Marsjanin i Pani Róża

Tomasz Pindel Tomasz Pindel
27.09.2012

Nie ma bardziej irytującego powiedzonka niż to osławione de gustibus non est disputandum. No kurczę, jeśli nie o gustach, to o czym mamy dyskutować? O pogodzie? Trzeba być Anglikiem od szóstego pokolenia, żeby umieć wydusić z opisu warunków atmosferycznych coś na kształt wymiany myśli.

Marsjanin i Pani Róża

O polityce? Wszak to dziedzina czysto irracjonalna, nadaje się albo do jałowych deklaracji, albo do walenia się wzajemnie po głowie. To właśnie o tym, co lubimy, a czego nie, tak naprawdę ciekawie jest rozmawiać.

Książki są tego świetnym przykładem. Czytanie, wiadomo, jest praktyką indywidualistyczną i niemal asocjalną, bo dokonuje się sam na sam w intymnym kontakcie z książką/czytnikiem, ale przecież bardzo przyjemnie jest potem z kimś żywym o lekturze pogadać. Miło jest się wspólnie pozachwycać („A pamiętasz, jak Tatuś Muminka był w ogrodzie niespodzianek Autokraty?”, „No! Ten byk z watowanymi rogami był genialny!”, „Albo ten nakręcany pająk!”), ale jeszcze przyjemniej się pokłócić, i to tak najlepiej na ostro. A w dobie internetu
(i takich wynalazków jak LC) możliwe to jest na znacznie większą skalę (choćby geograficzną).

Problem w tym, że taka dyskusja musi respektować pewne zasady, a mam wrażenie, że dość często natknąć się można na postawy de facto wymianę poglądów wykluczające. Pierwsza z nich to Podejście Indywidualno-Kategoryczne, które polega na tym, że wygłaszamy własny osąd jako prawdę objawioną. Czytamy np. takiego Prousta i mówimy, że to chłam, hucpa i w ogóle żenada, kropka. Oczywiście może nam się każde, nawet wielce osławione dzieło nie podobać, ale należy jednak osądy podawać jako osądy właśnie, czyli nie, że hucpa, tylko że ja uważam, że hucpa, a do tego warto jeszcze dodać jakieś „bo”, jako że bez argumentów nie ma dyskusji. Na drugim biegunie spotkać można Atomizacyjną Teorię Względności Wszystkiego: napiszę np. post, w którym popastwię się nad sagą Zmierzch, na co zaraz jaki/aś fan/ka odpisze z szczerym żalem, że nie wolno tak się naigrywać, że innym to się podoba, że przykro mu/jej i żebym przestał. No ale w końcu dyskusja zakłada polaryzację i sądy skrajne – byle argumentowane.

Przez te powyższe praktyki, mam wrażenie, dyskusje często schodzą na manowce i zmieniają się w prztyczki-potyczki. A przecież zapoznawanie się z cudzymi i najlepiej rozbieżnymi opiniami jest nie tylko emocjonujące, ale też niezwykle interesujące poznawczo. Fajnie jest wspólnie pozachwycać się tą samą książką, ale z tego wniosek płynie co najwyżej taki, że mamy podobne gusta bądź poglądy. Prawdziwie ciekawie się robi, kiedy gusta mamy dokumentnie inne.

Ostatnio na przykład wczytywałem się w opinie pod osławionym Oskarem i panią Różą E-E. Schmitta. Dominuje zachwyt i wzruszenie, czytelnicy deklarują, że książka odmieniła ich życie, że jest mądra i porusza ważne tematy. Ja też ją czytałem – ale mam wrażenie, że to chyba inna książka była. Bo ten mój Oskar to była pretensjonalna historyjka, w której autor wyraźnie chciał nas wzruszyć biorąc na warsztat motyw umierającego dziecka i okraszając opowieść o nim kompletnie absurdalnymi i najzupełniej pustymi sensowo frazami. Na temacie śmierci i cierpienia niewinnych potykała się już niejedna teologia czy filozofia, a tu autor szafuje radośnie bonmotami w rodzaju: cierpienie dzieli się na fizyczne i duchowe, fizyczne „się znosi”,
a duchowe „się wybiera”, natomiast „myśl o śmierci nie musi powodować bólu. Nie wiesz, czym jest. Wszystko zależy od ciebie”; albo kiedy umierający na raka chłopiec pyta, dlaczego dobry Bóg pozwala na choroby dzieci, pada odpowiedź: „z chorobą jest jak ze śmiercią. Jest faktem, nie jest żadną karą” – i trzy dziurki w nosie, skończyło się. Ja tu widzę jakieś niezgrabne retorycznie zawijasy. Tymczasem są czytelnicy, którzy cytują te same frazy jako dowód ogromnej mądrości i wrażliwości francuskiego pisarza. Mnie to irytuje, kogoś zachwyca. Ja tu widzę emocjonalny szantaż i grę na uczuciach, a ktoś się wzrusza. A niby czytamy to samo!

No i to właśnie jest wspaniałe w dyskutowaniu o książkach: można podyskutować z bliźnim jakby był jakimś Marsjaninem.

__________________________________________

Tomasz Pindel (1976) – pracownik Instytutu Książki i b. wykładowca Katedry Ameryki Łacińskiej UJ, tłumacz literatury hiszpańskojęzycznej, ze szczególnym wskazaniem na latynoską, sporadyczny publicysta „Gazety Wyborczej” i „Tygodnika Powszechnego” i regularny „Bluszcza”, współautor audycji „Piątka z literatury” (RMF Classic) i bloga poczytane.blog.onet.pl, autor jednej powieści (Czy to się nagrywa, Świat Książki, 2011) i jednej książki literaturoznawczej (Zjawy, szaleństwo i śmierć. Fantastyka i realizm magiczny w literaturze hispanoamerykańskiej, Universitas, 2004).


komentarze [16]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
godsmaczka 28.09.2012 13:29
Czytelniczka

Faktycznie. Celna uwaga, flote.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
flote 28.09.2012 12:49
Czytelnik

Szanowny Autorze,

Mała uwaga: "osławiony" nie znaczy "sławny", a w takim znaczeniu użył Pan tego słowa w artykule. Krytykowi literackiemu nie uchodzi!

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
BIETKA 28.09.2012 09:37
Czytelniczka

Ja zaś dyskutuję o książkach i w realu i na forach.
W realu - mówiąc potocznie - dyskutuję, opowiadam o fabule,wyciągam wnioski, komentuję z moją najbliższą rodziną, tymi, którzy lubią czytać... Na forach, szczególnie dzielę się opinią z czytelnikami LC:-)

Artykuł pana Tomasza Pindela bardzo trafny, mądry, a nawet błyskotliwy i...taki prawdziwy! :-))

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Nanga 28.09.2012 09:28
Czytelniczka

Od czegoś trzeba jednak zacząć. Mając dwanaście lat wypada jeszcze przekartkować "Anię z Zielonego Wzgórza". Nie każdy, mając lat trzynaście, przekona się zaraz do "Mistrza i Małgorzaty". Nie oceniałabym tak surowo E.E. Schmitta. Pisze książki, które nie są skomplikowane. Nie ma w nich odniesień literackich ani historycznych. Nie znaczy to jednak, że nie były warte...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Jagoda 27.09.2012 21:32
Czytelniczka

Co do dyskusji o książkach - raczej dyskutuję na forach niż w realu. I staram się dobierać takie fora, gdzie nt. książki będzie coś więcej niż: mega albo gówno i zero uzasadnienia i gdzie da się podyskutować bez prób przekonania dyskutanta, że racja jest tylko jedna i to jest moja racja. Czasami w wyniku zażartej dyskusji okazuje się, że książkę widzę tak samo jak rozmówca,...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Boogna 27.09.2012 21:08
Czytelniczka

hehe - ja też po "Oskarze..." nie sięgnęłam po żadną książkę tego autora, który próbował mnie zbałamucić historyjką o chorym chłopcu, wtrącając pseudofilozoficzne, połamane zdania o Bogu.

A czytelnicy cytują Zafona, Schmitta i Harrego Pottera. Chociaż nie wszyscy ;)

Panie Tomku - bardzo trafny tekst. A kiedy kolejna książka?

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Specynka 27.09.2012 21:03
Czytelniczka

"Oskara(...)" uważam za książkę ni to dobrą, ni przeciętną. Wzrusza wtedy, kiedy się ją czyta, potem wzruszenia ulatują. Jakąś jednak dozę refleksji zawiera. Momentami dziecko wydawało mi się jednak zbyt dojrzałe jak na swój wiek. Książka do poduszki, na sentymentalny, jesienny wieczór.

Z drugiej strony, nie dziwi mnie, że tyle osób poczuło się wstrząśniętych lekturą –...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
kryptonite 27.09.2012 18:30
Bibliotekarz | Oficjalny recenzent

Co prawda, to prawda.
Mnie na przykład nie zauroczył, tak jak wielu tutaj użytkowników, pan Marquez. 'Miłość w czasach zarazy' ledwo skończyłam, a o 'Sto lat samotności' jakoś nie mam ochoty się wypowiadać. I wtedy czuję się jak kosmitka, kiedy moja opinia wygląda trochę dziwnie wśród mocno zachęcających czytelników...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
aaa2828 27.09.2012 16:35
Czytelnik

Ilu czytelników, tyle opinii i poglądów. To co dla jednego jest pretensjonalne, dla drugiego może być całkowicie naturalne.

„Książki są lustrem: widzisz w nich tylko to, co już masz w sobie.” (Carlos Ruiz Zafón oczywiście)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Tomasz Pindel 27.09.2012 16:25
Autor/Redaktor

Nic nie sądzę, bo nie czytałem... "Oskar" skutecznie mnie odstraszył, z takiej traumy już się nie wychodzi...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post