby zapłacić za taki skarb, musiał sprzedać jedne ze swych włości i kilka cennych precjozów, które odziedziczył po przodkach. Marysieńka kazała w złoto oprawić kamień, od imienia jego pierwszej posiadaczki zwany szmaragdem Kleopatry, i wykonać z niego naszyjnik.

Alek Rogoziński. „Skradziony klejnot”

Inspiruje się Pan Joanną Chmielewską?

Pani Joanna jest moją mistrzynią i niedoścignionym wzorem. Wiem, że nigdy jej nie dorównam, bo talent takiego kalibru zdarza się raz na sto lat, ale miło mi, kiedy czasem ktoś napisze, że znajduje coś z ducha jej twórczości w moich książkach. To dla mnie ogromny komplement. Czasem czytam też w recenzjach, choć ostatnio coraz rzadziej, zarzut, że kopiuję panią Joannę. Nigdy się o to nie obrażam, bo zdaję sobie sprawę, że po tym, jak całą młodość spędziłem z powieściami pani Joanny, „Chmielewszczyzna” krąży mi po krwiobiegu. Nic na to nie poradzę, ale też i nie czuję żadnej potrzeby, aby szukać na to lekarstwa.

Czy uważa pan, że istnieje uniwersalny typ żartu, który rozśmieszy każdego czytelnika?

Nie. Każdy z nas ma swoje indywidualne, niepowtarzalne poczucie humoru. To, co jednych bawi, innych żenuje albo nudzi. Jedni znajdą rozrywkę w aluzjach, ironii i metaforach, inni w prostych gagach. Dla każdego fajne jest coś innego. I to dlatego pisanie komedii to jedno z najtrudniejszych literackich zadań.

Najzabawniejsza, z Pana perspektywy, scena, jaką Pan napisał?

Chyba spowiedź w mojej świątecznej powieści „Dom (nie)spokojnej starości”. Ale tak naprawdę to pytanie do moich Czytelniczek i Czytelników. Nie odważę się nigdy recenzować własnej twórczości.

(...) faktem jest, że klejnot ten cenniejszy jest nawet od królewskiej korony, a dla Jej Wysokości ma specjalne znaczenie. I to dlatego królowa jest w fatalnym nastroju. Przygnębia ją zarówno fakt, że go straciła, jak i to, że złodziejką okazała się pokojówka, do której miała zaufanie. Jej Wysokość starannie dobiera damy swego dworu i jak dotąd nigdy się nie pomyliła w ocenie ich charakteru. Tym większy teraz jej zawód i rozpacz.

Alek Rogoziński. „Skradziony klejnot”

Gdyby mógł Pan do końca życia oglądać tylko jedną serię komediową, co by Pan wybrał: filmy z Leslie Nielsenem, czy Monty Pythona?

Doceniam komediowy talent Nielsena, zwłaszcza w „Nagiej broni”, ale jednak Monty Python jest tym, co tygrysy lubią najbardziej. „Żywot Briana” i „Monty Python i Święty Graal” widziałem już tyle razy, że mogę cytować z pamięci dialogi. W ogóle kocham angielskie poczucie humoru. Od „Co ludzie powiedzą?” z niepowtarzalną Hiacyntą Bukiet po „Absolutnie fantastyczne”.

Jest jakiś gatunek literacki, w którym bardzo chciałby Pan kiedyś spróbować swoich sił?

Zawsze chciałem napisać poważną powieść historyczną. Mam wybrane miejsce – Imperium Romanum, czas – III wiek naszej ery i bohaterów. Jeszcze muszę zrobić solidny research, wygospodarować tak z pół roku wolnego czasu na pisanie i może się odważę.

„Skradziony klejnot” to tak naprawdę powieść napisana przez Pana bohaterkę, Różę Krull. Seria „Gorset i szpada” będzie zahaczać o współczesność?

W bardzo znikomym stopniu. Przynajmniej przez kilka pierwszych tomów. Szykuję współczesny i powiązany z jedną z moich innych serii epilog, ale o tym na razie szaaaaaa…

– Nie wiem, czy powinnam ją aż tak krzywdzić – westchnęła królowa. – Tortury to ostateczność. Brrr... Od samego słowa już mnie dreszcze przechodzą. Zresztą... Kiedy jej słuchałam i patrzyłam na nią, bez mała sama skłonna byłam uwierzyć, że kazałam jej odnieść ten klejnot do złotnika. Swoją drogą, powinnam była to zrobić, bo kiedyś tak nieszczęśliwie zsunął mi się we śnie, że go mój małżonek, który natenczas wizytował mnie w sypialni, nieco uszkodził, i szmaragd Kleopatry, zamiast tkwić nieruchomo w oprawie, odrobiny ruchu dostał. Niewielki to jednak był feler i zwlekałam z jego naprawą. Ale nie o tym miałam mówić. Kiedy więc słuchałam wyjaśnień Jagny, to złapałam się na tym, że wierzę w jej szczerość. Sensu w tym nie ma żadnego, bo przecież wiem, że nie wydałam jej żadnego polecenia. A i waćpana Czapskiego wieczorem nie było już w Wilanowie.

Alek Rogoziński. „Skradziony klejnot”

Następny tom przygód Julii Zasławskiej już się pisze?

Na trzy książki wracam do współczesności. A potem z ogromną przyjemnością przeniosę się do czasów, kiedy wszystko było ciut łatwiejsze, uczucia bardziej szczere, architektura piękniejsza, jedzenie zdrowsze, a ludzie nie bombardowani lawinami poczucia winy, którymi dzisiaj zasypują ich współczesne media. Chyba polubiłem XVII wiek.

Alek Rogoziński – dziennikarz, radiowiec i autor bestsellerowych powieści, które rozeszły się w nakładzie ponad 350 tysięcy egzemplarzy. Przez lata związany z mediami. Karierę zaczynał w połowie lat 90. w kultowej już dzisiaj Rozgłośni Harcerskiej, potem pracował m.in. w Radiu Plus i warszawskim Radiu Kolor. W latach 2007-2020 związany z wydawnictwem Edipresse. Zadebiutował w marcu 2015 roku kryminałem „Ukochany z piekła rodem”, zdobywając pierwsze miejsce na liście bestsellerów kryminalnych EMPIK.com. Dwie jego powieści, „Jak Cię zabić, kochanie?” i „Do trzech razy śmierć”, zostały nominowane w prestiżowym plebiscycie „Książka roku” portalu lubimyczytać.pl. Trzykrotnie wygrywał w plebiscycie „Zbrodnia z przymrużeniem oka”. Jesienią 2019 roku jego powieść „Raz, dwa, trzy… giniesz ty!” doczekała się inscenizacji na deskach Teatru Druga Strefa.

Przeczytaj fragment książki:

Skradziony klejnot

Issuu is a digital publishing platform that makes it simple to publish magazines, catalogs, newspapers, books, and more online. Easily share your publications and get them in front of Issuu's millions of monthly readers.

Książka „Skradziony klejnot” jest już dostępna w sprzedaży.

Artykuł sponsorowany.


komentarze [4]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Aschawi 06.02.2022 19:50
Czytelniczka

Książki Alka mam na półce. Kilka przeczytałam i wiem na pewno,że dobra zabawa gwarantowana. 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Ola 06.02.2022 08:00
Czytelniczka

Nie znam dobrze twórczości Alka Rogozińskiego, ale mam szacunek do autora za szarmanckie traktowanie czytelników, a raczej czytelniczek. Na targach w Krakowie, parę lat temu, stał do niego niezły ogon czytelników. Alek Rogoziński wstał i przywitał się z każdym i robił to w niewymuszony, szczery sposób.  Ja planuję jeszcze lekturę jego książek, tak for fun. 
Z całego...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
moniss 06.02.2022 01:55
Czytelnik

Znam tylko jedną książkę Alka Rogozińskiego, a książek z serii Bridgertonowoe nie znoszę (dwa nieudane podejścia). Zatem dlaczego, nie zdążywszy nawet doczytać wywiadu do końca, "pobiegłam" kupić "Skradziony klejnot"? Szaleństwo? Możliwe, bo do zakupu skłoniło mnie jedno zdanie:  „Skradziony klejnot” to tak naprawdę powieść napisana przez Pana bohaterkę, Różę Krull. ;)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Zuzanna Mądrzak 04.02.2022 13:01
Redaktor

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post