rozwiń zwiń

Wcale nie z zupełnie innej beczki

AMisz AMisz
29.10.2015

Kilka tygodni temu ukazała się nakładem Wydawnictwa Poznańskiego Autobiografia Monty Pythona według Monty Pythona. Jak dla mnie dzieło kompletne! Zapraszam na krótki, subiektywny przegląd książki oraz rozmowę z tłumaczem Filipem Łobodzińskim.

Wcale nie z zupełnie innej beczki

Są takie programy telewizyjne z mojej młodości, które wspominam z rozrzewnieniem. Należą do nich Kwant, 997 i Latający Cyrk Monty Pythona. Z każdym z tych programów mam jakieś wspomnienie – czasem lepsze, czasem gorsze – ale to Monty Python zajmuje w moim sercu najdziwniejsze miejsce. Minęło 10 lat od momentu wyemitowania na antenie BBC pierwszego odcinka „Latającego cyrku Monty Pythona”, zanim przyszłam na świat. Minęło pewnie kolejnych 15 (albo i więcej), zanim obejrzałam pierwszy odcinek i przepadłam z kretesem. W Pythonach kochałam wszystko – od dziwacznego akcentu, przez mało przystojne facjaty, aż po humor, którego w znacznej części nie rozumiałam. Nie przeszkadzało mi to zaśmiewać się jednak do łez z teorii Anne Elk (miss) czy marzyć o wyprawie na oba szczyty Kilimandżaro. Martwa norweska błękitna przyprawiała mnie o czkawkę ze śmiechu, poznałam kilka nazw serów i nauczyłam się nie ufać rozmówkom – szczególnie węgierskim, a kiedy ostatnio w modę weszli mężczyźni drwaloseksualni, nuciłam pod nosem „I’m a lumberjack and I’m okey. I sleep all night and work all day”. Kiedy pod koniec 1999 roku dotarła do mnie informacja o śmierci Tomasza Beksińskiego – myślałam o niej tylko przez pryzmat Monty Pythona.

W czerwcu tego roku w moje ręce wpadła książka Wydawnictwa Bukowy Las zatytułowana „Wszystkiego, co ważne* dowiedziałem się od Monty Pythona”. Spodziewałam się, że książka będzie zawierać opisy poszczególnych skeczy i próby ich wyjaśnienia, ale zaraz na wstępie dowiedziałam się, że: Najważniejszym celem tej książki n i e jest opowiadanie, dlaczego skecze Monty Pythona są śmieszne. One po prostu takie s ą. I już! Książka opisuje Monty Pythona jako fenomen w świecie telewizji, fenomen, który niestety nie doczekał się kontynuatorów. Autorzy dość szczegółowo wyjaśniają źródło zarówno popularności, jak i braku spadkobierców. W każdym z kolejnych rozdziałów starają się ukazać, na czym zasadzał się komizm Johna Cleesa i jego kompanów. Wyjaśniają, co leżało u podstaw humoru Pythonów, nie psując jednak nikomu przyjemności oglądania skeczy.

Okazało się, że to jednak nie koniec Pythonowskich niespodzianek na ten rok. Wydawnictwo Poznańskie postanowiło wydać na polskim rynku pochodzącą z 2003 roku Autobiografię Monty Pythona według Monty Pythona. Książki trudno nie zauważyć, gdy wchodzi się do księgarni – ma mocną (żeby nie użyć określenia oczojebną) różową okładkę i niebieskie litery – połączenie tych dwóch kolorów sprawia, że moje oczy wpadają w ekstazę. Ponadto ma format albumu, twardą oprawę i bagatela 400 bogato ilustrowanych stron. Jak podaje we wstępie Bob McCabe, większość tych zdjęć pochodzi ze zbiorów prywatnych i zostały tutaj opublikowane po raz pierwszy. Mnie zachwyciło zdjęcie Chapmana czytającego książkę w przerwie podczas nagrywania Świętego Graala oraz wypoczywający rycerze, chroniący się przed deszczem.

Książka to zapis rozmów z poszczególnymi członkami trupy (w przypadku Chapmana to wspomnienia jego rodziny) na różne tematy: pierwszy rozdział to opinie poszczególnych Pythonów o pozostałych Pythonach, drugi rozdział opowiada o latach młodości – fantastyczne zdjęcia Pythonów jako małych dzieci! Jeśli nie chce Wam się czytać całej książki, to chociaż ją przekartkujcie dla zdjęć! Trzeci rozdział to uniwersytety i życie przed Cyrkiem, a potem następuje już prawdziwa jazda bez trzymanki, czyli lata spędzone na produkcji zabójczych skeczy oraz filmów pełnometrażowych: Świętego Graala, Żywotu Briana i Sensu życia. Jest też rozdział poświęcony pamięci Grahama Chapmana oraz podsumowanie tego, co działo się po rozpadzie trupy.

Bob McCabe wykonał iście benedyktyńską robotę, ale wcale nie gorzej spisał się tłumacz, Filip Łobodziński, którego poprosiłam o odpowiedź na kilka pytań:

Autobiografia Monty Pythona to monumentalny album! Jak długo pracowałeś nad tłumaczeniem? I ile razy chciałeś to rzucić?

Praca trwała kilka miesięcy i... żałowałem, że się skończyła. Zwłaszcza że włożyłem w nią też sporo własnej pracy twórczej - zaopatrzyłem książkę w ponad 800 przypisów. Nie ma mowy, żebym chciał rzucić taką pracę. Zbytnio kocham przekłady i zbytnio cenię Latający Cyrk MP.

Czy praca nad tym albumem sprawiła, że polubiłeś MP jeszcze bardziej, czy masz ich teraz serdecznie dosyć?

Mój stosunek do MP nie zmienił się ani trochę. Ja ich tylko dużo lepiej poznałem. Dzięki temu lepiej też rozumiem, co to znaczy tworzyć rewolucję w telewizji i jak się tworzy arcydzieła pomimo ogromnych różnic charakterologicznych.

Nie da się ukryć, że Polacy znają MP głównie dzięki tłumaczeniom Tomasza Beksińskiego – zachowałeś jego tłumaczenia np. A teraz coś z zupełnie innej beczki. Nie kusiło Cię, żeby przetłumaczyć coś na nowo? Czy bałeś się takiej reakcji jak na Fredzię Phi-Phi?

Do elementarza savoir-vivre'u tłumacza należy uszanować istniejące przekłady cytowanych dzieł. Niemniej właśnie ta praca uświadomiła mi, że Tomek niewłaściwie przełożył tytuł „And Now for Something Completely Different”. Wedle wyjaśnień członków MP na temat tego, do czego chcieli nawiązać poprzez to zdanie, powinno ono po polsku brzmieć „A teraz zupełna zmiana nastroju”. Piszę o tym w przypisie. Poza tym - z całym szacunkiem dla imponującego dorobku Tomka (znaliśmy się ze studiów, bywałem u niego, więc mogę tak poufale o nim mówić) - ogromną pracę wykonała też Elżbieta Gałązka-Salamon.

Czy kontaktowałeś się z którymś z Pythonów podczas pracy?

Nie było takiej potrzeby. Zresztą byłoby to pewnie trudne. Poza tym musiałbym im wytknąć, że pamięć ich zawodziła podczas opowiadania Bobowi McCabe'owi, a starszym panom nie wypada wytykać takich rzeczy. Chyba że wypada...

Czy obejrzałeś w trakcie tłumaczenia wszystkie skecze i pełnometrażówki MP jeszcze raz?

Oczywiście. Był to znakomity pretekst.

Jaki jest Twój ulubiony skecz?

Nie wiem, czy mógłbym wskazać dziesiątkę ulubionych. Ale często przywołuję w rozmowach skecz o młodym górniku, synu pisarza oraz króciutki skecz, gdzie Michael Palin skarży się policjantowi Johnowi Cleese'owi, że skradziono mu portfel podczas drzemki.

Jest to raczej album skierowany do osób, które już Pythonów znają, do dzisiejszych 30-40 latków. Jakbyś zarekomendował Pythonów młodszemu pokoleniu? Czy myślisz, że te żarty mogą ich śmieszyć?

W książce akurat żartów jest niewiele. Natomiast sam Monty Python to po prostu erupcja nieskrępowanej anarchii i totalne przekłuwanie najrozmaitszych balonów. Są to potwornie głupie rzeczy robione przez potwornie inteligentnych ludzi. Jest to antidotum na wszelkie ściemy i żenujące gadki czy sytuacje. Do tego absolutnie wyzwalające animacje Gilliama, które cenię z wiekiem coraz wyżej, choć on sam już patrzy na nie z politowaniem. Ale rekomendować nie umiałbym. Jedyne, co potrafiłbym powiedzieć, to Spróbujcie tego. Albo idźcie w cholerę. Jeśli się wam nie podoba, najwyraźniej wasza matka była chomikiem.

Książka Autobiografia według Monty Pythona ukazała się nakładem Wydawnictwa Poznańskiego pod patronatem serwisu lubimyczytać.pl


komentarze [5]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Agata Kałuża 10.12.2015 23:21
Czytelniczka

Kupiłam, co prawda w prezencie dla taty (fana dorobku MP, ale nie fana książek - ciekawa jestem jak się ta sytuacja potoczy), ale tak na prawdę trochę w prezencie dla siebie 😈 zastanawiam się tylko czy seans filmów i skeczy zafundować sobie przed, w trakcie czy po lekturze... Uwielbiam i nie mogę się doczekać!

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Bulo 01.11.2015 11:27
Czytelnik

przez was będę musiał tę książkę kupić ;p

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Patrick 29.10.2015 15:38
Czytelnik

Chciałem zaznaczyć, że nie ma takiego filmu w historii Monty Pythona jak „Sens w Hollywood” jest „Sens życia według Monty Pythona” a także film będący zapisem występów na żywo w Hollywood pt. "Monty Python na żywo w Hollywood Bowl"

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
AMisz 29.10.2015 15:46
Bibliotekarka | Oficjalna recenzentka

Oczywiście - to skrót wynikający z tytułu rozdziału w książce.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
AMisz 28.10.2015 15:16
Bibliotekarka | Oficjalna recenzentka

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post