rozwiń zwiń

Pisarzy dzienniki intymne, czyli zapisy o życiu prywatnym

Mateusz Demski Mateusz Demski
26.09.2021

„We wrześniu, czternaście lat temu, zacząłem pisać dziennik. […] Monstrum składało się z trzech motywów: potrzeby znalezienia się jakoś sam na sam z czystym papierem (było to na długo przed debiutem), potrzeba załkania przed kimś, choćbym to był ja sam, gromadzenia jakichś doświadczeń, notatek z lektury, poglądów…” – napisał 26 października 1962 roku Sławomir Mrożek.

Pisarzy dzienniki intymne, czyli zapisy o życiu prywatnym Min An / Pexels

Dzienniki MrożkaO istnieniu tych zapisków dowiedzieliśmy się stosunkowo niedawno, pierwszy tom dzienników Mrożka obejmujący lata 1962-1969 ukazał się dopiero w 2010 roku, całość ukazała się w trzech opasłych, grubo ponad sześćset stronicowych tomach, pisana była przez kilkadziesiąt lat z trudem, gwałtownie, z dyscypliną okrutną, swoją drogą, sam autor zaznaczał, że to rodzaj masochizmu. Jak się tak dobrze zastanowić, ten rodzaj masochizmu to praktyka dość powszechnie uprawiana. Idąc dalej za Sławomirem Mrożkiem: „To zadziwiające, jak wielu ludzi pisało i pewnie pisze dzienniki. Ale dlaczego tak zadziwiające, przecież to coś powszechniejszego niż poczucie przemijania i strachu przed nim”.

Od jakiegoś czasu coraz częściej po głowie chodzi mi pytanie, jaki sens ma pisanie dziennika i po latach powierzanie go czytelnikowi? Jakie refleksje takiemu pisaniu towarzyszą? Czy człowiek zabierający się za prowadzenie pamiętnika wyznacza sobie naczelny cel i wątek – czy zajmuje go bardziej opisywanie kolei własnego losu, czy może wykroczenie poza prywatny świat i tworzenie kroniki ważnych w życiu publicznym wydarzeń? I wreszcie – po cóż my, czytelnicy, się tak trudzimy, żeby grzebać w zapisach faktów z cudzego z życia? Nie znajdziemy prostych schematów, co dziennik, to inna zapewne odpowiedź. Spróbujmy jednak przyjrzeć się możliwościom tkwiącym w tej formule i wyciągnijmy z dzienników najróżniejszych kilka nie tak znowu przypadkowych kartek.

Susan Sontag OdrodzonaW dziennikach na przykład odnaleźć można najbliższy związek między pisarzem a jego słowem, można zarazem dojrzeć osobę, która dopiero kształtuje się na naszych oczach; w której wykluwają się pomysły, docierają idee. Susan Sontag na przykład prowadziła dzienniki od czternastego roku życia, zapisane na gorąco strony zakotwiczone były w odkryciu własnej seksualności, we wczesnych eksperymentach erotycznych, zarazem sztuka jest w nich sprawą życia i śmierci. Z pamiętników tych od początku emanuje zachłanność – przekonanie, że ich autorka musi odfajkować każdy usłyszany utwór, każde zobaczone dzieło. Młoda Sontag tworzyła w ramach swojego dziennika spisy książek do przeczytania i lektury zakończone, przepisywała łacińskie wyrażenia. Gdyby spróbować wysnuć jeden wniosek z tych zapisków dziennikowych, przychodzi na myśl, że dziennik bywa tworem… nieznośnie samochwalczym, niekiedy pretensjonalnym. „Dlaczego pisarstwo jest dla mnie ważne? Sądzę, że głównie z przyczyn egoistycznych. Chcę pisać, by móc określać się mianem pisarki, a nie dlatego, że mam coś ważnego do powiedzenia…” – notowała pisarka w 1958 roku.

Krzysztof Varga w jednym ze swoich felietonów zdaje się, zdiagnozował podobną postawę we właściwy sobie sposób, napisał kiedyś, że „dziennik pisać powinien wyłącznie człowiek wkraczający na prostą, choć wyboistą ścieżkę starzenia się, dziennik pisany przez gówniarza to jest rzecz radykalnie żałosna, dziennik pisany przez pryzmat starzenia się – duża potencjalność doniosłości”. Te słowa przywodzą na myśl natychmiast wydane w trzech tomach dzienniki Jerzego Pilcha, które – co tu mówić – po prostu są wielką literaturą. „Niemal od samego początku miałem świadomość, że notatki te układają się w większą całość, że mają swój rytm i tonację” – czytamy w posłowiu pierwszego.

Jerzy Pilch DziennikFragmenty pierwszego „Dziennika”, zapiski powstające z dnia na dzień, nie są tylko sumą niespójnych doświadczeń, układają się raczej w opowieść o wyraźnej strukturze, zaś to, co tę spójność tworzy (także w kolejnych tomach), to wyłaniający się z bieżących zdarzeń wątek „zaniku osobistego”. Pilch między obserwacjami życia współczesnego (ze zbrodnią Breivika i katastrofą smoleńską na czele), losami wiślańskich przodków i emocjami piłkarskiego kibica, pisze też o uporczywości swojej choroby i zmęczenia, istotnym składnikiem jest tu opisana w przekornej tonacji nieuchronność końca. „Czy istnieje, czy w ogóle ważna literatura bez tematu śmierci? Bez Boga owszem, choć zawsze jest to lód przeraźliwy. Ale bez śmierci? Komedia? Komedia, w której nikt nie umiera, zawsze będzie mniej warta od komedii choćby z jednym tylko nieboszczykiem”.

Julia Hartwig DziennikPisanie rozumieć można także jako przeżywanie życia jeszcze raz, tyle że dokładniej, porządnie i z wnioskami. „Dziennik” Julii Hartwig obejmujący lata 2008-10 jest pod tym względem wyjątkowy, wzruszający i z dawna niespotykany. Bodaj najciekawszy jego wątek to powrót do powojennego życia, poetka rozpoczyna swą historię od wyjazdu w roku 1947 do Francji, który ukształtował jej późniejsze zajęcia, a zarazem wydobył ją z atmosfery przyduszenia. Już na pierwszej stronie zapisuje zdanie, które potem będzie powracać: „nagle wolna, do niczego nie zobowiązana, mogąca rozporządzać swoim czasem, niekontrolowana przez nikogo, zwolniona z obowiązku lektury krajowych gazet obrażających poczucie rozsądku, odrywających nas od świata, opływających mazią propagandy i brakiem poszanowania dla najlepszych tradycji i najlepszych ludzi”.

Wspomnienia Hartwig z jednej strony układają się w lekcję tego, jak poczucie wolności otwiera skrzydła, ożywia umysł i budzi do działania. Z drugiej – w swoisty protest song. „Dziennik” zawiera gest niezgody choćby na antysemickie i antyinteligenckie czystki roku 1968, kończy go natomiast gorzka refleksja na temat czasów współczesnych. Matactwa słowne, przekraczanie dopuszczalnych granic, szeroko uprawiana propaganda, węszenie za zmyślonymi spiskami – to obraz Polski roku 2010 widzianej oczami Hartwig. Najbardziej jednak fascynuje przebijająca przez tę gorycz nadzieja i wiara. Wiara, że z lektury czasem jednego celnego, pisanego „całym sercem” zdania, ludzie mogą dowiedzieć się czegoś o sobie i wrócić na właściwą drogę.

Warunkiem koniecznym powstania dziennika nie jest jednak bynajmniej istotna rozmowa z czytelnikiem, czasem wystarczą rzeczy właśnie nieistotne, jakaś drobina, nijakość. „Kiedy nie mam nic do powiedzenia, chodzi jednak o to, żeby cokolwiek tu zapisać dla dyscypliny i porządku. Nic takiego, ale całe życie składa się z niczego takiego […] Osobiście wysnute rozważania i wnioski, nie są tak interesujące, jak opisy drobnych zdarzeń, pogody nawet” – pisał w latach 60. Mrożek. W przyszłym roku minie sześćdziesiąt lat od powstania tych zapisków, a życie – w swoich najbardziej prozaicznych przejawach – pozostaje niezmiennie ciekawe.


komentarze [21]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Outsider 01.11.2021 16:18
Czytelnik

Ja lubię czytać dzienniki, z racji tego, że czasem daje to nie tylko głębszy wgląd w psychikę i duszę danej osoby, ale bywa też niekiedy portretem danych czasów i epoki. Dodatkowym atutem bywa też język, dlatego też niektórzy ludzie tak chętnie sięgają np. po wydania książkowe listów pisarzy. Obcowanie z tym językiem jest po prostu cudowne. To jest coś, czego brakuje na...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Kirk 29.09.2021 21:56
Czytelnik

Właśnie sięgnąłem po dzienniki Gombrowicza, w internecie jest wydanie paryskie z Kultury, bo sam Instytut Literacki skany wielu swoich publikacji udostępnia, więc i dzienniki się trafiły. Lektura interesująca, choć niełatwa.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
almos 29.09.2021 21:18
Bibliotekarz

Moje ulubione to oczywiście Marai:
  Dziennik 1943-1948 czekają mnie jeszcze następne tomy.
  Szkice piórkiem genialny dziennik dziejący się w czasie wojny we Francji.
No i dzienniki Pilcha, chociaż tam więcej jest kreacji, niż zapisu codziennego życia. 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Dziennik 1943-1948  Szkice piórkiem
Redo 29.09.2021 21:10
Czytelnik

Ciekawy temat. Choć osobiście trochę mnie pociąga i trochę nie. Jest kilka interesujących dzienników do których bym zerknął. Ostatnio przede wszystkim Dzienniki ze Spandau Alberta Speera znanego jako "nazista który powiedział 'przepraszam" i opisywał swój żal i życie w więzieniu. Poruszyło mnie jego przedstawienie w miniserii...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
awita 27.09.2021 20:48
Czytelniczka

Właściwie nie czytam dzienników, a jednak... kiedyś pochłaniałam dzienniki Zofii Nałkowskiej i Marii Dąbrowskiej. A ostatnio wpadł mi w ręce  Dziennik 1943-1948 Sandora Maraiego. Zachwyca od pierwszych zdań.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Dziennik 1943-1948
Róża_Bzowa 27.09.2021 13:17
Bibliotekarka | Oficjalna recenzentka

Mnie oczarował  Tajny dziennik. Autor nikogo nie udaje, a jego świat jest osobny, czarowny.
Bardzo mną wstrząsnęły Dzienniki 1950-1962
Przede mną dwa tomy zapisków Stachury, wypatruję z nadzieją wolnej chwili Dzienniki. Zeszyty podróżne 1

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
 Tajny dziennik  Dzienniki 1950-1962  Dzienniki. Zeszyty podróżne 1  Dzienniki. Zeszyty podróżne 2  Dziennik 1934-1939  Dziennik 1939-1944  Dziennik 1944 - 1947
Redo 29.09.2021 20:51
Czytelnik

O, dobry wybór dzienników, też myślałem o przeczytaniu dziennika Plath. Dziennik Białoszewskiego musi być ciekawy, tak jak i Stachury.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
daka 26.09.2021 18:35
Czytelniczka

Najlepsze dzienniki jakie czytałam to Jana Józefa Szczepańskiego. A ulubione to oczywiście Pilcha. Ten pierwszy nie sądził, że jego zapiski będą wydane. Pilch jednak trochę kreował. Ale czyta się świetnie.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
konto usunięte
26.09.2021 16:25
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

AnaRea 26.09.2021 18:51
Czytelniczka

Zdecydowanie się zgadzam. Przestałam czytać dzienniki właśnie z powodu, że nie chciałam czuć się, jakbym naruszała czyjąś prywatność. Chociaż przyznam, że są takie, które mnie korcą.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
konto usunięte
26.09.2021 19:04
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

Redo 29.09.2021 20:48
Czytelnik

Aaa, jak dziennik Ciorana chyba, nie chciał go publikować. To prawda, ale np. Gombrowicz miał dziennik publiczny z zamiarem publikacji i prywatny. Ale mogę się odnaleźć w emocji nie chcenia czytania intymnych, chronionych zapisów. Z drugiej strony Kafka kazał spalić wszystkie swoje książki Maxowi Brodowi. ;)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
konto usunięte
29.09.2021 20:58
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

Redo 29.09.2021 21:12
Czytelnik

Ach, to prawda, przepraszam.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
FioletowaRóża 26.09.2021 13:47
Czytelniczka

Stare dzienniki lub pamiętniki, a w nich pożółkłe kartki mają duszę. Aż chce się ich dotknąć, z ogromną delikatnością. Sama mam taki zapisany pamiętnik- jego kolorowe strony do dziś pięknie pachną:) Co więcej, nie są zapisane przeze mnie, zatem są wspomnienia:) 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Redo 29.09.2021 20:46
Czytelnik

Brzmi niesamowicie, wspaniale musi być mieć taki autentyczny papierowy pamiętnik wypełniony przez inne osoby.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
FioletowaRóża 29.09.2021 22:43
Czytelniczka

Zgadza się, choć te wspomnienia bywają też smutne. Nie umiem jednak go wyrzucić, a ja kocham "papierowe" historie". 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Remigiusz Koziński 26.09.2021 10:56
Redaktor

No to mam kilka wyzwań. Przez Mrożka brnąłem, ale nie przebrnąłem. Nie jest może klasycznym dziennikiem, ale czyta się świetnie, nawet jeśli czytelnik nie zgadza się z poglądami autora: Dziennik pisany nocą Herlinga-Grudzińskiego. To także osobiste doznanie. Po czytaniu pierwszych zapisków nielegalnie przemycanych do Polski, ostatnie mogłem czytać publikowane leganie w...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Redo 29.09.2021 20:44
Czytelnik

Jest psychoanaliza dzienników Mrożka i Gombrowicza: Polska pozycja depresyjna: od Gombrowicza do Mrożka i z powrotem Szymona Wróbla. I w sumie nawet wciągająca. Mimo że często rzeczy tam opisywane aż tak bardzo mnie nie interesowały, to jednak jest tak napisana że chce się czytać....

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się