rozwiń zwiń

Ta trylogia skończy się z przytupem! Wywiad z Tomi Adeyemi, autorką cyklu „Dziedzictwo Oriszy”

Ewa Cieślik Ewa Cieślik
10.06.2020

Zadebiutowała książką „Dzieci krwi i kości”, którą zelektryzowała nie tylko Stephena Kinga i Beyoncé, lecz także tysiące czytelników na całym świecie. Tomi Adeyemi to młoda autorka, która wyrasta na światową gwiazdę fantasy. Jeszcze przed ukazaniem się drugiej części cyklu „Dziedzictwo Oriszy” zadaliśmy jej kilka pytań. Jak zareagowała na swój wielki sukces? Co wspólnego z filmem „Czarna Pantera” mają jej książki? I czy na Instagramie odpowiada na prywatne wiadomości od fanów?

Ta trylogia skończy się z przytupem! Wywiad z Tomi Adeyemi, autorką cyklu „Dziedzictwo Oriszy”

[Opis wydawcy] Magia wróciła do Oriszy. Ale to nie koniec walki o władzę. Wojna dopiero się rozpoczęła!

Zélie i Amari zdołały przywrócić Oriszy magię, nie spodziewały się jednak, że potężny rytuał obudzi uśpione moce zarówno w magach, jak i wśród części arystokracji. Zélie staje przed trudnym zadaniem: aby utorować Amari drogę do tronu, musi zjednoczyć magów w obliczu wroga równie potężnego jak oni. Nad królestwem zawisa widmo wojny domowej. Czy Zélie znajdzie sposób na pojednanie zwaśnionych stron? Od tego zależy przetrwanie Oriszy i jej mieszkańców…

Ewa Cieślik: Proszę przyjąć moje najszczersze gratulacje! To wielki sukces w wieku zaledwie 25 lat trafić na listę bestsellerowych autorów „The New York Times’a". Pani debiut, książka „Dzieci krwi i kości”, otwierająca cykl „Dziedzictwo Oriszy” zyskała uznanie na całym świecie, a co więcej, została pani doceniona przez Beyoncé i Stephena Kinga. Jakie to uczucie? I jakie są pani dalsze plany?

Tomi Adeyemi: Dziękuję! Szczerze mówiąc, jeszcze to do mnie nie dotarło. Pisałam tę książkę z zamysłem, że może uda mi się zmienić jedno serce albo jeden umysł, trudno mi więc objąć rozumem to, że czytelnicy z całego świata przyjęli ją tak żarliwie i z takim entuzjazmem! Najwspanialsze są jednak osobiste spotkania z moimi niesamowitymi czytelnikami. Staram się skupiać na tym ludzkim czynniku, dzięki czemu zachowuję spokój umysłu i sprawia, że czuję się miło zaskoczona, gdy spotyka mnie coś szalonego.

Jeśli chodzi o to, co dalej, zamierzam dokończyć tę trylogię z przytupem oraz wspomóc adaptacje filmowe tak, by każda historia doczekała się takiej realizacji, na jaką zasługuje. Chciałabym stworzyć także coś nowego, zająć się eksplorowaniem nowych mediów, np. animacji oraz klasycznych filmów. Już się cieszę na wszystkie te historie, które odpowiem w ciągu najbliższych kilku lat. Mam nadzieję, że każda znajdzie swoich czytelników – tak wyjątkowych, i tak entuzjastycznych jak czytelnicy „Dzieci krwi i kości”.

Skąd czerpała pani inspiracje do napisania „Dzieci krwi i kości”?

To były liczne inspiracje, ale najłatwiej jest mi zidentyfikować dwa obrazy. W Brazylii zobaczyłam wizerunek oriszy, świętych duchów z religii i mitologii zachodnioafrykańskiej. Muszę przyznać, że podziałały mi na wyobraźnię. Nigdy wcześniej nie widziałam czarnoskórych osób przedstawionych w tak magiczny i uświęcony sposób. Wiedziałam, że muszą znaleźć swoje miejsce w historii, którą kiedyś opowiem. Kilka miesięcy później ujrzałam obraz magicznej czarnoskórej dziewczyny o jaskrawozielonych włosach. Moja wyobraźnia już wtedy szalała. Śniłam na jawie o tym, kim jest ta dziewczyna i powoli kolejne elementy zaczęły układać się w jedną całość – w fabułę „Dzieci krwi i kości”. Oczywiście włosy Zélie nie są jaskrawozielone, jednakże zobaczenie kogoś tak podobnego do mnie, a przy tym znajdującego się okolicznościach całkowicie dla mnie obcych, wpłynęło na moją kreatywność.

W tych książkach książce magia i fantazja przeplatają się z realizmem. Jest tu wiele elementów świata wyimaginowanego – fantastyczne stworzenia, magia, itd. Jednocześnie można tu znaleźć mnóstwo odniesień do dziedzictwa kulturowego Zachodniej Afryki, np. język joruba czy samo określenie orisza. Co jeszcze wywodzi się z afrykańskiej tradycji bądź mitologii?

Podstawą świata przedstawionego na łamach powieści była oczywiście nigeryjska kultura, z której się wywodzę. Można więc powiedzieć, że zaczęłam od zupełnie pustej strony i wykorzystałam moją kulturę, żeby rozrysować na tej stronie mapę. Kontury powstały z nigeryjskich nakryć głowy i ludowych koszul, z charakterystycznego ciasta fasolowego oraz pieczonych bananów, a więc naszych ulubionych potraw. Imiona bohaterów, nazwy miast, gór i oceanów pochodzą od imion członków mojej rodziny. Największą frajdę miałam w tworzeniu zaklęć magicznych wywodzących się z dialektu języka joruba, którym posługiwali się w dzieciństwie moi rodzice. Królestwo Oriszy ma kształt kontynentu afrykańskiego, tak więc dosłownie narysowałam mapę swojego świata.

Jeśli zaś chodzi o wypełnienie konturów barwami, tu posłużyłam się wyobraźnią. Moi bohaterowie nie galopują wśród pól na koniach, lecz przemierzają dżunglę na grzbietach potężnych lwów i śnieżnych panter. Zamiast opierać się na magii i mitologii greckiej czy rzymskiej, stworzyłam własny system w oparciu o postać Oriszy, wywodzącej się z mitologii i religii Afryki Zachodniej. To było wyjątkowe doświadczenie.

Na końcu powieści znajdziemy słowa, że „Dzieci krwi i kości” należą być może do literatury fantastycznej, ale ból i przemoc zrodziły się z prawdy. Fantazja przeplatająca się z realizmem idealnie oddają uniwersalność takich – nadal bardzo aktualnych – kwestii, jak przemoc wobec kobiet czy walka o władzę. Co pani zdaniem czytelnicy powinni przede wszystkim wynieść z napisanej przez panią historii?

Najbardziej zależy mi na tym, żeby każdy czytelnik przeżył przygodę! To opowieść o wielu prawdziwych zmaganiach, jednak przede wszystkim to opowieść!

Mam nadzieję, że moja książka dotknie odbiorców tak, jak „Czarna Pantera” – pokazując tym, którzy nigdy nie widzieli się w żadnej opowieści, że zasłużyli sobie na miejsce w tak fantastycznej przygodzie. A tym, którzy są przyzwyczajeni do oglądania siebie oczami historii, z przyjemnością zaprezentuję nowy świat, w którym odnajdą się w zupełnie nowej roli!

Spotkałam się z tym, że niektórzy nazywają pani książki nigeryjskim Harrym Potterem. Co pani sądzi o tym porównaniu? Jacy pisarze i autorzy wpłynęli na pani warsztat pisarski?

To zaszczyt, że jestem porównywana do najwspanialszych powieści nurtu fantasy, jakie zostały kiedykolwiek napisane! W serii o Harrym Potterze poznajemy tak fascynujący świat, że porównanie moich książek do tego cyklu jest dla mnie ogromnym komplementem, zwłaszcza kiedy czytelnicy oznajmiają, że po raz pierwszy od lektury Harry’ego Pottera tak bardzo zatracili się w czytaniu. Jeśli chodzi o to, czym się inspirowałam, z pewnością była to Sabaa Tahir, autorka „Imperium ognia”, która zmieniła moje postrzeganie świata – po przeczytaniu tej książki uświadomiłam sobie, czym może być literatura fantastyczna, i dzięki temu powstał mój cykl. Nieustannie podziwiam także Leigh Bardugo„Szóstka wron” to jedna z najlepszych książek, jakie kiedykolwiek powstały. Marzę o tym, by studiować jej sposób pisania i dzięki temu wzbogacić swój warsztat. Nie ukrywam, że ogromny wpływ mają na mnie także filmy anime oraz animacje. Chyba najlepszym serialem wszechczasów jest dla mnie „Awatar: legenda Aanga”. Uważam, że to wzór tego jak powinna wyglądać świetna opowieść fantasy.

Proszę powiedzieć nam, czego czytelnicy oczekują po kolejnych tomach cyklu, po drugiej i trzeciej części trylogii? Czy zdradzi pani cokolwiek na temat konkretnych rejonów Oriszy? Czy zamierza pani wprowadzić nowych bohaterów?

Czytelnicy mogą spodziewać się podobnych przygód, o jakich czytali w części pierwszej, tyle że w zupełnie nowej skali! W drugim tomie pojawiają się te same, znane już postaci, ale także mnóstwo innych, które czytelnicy powinni pokochać! Będzie więcej Oriszy, więcej akcji – oraz więcej Roëna. (śmiech)

Adaptacją filmową pani powieści zajęła się Wytwórnia Fox, współpracująca z producentami takich filmów, jak „Zmierzch” czy „Więzień labiryntu”. Kogo widziałaby pani w rolach Zélie, Tzaina, Inana and Amari?

Jest mnóstwo znanych, ciemnoskórych aktorów i aktorek, których uwielbiam, i których z pewnością chciałabym spotkać i widzieć w ekranizacji swojej książki. Nie chcę jednak podawać żadnych nazwisk, ponieważ wiem, że mogą pojawić się nowe, kompletnie nieznane mi postaci, które od razu pokocham. Takie jak na przykład Letitia Wright, która grała w filmie „Czarna Pantera”. To jedna z moich ulubionych aktorek (nie licząc cudownej Danai Guriry w roli generał Okoye!) Widziałam zapowiedzi innych produkcji z Letitią w roli głównej, ale w tym filmie po raz pierwszy miałam okazję zobaczyć ją w tak cudownym wydaniu i od razu pomyślałam: muszę z nią pracować! Chyba nie posiadałabym się z radości, gdyby Idris Elba zagrał króla Sarana, ponieważ zawsze gdy pisałam sceny z tą postacią, patrzyłam na jego zdjęcie na Pintereście. Mój entuzjazm sięgnąłby zenitu, gdyby Viola Davis zagrała Mamę Agbę.

Jest pani trenerką kreatywnego pisania. Co poradziłaby pani tym, którzy marzą o karierze pisarskiej? Co jest najważniejsze w opowiadaniu historii?

Przede wszystkim, nie rezygnujcie (pierwsza książka, którą próbowałam wydać, została odrzucona przez ponad 60 wydawców). Pamiętajcie też, że wszystko, co robicie, ma swój sens (zwłaszcza fan fiction). Przede wszystkim jednak, czytajcie, czytajcie, czytajcie! To najlepszy sposób, żeby poznać i doskonalić swój warsztat pisarski!

Korzysta pani intensywnie z mediów społecznościowych, jest też autorką bloga. Jak współczesny pisarz może najlepiej wykorzystywać te media i co może dzięki nim osiągnąć? Czy chodzi jedynie o pokazanie fanom wycinka swojego życia, czy kryje się za tym coś więcej?

Uważam, że każdy pisarz (i każdy człowiek w ogóle) powinien bardzo dobrze przemyśleć swoje zaangażowanie w media społecznościowe. Owszem, to świetny sposób na kontakt z innymi, niestety, to także zaproszenie dla hejterów i osób niestabilnych emocjonalnie. Moim celem jest kontakt z czytelnikami – uwielbiam odpowiadać na prywatne wiadomości, które do mnie wysyłają, nie spodziewając się, że je w ogóle odczytam, staram się również przekonywać moich fanów, że mogą osiągnąć w życiu wszystko, co sobie zamierzyli. Przyzwyczailiśmy się do tego, że widzimy wyłącznie produkt końcowy, a moim zdaniem równie ważne jest pokazanie całego procesu tworzenia. W ten sposób uświadamiam czytelnikom, że o ile będą gotowi wziąć się solidnie do pracy, mogą robić to samo co ja.

Książki Tomi Adeyemi można już kupić w ksiegarniach online.


komentarze [5]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Kassandra 11.06.2020 22:30
Czytelniczka

Coś opartego na kulturze Afryki? Brzmi świetnie!

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Welma 11.06.2020 09:37
Czytelniczka

Koniecznie muszę sięgnąć po tą historię, już czeka na mnie w koszyku, a po przeczytaniu wywiadu z autorką jeszcze bardziej nie mogę doczekać się tej przygody. Z wielką chęcią poznam magiczny świat afrykańskich bogów, nie mam zupełnie o nich pojęcia, więc czuję, że to będzie świetna lektura.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
książkowy_wodnik 10.06.2020 22:01
Czytelniczka

Uwielbiam tę książkę! ;D Cieszę się, że mogłam przeczytać wywiad z Tomi.
Anga tez uwielbiam, Szóstkę wron tak samo, a Imperium ognia czeka na przeczytanie.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Patriseria 10.06.2020 10:27
Czytelniczka

Nie znam tej powieści, ale brzmi magicznie . Zapisuję na listę.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Ewa Cieślik 09.06.2020 19:32
Bibliotekarz | Redaktor

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post