Duchy to nuda — wywiad z Grahamem Mastertonem

Bartek Czartoryski Bartek Czartoryski
14.09.2021

Książka pod patronatem Lubimyczytać.plGraham Masterton to już niemalże honorowy obywatel Polski, a na pewno tej literackiej. Jak wieść gminna niesie, przed laty za pierwsze wydawane u nas powieści chciano mu płacić wiejską kiełbasą, ale opłacało się jakoś przetrwać uroki okresu transformacji, bo dzisiaj Masterton ma u nas swój pomnik, a raczej pomniczek. I stale pisze bestsellery. Z autorem rozmawiamy o jego nowej powieści, „Domu stu szeptów”.

Duchy to nuda — wywiad z Grahamem Mastertonem

Dom stu szeptów Graham Masterton [OPIS WYDAWCY] Na smaganych wiatrem wrzosowiskach stare domostwo strzeże swych sekretów…

Dwór Wszystkich Świętych jest rozległą rezydencją w stylu Tudorów położoną na skraju ponurego i mglistego Dartmoore. Niewielu miałoby odwagę tu osiąść. A jednak były naczelnik więzienia w Dartmoore podjął tę decyzję. Teraz, kiedy już nie żyje, posiadłość odziedziczą jego dzieci.

Choć ojciec od dawna był z nimi skłócony, dzieci wprowadzają się do pozostawionej im w spadku posiadłości. Tymczasem złowieszcza atmosfera wrzosowisk wdziera się do wszystkich pomieszczeń. Podłogi skrzypią, w tajemnych korytarzach odbija się echo, wiatr gwiżdże w kryjówce przygotowanej niegdyś dla katolickich duchownych.

W dniu, w którym rodzina decyduje się opuścić Dwór Wszystkich Świętych i nigdy już tam nie wracać, we wnętrzu domu przepada bez wieści mały Timmy…

Czyżby w tych starych murach od wieków gnieździło się zło?

A może zło to jedynie wytwór ludzkiego umysłu?

Bartek Czartoryski: Czytelnicy przywykli już chyba do tego, że przełamujesz konwencje gatunkowe, a tymczasem napisałeś opowieść o nawiedzonym domu, co wydaje się zaskakująco bezpiecznym wyborem.

Graham Masterton: Moi brytyjscy wydawcy uparli się, że opowieści o nawiedzonych domach są strasznie popularne i czy jednak nie dałoby się mnie przekonać do napisania takowej. Nigdy nie podchodziłem do tego tematu entuzjastycznie z kilku przyczyn. Przez lata napisano już tyle takich historii, że wszystkie wydają się takie same.

Poza tym uważam, że sam koncept ducha zmarłej osoby jest dość nudny jako taki. W życiu napisałem tylko dwie książki, które dotykają tego tematu, „Kostnica”, gdzie dom został opętany przez złego indiańskiego demona Kujota, oraz „Walhalla”,  o rezydencji nawiedzonej przez nikczemnego hazardzistę. I chyba pod pewnymi względami można by było uznać „Zaklętych” za opowieść o nawiedzonym domu, tyle że budynek, o który chodzi, dawny szpital psychiatryczny, nie był zamieszkiwany przez duchy, ale tamtejszych pensjonariuszy, nadal uwięzionych w ścianach.

To jaki tym razem miałeś pomysł, żeby ta historia była jednak „twoja”?

Spodobał mi się pomysł, żeby ludzie nawiedzający dom nie byli duchami per se, ale nadal żyli, tylko byli uwięzieni w czasie, jakby ugrzęźli w chwili, kiedy przed laty przekroczyli próg posiadłości. Są żywi, ale nie mogą opuścić domu, bo wtedy miniony czas ich dogoni.

Dom stu szeptów Graham Masterton

Opowieści o duchach i nawiedzonych domach często bywają stosunkowo subtelne i polegają na budowanej stopniowo atmosferze, ty jednak zawsze lubiłeś prędko przejść do rzeczy. Musiałeś się chociaż odrobinę hamować, pisząc „Dom stu szeptów”?

Długo uczyłem się fachu reportera prasowego i jako dziennikarz widywałem naprawdę krwawe i szokujące zajścia, pisałem chociażby o młodym mężczyźnie przeciętym na pół przez pędzący pociąg. Potem byłem redaktorem „Penthouse’a” i „Forum”, gdzie pisano bez ogródek o seksie. Dlatego nigdy nie uciekałem od pisania o straszliwych rzeczach, które życie nam przynosi. Bo czy jest coś bardziej przerażającego niż zamachowiec samobójca wysadzający się razem z kilkudziesięcioma niewinnymi osobami?

Nigdy nie wstydziłem się też pisania o seksie, który jest ogromnie istotną częścią naszego życia i jedną z potężnych sił, które je napędzają. Ale czułem, że fabuła „Domu stu szeptów” nie wymaga dużej dawki krwi i flaków, choć jest tam i parę mocniejszych uderzeń, a śmiałe sceny seksu by się nie obroniły. Wszystko to jedynie odwróciłoby uwagę od złowieszczej atmosfery. Nadal podoba mi się jednak sam pomysł, że paru mężczyzn, po dziesiątkach lat uwięzienia, byłaby seksualnie sfrustrowana, ale nie to jest motorem napędowym ich działań.

Z ciekawością odkryłem, że „księże nory”, o których piszesz, czyli kryjówki dla katolickich duchownych, budowane po domach wiernych, faktycznie funkcjonowały i zastanawiam się, jak dogrzebałeś się do tego epizodu z brytyjskiej historii.

W owych norach kryli się w połowie szesnastego wieku, kiedy Anglia przeszła na protestantyzm, księża rzymskokatoliccy. Widziałem nawet taką kryjówkę na własne oczy na południu kraju, w starym domu, który oglądałem z zamiarem kupna. Panowała tam jednak cokolwiek niespokojna atmosfera i nie zdecydowałem się na zakup, ale nie zapomniałem o tej księżej norze i uczuciu, jakie mi towarzyszyło, gdy tam byłem. Zupełnie jakby dom był siedliskiem mnóstwa bolesnych i przygnębiających wspomnień. Dlatego, kiedy wymyślałem fabułę książki, uznałem, że nie będzie lepszego miejsca na uwięzienie tych mężczyzn.

Ogólnie rzecz biorąc, często korzystasz z istniejących, legend czy podań jako punktu wyjścia dla fabuły, ale jak to się dzieje? Skąd masz pewność, że to ta właściwa?

Istnieje tyle przerażających legend, że nietrudno jest znaleźć jakąś, która mogłaby posłużyć za podstawę opowieści grozy. Oczywiście bywa, że lekko dopasowuję daną opowieść do mojej fabuły, ale zawsze szukam czegoś, co pasuje do historii, jak sataniczna postać Starego Diaska z „Domu stu szeptów”. Zrobiłem to samo w Polsce z Babą Jagą i w Ameryce ze straszliwym demonem z indiańskiego folkloru, wendigo, który depcze ci po piętach i zawsze czai się za twoimi plecami, nieważne, jak prędko byś się nie odwrócił.

Dom stu szeptów

Dartmoor, gdzie osadziłeś akcję powieści, często przedstawiane jest w literaturze czy kinie jako istne angielskie centrum wszelakich zjawisk nieprawdopodobnych. Czemu?

Gdy kiedyś odwiedzisz ten region, to się domyślisz. Poza tym, że stoi tam jeden z najbardziej niesławnych zakładów karnych w Anglii, to cała okolica jest nadal dzika i zastraszająco łatwo się tam zgubić. Dlatego funkcjonują tam specjalne grupy wolontariuszy, którzy szukają zaginionych spacerowiczów, zresztą o nich również piszę.

Miejscowi opowiadają o osobliwych hałasach, które słyszą nocami, i dziwnych światłach migoczących między wrzosami. Sir Arthur Conan Doyle wybrał Dartmoor jako tło swojej powieści z Sherlockiem Holmesem „Pies Baskerville’ów” i osadzono tam jeszcze wiele innych historii, które przyprawiają o ciarki. Co więcej, tytułowy dom, dom stu szeptów, naprawdę istnieje, stoi w Sampford Spiney, można tam pojechać i go zobaczyć, podobnież tamtejszy kościół i pobliską wioskę. Można iść do pubu z książki i zamówić to samo, co bohaterowie. Każde miejsce z tej powieści jest jak najbardziej prawdziwe.

Masz swoją ulubioną opowieść o nawiedzonych domach albo o duchach?

Chyba nie mam swojej ulubionej opowieści o duchach, ale doświadczyłem czegoś osobliwego na własnej skórze. Siedziałem wtedy z przyjaciółmi w pubie The King’s Head w mojej miejscowości Epsom i nagle poczułem na ramieniu kobiecą dłoń. Obróciłem się, spodziewając się zobaczyć jakąś znajomą, ale nikogo nie zauważyłem, przynajmniej nie w promieniu czterech metrów. Kiedy zwierzyłem się z tego właścicielowi, powiedział mi, że przed laty kobieta prowadząca pub zwracała się do klientów z prośbą o pomoc, bo była bita przez swojego męża, ale nikt nie zareagował, i powiesiła się w piwnicy. Mówił, że od czasu do czasu wychodzi z tej piwnicy i prosi ludzi, żeby ktoś jej pomógł, mimo że jest za późno.

Niedawno ponownie gościłeś w Polsce, między innymi na pokazie filmu „Manitou”, i jestem ciekawy, jak patrzysz na tę adaptację z perspektywy czasu.

Mam słabość do tego filmu. Oczywiście efekty specjalne wyglądają dość archaicznie, ale pamiętajmy, że „Manitou” kręcono jeszcze przed epoką cyfrową. Lecz obsada cały czas daje radę. Tony Curtis świetnie rozumie postać Harry’ego Erskine’a, trefnego jasnowidza, a Susan Strasberg znakomicie gra umęczoną surogatkę dla indiańskiego szamana, który odradza się po trzystu latach.

Podczas tej wizyty byłeś również na uroczystym odsłonięciu swojego własnego wrocławskiego krasnala, Mastertonka…

Zażartowałem sobie, że jestem rozczarowany, bo nie postawiono mi pomnika na środku rynku, ale tak naprawdę jest to dla mnie ogromny zaszczyt. Jedyne, co cały czas nie daje mi spokoju, to fakt, że Mastertonek będzie się szczerzył tam, na bruku Kiełbaśniczej, jeszcze długo po mojej śmierci.

Nie ma co kryć, że jesteś bardzo płodnym pisarzem, dlatego chętnie usłyszę, co przyszykowałeś na kolejny rok.

Niedługo wyjdzie powieść „The Shadow People”, traktująca o bombie z dziwnymi chemikaliami, którą Niemcy zrzucili na Londyn podczas drugiej wojny światowej, a którą odnajdują teraz gdzieś w piwnicach przypadkowi ludzie, narażając się na jej efekty. Dalej będzie hollywoodzki horror „The Soul Stealer”, z motywem nawiązującym do wierzeń rdzennych mieszkańców Ameryki.

A następnie jeszcze jedna opowieść o nawiedzonym domu oraz nieco poważniejsza książka na temat przemocy domowej, którą piszę z polską psycholożką Karoliną Mogielską. Liczę, że w październiku uda mi się przylecieć do Polski i wręczyć nagrody Grahama Mastertona w konkursie „W więzieniu pisane”, w zakładzie karnym w Wołowie… już po raz piąty. Jak zapewne wiesz i ty, i wszyscy moi polscy przyjaciele, Polska to mój drugi dom.

Przeczytaj fragment powieści „Dom stu szeptów”

Dom stu szeptów

Issuu is a digital publishing platform that makes it simple to publish magazines, catalogs, newspapers, books, and more online. Easily share your publications and get them in front of Issuu's millions of monthly readers.

Materiał powstał we współpracy z wydawnictwem Albatros

Książka „Dom stu szeptów” jest już dostępna w sprzedaży.


komentarze [5]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
justa3 17.09.2021 12:12
Czytelnik

Oj pamiętam Manitou. strach się było bać. Może czas wrócić?

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
konto usunięte
16.09.2021 19:07
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

FanPtasiegoMleczka 15.09.2021 19:37
Czytelnik

Widzę, że chyba będzie w twardej oprawie to kupię. O treść jestem spokojny. Gdyby ktoś z "albatrosa", tu zajrzał - to poproszę o dodruk wszystkich pozycji GM przez was wydanych - w twardej oprawie (z tymi samymi okładkami). Podobnie bym poprosił całełgo S.Kinga w twardej .

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
czytamcałyczas 14.09.2021 18:26
Czytelnik

Kupię  😊

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Bartek Czartoryski 14.09.2021 14:01
Tłumacz/Redaktor

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post