Czytamy w weekend
„Wszystkiemu winien ten Nobel”, stwierdza Aneta, opisując wybór książki na najbliższe dni, Adam z kolei w swoim doborze lektury powołuje się na przypadek. Alicja przekornie ucieka od czerwcowych temperatur na Grenlandię, Marcin zaś ze skrupulatnością godną archiwisty już bada czasy II wojny światowej. Niezależnie od powodów sięgnięcia po takie, a nie inne książki, zespół lubimyczytać.pl i Ciekawostek Historycznych życzy wszystkim zaczytanego weekendu!
Nadrabiam kompulsywnie zaległości z Tokarczuk, trochę wiedziona ambicją, a trochę wstydem, że mimo filologicznego wykształcenia, nie przeczytałam każdej z jej książek. Wszystkiemu winien ten Nobel, gdyby nie on, pewnie udałoby się ten wyrzut sumienia przypudrować lekturą innych, równie ważnych autorów. Czytam zatem „Biegunów” i , w sumie, dobrze mi z nimi. Sączę ich wieczorami, powoli, z doskoku, fragmentarycznie, dostosowując się tak naprawdę do konstrukcji książki. Tworzą ją różne składowe – ni to opowiadania, ni to eseje, niby powiązane, a de facto mogące istnieć niezależnie i suwerennie. To pewnie główny zarzut ze strony tych, którzy sięgając po powieść, spodziewali się potoczystej narracji i podanego na tacy klarownego przesłania – w końcu bycie nagradzanym autorem obliguje. A tu trzeba samemu wyłuskać to, co ważne i mądre, pokontemplować, niejako wyłączyć się z obiegu, inaczej lektura zirytuje, da poczucie zmarnowanego czasu.
Staram się zatem niespiesznie czytać, notując przy tym co lepsze kąski, złote myśli o nas, o naszej kondycji, o wiecznej potrzebie zmiany, gonitwie za bliżej nieokreślonym szczęściem. Jak choćby taką:
„Wielu ludzi wierzy, że istnieje na układzie współrzędnych świata punkt doskonały, gdzie czas i miejsce dochodzą do porozumienia. Może to nawet dlatego wyruszają z domu, sądzą, że poruszając się choćby chaotycznie, zwiększą prawdopodobieństwo trafienia do takiego punktu”
Idea podróżowania, bycia w ruchu jest uniwersalna, obecnie zaś, w pandemicznych okolicznościach, w czasie izolacji, bezruchu i ograniczeń, dobrze ją poddać dodatkowej refleksji…
W jaki sposób podejmujecie swoje wybory książkowe? U mnie z tym bardzo różnie. Oczywiście, są pozycje które chcę przeczytać, są też takie, które trafiają w moje ręce z powodów służbowych. Niektóre to po prostu prezenty. I jest też osobna kategoria – książki, które czytam w zasadzie przez przypadek. Tak było pół roku temu (o czym również pisałem) z całą serią Thorgala, który po prostu leżał u znajomych na regale, a ja miałem ze sobą dużą torbę i jakoś tak się potoczyło… W podobny sposób trafiła do mnie również ta książka.
„Futbol w cieniu Holokaustu. Ajax, Holendrzy i wojna”. Szperałem po redakcyjnych regałach w poszukiwaniu czegoś kompletnie innego, bodajże „Eksmitowanych” Desmonda i wtem! reportaż Simona Kupera w zasadzie sam wpadł w moje ręce. Jak mogłem z tej okazji nie skorzystać?
Można wyjechać w Bieszczady, a można na Grenlandię. Tak właśnie zrobił Robert Peroni, wspinacz i podróżnik, który w wieku czterdziestu lat przeprowadził się na Grenlandię, czyli „Tam, gdzie wiatr krzyczy najgłośniej”. Jego, jak sam mówi, drugie życie zaczęło się od udziału w ekspedycji, która początkowo wcale go nie pociągała. Perspektywa zdobycia rekordu przebywania na Grenlandii była dla niego mało zachęcająca i chociaż ostatecznie ekspedycja osiągnęła zamierzony cel, on wcale nie odczuwał satysfakcji. Jednak niespodziewanie okazało się, że właśnie ta wyprawa zostawiła w nim wspomnienia, do których wraca się tak często, że przestają należeć do przeszłości, ale nadają naszym pragnieniom nowy kierunek. Jednostajna biel i łagodność Inuitów były tak wyraźne i głośne, i tak bardzo go fascynowały, że Peroni postanowił w końcu zostać częścią tego białego i cichego świata, o którym opowiada w swojej książce. Przybliża w niej mentalność Inuitów, ich historię, ale również dotyka problemów, z którymi muszą się mierzyć. Opowiada o życiu, które w niewielkim stopniu przypomina to, jakie znamy. W izolacji i ekstremalnie niskich temperaturach mogą liczyć się tylko podstawowe wartości.
Zastygnę teraz w bezruchu i ciszy, będę delektować się opisami Grenlandii, zaczytam się w dialogach z mieszkańcami, dla których śmiech jest formą życia i którzy nie muszą odwoływać się do takich pojęć, jak tolerancja czy szacunek, ponieważ otwartość jest dla nich naturalną postawą. „Inuici” to inaczej „ludzie” i prostota stanowi fundament ich życia, chociaż w zasadzie należałoby powiedzieć, że prostota w ogóle jest fundamentem życia...
Przeglądając książkę, znalazłam właśnie idealny fragment na weekend: „Któregoś razu próbowałem wyjaśnić pewnemu chłopakowi stąd, że ulubionym sposobem spędzania czasu dla milionów Europejczyków jest robienie zakupów. – No nie, Robert, co też ty mówisz, ty zawsze żartujesz – brzmiała odpowiedź”.
Hmm… w sumie po co mi ta nowa sukienka na grenlandzkim śniegu i lodzie?
„Dwie twarze. Życie prywatne morderców z Auschwitz” Niny Majewskiej-Brown to wstrząsająca, bo wieloaspektowa historia, w której ukazano wszystko to, co działo się pod maską zła przedstawicieli totalitarnego, zbrodniczego systemu.
Autorka wyselekcjonowała fotografie, ulotki propagandowe III Rzeszy, urzędowe notatki, ale również prywatne listy, z których dowiadujemy się, jak działała szalona machina hitlerowskiego państwa. Interesujące, bardzo cenne materiały, patrząc na ich wartość stricte historyczną.
„Dwie twarze…” to też ukazanie – bardzo subtelne, ze zrozumieniem i wyczuciem – fabularnego, fikcyjnego wątku. Zapis relacji żony esesmana, nieświadomej ogromu grozy, który rozgrywa się w przedsionku piekła, obozach koncentracyjnych, jest czymś niezwykle poruszającym. Żyjąc w mydlanej bańce, iluzji podtrzymywanej przez męża, staje się w pewnym sensie również ofiarą. Ofiarą historycznej pamięci.
A o „pierwszej damie III Rzeszy" możecie przeczytać na Ciekawostkach Historycznych.
[kk]
komentarze [186]
W planach mam powrót do klimatów węgierskich. Być może będzie to Ziemowit Szczerej i Via Carpatia. Podróże po Węgrzech i Basenie Karpackim, a być może zacznę od Petera Esterhazy'ego i jego monumentalnej Harmonia caelestis. Zacznę też kolejną...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejKlimaty węgierskie ze słowackimi świetnie godzą Dzwony Einsteina i niedoceniane Rivers of Babylon . A Gulasz z turula znasz?
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postJakaś pomroczność jasna zaprowadziła mnie do wątku czytamy w weekend z czerwca 2020 r. 😂
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postUdzieliło mi się, bo też tego nie zauważyłem odpowiadając 😉 😂
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postJak widać, kilka osób i tu zbłądziło - taki powrót do przeszłości 😏 Dzięki za rekomenadcje - Rivers of Babylon mam na oku od jakiegoś czasu. A na razie -w przyszłych planach mam jeszcze świeży stosunkowo zakup Ruska klasyka Zapowiada się ciekawie i z humorem.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postKończę i to jest mój weekend👍🏻👍🏻👍🏻 Purezento
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Od pewnego czasu chodzi za mną książka Czerwone słońce , której autorką jest Paulina Hendel , a że właśnie we wczorajszą noc obchodziliśmy Noc Kupały, to stwierdziłam, że lepsza sposobność na jej rozpoczęcie się nie trafi. 😉
Czerwone słońce
Ja skończyłam właśnie: Łąki kwitnące purpurą
i w oczekiwaniu na dalsze części biorę się za Z moich kości
Czytam Złodzieje bzu, potem sięgnę po Niegrzeczne. Historie dzieci z ADHD, autyzmem i zespołem Aspergera lub Przeżyć. Moja tragedia na Nanga Parbat
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postMoże w końcu uda mi się jakoś konkretnie zabrać się za QualityLandia
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postTen weekend z Mrozem na pokładzie dreamlinera. Jakoś niemrawo idzie mi ta książka, ale może się jeszcze rozkręci Lot 202
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post