Nowy krasnal na ulicach Wrocławia. Hołd dla Grahama Mastertona
Jest malutki – nie sięga nawet do kolan – i przedstawia słynnego pisarza trzymającego w ręku powieść „Zemsta Manitou”. Graham Masterton odsłonił we Wrocławiu krasnala ze swoją podobizną.
Brytyjski pisarz gościł na początku sierpnia we Wrocławiu. Najważniejszym punktem jego wizyty był pokaz filmu „Manitou” z Tonym Curtisem, który powstał na podstawie pierwszej powieści Grahama Mastertona. Oprócz wizyty w Kinie Nowe Horyzonty autor „Wyklętego” zawitał również do podwrocławskich gmin, by spotkać się z czytelnikami. Taka okazja nadarzyła się m.in. dla mieszkańców Malczyc, Wiązowa i Prusic.
Harmonogram wizyt Grahama Mastertona na Dolnym Śląsku był napięty. Oprócz spotkań z czytelnikami pisarz miał w planie kręcenie filmowego spaceru we Wrocławiu. Wraz z dziennikarzem i wykładowcą akademickim Łukaszem Śmiglem Masterton zaangażował się w projekt, w którego efekcie ma powstać film promujący stolicę Dolnego Śląska. Będzie to spacer po Wrocławiu dla zagranicznych czytelników z opowieścią o mrocznych historiach, jakie kryją zabytki, ulice i zaułki dolnośląskiego miasta.
Krasnal Grahama Mastertona
Ważnym punktem w harmonogramie Grahama Mastertona podczas pobytu we Wrocławiu było odsłonięcie wyjątkowego krasnala, które odbyło się 8 sierpnia. Maleńki „Mastertonek”, bo tak nazywa się rzeźba ku czci brytyjskiego pisarza, przedstawia twórcę trzymającego otwartą książkę. Z jej stronic wychodzi indiański szaman, rodem z powieści „Zemsta Manitou”. Miniaturowy pomnik stanął przed Art Hotelem na ulicy Kiełbaśniczej, będącej granicą wrocławskiego rynku. Odsłaniając „Mastertonka”, pisarz żartował, że nie miałby nic przeciwko, gdyby miasto Wrocław zechciało go również uhonorować, tworząc pełnowymiarową rzeźbę i stawiając ją w centralnym miejscu na Rynku.
Masterton przypomniał również, że to już jego dziesiąta wizyta we Wrocławiu, mieście, w którym ma wielu przyjaciół i do którego z pewnością będzie wracał. W rozmowie z „Gazetą Wrocławską” przyznał, że czuje się w stolicy Dolnego Śląska jak w drugim domu. Warto przypomnieć, że Wrocław pojawia się w twórczości Grahama Mastertona: w stolicy Dolnego Śląska rozgrywa się akcja opowiadań „The Red Butcher of Wrocław” oraz „A Portrait of Kasia”.
Graham Masterton uhonorowany we Wrocławiu
Graham Masterton jest uznanym brytyjskim pisarzem, autorem ponad 100 książek, przetłumaczonych na 18 jezyków, nagradzanych na całym świecie. Najbardziej znany z horrorów, pisze również thrillery, powieści historyczne, nowele o klęskach żywiołowych, a nawet nowele dla dzieci. Wiele jego książek i opowiadań zostało zaadaptowanych na potrzeby filmu i telewizji. We wrześniu 2021 roku nakładem wydawnictwa Albatros ukaże się w Polsce jego najnowsza powieść „Dom stu szeptów”.
Historia wrocławskich krasnali sięga czasów PRL-u i „Pomarańczowej Alternatywy”. Wówczas to, w latach 80., malowane były na murach i pełniły funkcję antysystemowego plakatu. Swój rozgłos zawdzięczają Waldemarowi „Majorowi” Fydrychowi i jego happeningom, zwłaszcza „Rewolucji Krasnoludków” z 1 czerwca 1988 roku. Pięć pierwszych oficjalnych pomników krasnali, zaprojektowana przez Tomasza Moczka, stanęło na ulicach Wrocławia w 2005 roku. Dzisiaj w stolicy Dolnego Śląsk jest ich już ponad 600. Planującym wizytę we Wrocławiu polecamy wycieczkę ich szlakiem i odszukanie krasnali związanych z literaturą i książkami. Są wśród nich Literatek Polonicus, Bibliofil, Drukarz czy też Miodek, przedstawiający wybitnego polskiego znawcę polszczyzny Jana Miodka, który przycupnął na ul. Nankiera 15b. A stamtąd już blisko do „Mastertonka”.
[aj]
komentarze [7]
I że też ja na pamiątkę z tego miasta kupiłem sobie Syzyfki.
Wie ktoś czy jest więcej krasnali związanych z literaturą? I czy można zdobyć mapy z podziałem na kategorie?
Będzie okazja go poszukać, kiedy znów odwiedzę Wrocław :)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Będąc parę razy we Wrocławiu nigdy nie bawiłem się w odnajdywanie krasnali, ale tego osobnika przy następnej wizycie na pewno odwiedzę.
Co do filmu "Manitou" to chyba autorowi tekstu chodziło nie o aktora imieniem Tom Cruise, a raczej o aktora imieniem Tony Curtis.
Chyba, że powstał jakiś nowy film o Manitou, o którym nie wiem.