Uzależnienie od (…) — wywiad z Jakubem Żulczykiem

Bartek Czartoryski Bartek Czartoryski
19.05.2021

Można — a nawet powinno! — się spierać, czy Jakub Żulczyk jest najlepszym polskim pisarzem, ale na bank jest jednym z najciężej harujących. Opasła powieść wydawana regularnie co, mniej więcej, dwa lata, głośne seriale telewizyjne, podcasty i, niepotrzebne skreślić, zamaszyście napisane posty na Facebooku. O tym wszystkim i o jego świetnej nowej powieści, „Informacji zwrotnej”, rozmawiamy z, oczywiście, Jakubem Żulczykiem.

Uzależnienie od (…) — wywiad z Jakubem Żulczykiem Zuza Krajewska

[Opis wydawcy] „Informacja zwrotna” to historia o stracie, samotności, odkupieniu i przemocy, a przede wszystkim alkoholizmie i śledztwie którego stawką jest życie.

Syn Marcina Kani, żyjącego z tantiemów byłego muzyka, twórcy jednego z największych polskich hitów, pewnego dnia znika bez śladu. Jedyne, co po sobie pozostawia to zakrwawione prześcieradła. Kania wie, że poprzedniego wieczoru widział się z synem. Jednak prawie nic z tego spotkania nie pamięta. Zapił.

Kania, alkoholik leczący się z choroby w ośrodku ,,Jutro", wyrusza w szaleńczą podróż w poszukiwaniu syna. Ta odyseja po mieście, w którym każde z miejsc ma swoja brudną tajemnicę, popchnie go w najmroczniejsze rejony ludzkiego psyche, naprowadzi na trop największej w polskich dziejach afery reprywatyzacyjnej oraz skonfrontuje ze złem, które wyrządził swojej rodzinie.

Bartek Czartoryski: Proponuję, żebyśmy od razu wyrzucili tego trupa z szafy, tudzież przegonili słonia z pokoju i zamiast o najnowszą książkę, zapytam cię o tego feralnego „debila”. Bo zastanawiam się, czy – jeśli założymy, że ktoś dowiedział się o twojej twórczości przy okazji tej afery – nie będzie się spodziewał po tobie książkowej publicystyki albo pisania politycznego.

Jakub Żulczyk: Nie potrzebowałem tego zamieszania i, generalnie, uzmysłowiłem sobie dzięki temu wszystkiemu, gdzie leży granica tego, że zainteresowanie moją osobą sprawia mi przyjemność albo mile łechce mi ego. Sprzedałem pół miliona książek i zrobiłem dwa najważniejsze polskie seriale ostatnich lat. Nie potrzebuję fejmu. Nie zwaliły się też nagle tłumy ludzi, które nie miały wcześniej pojęcia, kim jestem, taka deklaracja padła chyba tylko z ust samego prezydenta, który — mówię to bez cienia złośliwości — nie ma obowiązku znać każdego polskiego pisarza, bo jest prezydentem i przynajmniej w teorii ma ważniejsze rzeczy do roboty.

Natomiast, czy moje książki są publicystyczne… Chyba nie, bo moim zdaniem publicystyka i literatura to dwa przeciwieństwa. Opowiadanie narracją, które często traktuje się pobłażliwie w stosunku do publicystyki, czy to w formie książek, czy gier, czy seriali, jest z kolei efektywnym sposobem, aby pokazać komuś alternatywny proces myślenia. Tylko używając opowieści, możesz sprowokować kogoś, aby spojrzał inaczej na rzeczywistość. Zawsze w moich książkach jest zawarte to, co myślę, i o świecie, i o Polsce. Chociażby we „Wzgórzu psów”, które traktowało także o przemocowości, o przekonaniu, że zawsze trzeba zaczynać od nowa i wypalić to, co było przed nami. Z grubsza to narracja pisowska, która jest w swojej naturze przemocowa i wymaga metaforycznych, a w mojej książce dosłownych, ofiar. „Czarne słońce” z kolei jest książką stricte polityczną, ale nie dlatego, że robi sobie jaja z Kościoła czy faszyzujących tępaków, ale dlatego, że uderza w pewien paradygmat romantyczny, którego używają ci i z lewa, i z prawa, w te gadki o poświęceniu i mesjanizmie, o Chrystusie narodów i cierpieniu za miliony. Może i ta narracja na jakimś etapie historii pomogła nam zachować tożsamość, ale dzisiaj jest szkodliwa. I, dochodząc do nowej książki, ludzie na pewno będą ją czytać politycznie, bo oprócz uzależnienia alkoholowego bohatera, tematem jest też afera reprywatyzacyjna w Warszawie.

Kiedyś Łukasz Orbitowski powiedział mi, że jesteś królem Facebooka…

Moje królowanie chyba się niedługo skończy, bo Facebook przecież zdycha, a ostatnio zainstalowałem sobie TikToka i zupełnie nic z tego nie rozumiem…

Mówię o tym, bo chciałem zapytać, gdzie social media plasują się na tej osi, o której mówiłeś, z publicystyką na jednym końcu a literaturą na drugim.

Social media też są trochę przeciwieństwem literatury. Poznaliśmy już ich architekturę i model działania, wiemy, jak nas od siebie uzależniają, a jest to uzależnienie podobne do tego od hazardu, czyli oparte na szybkich, dynamicznych wyrzutach dopaminy. Szczególnie aplikacje na telefon zaprojektowane są tak, że przypominają jednorękiego bandytę. Algorytmy mają nas zapędzić do króliczej nory, której ściany wyłożone są tym, co znamy i co odbieramy jako przyjazne. Mnie samemu zdarza się w momentach wzburzenia – emocjonalnego czy politycznego – uderzać pięścią w stół, zagrzewać ludzi do boju, wentylować swoje emocje i kontaktować się w ten sposób z czytelnikami. I jest to tyleż dobre, co toksyczne, z czego zdaję sobie sprawę.

Sociale są tylko dodatkiem do tego, czym się w życiu zajmuję, choć bywa, że mam z tego powodu problemy odbijające się dużym echem. Mają cię triggerować, stymulować, kopać prądem, żebyś reagował i nie tkwił w stuporze. Książka czy film wymagają od ciebie atencji na dłużej, muszą cię w pewien sposób zahipnotyzować, stąd szkodliwe byłoby wykorzystywanie powieści czy seriali do formułowania czarno-białych, ordynarnych przekazów. Nie mówię przez to, że wszystko jest relatywne, bo nie wierzę w relatywizm moralny, i mam w środku dość jasno sprecyzowane, co jest dobre, a co złe. Świat nie jest szachownicą, a social media nie są dobrym miejscem do objaśniania złożonych zagadnień. Od tego jest literatura: od poruszania zagadnień społecznych, politycznych, etycznych i tak dalej. Ale sociale mogą odsyłać do treści takich jak serial, podcast, książka, które wymagają atencji. Największą jakością social mediów jest to, że mogą cię gdzieś przekierować. Bo jeśli zmuszają cię, żebyś ciągle był na ich bębnie, wtedy robi się niedobrze.

Nie jest moim zamiarem rozliczać cię z tego, co napisałeś na Facebooku, ale ostatnio odsyłałeś do Mai Staśko – oboje pisaliście, na potrzeby klarowności upraszczam to i zbijam, że książki nie są najważniejsze na świecie, i przy okazji zastanawiam się, czy, aby takie słowa napisać, nie trzeba mieć tak komfortowej sytuacji na rynku, jaką masz ty.

Słowa Mai Staśko wydały mi się niebywale trafne, podziwiam, że jest charakterna i nie boi się pewnych rzeczy powiedzieć. Robi zajebiste rzeczy i bardzo jej kibicuję. Ale jeśli chodzi o to, co mówisz, to książki mogą być dla niektórych ludzi najważniejsze na świecie, i okej. Czytanie bywa sacrum, i bardzo dobrze, bo gdybym sam nie przeczytał w życiu paru książek, które uczyniłyby mnie pełniejszą istotą ludzką, to dzisiaj moje pisanie nie miałoby sensu. Stałoby się wyłącznie dosyć dobrze opanowaną technicznie czynnością. Tu natomiast nie chodzi o pochwałę nieczytania, tylko o bardzo konkretną rzecz, żeby czytania nie wykorzystywać do dzielenia ludzi na lepszych i gorszych, bo to zupełnie przeciwieństwo najcenniejszego, co czytanie może nam dać: empatii i zrozumienia w stosunku do drugiego człowieka. Narracja typu „nie czytasz, to jesteś burak, żłób, półmózg” gdzieś tam jest jednak klasistowska, do niczego nas nie doprowadzi. Ludzie nie czytają książek tylko dlatego, że mają czytanie ostentacyjnie w dupie. Niektórzy nie czytają też, bo nie mają ku temu surowców — czasu, skupienia i pieniędzy.

Czytanie książek nie czyni cię lepszym od innych, nie jesteś przez to ani dobry, ani zły. Książka to jednak technologia, choć wspaniała, do przekazywania wiedzy i narracji, i ta wiedza i narracja może nas ubogacić, ale wcale nie musi. Są książki i są książki. Powiedz: czy czytanie Blanki Lipińskiej ma kulturowo z automatu wyższą wartość niż oglądanie „Rodziny Soprano” albo granie w „Disco Elysium”? To jest stary, dziewiętnastowieczny sposób myślenia, który należy porzucić: że książka jest z automatu szlachetniejszym medium od innych. Może u mnie to myślenie wzięło się stąd, że jestem autorem multidyscyplinarnym i traktuję wszystkie te media na równi. Piszę książki i piszę scenariusze oraz treatmenty do seriali, robię developmenty, zostałem podcasterem i do wszystkiego przykładam się po równo, choć coś kosztuje mniej sił i czasu, a coś więcej.

Inni autorzy, jak chociażby nasz kolega Orbitowski, też robią różne rzeczy, piszą książki i felietony, nagrywają podcasty, kręcą seriale. Nie chodzi wyłącznie o to, żeby zbić na tym jak najwięcej kasy, czy zróżnicować zajęcia, choć to też jest fajne. Ale jestem na takim etapie, że często odmawiam, bo, po prostu, nie muszę już pewnych rzeczy robić. Bycie scenarzystą to moja druga, równorzędna praca, którą wykonuję cały czas. Zrobiłem kolejny serial, — „Warszawiankę”, a już jestem w następnych dwóch projektach. I właśnie ta multidyscyplinarność pomaga mi dostrzegać, że to trochę bez sensu, abyśmy z tej książki nie robili Świętego Graala. Może róbmy je z konkretnych książek? Są pewne tytuły ze wszech miar bardzo ważne, które każdy powinien przeczytać. Lecz sam fakt czytelnictwa? Może teraz w ogóle kogoś zbulwersuję, ale nie wiem, po co w ogóle to badać…

Zwłaszcza, że te badania nie są zbyt miarodajne.

Więcej sensu widziałbym w zbadaniu czytania ze zrozumieniem. Sprawdzeniu, czy ludzie umieją przeczytać dokumenty, które dostają do podpisu albo obwieszczenie czy artykuł w gazecie. To jest kwestia ważna społecznie, do zbadania — poziom wtórnego analfabetyzmu. Powtórzę natomiast, że niektórzy nie czytają, bo nie mają na to czasu, siły i forsy.

A może wolą odpalić sobie film albo gierkę, doświadczając z tego powodu szejmingu.

Absolutnie! Bywają szejmingi pozytywne, czego, jako człowiek, który wyszedł z terapii alkoholowej, jestem świadomy. Ale nawyki czytelnicze wyrabia się w dzieciństwie i kogo nie nauczono wtedy przyswajać dużej ilości tekstu drukowanego, temu później trudno jest się zachęcić do czytania w wieku dorosłym. Bo czytanie książki jest trudne. Wymaga przecież skupienia i myślenia abstrakcyjnego, tego się trzeba szybko nauczyć. I kiedy gadamy o czytelnictwie lub jego braku, to tak naprawdę gadamy o edukacji ludzi najmłodszych i zwiększeniu dostępności książek, programach promujących czytelnictwo wśród dzieci i młodzieży. Bo jak się nie nauczysz do piętnastego roku życia czytać ze zrozumieniem, jeśli nie sięgniesz do tego czasu po, na przykład, pierwszy tom „Harry’ego Pottera”, to na dziewięćdziesiąt procent nie będziesz już czytał w wieku dorosłym.

Pozwól, że niezbyt zgrabnie przejdę do „Informacji zwrotnej”, bo, czytając, przyszło mi do głowy pewne pytanie, które chodzi mi po głowie: Alkoholikiem jest się już na całe życie?

Całe życie jest się osobą uzależnioną, to na pewno. Ale przy tej okazji z chęcią zareklamuję podcast „Co ćpać po odwyku?”, który prowadzę dla Storytela z Julkiem Strachotą, bo tam bardzo wyczerpująco te zagadnienia omawiamy. Dajemy tam taki know-how związany z wychodzeniem z uzależnienia, że nie będę robił tutaj nawet jakiegoś teasera, tylko od razu wykładam karty. A czy jest się całe życie narkomanem, alkoholikiem, hazardzistą? Trochę tak, bo na poziomie neurologicznym obwód nagrody i kary jest zaburzony.

Nie przyjdzie dzień, gdy usłyszysz, że jesteś już zdrowy i możesz bezpiecznie pić?

Niektóre szkoły terapeutyczne tak uważają, są terapeuci przekonani, że pacjenta w średnim stopniu uzależnienia mogą przywrócić do stanu bezpiecznego picia, ale po co? Może i da się kogoś wyleczyć na tyle, żeby pił bez tej destrukcji siebie i swojego ekosystemu, ale znowu — po co? Mnie alkohol doprowadził do najgorszych chwil w życiu i nie widzę sensu w tym, żeby znowu pić. Owszem, na terapii mówią, że jeśli zapijesz, to nie jest koniec świata. Mnie się od siedmiu lat nie zdarzyło, lecz, odpukać, przecież może. To nie jest tak, że raz pękniesz i już spadasz, ale ta trzeźwość jest po coś.

Zdziwiło mnie, kiedy powiedziałeś, że pisało ci się tę książkę lekko, bo mnie z kolei czytało się ją najciężej ze wszystkich twoich powieści. Kawał mocnej, nieprzyjemnej lektury.

Pisało mi się ją o tyle lżej niż poprzednie, że z każdą kolejną książką coraz lepiej idzie mi pisanie powieści, ale te efekty uboczne były poważne. Musiałem znowu głęboko włożyć rękę w to picie i nie tylko w to, co było w tym trudne i niedobre. Picie nie tylko z tego się składa, inaczej nikt by nie pił. Picie jest ekstatyczne, alkohol pyszny, po pijaku jesteś szczęśliwy, przydarzają ci się różne rzeczy, seks, euforia, przygody, głupoty, o których się świetnie opowiada. I ja to wszystko też musiałem sobie poprzypominać. Było to trudne. Naprawdę trudne.

Dla ludzi, którzy mieli problem z piciem, trudna to będzie lektura. Mój serdeczny kolega, który nie pije już od dwudziestu paru lat, kiedy otworzył tę książkę, przeczytał zdanie, że wódka smakowała jak skóra Boga i ją zamknął, powiedział: „Nie, kurwa, nie będę tego czytał”. Będzie to książka trudna zwłaszcza dla tych, którzy borykają się z tym problemem w rodzinie. Pojawiająca się u uzależnionych nie tylko od alkoholu, ale i od pieniędzy nieczułość, obojętność na drugiego człowieka to również tematy tej książki, ponadto brak szacunku, zdania sobie sprawy, że istnieje drugi człowiek, również podpięty pod uzależnienie. To chyba najbardziej tragiczny aspekt tej książki.

Pisałem niedawno o swoistym doświadczeniu pokoleniowym, jakim są twoje książki, ale bohaterem „Informacji zwrotnej” jest pięćdziesięcioletni, przeorany przez życie facet.

Fakt, nie licząc „Zmorojewa”, to pierwsza książka, kiedy nie piszę o kimś ze swojego pokolenia. Wciąż jestem człowiekiem bardziej młodszym niż starszym, a w przypadku terapii to nawet bardzo młodym, bo średnia w mojej grupie wynosiła pięćdziesiąt lat. I ci ludzie powtarzali mi, że wygrałem dwadzieścia lat życia. Nie chodzi o to, że będę żył dziewięćdziesiąt, a nie siedemdziesiąt, tylko o lata tu i teraz. Bo zawsze można wytrzeźwieć. Słyszałem historie o ludziach, którzy trzeźwieli na sam koniec życia, gdy wykryto u nich jakieś nieuleczalne choroby, bo chcieli przynajmniej pożegnać się w tej trzeźwości, uporządkować swoje sprawy.

Postać Marcina Kani wzięła się też z tego, że uświadomiłem sobie, jak ogromnym ciężarem jest stracony czas, ciężar przegranego życia. Bo mało pamiętasz z takiego życia, jego ogrom poświęcasz na nonsensowne czynności, nawet jeśli pracujesz, jeśli jesteś funkcjonujący. W naszym podcaście rozmawialiśmy z młodą osobą, Dominiką Matysiak, i chyba Ola Zbroja też o tym mówiła, że nie podoba im się słowo alkoholik, że jest stygmatyzujące i oceniające. Dla mnie powiedzieć „jestem alkoholikiem” to było łał, stanięcie w prawdzie, ale może niektórym ono przeszkadza, bo w języku polskim na jakiś tam poziomie to jest inwektywa. To jest trochę tak jak ze słowem „Murzyn”, że musimy zaakceptować, że ktoś nie chce tak być nazywany. I musiała mi to uświadomić osoba o dziesięć lat ode mnie młodsza.

Czemu tę książkę nazywasz antykryminałem, z naciskiem na „anty”?

Jest to pewna parafraza, remiks estetyki noir, i to nie tylko z powodu bohatera, któremu niekiedy brakuje tylko prochowca, choć gdy próbuje być tym detektywem, to jest raczej Lesliem Nielsenem z „Nagiej broni”, a nie Jackiem Nicholsonem z „Chinatown”. Podobnie jak u Ellroya czy u Chandlera, tu też świat jest przeżarty nihilizmem, pierwotnym złem, ta patologia wydaje się być nadrzędną jego zasadą. Kto jest etyczny, jest tu ewenementem, ostatnim sprawiedliwym.

I w tym sensie to jest antykryminał. Użyłem tego hasła z premedytacją, choć jest ono ciosane tępą siekierą, bo „Wzgórze psów” było sprzedawane jako kryminał. Kupili je potem ludzie oczekujący standardowego gatunkowca, a dostali osiemset stron, jakieś opisy przyrody, nic się nie dzieje, tylko gadają, i z początku się od niej odbili, musieli się przekonać. Bynajmniej nie narzekam, bo zdobyłem nagrody i sprzedałem sto tysięcy egzemplarzy, a zdanie na jej temat zmieniło się przez lata. Ten antykryminał miał powiedzieć ludziom, że jest tam zagadka, ale jednak, znowu, trochę inaczej. Dlatego przygotujcie się, bo nie będzie jak w zwykłym kryminale.

Jakub Żulczyk (ur. 1983) – prozaik i scenarzysta. Autor bestsellerowej powieści „Ślepnąc od świateł” (wydanej również w Wielkiej Brytanii), która w samej tylko Polsce sprzedała się w ponad 300 tysiącach egzemplarzy, oraz współscenarzysta serialu HBO na jej podstawie, który okazał się być największym sukcesem polskiej telewizji ostatnich lat. Zadebiutował w 2006 roku powieścią „Zrób mi jakąś krzywdę”. Pomysłodawca, współautor i współscenarzysta serialowego hitu „Belfer” (Canal Plus). W 2017 roku ukazała się jego powieść „Wzgórze psów”, za którą otrzymał Warszawską Nagrodę Literacką oraz Wawrzyn Warmii i Mazur. Współpracował jako autor z TR Warszawa i WTW Wrocław. Jego ostatnia powieść „Czarne słońce”, która ukazała się w listopadzie 2019 od razu wzbudziła ogromne kontrowersje wśród krytyki i czytelników, potwierdzając tylko jego status, jako twórcy bezkompromisowego i eksperymentującego z różnymi środkami wyrazu.

Powieść „Informacja zwrotna” jest już dostępna w księgarniach online


komentarze [16]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Ronoaro 23.05.2021 14:02
Czytelnik

Na kanwie pierwszego zdania wprowadzającego do tego wywiadu- "Można — a nawet powinno! — się spierać, czy Jakub Żulczyk jest najlepszym polskim pisarzem, ale na bank jest jednym z najciężej harujących." Chciałbym zadać pytanie co stało się z polskim czytelnictwem i polską inteligencją. Skundlała? Zmarniała? Walnęła sobie w łeb z dzidy laserowej albo rozwali go o linoleum?...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Radosław 23.05.2021 09:38
Czytelnik

Żulczyk może mieć się za inteligenta ale co czytam jakiś wywiad to jest bełkot a nie wypowiedź inteligentnego człowieka. Typ wrzuca do jednego wora wszystkich nacjonalistów nazywając ich "faszystami tępakami" a kibicuje Maji Staśko która prezentuje podobny poziom co ci krytykowani przez Żulczyka tylko poglądy równie skrajne lecz po drugiej stronie barykady.
A jeszcze jeden...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Usmiech_Niebios 22.05.2021 11:44
Czytelnik

"Można — a nawet powinno! — się spierać, czy Jakub Żulczyk jest najlepszym polskim pisarzem"
No nie wiem, moim zdaniem do Dukaja czy Lema nie ma podjazdu. Po prostu - nie ta liga. Ślepnąc od Świateł nie było złe, ale Radio Amageddon czy Czarne Słońce to przeciętniaki, dla mnie osobiście książki na raz - jak np. Jakuby Wędrowycze. Stokroć bardziej poleciłbym Po Piśmie gdyby...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Radosław 23.05.2021 09:30
Czytelnik

Nawet nie jest w top 10 polskich pisarzy. umówmy się, Wzgórze psów i Slepnąc od światel dobre książki ale gdzie im do dzieł Dukaja czy Lema?
A Armageddon i Instytut są tak złe że Lem czy Dukaj w stanie upojenia alkoholowego w jedną noc by napisali coś lepszego.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
coriolan 20.05.2021 09:41
Czytelnik

Jeśli pan pisarz tak pisze, jak mówi, to jest to dla mnie zupełny bełkot. Może jestem już zbyt stary na takich "pisarzy", których książki w historii polskiej literatury przypominają plujki pospolite (co za zbieżność!) żyjące jedenaście dni. Ale cóż, powodzenia ...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Bartek Czartoryski 20.05.2021 18:24
Tłumacz/Redaktor

Nie wstyd Panu takich rzeczy wypisywać, nie zapoznawszy się nawet z książkami, o których pański komentarz rzekomo traktuje? Bo jeśli Pan tak myśli, jak pisze komentarze, to jest to dla mnie zupełny bełkot.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Radosław 23.05.2021 09:09
Czytelnik

Wzgórze psów bardzo dobra książka, najlepsza jego. najnowsza dopiero wyszła więc nie czytałem jeszcze. Slepnac od świateł jego druga książka w kategorii od najlepszej do najgorszej. Czarne słońce to przeciętniak w radio armageddon i instytut to beznadziejne szmiry które przy książkach nawet nie stały, najgorsze "książki" jakie w życiu czytałem. Żulczyk potrafi pisać ale...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
czytamcałyczas 19.05.2021 20:12
Czytelnik

Ja czytałem parę książek pana Żulczyka.Proponuję ,lekturę MNacjonalista.Pl.Wtedy,jak się bliżej zapozna,nie są to tępaki.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Bartek Czartoryski 20.05.2021 18:22
Tłumacz/Redaktor

Znaczy kto? Bo jednak zaryzykuję stwierdzenie, że, jak powiedział Kuba, wszyscy faszyści to tępaki.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Usmiech_Niebios 25.05.2021 14:34
Czytelnik

Jakie ma pan zdanie o np. Juliuszu Evoli? Też tępak?
Przy czym wahałem się by o to zapytać ponieważ co mniej rozumne umysły mogłyby to uznać za popieranie faszyzmu, ale prawda jest taka że każdą ideologię może popierać ktoś kto według powszechnie uznawanych wskaźników uchodzi za mądrego. Od anarchoprymitywizmu po komunizm. I częścią życia jest akceptacja że ludzie których...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Bartek Czartoryski 01.06.2021 09:37
Tłumacz/Redaktor

Z całym szacunkiem, ale co mogę myśleć o antysemicie, nazistowskim ideologu, szowiniście i przeciwniku myśli demokratycznej? Proszę sobie odpowiedzieć.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Usmiech_Niebios 05.06.2021 10:03
Czytelnik

Myśleć może pan oczywiście wszystko. A czy wśród tych myśli pojawia się "tępak"? Żadne z określeń które pan wymenił nie odnosi się bowiem do inteligencji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Bartek Czartoryski 18.05.2021 14:10
Tłumacz/Redaktor

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
blutengeld 19.05.2021 18:35
Czytelnik

O czym tu dyskutować (przed lekturą)? - prowokacyjnie zapytam :) Przede mną lektura antykryminału, z elementami noir i rozprawianie się ze stygmatyzowanym i wciąż jednak akceptowanym alkoholizmem. Brzmi ciężko, trudno powiedzieć, że zachęcająco - czyli pan Jakub w pigułce. Czekam na swoją lekturę.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Bartek Czartoryski 20.05.2021 16:46
Tłumacz/Redaktor

to automatycznie dodawany komentarz ;)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
blutengeld 20.05.2021 20:30
Czytelnik

Tak czułem, ale potem pomyślałem - stary, ok, przecież to naprawdę dobry wywiad, zatem dajmy autorowi i indagowanemu zasięgi i nasmarujmy komentarz.
Lubię wierzyć, że to działa ;)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się