rozwiń zwiń

Książka – przedmiotem pierwszej potrzeby

LubimyCzytać LubimyCzytać
19.03.2014

W poniedziałek 17 marca w Warszawie odbyła się konferencja zatytułowana „Co państwa muszą robić, by wspierać czytelnictwo i rynek wydawniczy? Francja, Niemcy, Polska: o pozytywnych skutkach regulacji rynku książki oraz o dążeniach do ich wprowadzenia w Polsce”.

Książka – przedmiotem pierwszej potrzeby

W spotkaniu wzięli udział radca prawny Dieter Wallenfels, powiernik wydawców w sprawach ustawy o książce z ramienia Boersenverein des Deutschen Buchhandels czyli niemieckiego odpowiednika Polskiej Izby Książki, który przedstawił obszerne studium „Aktualne zmiany na rynku książki w Niemczech – renesans indywidualnych, lokalnych księgarń i jego związek z ustawą o jednolitej cenie książki”, Nicolas Georges, dyrektor Departamentu Książki francuskiego Ministerstwa Kultury, a jego wystąpienie nosiło tytuł „Francuski rynek książki: Jak ustawa Langa pomogła w rozwoju czytelnictwa i rynku księgarskiego. Prezentacja pozytywnych skutków regulacji rynku książki we Francji”. Polską stronę reprezentowali: Grzegorz Gauden, dyrektor Instytutu Książki, który wygłosił wprowadzenie do konferencji, Włodzimierz Albin, prezes Polskiej Izby Książki, a jego wystąpienie nosiło tytuł „Czy odgórne regulacje psują wolny rynek?”, a także Grzegorz Boguta, koordynator projektu PIK, z prezentacją zatytułowaną „Stan czytelnictwa i kondycja branży wydawniczej w Polsce a dążenia Polskiej Izby Książki do wdrożenia ustawowej regulacji rynku książki”. 

Na początku wystąpienia prezes Albin zwrócił uwagę na pewien psychologiczny aspekt propozycji ustawy o jednolitej cenie książki. Otóż w 1989 roku sam był po stronie tych, którzy walczyli o wprowadzenie wolnego rynku i świętowali uwolnienie cen, a teraz 25 lat później musi ten sukces zakwestionować, bo w odniesieniu do obszarów kultury, jego zdaniem, liberalizm się nie sprawdził. Można było odnieść wrażenie, że prezes Albin wczytał się dyskusje, które toczyły się w Internecie – w tym w naszym serwisie – ponieważ przedstawiał po kolei główne argumenty przeciwników wprowadzenia ustawy i je obalał:

1 – ceny książek wzrosną

Powołując się na Francję i Niemcy stwierdził, że ceny nie wzrosły drastycznie, utrzymują się mniej więcej na tym samym poziomie, a we Francji wzrost cen książek był niższy niż inflacja. W tej chwili na polskim rynku książki panuje paradoksalna sytuacja, w której w kilka dni po wprowadzeniu nowości następuje ich przecena, a książki „stare”, czyli sprzed kilku miesięcy sprzedawane są po cenach okładkowych, aby zrekompensować sobie starty wynikające ze sprzedaży nowości w niskich cenach. Nie sposób znaleźć innej branży, w której dochodzi do takiej sytuacji. Prezes Albin zażartował, że nikt nie oczekuje, aby nowe samochody były przeceniane natychmiast po swoim debiucie. Przecenia się raczej starsze roczniki. Ostateczną ceną książki będzie ustalał wydawca, który nie będzie musiał już jej sztucznie zawyżać po to, aby mieć z czego dawać rabat dużym sieciom. W ostatecznym rozrachunku ceny książek mogą spaść, albo przynajmniej można będzie liczyć na przeceny starszych tytułów.

2 - ustawa jest antyliberalna

Prezes Albin zwrócił słuszną uwagę, że regulacje cen nawet po 1989 są w Polsce na porządku dziennym. Regulowane są ceny prądu, gazu, lekarstw, płodów rolnych – takich odstępstw jest kilkaset! Zasadnicza różnica w ustawie o jednolitej cenie książki ma być taka, że to nie jakiś organ państwowy będzie tę ostateczną cenę ustalał, a będzie to robił wydawca osobno dla każdego ze swoich tytułów. Tak więc nie jest to zaprzeczenie idei wolnego rynku.

3 – autorzy ustawy konserwują stary system dystrybucji

W internetowych dyskusjach często podnoszono argument, iż nie ma sensu na siłę utrzymywać nierentownych księgarni niezależnych, skoro i tak wszyscy kupują w Internecie. Otóż z badań CBOS z grudnia 2013 wynika, że raptem 9% czytelników kupuje książki w księgarniach internetowych, w księgarniach zaś (tutaj również wliczone są empiki i matrasy) książki kupuje aż 77% respondentów. Więc masowe zakupy książek w Internecie to jeszcze pieśń przyszłości. Ponadto, zdaniem prezesa Albina nie możemy sobie pozwolić na lukę pokoleniową, która mogłaby powstać, gdyby upadła większość księgarni niezależnych: mogłoby dojść do sytuacji, w której Ci, którzy nie korzystają z Internetu nie mieliby dostępu do książek w ogóle.

4 – powrót do komunizmu

Ustawa o jednolitej cenie książki jest wprowadzona (w formie ustawy właśnie lub porozumienia) w większości krajów Unii Europejskiej, które cieszą się kapitalizmem znacznie dłużej niż Polska, i które w swojej historii nigdy nie miały styczności z komunizmem.

Na koniec swojego wystąpienia prezes Albin powiedział, że projekt ustawy wraz z uzasadnieniem, analizą społeczną i ekonomiczną zostały skierowane do Sejmu i do MKiDN. Autorzy liczą, że tak jak ma to miejsce w Niemczech, wszystkie strony sceny politycznej poprą ten projekt.

#####

Ciekawie prezentowały się wystąpienia przedstawicieli Francji i Niemiec, którzy omawiali tamtejszy rynek książki, pokazując pozytywne skutki wprowadzenia ustawy o jednolitej cenie książki. Francja cieszy się tzw. ustawą Langa już ponad 30 lat, bowiem wprowadzono ją w 1981 roku, w roku 2011 wprowadzono też ustawę o jednolitej cenie książek elektronicznych (rynek e-booków we Francji jest bardzo mały – raptem 2%,). Co ciekawe, obecnie Francja próbuje wprowadzić ustawę o jednolitej cenie kosztów wysyłki – chce się w ten sposób zabezpieczyć przed Amazonem (udział Amazona we francuskim rynku to 18% - jest liderem w sprzedaży internetowej), który nie chce się dostosować do francuskiego prawa i prowadzi ostry lobbing w Komisji Europejskiej. Wprowadzając ustawę Langa Francja chciała zapewnić wszystkim równy dostęp (geograficzny i ekonomiczny) do książek – obecnie 20% Francuzów nadal nie ma stałego dostępu do Internetu (w Polsce 33% - dane z 2013 roku) i nadal korzysta ze stacjonarnych księgarni. Niedawno, w związku z 30-leciem wprowadzenia ustawy przeprowadzono audyt, z którego wynika, że udało się utrzymać różnorodność sieci detalicznej (we Francji jest ok. 3000 księgarń i 600 księgarń wysokiej jakości, wyspecjalizowanych placówek). Nawet główni przeciwnicy ustawy są zadowoleni ze skutków jej wprowadzenia. Duże sieci handlowe takie jak Fnac zarabiają na wyższej marży. Oczywiście nie udało się uniknąć bankructwa niektórych sieci (np. w 2013 upadła sieć Virgin i Chapitre), czy placówek – a ich liczba, jak i obrót spadły – ale nie tak drastycznie jak miało to miejsce w Anglii, w której wycofano się z ustawy (dla przykładu udział Amazona w rynku książki w Anglii to aż 35%, a Angielski Związek Księgarzy poinformował, że od 2005 roku liczba niezależnych księgarni zmniejszyła się z 1535 do istniejących obecnie 987 firm). Ustawa taka może nie rozwiązuje wszystkich problemów, ale pozwala uporządkować rynek.

W Niemczech regulacja cen książek istnieje od 126 lat. Sięga ona regulacji zawartej w statucie Związku Księgarzy i Wydawców Niemieckich w 1888 roku. Przyczyną był zasadniczy problem księgarstwa w tamtych czasach, a mianowicie „wyciskanie”, czyli planowe oferowanie niższych cen podawanych w katalogach książek przez pewną grupę księgarzy, a przede wszystkim przez sprzedawców wysyłkowych, w celu wykluczenia konkurencji.

Niemiecki rynek jest aktualnie jednym z największych w Europie – w 2012 roku pojawiło się aż 91 tys. nowości wydawniczych, a Niemcy mają do dyspozycji ponad milion tytułów. Mimo konkurencji w postaci Internetu i telewizji ok. 35% Niemców czyta chętnie, a 20% nawet bardzo chętnie. Podczas ankiety przeprowadzanej w 2012 r. prawie 60% Niemców stwierdziło, że w zeszłym roku kupowali książki. 66% to kobiety, które stanowią najważniejszą grupę kupujących. Ale również niespełna 80% młodzieży w wieku od 14 do 19 lat podało, że interesuje się książkami i w 2012 r. kupowali książki. Dla 40% wszystkich obywateli Niemiec książka jest na porządku dziennym. Kilka razy w tygodniu, a nawet codziennie sięgają po książkę, przy czym tendencja jest wzrastająca.

W Niemczech w związku z wprowadzeniem ustawy nastąpił kryzys wielkich sieci handlowych, ale nastąpił za to renesans małych i średnich księgarni. Bardzo popularny zrobił się ruch „buy local”, który wspiera lokalne placówki, w których kompetencje obsługi są nieporównywalnie wyższe niż osób pracujących w dużych sieciowych księgarniach. Nie jest to również bez wpływu na ekonomię danego miasta – bowiem księgarnie lokalne płacą podatki tam, gdzie się znajdują.

Dieter Wallenfels podkreślił na koniec, że doświadczenia w krajach, gdzie obowiązuje i nie obowiązuje regulacja cen potwierdzają, że stałe ceny książek stanowią gwarancję różnorodności tytułów i kompleksowej sieci dystrybucji, sieci umysłowych „stacji paliw“ – jak to sformułował wcześniejszy kanclerz Niemiec Helmut Schmidt – poprzez które książki trafiają do czytelników.

Grzegorz Boguta po przestawieniu pokrótce stanu polskiego czytelnictwa i polskiego rynku książki skonstatował, że powinniśmy czerpać z wiedzy krajów lepiej rozwiniętych. Nawiązał żartobliwie do pozycji Polski w rankingu FIFA: na dzień 13 marca br. Polska jest na 73 miejscu, Francja na 17, a Niemcy na 2 – więc być może warto się od nich uczyć nie tylko w kwestii piłki nożnej, ale także kultury, a książki w szczególności.

Przed ustawą jeszcze długa droga, ale może nie warto rozdzierać szat i wieszczyć śmierci czytelnictwa tylko przyjrzeć się sytuacji w innych krajach i przyjąć logiczne, bądź co bądź, argumenty twórców ustawy?

Przeczytaj także:

Na ratunek książkom?


komentarze [18]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Marcin Zakrzewski 26.05.2014 12:45
Czytelnik

No skoro 77% osób kupuje w tradycyjnych księgarniach to gdzie jest problem? Bo nie rozumiem.

Raz się pitoli o tym, że księgarnie internetowe obniżają mocno ceny przez co małe księgarnie padają, a potem gadają, że i tak mało kto kupuje w internecie, więc to nie jest cementowanie przestarzałych rynków tradycyjnych?

To motanie się w argumentacji przekracza poziomy absurdu.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Skellen 20.03.2014 11:17
Czytelnik

Ustawa ustawą, można się spierać na temat sensu wprowadzanie jej w naszym kraju. Na marginesie, to że ponoć wprowadzenie ustawy we Francji i Niemczech, wyszło rynkowi i czytelnikom na dobre, wcale nie znaczy z automatu, iż pomysł sprawdzi się u nas.

Mnie jednak bardziej zajmuje stwierdzenie sugerujące zwiększenie się liczby czytelników po wprowadzeniu owej ustawy. Jakiś...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
TymonT 20.03.2014 20:08
Czytelnik

Dobrze napisane.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
TymonT 19.03.2014 21:19
Czytelnik

Ta ustawa nie jest taka tragiczna jak się w to wczytać. Może znawcą nie jestem i stać mnie na książki, ale to może być ciekawe jak się odbije na rynku ebooków - obstawiam, że zrobi ebookom to dobrze :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Betoniarka 19.03.2014 20:12
Czytelniczka

Zastanówmy się: czy państwu zależy, żeby obywatele faktycznie czytali więcej? Ludzie, którzy są oczytani są ludźmi myślącymi. Ludzie, którzy karmią się tylko sieczką z telewizji i po książki nie sięgają są ludźmi, którymi łatwiej się manipuluje. Nie wierzę, że rządowi naprawdę zależy, żeby zwiększać inteligencję swoich obywateli. Mogliby przecież, broń Boże, zobaczyć jak...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Krzysztof 19.03.2014 16:05
Czytelnik

Jak zwykle kiedy chodzi o "dobro obywateli" nie chodzi tak naprawdę o szarego Kowalskiego. Kowalski przecież według tego o czym mówią nie czyta (próbują zwiększyć czytelnictwo podobno...) dlatego że ma wybór czy pójdzie do empiku czy może do jakiejś niepozornej księgarenki za rogiem, gdzie tą samą książkę będzie mógł kupić taniej... i wszystko przez to, że Polak to taki...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Beremis 19.03.2014 14:25
Czytelnik

Tylko czy żaden z tych ekspertów nie sprawdził ceny w stosunku do zarobków w porównywanych krajach? Choćby do pensji minimalnej.
W Niemczech jest ciut niższa niż w Polsce, a francuska jest na podobnym poziomie (pomijam kurs walut). Na szybko sprawdziłem cenę nowego tomu Gry o Tron w tych trzech krajach. W Polsce ok. 45zł, Francja i Niemcy na poziomie 20 euro. Pensje...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Mroczne-Strony 19.03.2014 13:32
Bibliotekarz

Powołując się na Francję i Niemcy stwierdził, że ceny nie wzrosły drastycznie, utrzymują się mniej więcej na tym samym poziomie, a we Francji wzrost cen książek był niższy niż inflacja. W tej chwili na polskim rynku książki panuje paradoksalna sytuacja, w której w kilka dni po wprowadzeniu nowości następuje ich przecena

Nie widzę nic złego w tym, że nowości są przeceniane,...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
allison 19.03.2014 13:11
Czytelniczka

@ Boo
Nie mówię akurat o tym spotkaniu. Na wielu innych konferencjach można zobaczyć polityków (ostatnio np. Kluzik-Rostkowską), którzy - jak zawsze - mają wiele do powiedzenia (a raczej pogadania), tylko efektów tych obietnic jakoś nie widać.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
kryptonite 19.03.2014 12:58
Bibliotekarz | Oficjalny recenzent

Samymi rozmowami nikt nic nie zrobił. Te wszystkie debaty, konferencje i inne spotkania na temat społeczeństwa (polityka) czy - jak w tym przypadku - czytelnictwa wywołują u mnie mieszane uczucia. Mogą nawet naobiecywać mi, że co drugą książkę w księgarni mogę dostać za darmo, ale, jak wiadomo, słowa to tylko słowa...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
allison 19.03.2014 12:54
Czytelniczka

Wciąż dowiaduję się o różnych konferencjach i innych nasiadówach, na których radzi się, co tu zrobić, żeby książki były tańsze, żeby Polacy więcej czytali i kupowali, żeby każdego było stać na każdą książkę itp... itd..
Wolałabym jednak wreszcie zobaczyć i odczuć pozytywne rezultaty tych spotkań i dyskusji, bo - póki co - mam nieodparte wrażenie, że z gadania nic nie...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Boogna 19.03.2014 13:00
Czytelniczka

Tam się nie ma kto promować, to przecież instytucje państwowe. Co więcej, to właśnie oni są "decyzyjni" - wymyślają i wprowadzają ustawy, więc warto skupić się na merytoryce ustaw, aby właśnie Ci decydenci nie wprowadzili jakiegoś "bubla" :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Zuba 19.03.2014 13:18
Czytelniczka

Niestety też mam wrażenie, że to są samopromujący się panowie, a ich działania mniej mają na celu promowanie czytelnictwa a więcej ochronę interesów członków zrzeszenia branżowego, bo czym innym jest Izba Książki? Oczywiście po to właśnie izby są, ale nie dajmy sobie mydlić oczu, że to przecież wszystko, żeby czytelnikom nieba uchylić.

A księgarnie internetowe to chyba...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się