Czy wiesz, kim jesteś? — wywiad z Meg Elison

Bartek Czartoryski Bartek Czartoryski
12.02.2021

Meg Elison to stosunkowo nowy głos na literackiej scenie, lecz za to donośny. Jej feministyczna proza to nie tylko przygodowa opowieść osadzona po apokalipsie, ale i wypowiedź na temat złożonych kwestii tożsamości płciowej. Za „Księgę bezimiennej Akuszerki”, powieść inicjującą trylogię „Droga donikąd”, zdobyła nagrodę Philipa K. Dicka, a teraz na polski rynek trafia jej kontynuacja, „Księga Etty”. Z pisarką rozmawiamy nie tylko o jej literaturze, ale i o trudnym dzieciństwie oraz wyjątkowym spojrzeniu na świat.

Czy wiesz, kim jesteś? — wywiad z Meg Elison Materiały prasowe wydawnictwa

[Opis wydawcy] Dotąd jej życie było wędrówką. Teraz będzie walką.

Etta pochodzi z Nowhere, osady założonej przez tych, którzy przeżyli plagę, w tym przez Bezimienną Akuszerkę. Tajemnicza choroba zniszczyła dawny świat i sprawiła, że przy życiu pozostało niewiele kobiet, a porody są bardzo niebezpieczne. Ci, którzy przetrwali, powoli próbują przywrócić porządek i wprowadzić nowe normy społeczne. W Nowhere kobiety i położne traktuje się jak święte i to one dominują w społeczności. Etta wybiera jednak wolność, jaką dają jej łowiectwo i szabrownictwo. Przemierza pustkowia w poszukiwaniu reliktów przeszłości, które mogą się do czegoś przydać. Czasem zmuszona jest też stawiać czoło bezwzględnym handlarzom niewolników, którzy polują na kobiety i dziewczynki. Dlatego w drodze staje się Eddym.

Kiedy handlarze napadają na jej osadę, Etta bez namysłu wyrusza, by uwolnić bliskich lub ich pomścić. Ta misja prowadzi ją w paszczę Lwa z Estiel – bezwzględnego i okrutnego przeciwnika. W jej rękach spoczywa nie tylko życie uwięzionych, ale i los nowego świata.

Kataklizm ujawnia nasze prawdziwe oblicze. Niektórzy stają się potworami, innych paraliżuje strach. - Meg Elison, „Wysokie Obcasy”

Elison z bezwzględną szczerością pokazuje nam, jak traktowane są kobiety, gdy znikają chroniące je prawa. I uświadamia, jak niewiele trzeba, by społeczeństwo pogrążyło się w regresie, a postęp okazał się tylko iluzją. - „Word After Word”

Elison tworzy queerową, feministyczną literaturę. Ta powieść jest ważna, pełna niesamowitej mocy. Jest też trudna, brutalna i łamie serce. - Goodreads.com.

Bartek Czartoryski: Prestiżowa nagroda już za debiut może być dla młodej autorki istnym pocałunkiem śmierci i jestem ciekawy, czy przyznanie twojej powieści nagrody Philipa K. Dicka było choć trochę onieśmielające? Podejrzewam, że nie jest wtedy łatwo usiąść do pisania kolejnej książki.

Meg Ellison: Zdziwiłam się, że wygrałam. Nie sądziłam, że mam jakiekolwiek szanse. Na szczęście kolejną powieść miałam już wtedy napisaną, lecz presja przeniosła się na trzecią. I tak, było to onieśmielające, ale jednocześnie popchnęło mnie do wymyślania coraz to nowych dziwactw i wypróbowywania pewnych rzeczy, które chodziły mi po głowie. Zawsze pozostanę wdzięczna za to wyróżnienie, bo dzięki nagrodzie zaczęłam traktować swoje pisarstwo bardziej serio.

Tematem, który interesuje cię zarówno jako powieściopisarkę, jak i eseistkę, jest równouprawnienie płci i upodmiotowienie kobiet, co, jak sądzę, znajduje swoje korzenie w twoim niełatwym przecież życiu. Czy to wtedy znalazłaś w sobie siłę, by robić to, co robisz?

Zostawiono mnie samej sobie w bardzo młodym wieku. Każda dziewczyna, która kiedykolwiek doświadczyła podobnej bezbronności wie, jak niebezpiecznym miejscem jest świat, a ja nauczyłam się tego bardzo szybko. Jako że miałam koszmarnych rodziców, wiedziałam, że rezygnacja i akceptacja życiowej klęski to żadna droga. Lecz przez długi czas nie widziałam dla siebie innych możliwości. To okropny sposób, żeby wykuć swój charakter, ale zahartowałam się. Stałam się wtedy jeszcze zagorzalszą feministką, niż byłam. I na pewno jest to coś, co przenika moją pracę.

Często odwołujesz się w książkach do osobistych doświadczeń?

Na pewno znajdziesz tam odbicia pewnych wydarzeń z mojego życia, ale chyba można się ich doszukać u każdego pisarza. Nie przenoszę niczego dosłownie, jeden do jednego, bo codzienność nie jest tak satysfakcjonująco domknięta jak beletrystyka. W prawdziwym życiu żaden proces tak naprawdę nie dobiega końca, nieustannie rozkładasz samego siebie na czynniki pierwsze i odbudowujesz. Pisanie przynosi satysfakcję, bo oferuje złudne poczucie prawdziwego spełnienia.

Twoją trylogię często klasyfikuje się jako postapokaliptyczne fantasy czy science-fiction, ale muszę przyznać, że ja doceniłem ją przede wszystkim jako zjadliwą i trafną satyrę. Czy mogłabyś przybliżyć przewodnie motywy łączące wszystkie trzy powieści cyklu?

Nie mylisz się! Jestem także satyryczką i chciałam również po trosze wykpić postapokaliptyczne powieści, które miałam okazję przeczytać, bo wydały mi się bardzo naiwne, jeśli chodzi o potraktowanie zagadnienia płci. Dlatego tematy przewodnie mojej prozy dotykają tożsamości: jak duża część ciebie zostaje stłamszona pod presją ludzi, społeczeństwa i twoich oczekiwań odnośnie do zwyczajnej interakcji z innymi? Fascynuje mnie to, że postrzegamy naszą tożsamość jako coś z grubsza stałego i niezmiennego, choć wiemy, że to życie popycha nas na ścieżki, których sami moglibyśmy nigdy świadomie nie wybrać. I chciałam się temu przyjrzeć z perspektywy płci. Wydaje mi się, że ludzi rzadko kiedy zachęca się do przemyślenia swojej tożsamości w ten sposób.

W „Księdze bezimiennej Akuszerki” opisałaś ludzkość zdziesiątkowaną przez pandemię, ale najtrudniej mają kobiety, dla których ciąża to niemal pewny wyrok śmierci. Niedawno polski rząd praktycznie zakazał aborcji, co jest u nas aktualnie szeroko dyskutowanym problemem.

To, że skupiłam się na reprodukcyjnym futuryzmie było bezpośrednio podyktowane moim żarliwym poparciem dla powszechnego prawa do aborcji. O ile moja książka przedstawia sytuację ekstremalną, nie jest przesadą powiedzieć, że ciąża to ryzyko dla zdrowia, dobrostanu i życia. Nikt nie ma prawa narzucać czegoś podobnego drugiej osobie, tak jak nie mamy prawa domagać się od kogoś nerki czy płuca do przeszczepu. Przez całe życie, odkąd byłam nastolatką, nie mogę zrozumieć, czemu w tylu miejscach na świecie kobiet nie traktuje się jak istot ludzkich. Aborcja jest tutaj kluczowa: albo nasze ciało całkowicie należy do nas, albo będzie rządził nim ktoś inny.

Muszę przyznać, że doceniam genderowy aspekt „Księgi Etty”, to, że zmieniasz zaimki osobowe, imiona. Czy chciałaś przez to zwrócić uwagę na kwestie transpłciowości?

Sama mam skomplikowaną relację ze swoją płcią i moja powieść jest tego wyrazem. Mam dość szczęścia, że do kręgu najbliższych mi osób należą także ludzie niebinarni i tacy, którzy któregoś dnia mogą dokonać korekty. Nie chciałam opowiedzieć historii osoby trans per se, ale zachęcić czytelnika do przeanalizowania swojej własnej pozycji: czy, aby przetrwać, potrafiłbyś identyfikować się jako odmienna płeć? Jak duży wpływ na tę identyfikację ma zresztą twój wybór, a ile zdecydowano kiedyś za ciebie? Etta jest pewna tych proporcji, choć te rzeczy fluktuują. Chcę, żeby czytelnik to zauważał.

Książka wieńcząca trylogię, „Księga Flory”, dopiero czeka na publikację w Polsce. W jaki sposób domyka serię?

To moja ulubiona część trylogii i wydaje mi się, że najbardziej radykalna. Cała seria zadaje pogłębione pytania: kim jest kobieta? Czym jest kobiecość? Co, jeśli kobiecość i macierzyństwo nie muszą się ze sobą zazębiać? I co to oznacza dla nas, dla tego, kim jesteśmy? Odwołałam się w tej powieści do klasycznych dla literatury science-fiction problemów, po czym przejechałam po nich brzytwą Ockhama. Mam nadzieję, że przeczytacie ją po polsku, bo wiem, jak niefajne jest nie móc skończyć lektury rozpoczętej serii.

Możesz opowiedzieć o konstrukcji świata w twoich książkach? Piszesz prozę skupioną wokół centralnych postaci, lecz przedstawiona przez ciebie rzeczywistość nie jest prosta.

Chciałam, żeby świat odkrywało się poprzez jego postrzeganie przez postacie. Żadne z nas nie wygłasza monologu, stając pod budynkiem ratusza i nie peroruje na temat miejskiego systemu wodociągowego. Odkręcamy kran, stajemy pod prysznicem i mamy wodę. Szukam takich pozornie oczywistych pretekstów, żeby przedstawić ten świat, bez uciekania się do omawiania oczywistości.

Czytałem, że w „Find Layla”, swojej nowej powieści, wkroczyłaś na teren prozy młodzieżowej, ale co to oznacza dla twojego pisarstwa w szerszej perspektywie?

Bardzo się cieszę, że mogłam tę książkę opublikować, bo to powieść odwołująca się do moich dziecięcych doświadczeń z ubóstwem, a pamiętam, jak trudno mi było wtedy znaleźć prozę dotykającą tego tematu. Jako autorka chcę przede wszystkim opowiadać dobre historie. I mam ich trochę w zanadrzu! Niech wydawcy zdecydują, co jest science-fiction, co satyrą, a co YA. Liczę jedynie na to, że kiedy czytelnicy zobaczą moje nazwisko na okładce, będzie to dla nich dobry znak.

Książkę „Księga Etty” można już kupić w księgarniach online.


Księga Etty


Księga Etty - fragment książki




komentarze [2]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Spacerolog 13.02.2021 09:19
Bibliotekarz

XD

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Bartek Czartoryski 12.02.2021 08:22
Tłumacz/Redaktor

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post