Co zostanie z wielkiego błękitu?

LubimyCzytać LubimyCzytać
05.06.2018

Szastamy wodą bez opamiętania. Nie szanujemy jej. Rzeki obudowujemy betonem, zanieczyszczamy oceany. Czerpiemy z tego bogactwa beztrosko i bez opamiętania ze świadomością, że woda to coś, co było, jest i będzie. A jakby tak wody zabrakło? Maja Lunde, autorka bestsellerowej „Historii pszczół”, po raz kolejny w świetnej, literackiej formie podejmuje ważny ekologicznie temat.

Co zostanie z wielkiego błękitu?

Akcja Błękitu toczy się dwutorowo. Jedna ścieżka to Norwegia, 2017 rok. Siedemdziesięcioletnia Signe, wieloletnia działaczka ekologiczna, przybywa w rodzinne strony. Przypomina sobie przeszłość, w której walczyła o przetrwanie w nienaruszonym stanie tutejszej rzeki i wodospadu. Dziś zamierza walczyć z tymi, którzy dewastują tutejszy lodowiec. Bronią Signe jest jacht, prezent od ojca, a wrogiem – dawny kochanek.

Wizja druga to Francja, 2041 rok. Wieloletnia susza i towarzyszące jej pożary zniszczyły kraj. David z córką Lou ucieka z płonącego miasta, ale w pożarze gubi się jego żona z młodszym synkiem. Mężczyzna udaje się do obozu uchodźców, aby na nich czekać, ale to miejsce bynajmniej nie jest bezpieczną przystanią. W wędrówkach przez wypalony słońcem region David trafia do opuszczonego domu i w ogrodzie znajduje starą łódź. Postanawia ją wyremontować i czekać na deszcz…

Świat sobie jakoś poradzi

Ci, którzy znają Historię pszczół, odnajdą w „Błękicie” sporo podobieństw. Tutaj także akcja toczy się w kilku, niezależnych od siebie kierunkach, aby w nieoczekiwanym punkcie przeszłość spotkała się z przyszłością. Także niezwykle ważne są relacje rodziców i dzieci i tego, jaki świat – i jakie podejście do niego – dorośli zostawiają przyszłym pokoleniom. No i oczywiście – to ten sam szeroki temat, jakim jest podejście ludzi do planety. Planety, którą człowiek podporządkowuje sobie bezlitośnie, uważając, że ma prawo – nie to wynikające z prostej walki o przeżycie, ale prawo nadawane dla zabawy, prestiżu, zdobycia pieniędzy, podkreślenia bogactwa. Tak jak słonie zabijano dla kłów, z których robiono klawisze do fortepianów, tak w książce Mai Lunde niszczy się odwieczny lodowiec, aby przerobić go na kostki lodu do drinków dla bogaczy. Ludzie są lekkomyślni i dbają tylko o swój własny interes – ewentualnie o interes swoich dzieci. Ale o przyszłe pokolenia już nie, z błogą pewnością, że świat sobie jakoś poradzi, bo do tej pory tak było.

Mędrca szkiełko i oko

W „Historii pszczół” autorka podkreślała znaczenie wiedzy oraz nauki. Równie ważną role odgrywają one w „Błękicie”, ale mają dwojaki charakter. Z jednej strony bywają egoistyczne i służą zaspokajaniu materialnych potrzeb, z drugiej zaś – pomagają uzmysłowić sobie, jakie będą konsekwencje naszych działań. Pisząc tę powieść, autorka wplotła – zwłaszcza w fragmenty dotyczące Signe – wiele argumentów dotyczących konieczności poszanowania dla natury i jej porządku. Bo przecież – jak już udowodniła w „Historii pszczół” – wystarczy jeden, drobny zdawałoby się, brak, żeby świat stanął na skraju przepaści.

Tylko dzięki wiedzy możemy zrozumieć świat i uczynić go lepszym. My, ludzie, wiemy dużo, ale wciąż za mało, żeby umieć zadbać o dobro nasze i naszej planety – komentowała Maja Lunde w jednym z wywiadów. – Powinniśmy żyć w zgodzie z naturą, wszyscy – i duzi i mali. Jesteśmy przecież jej częścią.

Kameralne przerażenie

„Błękit” jest historią ponadczasową, z niesamowicie ważnym przesłaniem i jednocześnie piękną opowieścią o ludzkich relacjach, szczególnie tych, które powstają – czy też uaktywniają się w chwilach zagrożenia. To miłość rodziców do dzieci – oczywiście – i nieodparta potrzeba chronienie najbliższych. Ale także atawistyczne pragnienie życia w grupie, tworzenia stada, kiedy myślenie „my” ogranicza się tylko do najbliższego otoczenia, ze zwierzęcymi odruchami walki i ucieczki w ochronie podstawowych dóbr: młodych, pokarmu, samic. Tak, jakby Maja Lunde chciała pokazać czytelnikowi jeszcze dobitniej, że choćbyśmy nie wiadomo jak dużo mówili o cywilizacji, wszystko to jedynie nowinki techniczne i wciąż pozostajemy tylko zwierzętami.

Przy okazji nie ma tu brutalnych scen, choć ani „Historia pszczół”, ani „Błękit” nie są cukierkowymi bajkami. Grozę sytuacji Norweżka pokazuje raczej nie za pomocą lejącej się krwi, ale uczuć: tęsknoty, smutku, samotności i ulotnych wrażeń. Największą grozę budzi w czytelniku scena, w której jeden z bohaterów każe bliskiej osobie odejść z bardzo prozaicznego powodu – braku wody i żywności. Świat, który rozrywa najściślejsze więzi, jest przerażający, jednak Maja Lunde nie sprzedaje nam po prostu apokaliptycznej wizji spalonej słońcem ziemi. W jej powieściach jest przesłanie. Uratować nas mogą nie protesty, nie akty terroru, ale bliskość drugiego człowieka i dbałość o niego. Większa niż dbałość o swój własny interes.

„Błękit” prowokuje do dyskusji na temat tego, co powinno być dla nas ważne, jak powinniśmy tego bronić i jaką cenę jesteśmy gotowi za to zapłacić – z pewnością i o tym będzie mowa podczas spotkań z Autorką w Gdańsku (7 czerwca, godz. 18, Biblioteka Manhattan, al. Grunwaldzka 82) i w Warszawie (8 czerwca, godz. 18, empik Junior, Marszałkowska 116/122). To druga powieść w dorobku norweskiej autorki i powtórny, niezwykle mocny głos w sprawie degradacji środowiska naturalnego. „Historia pszczół” sprzedała się tylko w Polsce w nakładzie 65 000 egzemplarzy i zwróciła uwagę świata na niszczycielską działalność człowieka. „Błękit” ma wszelkie szanse powtórzyć ten sukces.

Monika Frenkiel


komentarze [2]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Basia 05.06.2018 15:14
Czytelniczka

Maja Lunde pisze w przystępny sposób na ważny temat w "Historii pszczół". Tutaj znowu porusza kwestię, o której niby każdy wie, ale nie myśli każdego dnia. Uświadamia, że coś co dziś nie jest problemem globalnym, za chwilę może nim być. Na pewno przeczytam tę pozycję, bo zapowiada się świetnie!

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
LubimyCzytać 05.06.2018 11:02
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post