Najbardziej smuci mnie to, że przestaliśmy się lubić – wywiad z Katarzyną Misiołek

LubimyCzytać LubimyCzytać
19.06.2019

„Księżycowa kołysanka” to przejmująca, pełna emocji opowieść o życiu, które nie zawsze przynosi nam to, czego byśmy oczekiwali, natomiast Katarzyna Misiołek to pisarka, które nie boi sie poruszać trudnych tematów. Czy jej nowa książka jest przestrogą przed nadchodzącymi wakacjami? Czy Polacy są narodem tolerancyjnym? Autorka odpowie na wszystkie te pytania i zdradzi, po jakich pisarzy sama sięga.

Najbardziej smuci mnie to, że przestaliśmy się lubić – wywiad z Katarzyną Misiołek

„Księżycowa kołysanka”, Katarzyna Misiołek

Urokliwy dom nad jeziorem, z werandą porośniętą winoroślą, miał być oazą spokoju dla dwóch zaprzyjaźnionych małżeństw, które wspólnymi siłami przywróciły starej willi dawną świetność.
Ale wakacje pod jednym dachem to nie tylko beztroskie chwile. Przez lata pomiędzy przyjaciółmi pojawiały się sekrety, niesnaski i urazy, które z czasem pęcznieją…
Czy można było uniknąć tragedii, która wydarzyła się dusznej sierpniowej nocy nad wodą?
Kto odpowiada za to, co się stało, i czy tylko jedna osoba jest winna?
„Księżycowa kołysanka” to przejmująca, pełna emocji opowieść o życiu, które nie zawsze przynosi nam to, czego byśmy oczekiwali, i o naszych codziennych wyborach, których konsekwencje mogą być tragiczne.

Aleksandra Zastępa: Czytelniczki, blogerki i recenzentki nazywają panią „polską Jodi Picoult”, bo porusza pani trudne tematy i nie oszczędza swoich bohaterów. Podejmowała już pani m.in. temat samotnych matek, depresji, śmierci… Z kolei w „Księżycowej kołysance” pojawia się wątek gwałtu i wykorzystywania nieletnich. Skąd taki właśnie wybór treści?

Katarzyna Misiołek: Lubię poruszać trudne tematy. Wyciskam z każdej mojej fabuły maksimum emocji, bo uważam, że literatura powinna być czymś więcej niż opowiastką o ckliwym romansie. Jestem autorką, która pisze dla kobiet w każdym wieku i myślę, że kobiety świetnie się z moimi bohaterkami identyfikują. Tematy, które poruszam, są bliskie naszym sercom, bo dotyczą tego, co dla nas najważniejsze – związków, macierzyństwa, udanych relacji międzyludzkich, ale też tego, co nas boli – najprzeróżniejszych traum, gwałtów, zdrad, kłamstw, toksycznych przyjaźni, intryg… Lubię myśleć, że ludzie zazwyczaj mają dobre intencje, tylko po drodze coś im nie wychodzi… Nasze relacje bywają trudne – przesiąknięte zawiścią, poczuciem winy, strachem, rozżaleniem. I o tym chcę pisać, żeby pokazać życie takim, jakie jest, bez lukru.

Czy tego samego szuka pani w powieściach innych autorów?

Tak. Są dwie autorki, które dosłownie wielbię za język i gęste od emocji fabuły – Joyce Carol Oates i Majgull Axelsson. Ich książki są dla mnie literacką ucztą, pochłaniam je, dosłownie czuję bijące z nich emocje. To jest dla mnie prawdziwa literatura – gęsta od treści, fantastycznie napisana, skłaniająca do myślenia. To są książki, które na zawsze zostają w sercach. Cieszę się z porównania mojej twórczości do literackiego dorobku Jodi Picoult – kobiety kochają jej powieści za odwagę w poruszaniu kontrowersyjnych bądź po prostu trudnych tematów, takich, o jakich również ja piszę i nadal chciałabym pisać. Kontrowersyjne treści poruszam również, tworząc mroczne kryminały (pod pseudonimem Daria Orlicz), bo uważam, że jednak świat wokół nie jest tak różowy, jak chcieliby go widzieć niektórzy.

W „Księżycowej kołysance” pojawia się motyw gwałtu i wykorzystywania nieletnich dziewcząt. To przestroga tuż przed rozpoczynającymi się wakacjami?

To tematy zawsze i wszędzie aktualne. Lato to beztroska zabawa nad wodą, słońce, upał i wolność. Ale też nadmiar alkoholu, niebezpieczne znajomości i próby wymknięcia się spod rodzicielskiej kurateli. Młodość chce się rwać w świat i bywa szaleńczo beztroska w swoich poszukiwaniach nowych ścieżek czy doznań. Dojrzałość te zapędy hamuje. Ale czy zawsze? W powieści poruszam również temat postrzegania nastoletnich dziewcząt przez dojrzałe kobiety, które z jednej strony widzą w nich jeszcze dzieciaki, ale z drugiej już niemal rywalki. Zwłaszcza w dzisiejszym świecie, gdzie młodzież dorasta szybciej niż kiedyś i jest znacznie bardziej zachłanna w kwestii zakosztowania dorosłego życia.

Jest pani baczną obserwatorką rzeczywistości. Nie boi się pani komentować aktualnych wydarzeń, problemów polskiej rzeczywistości. Co jest obecnie naszą największą bolączką?

Niechęć, z jaką odnoszą się do siebie Polacy. Jestem przerażona, kiedy przeglądam pełne bluzgów, nienawiści i jadu internetowe fora. Ludzie podzielili się na dwa obozy – nagle jesteśmy MY i są ONI. Zostałam wychowana w wierze katolickiej i większość mojej rodziny jest wierząca, ale uważam, że powinno się zrobić trzy rzeczy – konsekwentnie i bezpardonowo rozliczyć Kościół z pedofilskich afer (wielkie brawa dla braci Sekielskich za odwagę i boleśnie prawdziwy dokument), definitywnie oddzielić wpływy kleru od polityki naszego państwa i traktować wszystkich polskich obywateli równo. Żyję w kraju, w którym zaszczute i stygmatyzowane nastolatki w akcie ostatecznej rozpaczy potrafią popełnić samobójstwo. I to tylko dlatego, że rówieśnicy nie akceptują ich homoseksualizmu czy wyszydzają każdą inną ich odmienność, nawet bardziej kolorowy strój. Chce mi się płakać na samą myśl o tym! Jeśli obok mnie żyją osoby, które nie mogą zalegalizować swojego związku, chociaż się kochają i chcą ze sobą być, również mnie to boli. Nauczmy się patrzeć drugiemu człowiekowi w oczy, a nie oceniać go za to, z kim sypia.

Uważa pani, że nie jesteśmy tolerancyjni?

Nietolerancja w Polsce już jakiś czas temu osiągnęła stan alarmowy i nic nie wskazuje na to, że to się szybko zmieni. Ci, którzy czują się większością, najchętniej wtłoczyliby wszystkich innych w sztywne, konserwatywne ramy własnych przekonań i wierzeń. Poruszyłam ostatnio ten temat na mojej autorskiej stronie, a post wywołał prawdziwą burzę. Większość osób odpowiedziała w bardzo ciepłym, przyjaznym tonie, ale były też komentarze tak szokująco zaściankowe, że ciężko mi było uwierzyć własnym oczom. Chcieliśmy do Europy, a Unia wydawała nam się rajem. I nagle w niej jesteśmy, tyle że cały nasz zabobon ciągnie się w ślad za nami. Najbardziej smuci mnie to, że przestaliśmy się lubić… Tak zwyczajnie, po ludzku i po sąsiedzku…

Jakich cech nie toleruje pani u innych ludzi?

Nie lubię ludzi małostkowych, mściwych i pazernych. Zawsze też się śmieję, że wolałabym chyba bawidamka niż skąpego faceta. Skąpstwo kojarzy mi się z ubóstwem emocjonalnym i wytyczaniem granic, które nie powinny być wyznaczane w bliskich relacjach między ludźmi. A już osoby pozbawione poczucia humoru omijam wyjątkowo szerokim łukiem. Życie bywa przecież tak absurdalne, że czasem tylko śmiech nas ratuje… (śmiech)

O czym pani marzy jako autorka świetnie przyjętych przez czytelników powieści?

Myślę, że o tym, o czym marzy większość polskich autorów – o tłumaczeniu na inne języki i możliwości dotarcia do zagranicznych czytelników. Chciałabym również trochę więcej podróżować, co jakiś czas oderwać się od klawiatury i poszukać inspiracji z dala od domu. Zawsze odrobinę zazdroszczę zagranicznym autorom tego, że jeżdżą po świecie na targi i spotkania autorskie, mają okazję porozmawiać z ludźmi z zupełnie innych kręgów kulturowych, poznać ich zdanie, zobaczyć swoje książki ich oczami i sercami. To musi być niesamowita satysfakcja dostrzec swoją książkę w witrynie londyńskiej czy paryskiej księgarni! Chciałabym kiedyś być autorką, którą ktoś będzie pragnął czytać w Niemczech, Anglii czy w moich ukochanych Włoszech. Ale życie to nie tylko sukcesy – o tym, jako pisarka, zawsze muszę pamiętać. Pisanie dodaje skrzydeł, ale uczy też pokory. A bez pokory na obecnym rynku wydawniczym można się dorobić tylko i wyłącznie wrzodów. (śmiech)

Jakie wartości są dla pani najważniejsze? Czy poprzez swoje książki chciałaby pani czegoś nauczyć swoje czytelniczki?

Nie skupiam się na dydaktycznych celach literatury. Powieści mają wzbudzać emocje, zostawać na dłużej w sercach, dawać do myślenia. Ja nie uczę, ja pozwalam wyciągać wnioski. Niektórzy mówią, że nie lubią otwartych zakończeń. Ja je uwielbiam, chociażby z racji tego, że każdy czytelnik może sobie dopowiedzieć własną końcówkę opisanej przeze mnie historii. Taką, jaka mu odpowiada i z jaką dobrze się czuje. To o wiele lepsze niż czarno na białym podany koniec. Jeśli chodzi o wartości, to chciałabym, żeby moje książki były wartością samą w sobie jako dobrze napisana literatura, pozostająca na dłużej w pamięci. Cieszyłabym się też, gdyby czytywali je mężczyźni. Niestety łatka „literatura kobieca” na dobre ich chyba zniechęca… A szkoda, bo my, kobiety, mogłybyśmy pokazać mężczyznom świat naszymi oczyma, nauczyć ich empatii, wrażliwości społecznej, czegoś więcej, niż dostają w swoich „męskich” powieściach.

Jest pani bardzo aktywna w mediach społecznościowych. Lubi pani w ten sposób nawiązywać kontakt z czytelnikami?

Uwielbiam! Od początku sama prowadzę moją autorską stronę i staram się odpowiedzieć każdemu, kto zostawi tam komentarz. Jednocześnie razem z Dorotą Lińską-Złoch z bloga „Przeczytanki” i Beatą Stasiak prowadzimy fanowską grupę i muszę powiedzieć, że dzięki niej poznałam mnóstwo ciekawych osób. Kontakt z czytelnikami jest dla mnie bardzo cenny. Bywało, że w trudnych chwilach to właśnie moje czytelniczki podnosiły mnie na duchu czy poratowały dobrym słowem. Lubimy się, a to dobry powód, żeby kilka razy dziennie zaglądać na grupę. Najstarsze i najwierniejsze czytelniczki znam od paru lat. Wiem, gdzie mieszkają, jakie mają problemy, jak się nazywają ich zwierzaki. Dawniej kobiety spotykały się regularnie, chcąc się wesprzeć czy zwyczajnie pobyć ze sobą. Dzisiaj internet nieco zastępuje „życie w realu”. Z jednej strony to dobrze, bo więcej osób można poznać. Zresztą każdy człowiek w jakiś sposób ubogaca, a to jest najważniejsze. Ktoś podszepnie mi pomysł na kolejny dialog, ktoś inny doda otuchy przed stresującym spotkaniem czy napisze coś śmiesznego. Lubię wirtualną rzeczywistość, nawet jeśli czasem pokazuje nam wypaczony obraz pewnych wydarzeń czy osób. W końcu wszyscy ponoć kreujemy się w sieci na kogoś lepszego i ciekawszego niż w rzeczywistości. Ale to już znak naszych czasów. Mimo wszystko zapraszam serdecznie na swoją stronę autorską oraz do grupy fanowskiej i przede wszystkim życzę pełnej emocji lektury moich książek!

Rozmawiała Aleksandra Zastępa


komentarze [0]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się