Tylko oczyszczone rany mogą się zagoić. Rozmowa z Reginą Brett

Jacek Jaciubek Jacek Jaciubek
01.10.2020

Jak poradzić sobie z traumą, która naznacza człowieka na całe życie? Jak wydostać się spod wpływu rodziców, od których nigdy nie zaznało się prawdziwej miłości? Na wszystko jest jedno lekarstwo. Jakie? - tego dowiecie się z rozmowy z Reginą Brett, pisarką cieszącą się w Polsce wielką popularnością. Jej wcześniejsze książki: „Bóg nigdy nie mruga”„Jesteś cudem” rozeszły się w ogromnych nakładach. Rozmowa odbyła się przy okazji premiery nowej książki Brett zatytułowaniej „Trudna miłość. Mama i ja”.

Tylko oczyszczone rany mogą się zagoić. Rozmowa z Reginą Brett

regina brett trudna miłość[Opis wydawcy] Wzruszająca opowieść Reginy Brett o miłości do swojej mamy, która nie potrafiła kochać własnej córki. Przejmujące wspomnienia pisarki z dzieciństwa, ale i z dorosłości, kiedy podjęła próbę prawdziwego poznania i pokochania chorej na alzheimera matki.

W mocnych, a zarazem uzdrawiających słowach Regina Brett portretuje trudną relację rodzic–dziecko. Sięga zarówno do pięknych, jak i trudnych chwil, kreśląc niezapomnianą historię bólu, przebaczenia, a wreszcie – wszechogarniającej miłości.

Swoją książkę dedykuje wszystkim czytelnikom, zwracając się do nich z przesłaniem, aby zawsze starali się kochać tkwiące w nich dziecko.

„To ja mam być dla siebie dobrą mamą. To ja mam kochać siebie bezwarunkowo, zarówno zranioną, jak i szczęśliwą czy poszukującą swojej drogi. Nie muszę niczego w sobie zmieniać. Wystarczy, że pokocham siebie taką, jaką jestem. Mocniej, niż kochała mnie mama”.

regina brett

Jacek Jaciubek: Twoja nowa książka „Trudna miłość. Mama i ja” porusza trudne tematy: przemoc, wykorzystywanie seksualne, gwałt. Jednocześnie jest to historia twojej rodziny. Czy trudno było napisać taką książkę? Odkrywasz się przed czytelnikami, pisząc o wielu bolesnych przeżyciach z przeszłości.

Regina Brett: Zawsze trudno jest pisać o bólu, ale jestem przekonana, że dzielenie się sposobami pokonywania trudności pomaga innym ludziom. W czasie moich czterech podróży do Polski poznałam setki ludzi. Wielu z nich opowiadało mi o swoim bólu, o walce o to, by czuć się kochanym i by uwierzyć w siebie. Poczucie bycia niekochanym i niechcianym to uniwersalny problem. Moim celem nie jest rozpamiętywanie tego bólu, lecz raczej wyciągnięcie z niego wniosków i otrząśnięcie się z niego, jak również pomoc innym osobom z podobnymi problemami. Wszyscy ratujemy siebie nawzajem. Słowa są jak koło ratunkowe, które rzucasz tonącym w jeziorze, z którego sama się wydostałaś. Mam nadzieję, że moje słowa pomagają innym bardziej pokochać siebie i swoje życie. Amerykańskie Centra Kontroli i Prewencji Chorób podają, że jedna na pięć kobiet doświadczyła przemocy seksualnej. Nie znam statystyk dotyczących Polski, ale jeśli interesujesz się historią, to wiesz, że w czasie okupacji niemieckiej i sowieckiej kobiety na terenie waszego kraju były masowo gwałcone przez żołnierzy. Setki Polek dotkniętych przemocą nie otrzymało żadnego wsparcia ani pomocy medycznej, aby poradzić sobie z tą traumą. Gdy kobieta zostaje zgwałcona lub doświadcza przemocy, nie musi czuć się winna i utrzymywać tego w tajemnicy. Wstyd związany z takimi zdarzeniami powinien należeć do przemocowych mężczyzn. Nasze sekrety trzymają nas w potrzasku. Kiedy dzielimy się naszym bólem z właściwą osobą, możemy uzdrowić siebie, świat i wreszcie poczuć się wolnymi.

„Trudna miłość. Mama i ja” to smutna książka, pełna niespełnionych nadziei, surowej miłości, przemocy, a przecież jesteś ekspertką od książek dających nadzieję. Dlaczego zdecydowałaś się napisać coś tak odmiennego? A może jest to według ciebie element tego samego pisarskiego procesu?

Mam nadzieję, że dostrzegłeś, iż moja książka mówi też o przebaczeniu, akceptacji i wyzdrowieniu. Ta książka była jak zew, wołanie skierowane do mojej duszy. Napisałam ją tuż po śmierci mojej mamy. Istnieje w nas głęboko zakorzeniona potrzeba miłości i akceptacji. U wielu ludzi jest ona całkowicie zaspokojona, inni, w tym ja, wciąż jej poszukują. Wielu czytelników w Polsce opowiadało mi, że oni także odczuwają wewnętrzne pęknięcie. Napisałam tę książkę, aby pomóc im, nie sobie. Za każdym razem, gdy czytelnicy pytali mnie: co piszesz?, opowiadałam im o tej książce, a oni mnie dopingowali. Proces twórczy wygląda podobnie, nieważne, czy pracuję nad wspomnieniami czy książką z życiowymi lekcjami. Tym razem jednak musiałam wejrzeć głębiej w swoje serce i duszę, nie przejmując się tym, co pomyślą inni. To dość przerażające. Wszyscy pragniemy być kochani i lubiani, dlatego trudno jest opowiadać osobiste historie. Mówi się, że to, co pochodzi z serca, trafia do serca. Tak więc moja książka pokonała drogę prosto z mojego serca do twojego.

Czytanie twojej książki to trochę jak zaglądanie w głąb otwartej rany. Czy pisanie jest twoim sposobem na pokonanie traumy?

Tylko oczyszczone rany mogą się zagoić. Czasami należy je otworzyć, wpuścić do nich powietrze i światło, aby mogły się zasklepić. Dzięki pisaniu oswajam swoją traumę, ale też pomagam wydostać się z niej innym. Inni pisarze ratują mnie swoimi słowami. Czuję, że naszą powinnością jest mówić głośno o problemach innych ludzi. Celem w życiu nie jest kupowanie coraz to nowych zabawek, jak przyjęło się mówić w Ameryce. Celem w życiu nie jest zarabianie pieniędzy, aby kupić najlepszy dom albo samochód czy piąć się po szczeblach kariery, ale by wykorzystać swoje talenty w służbie innym w najszerszy możliwy sposób. Tak wielu ludzi zostało zranionych w dzieciństwie bądź we wczesnej młodości. Prawie każdy kogo znam, nosi w sobie jakieś trudne wspomnienia z przeszłości, które powodują u niego ból i wstyd. Myślę, że możemy pełniej, radośniej przeżywać życie, jeśli będziemy pomagać sobie wzajemnie i dzielić się naszą prawdą.

brett

Na swoim blogu piszesz o „życiowych zakrętach” – trudnych momentach w życiu. Czy twoja matka jest twoim najtrudniejszym życiowym zakrętem? Co możesz powiedzieć w tym kontekście o swoim ojcu?

Dziś jestem wdzięczna moim rodzicom. Byli wspaniałymi nauczycielami i kochali mnie tak, jak potrafili. Na pewno kochali mnie mocniej, niż sami byli kochani. Mam jednak nadzieję, że potrafię lepiej kochać moją córkę i jej dzieci, a razem możemy przekazać dziedzictwo miłości. Łatwiej było kochać mojego tatę, bo choć ranił mnie głęboko, potrafił też okazać współczucie. Mama była surowsza, potrafiła zranić mnie do żywego. Myślę, że liczyliśmy na więcej miłości z jej strony, bo była naszą matką. Ojcowie byli zwykle robotnikami, a matki opiekunkami. Mimo wszystko kocham ich oboje i kocham sposób, w jaki mnie ukształtowali. Dlatego napisałam tę książkę: aby pokazać, że pomimo wszystkich sińców i ran, wciąż jesteśmy w stanie wyzdrowieć, pokochać siebie i innych.

Aby opisać swą matkę, użyłaś wielu dość nieprzyjemnych i smutnych słów. Czy była to jedna z dróg do przejścia przez tę bolesną relację?

Musiałam szczerze opowiedzieć, kim była dla mnie, choć trudno było napisać prawdę. W Biblii jest napisane: „Prawda cię wyzwoli”. Teraz czuję się wyzwolona, by móc mocniej kochać ją i innych ludzi. Chciałabym, aby moja mama doświadczała więcej miłości jako dziecko i jako kobieta. Czuję z nią teraz głęboką emocjonalną więź, jakby jej duch uśmiechał się do mnie i mojego serca gdzieś z góry. Nauczyła mnie wielu pięknych rzeczy i jestem wdzięczna Bogu za to, że wybrał ją na moją matkę.

Czy relacja z matką wpływa jakoś na więź z twoją córką i wnukami?

Wszystkie nasze relacje wpływają na nas w jakiś sposób. I najgorsze, i najlepsze cechy mojej mamy czegoś mnie nauczyły, na przykład tego, jak być lepszą matką. Mama nauczyła mnie piec, dlatego i ja to lubię, a także moja córka i wnuki. Moja matka nie potrafiła powiedzieć „kocham cię” aż do później starości. Ja wypowiadam te słowa do mojej córki każdego dnia, podczas każdej rozmowy, telefonicznie lub osobiście, a ona mówi to swoim dzieciom. Polubiłam też przytulanie i delikatne czułości, o których nawet nie sądziłam, że mogę ich potrzebować. Moi rodzice byli świetnymi nauczycielami – wpajali mi, co robić, a czego nie robić. Moja córka jest znacznie lepszą matką ode mnie. Jest bardziej cierpliwa i spokojniejsza. Chyba wszyscy stajemy się lepsi z czasem.

Jaką radę dałabyś kobietom na swoim miejscu?

Powiedziałabym im, aby pokochały siebie. Bez względu na to, czy rodzice potrafili okazywać nam miłość, czy nie – wszyscy jesteśmy jej warci. Pozwól sobie na to. I znajdź sposób na pokochanie rodziców takich, jakimi są. Ja wybaczyłam swoim rodzicom, zaakceptowałam ich, a nawet pokochałam to, kim byli. Wybaczenie naprawdę nas uwalnia, ale musimy najpierw powiedzieć samemu sobie to, co naprawdę czujemy.

Czy po tych wszystkich traumach, które przezwyciężyłaś, jest jeszcze coś, czego się boisz?

Mój wielki, gigantyczny Bóg bardzo mnie kocha i dziś nie czuję już dzięki niemu zbyt wiele strachu. Wierzę, że Bóg towarzyszy mi w każdej chwili mojego życia. To nie oznacza, że nie może mi się przydarzyć nic złego, ale nawet jeśli, to On jest wtedy ze mną.

Na swoim blogu piszesz: Wydaje ci się, że wszystko jest w porządku, a potem BUM! i życie rzuca w twoim kierunku podkręconą piłkę, wyszarpuje dywan spod stóp albo zrzuca cię z urwiska. To może być diagnoza lekarska, rozwód albo śmierć bliskiej osoby, bez której nie wyobrażasz sobie życia. Nieważne co to jest, nie chcesz tego. A może życie zawsze wydawało się ci się ciężkie i jesteś zmęczony ciągłą walką. Nieważne, bo nie jesteś sam. Jesteśmy w tym razem. Czerpiemy siłę od siebie nawzajem”. Czy czujesz się jak duchowa przewodniczka dla zbłąkanych dusz?

Co za piękne określenie – duchowa przewodniczka. Myślę, że wszyscy jesteśmy takimi przewodnikami dla innych. Każdy czuje się nieco zagubiony, ale kiedy dzielimy się swoimi przeżyciami, pomagamy odnaleźć się innym ludziom. Najgorsza rzecz, jaka przydarzyła się tobie, wcześniej przydarzyła się już komuś innemu – dzielenie się opowieściami o tym, może pomóc. Jest taki przepiękny ustęp w Biblii: „Przyszedłem uzdrowić złamane serca… uwolnić jeńców”. Sądzę, że to nasze zadanie, każdego z nas.

Dla twoich rodziców Bóg był bardzo ważny. Jak istotna jest religia w twoim obecnym życiu?

Moi rodzice byli naprawdę superoddanymi katolikami. Święci. Msze. Obrazki ze świętymi. Święcona woda w domu. Katolicyzm jest zapisany w moim DNA, tak samo jak słowackie i irlandzkie pochodzenie. Ale dziś wyjaśniam ludziom, że moją religią jest miłość. Uważam się za osobę uduchowioną. Mam Boga, który kocha mnie, ciebie i każdą osobę. Mam Boga Radości i Miłości, do którego modlę się codziennie, z którym jestem bez przerwy połączona. Boga, który nie wymaga perfekcji, ale kocha mnie taką, jaka jestem i zachęca mnie, bym jeszcze bardziej kochała innych. Mój Bóg nie przydziela mi zadań domowych, nie stawia przede mną ciągle nakazów i zakazów. Nie strzela piorunami, lecz uściskami.

Jesteś potomkinią imigrantów z Europy. Rodzice twojej matki nie mówili po angielsku, porozumiewali się mieszanką różnych języków. Czy rodzinna przeszłość [E3] wpływa na to, jak patrzysz na współczesne ruchy migracyjne?

Mój dziadek ze strony ojca mówił z irlandzkim akcentem. Rodzice mojej matki nie potrafili czytać ani pisać po angielsku. Porozumiewali się łamaną angielszczyzną. To była mieszkanka słowackiego, rosyjskiego, węgierskiego i angielskiego. Babcia nazywała mnie „Virginią”, bo nie potrafiła wymówić mojego imienia. Uważam, że to było słodkie. Moja mama urodziła się w Czechosłowacji i przybyła do Ameryki jako dziecko. Nie miała dokumentów, przez co o włos uniknęła deportacji. Zanim została naturalizowana i zdobyła amerykańskie obywatelstwo, przeżyła okropne chwile. Mam otwarte serce dla wszystkich szukających schronienia w Stanach Zjednoczonych. Rodzice mojego ojca z powodu biedy uciekli z Irlandii i się tu osiedlili. Wierzę, że osoby przybywające zza południowej granicy, z Meksyku i Ameryki Centralnej, są dziećmi Boga, potrzebującymi naszej miłości i współczucia. Naprawdę wierzę w słowa, które są wyryte na Statui Wolności: „Dajcież mi waszych zmęczonych, waszych biedaków, wasze zgromadzone tłumy, tęskniące, by odetchnąć wolnością...”. Niestety zbyt wielu moich rodaków nie ufa tym słowom, kiedy mowa o uchodźcach, do których należeli też moi przodkowie.

brett podcast

Charlie LeDuff opisał w „Detroit. Sekcji zwłok Ameryki” upadek miasta: wysokie bezrobocie, depopulację. Detroit jest położone nieopodal Cleveland, gdzie mieszkasz. Czy dostrzegasz podobne zjawiska wokół siebie?

Moje okolice są nazywane Pasem Rdzy z powodu nagromadzenia starych fabryk, których pracownicy stracili posady. Detroit i Cleveland cierpią z powodu ubóstwa, a mimo to mamy tu wspaniałą kulturę i wielu świetnych ludzi, którzy ciężko pracują, mocno kochają i mają wielkie marzenia. Łatwo jest opisać upadek miasta za pomocą liczb, ale ja patrzę na Cleveland przez pryzmat jego mieszkańców – i widzę tętniące życiem miasto, które zawsze przezwycięża problemy, stara się działać lepiej i sprawniej. Nie chciałabym żyć nigdzie indziej!

Byłaś dwukrotnie nominowana do nagrody Pulitzera w kategorii reportażu (2008 i 2009). Czy te wyróżnienia wpłynęły na twoją karierę jako dziennikarki i pisarki?

Nagrody pomagają innym uwierzyć w ciebie. Redaktorzy i wydawcy bardziej cię szanują. Przez chwilę czujesz, że jesteś naprawdę dobra. A potem to mija i znów zaczynasz z pustą kartką papieru, jak za każdym razem, kiedy siadasz do pisania. Tak naprawdę moim największym osiągnięciem jest to, że ludzie przechowują cytaty z moich książek w portfelach, na lodówkach, w egzemplarzach Biblii. To, co piszę dociera do ich serc i dusz – to najwspanialsza nagroda.

Twoje książki cieszą się ogromnym powodzeniem w Polsce. Jaki jest twój sekret? Regularnie odwiedzasz nasz kraj i dzięki temu masz możliwość poznać Europę Wschodnią, z którego to regionu pochodzi część twojej rodziny.

Moja tajemnicą jest kochać to, co piszę i kochać tych, którzy czytają to, co piszę. Kocham moich polskich czytelników. Pozostaną na zawsze w moim sercu. Wspominam ich, ilekroć zabieram się za pisanie. Ze wszystkich miejsc na świecie Bóg połączył mnie właśnie z Polską – to musiało być zapisane w niebie. Na pewno pomaga mi to, że mam najwspanialszego wydawcę pod słońcem. W Insignis Media wierzą we mnie i doskonale rozumieją, jak ważne jest dawanie ludziom nadziei i uwagi. Stworzyli dla mnie stronę internetową w języku polskim, gdzie udostępniają mój cotygodniowy podcast, aby pomagać ludziom zmieniać swoje życie w taki sposób, by je pokochali. Uwielbiam z nimi pracować. Mam nadzieję, że napiszę jeszcze wiele książek i będę miała niejedną okazję do przyjazdu do Polski.

Czy czujesz się dumna i spełniona po wydaniu tak wielu bestsellerów na przestrzeni ostatnich lat? Czy kiedy patrzysz w lustro, jesteś w stanie powiedzieć: jestem tu gdzie jestem, ponieważ jestem dobra w tym, co robię?

Dawniej potrzebowałam osiągnięć, aby uwierzyć w siebie. Dziś już nie. Bóg kocha mnie tak po prostu, a jego miłość jest ogromna. Nie muszę być wspaniałą Reginą, aby to czuć. Jedyną rzeczą, która naprawdę się w życiu liczy, jest właśnie miłość – odczuwanie jej, dzielenie się nią, wzrastanie w niej. Czy nie jest cudownie sprzedawać mnóstwo książek? Czy nie jest cudownie widzieć 400 ludzi czekających w kolejce po mój podpis na książce? Czy nie cudownie jest widzieć mój wielki autograf na ścianie budynku czy na autobusie? Jasne, że tak! Ale czuję tak dlatego, że moja duchowa podróż się dokonała. Powiedziałam „TAK!” Bogu, a za tym idą moje czyny. Rezultaty nie są moim zmartwieniem, one należą do Boga. A ponieważ Bóg mnie kocha, ufam im.

Jakie są twoje plany na przyszłość?

Plan jest prosty: kochać życie i wszystkich, których spotykam. Poza tym uruchomiłam w tym roku swój podcast. Czuję, że wciąż noszę w sobie wiele książek do napisania. Chciałabym napisać książkę, która pomoże ludziom odnaleźć Boga miłości i radości i pisać kolejne publikacje będące inspiracją do lepszego życia.

brett

Fragment książki „Trudna miłość. Mama i ja” Reginy Brett:

Trudna miłość. Mama i ja

Issuu is a digital publishing platform that makes it simple to publish magazines, catalogs, newspapers, books, and more online. Easily share your publications and get them in front of Issuu's millions of monthly readers. Title: Trudna miłość. Mama i ja, Author: Lubimyczytać.pl, Name: Trudna miłość.



komentarze [1]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Jacek 01.10.2020 14:02
Bibliotekarz

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post