Czytamy w weekend
Jakie są wasze czytelnicze plany na weekend? My już wiemy, w jakich lekturach pogrążymy się przez najbliższe dni. Agnieszka wraz z Jakubem Szamałkiem zatopi się w otchłaniach Internetu, Jacek przypomni sobie czasy transformacji ustrojowej dzięki „Dzikiej rzeczy”, a Kinga weźmie do ręki mistrzowski komiks Davida Lloyda i Alana Moore'a „V jak Vendetta”. Ania z portalu ciekawostkihistoryczne.pl zamierza spędzić weekend w towarzystwie rodu Czartoryskich.
To już trzecia – i ostatnia część – cyklu Jakuba Szamałka o szatańskich nowych technologiach i niebezpieczeństwach czających się w otchłaniach internetu. Nie za bardzo przepadam za straszeniem ludzi niegodziwą technologią i złymi ludźmi stojącymi za popularnymi aplikacjami, którzy chcą okraść nas ze wszystkiego. Zdecydowanie bardziej wolę uświadamianie, informowanie, co może się stać – żeby człowiek był w stanie samodzielnie myśleć, gdy wkleja kolejne zdjęcia na Instagrama – niż robienie z internetu boogymana.
Klatki Faradaya, łączenie się z internetem wyłącznie przez tora czy ładowanie telefonu wyłącznie w domu i wyłącznie swoją ładowarką – tak, to już zakrawa na lekką paranoję. Ale na tym cała intryga cyklu polega. Pokazuje bohaterkę, która odkrywając niebezpieczeństwa internetu, powoli osuwa się w paszczę szaleństwa. A jej paranoję podsyca kolega – policjant zajmujący się przestępczością internetową.
Pierwsza część była naprawdę wciągająca, w drugiej były momenty przegadane i wiejące nudą, ale nadal z niecierpliwością oczekiwałam rozwiązania zagadki. A jak będzie w przypadku trzeciej części? Już widzę (a raczej słyszę, bo całą trylogię słucham w formie audiobooka), że zapowiada się całkiem przyjemna rozrywka. Tym razem na tapet trafia wyciek niebezpiecznych substancji z kopalni i sztuczna inteligencja tworząca dowolny tekst na podstawie dwóch pierwszych napisanych zdań. W tle oczywiście rosyjska szajka odpowiadająca za wszelkie niegodziwości w internecie. Zaintrygowani? Sięgnijcie po cykl „Ukryta sieć”!
Czasy transformacji ustrojowej przełomu lat 80. i 90. XX wieku to bez wątpienia okres największych zmian społeczno-kulturowych za mojego życia. Upadł system, o którym pokolenie moich rodziców sądziło, że będzie trwał wiecznie, a za tym poszła lawina zmian, z których jako smarkacz kompletnie sobie nie zdawałem sprawy. Trochę jednak do mnie docierało. W kioskach można było kupić komiksy o „Spidermanie” czy „Batmanie”, a także historie z Kaczorem Donaldem, w wypożyczalniach kaset VHS pojawiło się mnóstwo amerykańskich filmów, a w telewizji puszczali jakąś kompletnie szaloną muzykę. I to właśnie o tej muzyce przełomu pisze w „Dzikiej rzeczy” Rafał Księżyk (rocznik 70., więc był już dorosły, gdy nastąpiło tąpnięcie), dziennikarz, który pisał dla „Brum”, „Plastiku”, „Anteny Krzyku” – ciekawe, kto dziś pamięta te tytuły.
A co jest w książce? Muzyka, mnóstwo muzyki: Kult, Apteka, Izrael, Houk, Janerka, T.Love, Brygada Kryzys i rzesze innych kapel, z których istnienia nawet nie zdawałem sobie sprawy. Wspomnienia muzyków i fanów, przebitki z imprez i koncertów, niesamowite z zdjęcia z miejsc, które od dawna nie funkcjonują, zapis ulotnej chwili, w której ludzie przekraczali nieznany im próg z wielkimi nadziejami. A jest tego więcej: pierwsze teledyski i kompletnie odjechane muzyczne programy – co musieli myśleć nasi rodzice, kiedy po latach siermiężnej komuny nagle zaczął do nich z ekranów telewizorów przemawiać Paweł Konjo Konnak, prowadzący „Lalamido”? W ten weekend wraz z Rafałem Księżykiem pozwolę sobie odpłynąć w tę trochę niesamowitą muzyczną podróż do lat 89-93, aby poczuć ducha tamtych czasów.
Remember, remember, the Fifth of November, the Gunpowder Treason and Plot. I know of no reason why the Gunpowder Treason should ever be forgot...
Pamiętam, że obejrzałam ekranizację „V jak Vendetta” jeszcze jako dziecko. Miałam może z 11 lat. Rozsiadłam się między rodzicami z satysfakcją, że jestem już traktowana jak dorosła, bo moją młodszą siostrę odesłano do łóżka. Rodzice śmiali się, że ostatnio byłam tak bardzo zaangażowana w film, gdy pierwszy raz widziałam „Króla Lwa”. Pamiętam, jak wielkie wrażenie wywarł na mnie ten film. To, że oparty jest na komiksie, dowiedziałam się dużo później.
Odkładałam przeczytanie pierwowzoru w czasie. Pewnie dlatego, że wciąż doskonale pamiętałam film. A gdy w końcu podjęłam decyzję, co chwila przekładałam decyzję o kupnie. Na początku starałam się upolować komiks na jakiejś promocji. Później celowałam by przeczytać go w listopadzie, a konkretnie 5 listopada. To miał być ten rok… Niestety paczka wciąż jest w drodze. Może dotrzeć do mnie albo dzisiaj późnym wieczorem, albo jutro z samego rana. Przyznam, że oczekiwanie na upragnione powiadomienie jest tym razem wyjątkowo nieznośne. Co chwila łapie się na tym, że chcę sprawdzić, gdzie jest już paczka i kiedy mniej więcej będę mogła wyruszyć po jej odbiór. A gdy tylko dostanę ją w swoje ręce, to od razu zabiorę się do czytania. I kto wie, może w ten weekend jak pojadę do rodziców, ponownie obejrzymy film?
Ten listopadowy weekend spędzę w towarzystwie rodu Czartoryskich. Dzisiaj ich nazwisko kojarzy się przede wszystkim ze wspieraniem kultury i sztuki, jednak karty ich historii skrywają opowieść o niezwykłych ludziach, mierzących się z niełatwymi wyboramy oraz kontrowersyjnymi decyzjami. Członkowie tej familii, jak nikt inny, wyróżniali się niebanalnymi charakterami, odciskając wyraźne ślady w historii naszego kraju, z czego niekoniecznie większość z nas zdaje sobie sprawę.
„Saga rodu Czartoryskich” to prawdziwy rarytas dla fascynatów naszych rodzimych dziejów. Już z pierwszych stron pozycja wyróżnia się narracją, wciągając czytelnika w świat polskiej arystokracji niczym w dobrą powieść i zachęcając do poznawania losów kolejnych nietuzinkowych postaci. To wspaniały przekrój osób budujących tą familię na przestrzeni burzliwej historii Polski. Książka buduje również kontekst historii Czartoryskich, pozwalając lepiej zrozumieć dzieje jednych z największych polskich mecenasów sztuki.
A o niesamowitej kolekcji rodziny Czartoryskich przeczytacie na stronie Twoja Historia.
[kk]
komentarze [182]
ja bendę kończyć:
Czarny klucz
i zacznę
Pocałunek zdrajcy
no i muszę przeczytać:
Ania z Zielonego Wzgórza
:)
Walczę z brakiem czasu, a na celowniku wciąż "Zmiłuj się" Grange'a.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postSkończona Gwiazda Wieczorna wschodzi i możliwe, że dzisiaj skończę Kochani, dlaczego się poddaliście? .
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postSkończyłam Służąca , a teraz zaczynam coś z humorem ;) Macocha ;) Nie można w kółko czytać samych przerażających historii ;)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postSkupiam się na Wojna makowa , a w międzyczasie podczytuję Precedens :) Może jeszcze dzisiaj uda mi się zacząć Republika smoka :)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Zaczęłam czytać kolejną książkę z serii "Fantastyka i groza".
Cierpienia księcia Sternenhocha
p.s. Ilustrację w książce są bardzo "mocne", wrzuciłabym jakiś przykład, ale nie chcę siać zgorszenia. ;)
W ten weekend czytam 27 śmierci Toby’ego Obeda oraz Rewolucja energetyczna. Ale po co?
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postKończę Oskarżam Auschwitz. Opowieści rodzinne oraz poczytuję Matki i córki
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post