rozwiń zwiń

Ojcowie czytają

LubimyCzytać LubimyCzytać
23.06.2018

Z okazji przypadającego dzisiaj Dnia Ojca zapytałyśmy naszych kolegów z pracy o to, co czytają swoim dzieciom. Zapraszamy do lektury! A wszystkim ojcom składamy najserdeczniejsze życzenia!

Ojcowie czytają

Jak sięgam pamięcią, zawsze lubiłem czytać. Miło wspominam czasy, gdy jako dzieciak buszowałem między regałami w bibliotece, szukając książek o międzygalaktycznych podróżach, robotach, kosmitach i wszystkim tym, co łączy się z fantastyką. 

Mimo upływu lat miłość do książek nie przeminęła, więc gdy w moim życiu pojawiły się dwa małe szkraby, przystąpiłem do rozpalenia tej namiętności również w nich.

Na początku, gdy córki były bardzo małe, nie wyszukiwałem dla nich specjalnych książek, tylko czytałem to, co akurat sam miałem na podorędziu, zaspokajając w ten sposób także własną potrzebę czytania.
Na tym etapie ich życia bardziej liczyła się bliskość i głos rodzica niż treść książki. Gdy dziewczynki zaczęły podrastać, zaczęły się również poszukiwania tytułów, które je zainteresują. Na przestrzeni 8 lat przewinęło się ich sporo, ale okazało się, że moje dziewczynki lubią czytać o dziewczynkach. Podobnie ma się sprawa z kinem, bardziej utożsamiają się z bohaterką niż bohaterem filmu. Taki wybór może wydawać się oczywisty, ale ja sięgając po książkę czy film, nigdy nie kierowałem się płcią głównej postaci, więc było to dla mnie niespodzianką.

W moim zestawieniu książek królują więc dziewczynki: Hania HumorekKarusiaNelaBasiaPeppa (owszem świnka, ale jednak dziewczynka).

Czytanie przed snem stało się codziennym rytuałem, które zaspokajało nie tylko potrzeby intelektualne, ale także potrzebę bliskości i bezpieczeństwa, łagodząc lęk przed ciemnością i pozwalając spokojnie zasnąć.

Poszukiwania książek trwają do dziś, bo dzieci rosną, a wraz z nimi zmieniają się książki, po które sięgamy. Dzieci już same czytają, mają za sobą kilka lektur szkolnych, które na szczęście nie zniechęcają ich do czytania innych książek.

Z dziewczynkami czytamy chyba od zawsze, to znaczy od kiedy moje dwie córki pojawiły się na świecie. Wiem, wiem, można zacząć szybciej i wygrać wyścig o to, kto pierwszy i kto więcej. Zresztą w tej konkurencji jest wiele laurów do zdobycia, żeby wspomnieć chociaż wyścig o to, kto najwcześniej przeczyta dziecku klasykę od Homera do „Pana Tadeusza”. My jednak zwykle w czasach „brzuszkowych” wybieraliśmy wariant z opowiadaniem bajek, tych mniej i bardziej znanych, a w większości zupełnie zmyślonych.

Czytanie na serio zaczęło się po narodzinach. Najpierw było czytanie dla samego czytania, taka próba zaszczepienia miłości do opowiadania historii poprzez bajki. Wybieraliśmy wtedy te książki, w których tekstu starczało na tyle, aby dorosły miał poczucie snucia opowieści, wypowiadając na głos lepiej lub gorzej poukładane wersy. Jak akurat znudziły nas klasyczne baśnie – to znaczy mnie, bo niemowlakom, a później maluchom było wszystko jedno, co tata im czyta – sięgaliśmy po poezję. Nic tak nie łamie języka i nie nadaje melodii jak stukot kół o szyny w Lokomotywie albo ćwierkanie, świstanie i kwilenie w Ptasim Radiu Tuwima. Zresztą próba interpretacji tego ostatniego wiersza i dorównania w niej niezapomnianej Irenie Kwiatkowskiej to samo w sobie wyzwanie, tyleż wciągające, co niewykonalne. W tych czasach odkryłem też, że prócz Tuwima, Brzechwy i Kerna jest jeszcze coś, co w kategorii wierszy dla dzieci zasługuje na zaszczyty – Wierszyki Domowe i Wierszyki Rodzinne Michała Rusinka. I tak zakochaliśmy się wspólnie, ja i starsza córka, w zgrabych rymach o najprostszych z pozoru rzeczach, zamkach do drzwi, strychach i wannach. Miłość tę na szczęście podzieliła też młodsza latorośl, gdy tylko trochę podrosła. 

Czas płynął i dziewczynki oprócz konsumpcji literatury, w tym dosłownym znaczeniu (zjadaniu książek z obrazkami), zaczęły słuchać tekstu i nawet wykształciły coś na wzór koncentracji. Nie starczało jej na  długo, ale pamiętam, że kręcenie się w łóżeczku ustawało na chwilę przy czytaniu czegoś, co nie miało rymu. W przypadku młodszej działa magia różowego słonia Pomelo – cóż, że pojedyncza książka z serii ma jakieś trzydzieści zdań i trzeba je czytać po sześć razy z rzędu. Słoń stał się szybko naszym przyjacielem, a ja trenowałem pamięć. Po miesiącu nieustającego czytania tego samego znałem tekst takiego na przykład Pomelo ma się dobrze pod swoim dmuchawcem, jak wierszyk na akademię w szkole. Zresztą nie tylko ja trenowałem pamięć. Nie daj Boże, zmieniłbym szyk zdania, pominął którąś z zabawnych ilustracji, a już mój mały sufler podpowiadał, co pominąłem lub przekręciłem. Swoją drogą to niezwykłe, że da się reagować na drobne niedociągnięcia w tekście, mając już przymknięte powieki. Widocznie dorośli zatracają dar „półspania" z wiekiem i korekty tekstu po zamknięciu oczu nie są w stanie wykonać.

Tak więc czas... mijał. Dzieci rosły, półki się zapełniały coraz nowszymi książkami, kupowanymi na wyrost, a bo przecież wrosną, i mniej na wyrost, bo ładne, pięknie wydane i w ogóle, jak się tu powstrzymać. Przerobiliśmy więc sentymentalną serię Poczytaj mi mamoMuminkiKubusia Puchatka oraz ciepłe i mądre przygody Karusi i Piaskowego wilka (Raz, dwa, trzy, Piaskowy Wilk), a także historię żyrafy w Odwiedziła mnie żyrafa. Setki razy przewertowaliśmy też karty Miasteczka Mamoko. Ukochane książki starszej córki, takie jak Proszę mnie przytulić i Orzechowy łasuch, stały się dla niej „za ciasne" (chociaż młodsza trzylatka, tak jak część ubrań po siostrze, również i te pozycje wciągnęła na swoją listę Top 10).

I oto niespodziewanie jesteśmy na etapie „jeszcze trochę tato, jeszcze jeden rozdział", bo książki już przytyły i nie da się ich przeczytać jednym tchem przed snem. Historie są z nami dłużej, rozciągnęły się i musimy robić płodozmian, żeby się czytelniczki nie znudziły za bardzo. Zagościły więc u nas Niesamowite przygody dziesięciu skarpetek, magia Harry'ego Pottera, odwiedzamy Biuro detektywistyczne Lassego i Mai, a w przerwach od snucia zaczarowanych opowieści przyglądamy się wnikliwie zwierzętom z różnych stron, raz od Pup, ogonków i kuperków, a raz od Gęb, dziobów i nochali. Dowiadujemy się, że Tak się wszystko zaczęło, eksplorujemy kosmos i oceany. A wszystko na kartach książek, które nam na tę całą zabawę wyobraźnią pozwalają, zabierając w coraz nowe światy i przygody od Akademii Pana Kleksa i willi Pippi Pończoszanki aż po zabawy z Wilkami w Nusia i wilki.

Dla mojej starszej córki zaczął się kolejny rozdział tej czytelniczej przygody, który nazywa się samodzielne czytanie. Do mnie dociera, że za moment to już nie ja przeczytam jej o Toli i Felku, ale składając proste zdania z tych książeczek, sama odkryje ich historię. Pozostaje więc cieszyć się z tego, co w tym całym czytaniu dzieciom jest najlepsze, czyli wspólnego czasu razem, z zasypiania przy ich łóźkach, gdy opowieść dobiega końca, a dzień dał w kość, z zaciekawienia w oczach i setki razy powtarzanego „trzeba już spać, jutro dokończymy". Tak długo jak się da. Czytanie dzieciom i z dziećmi to po prostu fajna rzecz. 

Staram się czytać swoim dziecom codziennie. Nikodem, który ma siedem lat, ma fioła na punkcie Nowych Przygód Bolka i Lolka i mimo tego, że zna je na pamięć, każe je sobie czytać codziennie. Trzyletnia Pola zaś uwielbia wierszyki Jana Brzechwy, a „Zoo" zostało wyeksploatowane do granic możliwości. Oczywiście mamy w wieczornym repertuarze inne pozycje, ale te są żelazne, bez których raczej byłoby kiepsko!

Mój synek jest wielkim entuzjastą opowieści. Wprawdzie nauka czytania jest dla niego perspektywą jeszcze dość odległą (nie tak dawno skończył roczek), to uwielbia audiobooki wykonywane na żywo przez swoich rodziców.

Miłość do literatury starałem się mu (nomen omen) zaszczepić najszybciej jak się dało. I tak, kiedy jeszcze wygodnie pływał sobie w brzuchu mamy, utrudniając jej swobodne obracanie się z boku na bok, słuchał wierszy dla dzieci Jerzego Ficowskiego z tomu Lodorosty i bluszczary (wyd. Wolno). W tym momencie ma już wyrobione preferencje, co mu się podoba najbardziej, a przy czym się nudzi. Podchodzi do regału i samodzielnie wyjmuje książkę, na którą ma w danym momencie ochotę. Wtedy sadzam go sobie na kolanach i czytam. Chociaż jego sympatie się zmieniają i fluktuują, to wyłania się z nich pewien kanon tytułów, do których wraca najczęściej. Królem jego wyobraźni jest Pucio, z tomów Pucio uczy się mówić i Pucio mówi pierwsze słowa Marty Galewskiej-Kustry (wyd. Nasza Księgarnia). Wcześniej rolę tę pełnik Ancyklopek, mały cyklop ancymonek, ze Świata okiem Ancyklopka i Wszystkich psot Ancyklopka Piotra Dobrego i Łukasza Majewskiego (wyd. Tadam). Na wyrywki zna Księgę polskich rymowanek. Z klasyki nigdy nie nudzi mu się „Lokomotywa” Tuwima.

Wybór literatury dla maluchów jest kolosalny. Żeby się w tym nie pogubić, warto mieć dobrego dealera. My zaopatrujemy się w znakomitej księgarni Skład Kulturalny na poznańskich Jeżycach. Prowadzi ją mój przyjaciel, który ze znawstwem doradza nam, jakie tytuły wybrać. Podpowiedział na przykład bardzo pomysłową książkę A co to? Hectora Dexeta (wyd. Mamania) i Bardzo głodną gąsienicę Erica Carle’a (wyd. Tatarak), które moja latorośl ubóstwia. Czasem, przyznaję, kupujemy mu książki jak buty i ubranka – odrobinę na wyrost. Tak było z przepięknymi (nawet w tych nudnych, dorosłych ramach) książkami Miłość i Co mi powiedział tata Astrid Desbordes (wyd. Entliczek). Ale jak widzimy jego zasłuchaną minę oraz jak żywo reaguje na każdą ilustrację, wiemy, że uwielbia książeczki, nawet jeśli pojęcie całej ich treści jest dopiero przed nim. Nasze dziecko wychowuje się w środowisku wolnym od telewizora, dlatego z moją lepszą połówką staramy się zasiedlić jego wyobraźnię obrazami, które sam dla siebie stworzy. My tylko dajemy im pożywkę do rozwoju.

Drodzy ojcowie, podzielcie się waszymi historiami!


komentarze [21]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
konto usunięte
25.06.2018 11:43
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

asymon 24.06.2018 20:13
Bibliotekarz

Pamiętajmy o kapitanie Samuelu Vimesie, patronie ojców czytającym dzieciom do snu.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
jatymyoni 23.06.2018 15:51
Bibliotekarz

Mojej córce zawsze ja czytałam. To były dla mnie chwile odpoczynku i relaksu. Zawsze lubiłam jej czytać i później rozmawiać o książce.Pod tym względem byłam egoistką. Starałam się czytać wszystko co ona czyta gdzieś do 6 klasy. Mogłyśmy porozmawiać o jej lekturach. W szóstej klasie jak weszła na etap czytania romansów, to mnie przerosło. Z jednej strony nie chciałam...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Krystian 23.06.2018 14:58
Czytelnik

Nie pamiętam czy ktoś mi czytał "Tytusa, Romka i Atomka" więc sam przeglądałem jeden z tomów bez zrozumienia, wyobrażając sobie czemu biegną za Tytusem, czemu Romek krzyczy (później okazało się, że on ziewał). Do tej pory mam przed oczami kilka obrazków, których treść okazała się zupełnie inna niż sądziłem, kiedy już nauczyłem się czytać. Książki zacząłem czytać namiętnie...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Mavericus 23.06.2018 13:59
Bibliotekarz

DonSzabla zacznij czytać mu już teraz nie ważne, że mało rozumie, ale spędza czas z Tobą i to jest najważniejsze zauważysz jak dziecko reaguje i jak się cieszy w sumie czyta się dzieciom jak są w brzuszku mamy nie ma znaczenie a że są male

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
DonSzabla 23.06.2018 12:54
Bibliotekarz

Mój syn ma zaledwie trzy miesiące. Obiecuję, że będę mu regularnie czytał jak tylko podrośnie. Zaszczepię mu miłość do książek od małego :-)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
jatymyoni 23.06.2018 15:30
Bibliotekarz

Teraz możesz czytać swoje książki na głos, a na pewno będzie zadowolony.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Babaryba 23.06.2018 11:40
Bibliotekarka

Mój tato nigdy nam nie czytał (mimo iż sam czytał bardzo dużo) robiła to moja mama. Mój mąż też nie czyta dzieciom, tylko ja (on zapewnia im rozrywki czysto sportowe: baseny, narty, rowery, rolki, górskie wyprawy itp.). Za to mój dziadek, mimo iż przed wojną ukończył tylko trzy lub pięć klas podstawówki, przerobił ze swoimi dziećmi całą klasykę polskiej literatury....

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Ailleann 23.06.2018 11:57
Czytelniczka

Zatem równowaga zachowana. :)

Gdzieś, coś, kiedyś czytałam, że właśnie widok czytających (cokolwiek) dorosłych, a nie słuchanie czytanej książki, stymuluje u dzieci te obszary mózgu, które powodują, że w przyszłości chętniej sięgają po książki.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Babaryba 23.06.2018 12:09
Bibliotekarka

Tak, nie mam nic przeciwko temu, żeby mąż udzielał się w innym obszarze niż literatura. On zresztą nie czyta dla przyjemności. Tak dużo w ciągu tygodnia czyta wszelkiego rodzaju dokumentacji technicznych i materiałów do pracy, że nie widzi przyjemności w sięganiu po inne słowo pisane. Tylko raz (a ściślej mówiąc siedem razy- bo cykl Pottera tyle ma części) przyłapałam go z...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Mavericus 23.06.2018 13:57
Bibliotekarz

Nie czytający i zabiegani rodzice to smutny widok zwłaszcza, że dziecko ma kilka lat, a potem już nie nadrobimy tego czasu podczas czyta ja mojemu synkowi żyta odkad pamiętam od małego ten czas dla mnie jest bardzo ważny choć wiadomo jestem zmęczony sfrustrowany to uśmiech na twarzy i parę stron czytam synkowi to bardzo ważne i dla mnie i dla żony, która mało czyta,,

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
kakadu80 23.06.2018 14:22
Bibliotekarz

Zgadza się, mój syn ma 2 latka, czytuję mu głównie książeczki dla dzieci, ale ostatnio poczytałem brzdącowi parę stron "Życia pięknej katastrofy", tak na spontanie, i jego reakcja mnie zaskoczyła, pełna koncentracja, zero zniecierpliwienia, a to rzadkość u mojego nadaktywnego (jak na moje możliwości ogarnięcia sytuacji) Rumburaka. Wcześniej też z uwagą słuchał powieść...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
czytamcałyczas 23.06.2018 11:27
Czytelnik

Mój tata,przeczytał w swym 64 letnim życiu.Jedną książkę.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Mavericus 23.06.2018 13:53
Bibliotekarz

Zawsze to jedna więcej niż to co nie przeczyta 15% polskiego społeczeństwa.

Pozdrawiam

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
konto usunięte
24.06.2018 05:57
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

czytamcałyczas 24.06.2018 09:53
Czytelnik

To było,kiedy tata był jeszcze w podstawówce.Zresztą rodzice są po rozwodie.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
jatymyoni 24.06.2018 13:02
Bibliotekarz

W Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek
są uczestnicy tego stowarzyszenia, którzy czytają tylko jedną książkę. Czytają ją po wielokroć i zawsze coś odkrywają.
Ja o swoim nie mogę nic powiedzieć bo odszedł, kiedy byłam bardzo mała.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek
konto usunięte
25.06.2018 05:16
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

jatymyoni 25.06.2018 12:15
Bibliotekarz

Takie życie.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
czytamcałyczas 25.06.2018 13:27
Czytelnik

Było minęło,mam z tatą dobry kontakt :-D

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
LubimyCzytać 21.06.2018 13:33
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post