Dziadowskie ballady i romanse Artura Andrusa. „Antylopa z Podbeskidzia” i inne historie

Zuzanna Mądrzak Zuzanna Mądrzak
18.11.2021

Pił w Spale, spał w Pile. Z każdego wyjazdowego występu przywozi wycinki z lokalnej prasy i wiersze o gminnych aferach, miejskich dramatach czy wojewódzkich sukcesach. W „Antylopie z Podbeskidzia” Artur Andrus wpuszcza czytelników w najbardziej pokręcone zakamarki swojego umysłu. Tam, gdzie reklama domu pogrzebowego, horoskop i sensacyjny nagłówek splatają się w dowcipną narrację o ludzkim losie i Polsce.

Dziadowskie ballady i romanse Artura Andrusa. „Antylopa z Podbeskidzia” i inne historie

Ostatnia książka o gazetach

Antylopa z Podbeskidzia Andrus„Nie można wykluczyć, że to jedna z ostatnich książek o gazetach” – zaczyna Artur Andrus. „Kupuję je po przyjeździe do każdego miasta, miasteczka, wsi, w których mam wystąpić”. Z tych gazet, a raczej – z informacji w nich zawartych – powstają ballady dziadowskie, czyli nawiązujące do folkloru miejskiego pieśni podwórzowe. Każdy występ to nowa ballada oparta na najświeższych lokalnych wiadomościach. Każda ballada to zestaw kuriozalnych skojarzeń, w jakie zapędzić się może tylko osoba z ogromnym poczuciem humoru. „Antylopa z Podbeskidzia” jest zbiorem utworów stworzonych przez Andrusa w latach 2013 - 2020 oraz anegdot, refleksji i dygresji towarzyszących powstaniu każdej z nich. Tekstom towarzyszą ilustracje Daniela de Latoura.

„Obniżyć poziom oczekiwań publiczności”

Zaczęło się w 2010 roku, od „Ballady o Baronie, Niedźwiedziu i Czarnej Helenie”, żartobliwego prezentu dla kolegów z radiowej Trójki. Utwór śpiewany w akompaniamencie akordeonu, z charakterystycznym przeciąganiem i zniekształcaniem wyrazów, niespodziewanie stał się hitem. Przez wiele tygodni utrzymywał się na pierwszym miejscu Listy Przebojów Programu 3 przed Madonną, Stingiem i Philem Collinsem. Od tamtej chwili Andrus napisał ponad 300 ballad dziadowskich, większość z nich opierając na aktualnych wiadomościach z miejsc, w których akurat występował.

„To dziadostwo w nazwie było mi potrzebne do uzasadnienia nie najwyższego poziomu ballady. Jak powiem, że dziadowska, to nikomu nie będą przeszkadzały słabe rymy, kiepski rytm” – stwierdza autor. W tej skromności jest pewna przesada. Mowa przecież o utworach pisanych w pół godziny, a każdy z nich konsekwentnie trzyma się obranej stylistyki, ma oryginalnych bohaterów i spójną, stworzoną z prasowych inspiracji historię.

„A gdy dowiedział się, że Hanka go zdradziła
No to się zaśmiał swym okrutnym ha, ha, ha!”

Skąd w ogóle zamiłowanie Artura Andrusa do ballad podwórzowych? Autor sam nie jest pewien, ale czule wspomina usłyszaną w dzieciństwie balladę „O jednej Wiśniewskiej” napisaną przez Jerzego Jurandota. Małemu Arturowi wybitnie przypadł do gustu kolokwialny język. „Może nie była to piosenka pisana z myślą o dziecięcym odbiorcy, ale działała. Wyobrażenie hrabiny uderzanej łbem w antresolę – prześmieszne”.

Jerzy Jurandot był kolekcjonerem ballad podwórzowych (miłością do nich zaraziła go żona, Stefania Grodzieńska), ich popularyzatorem i twórcą. W 1959 roku w swojej książce „Dzieje śmiechu” pisał o tym gatunku tak: „[...] przed wojną na każdym podwórzu obok handlarzy starzyzną [...] pojawiali się obdarci trubadurzy, produkujący swój dramatyczny repertuar przeważnie z profesjonalną obojętnością”. Głównym tematem tych dzieł bywały sławne zbrodnie i romanse. Opowieść snuła się przez rymy podłożone pod monotonną, zawsze tę samą melodię. Ważnym elementem były typowe dla warszawskiej gwary zniekształcenia wyrazów, zmiana akcentów i przeciąganie sylab.

„Bo żona w ręce trzyma toporek
W kształcie warsiawskiej syrenki”

Andrus w „Antylopie z Podbeskidzia” podąża tropem oryginalnych ballad z warszawskich podwórek w kwestii melodii, rytmu i stylizowanego na przedwojenną gwarę języka. Jednak zbrodnie i romanse w jego balladach dziadowskich otoczone są lokalnymi sensacjami, zaskakującymi frazami z ogłoszeń drobnych, horoskopów, a nawet reklam. „Bałem się, że te moje ballady mogą okazać się monotematyczne. Że będzie ciągle o piciu alkoholu, zdradach, złamanych sercach, tragediach. Że będzie dużo wątków erotycznych i opowieści o nieudanych małżeństwach” – wyznaje.

Na szczęście rzeczywistość przerosły najśmielsze oczekiwania autora. Lokalne media okazały się źródłem nieustającej, zadziwiającej inspiracji. W „Antylopie z Podbeskidzia” znajdzie się wątek bociana jedzącego bułkę w samochodzie („Nowy Łowiczanin”, 30 stycznia 2014), pogryzionego przez klienta pracownika serwisu AGD („Tygodnik Zamojski”, grudzień 2013) czy wędkarza pilnującego kiełbasek („Goniec. Tygodnik polonijny w Kanadzie”, luty 2017). Andrus bezlitośnie rozbiera nagłówki i artykuły na części pierwsze, obracając niepozorne wiadomości w absurdalne opowieści. Jak ta o pobiciu z użyciem toporka w kształcie krakowskiego lajkonika: „widocznie te łobuzy [...] dobierały broń na podstawie numerów rejestracyjnych napadanego samochodu. «Bartek, ci są z Torunia, dawaj toporek w kształcie piernika!»”.

„Do każdego pogrzebu trąbka gratis”

Ballady podwórzowe nie bały się śmierci, zalecały traktować ją lekko, jak każdą inną część życia. Z podobnego założenia wychodzi wielu satyryków (kto pamięta „Ostatnią posługę” Macieja Zembatego, na melodię „Marsza pogrzebowego” Chopina?). Zafascynowany prasowymi ogłoszeniami zakładów pogrzebowych, Artur Andrus popada w humorystyczne rozważania o tym, co wypada w obliczu śmierci. Przygląda się regionalnym rytuałom i… trendom marketingowym w branży funeralnej.

Na szczęście ponure tematy nie dominują nad „Antylopą z Podbeskidzia”. Andrus zauważa, że po okresie przedsylwestrowych porad okołoalkoholowych w prasie lokalnej następuje błogi okres kilku tygodni samych dobrych wiadomości. To właśnie na początku roku można dowiedzieć się, że piłkarki mają przebłyski, rząd nie odbierze dzieciom darmowych podręczników („Nie doczytałem, czy im je wcześniej dał, ale przynajmniej dobrze, że nie odbierze”) i o tym, że dobro pokonało zło. Jeżeli dodamy do tego fakt, że autor unika jak ognia tematów politycznych – nietrudno się domyślić, że „Antylopa...” to bardzo optymistyczna książka.

Antylopa z Podbeskidzia

Artur Andrus dziwi się światu

Osobom, które kiedykolwiek otarły się o świat polskiego kabaretu, chyba nie trzeba przedstawiać Artura Andrusa. Wieloletni dziennikarz radiowej Trójki (prowadzący kultową „Powtórkę z rozrywki”), prezenter radiowy i telewizyjny. Człowiek wielu talentów: aktor, pisarz, poeta, piosenkarz. Promotor satyrycznych klasyków i młodych talentów. Jego płyta „Myśliwiecka” z takimi przebojami jak „Królowa nadbałtyckich raf”, „Glanki i pacyfki” czy „Piłem w Spale, spałem w Pile” uzyskała status dwukrotnej platynowej płyty.

W swoich tekstach i wystąpieniach prezentuje specyficzne, humorystyczne spojrzenie na świat. Potrafi dostrzegać detale, które – wyciągnięte w centrum uwagi – robią ze zwyczajnych sytuacji zjawiska kuriozalne, czy wręcz niewiarygodne. „Pomysły na scenariusze filmowe pojawiają się w gazetach nierzadko. Tylko potem, oglądając coś takiego na kinowym ekranie, ludzie mówiliby, że przekombinowane, że scenarzystę za bardzo poniosła fantazja, że to niemożliwe. A jednak” – pisze.

„Antylopa z Podbeskidzia” to książka wielowarstwowa. Można ją czytać jak zwykłą rozrywkę, na równi z facebookowym fanpagem „Nagłówki nie do ogarnięcia”. Ballady dziadowskie to literacka zabawa, mająca w sobie przewrotność „lepieji” Szymborskiej. Wnikliwy czytelnik dostrzeże jednak jeszcze jedną warstwę: tę, która jest obserwacją i komentarzem na temat Polski najbliższej każdemu człowiekowi – lokalnej, przyziemnej, codziennej. Trochę śmiesznej, czasami romantycznej, a czasem jednak trochę strasznej.

Przeczytaj fragment książki „Antylopa z Podbeskidzia”.

Antylopa z Podbeskidzia

Issuu is a digital publishing platform that makes it simple to publish magazines, catalogs, newspapers, books, and more online. Easily share your publications and get them in front of Issuu's millions of monthly readers.

Książka „Antylopa z Podbeskidzia” jest już dostępna w sprzedaży.

Artykuł na podstawie książki „Antylopa z Podbeskidzia” we współpracy z wydawnictwem Nasza Księgarnia


komentarze [7]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Celesta 19.11.2021 13:59
Czytelnik

Ja niestety nie gustuję w satyrze pana Andrusa. Nudzi mnie...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Armand_Duval 18.11.2021 15:09
Czytelnik

Największy bezbek wśród tzw. "polskich satyryków". Czekam na kolabo z Piaseckim i Daukszewiczem.  😃

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Nuhtylupik 21.11.2021 23:09
Czytelnik

na pewno zabawniejszy od Paczesiów i innych Abelardów :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Armand_Duval 22.11.2021 16:26
Czytelnik

Od nich to nawet Tadeusz Drozda jest zabawniejszy.  😀

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Nuhtylupik 22.11.2021 16:50
Czytelnik

haha, celna uwaga, chociaż jak to przemyślę głębiej to mnie Drozda też bawi :D jestem dziwny xD

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Agnieszka Żelazna 18.11.2021 10:59
Czytelniczka

Lubię humor Pana Andrusa. Z pewnością sięgnę po książkę aby poprawić sobie nastrój.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
LubimyCzytać 18.11.2021 10:01
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post