Daphne du Mauriel. Muza Alfreda Hitchcocka. Pisarka u nas znana z powieści „Rebeka” lub „Kozioł ofiarny”. Jej powieści charakteryzują się pewnym mrokiem i niepokojem. Angielska pisarka jest uznawana za mistrzynie suspensu. Udowodniła to nie jeden raz. Moja przygoda z tą pisarką zaczęła się dość niepozornie. Sięgnąłem po „Rebekę”, nie wiedząc, czego się spodziewać. Okazało się, że to był bardzo dobry wybór. Czasami wracam do powieści, myślami. Bowiem historia w niej zawarta utkwiła mi głęboko w sercu i umyśle. Jak sprawa się ma z niniejszą powieścią ? Czy historia mnie porwała? Czy spodobała mi się kreacja bohaterów? Czy powieść jest klimatyczna , Czy suspens jest wyczuwalny”? I czy plot twist to mocny punkt powieści? Zanim odpowiem na te ważkie pytania, wpierw przybliżę zarys fabularny powieści. W życiu dwudziestotrzyletniej Mary Yellan zaszły zmiany. Niedawno pochowała ukochaną matkę i sprzedała podupadającą farmę. Postanawia odwiedzić siostrę matki. Która mieszka na kornwalijskim odludziu, w oberży Jamajka, która prowadzi jej mąż, nieobliczalny Joss Merlyn. I w tym momencie zaczynają się kłopoty naszej bohaterki. Może zacznę od moich wrażeń. Z początku historia mnie zaintrygowała. Byłem ciekaw dalszego przebiegu fabuły. Ale im dalej w las tym napięcie spadało. Niestety nie mogę niniejszej powieści zaliczyć do ulubionych autorki. Na taki stan rzeczy składa się wiele elementów. Niewątpliwie wpływ na taki stan rzeczy miał fakt, że nieco innej spodziewałem się konstrukcji fabularnej. Oczekiwałem rasowego kryminału, a dostałem bardziej klasykę z inklinacjami powieści awanturniczej. W pewnym momencie cała opisana historia stała się dla mnie mało atrakcyjna, satysfakcjonująca i angażująca. Nawet kreacja bohaterów pozostawiała, wiele do życzenia. Byli wykreowani przez pisarkę jednowymiarowo. Trudno było czuć sympatię do jakikolwiek z postaci. Powieść, napędzają, bowiem wydarzenia, niż przeżycia głównych person. Nawet same przygody głównej bohaterki, zostały opisane przez autorkę w sposób mało wyszukany, wręcz sztampowy. Natomiast jeśli chodzi o sam suspens, to tego elementu w powieści, było jak na lekarstwo. Powieść jest pozbawiona i wybrakowana z wszelkich emocji. Paradoksalnie jest to zaskakujące, bowiem książka jest pełna akcji, ale ten pierwiastek fabularny został tak słabo wyeksponowany, że naprawdę trudno o zachwyty. W żadnym momencie czytania, nie czułem stawki, o jaka grają główni bohaterowie. Jest to niewątpliwie wina słabej narracji. Co jest negatywnym zaskoczeniem. Jeśli zaś chodzi o plot twist, to ten aspekt, nawet dobrze zadziałał . W pewnym stopniu byłem zaskoczony rozwiązaniem szarady. Ale ten element, nie zmienił diametralnie mojej ogólnej oceny. Czułem, bowiem pewne zobojętnienie. Natomiast na plus zasługuje klimat powieści, który jest posępny, nieprzyjazny i złowieszczy. Można było wyczuć pewien dyskomfort z kart powieści jaki towarzyszył głównej bohaterce. Rozległe pustkowia, wrzosowiska, torfowiska. Gęsta mgła opadająca na szczera pola, słaba widoczność, i grzęzawiska, oddają pewien ogląd i optykę z jaki przeciwnościami i przeszkodami musiała się mierzyć nasza główna bohaterka. Summa summarum, powieść do przeczytania. Ale bez większych zachwytów. Jest to zdecydowania najgorsza pozycja, jaką dane mi było przeczytać angielskiej autorki. Ale jednak, historia godna zapoznania, i przeczytania. Pozycja, obowiązkowa dla fanów pisarki, ale również dla czytelników, którym nie jest obca klasyka w niezłym wykonaniu. Dla mnie trochę za mało walorów czysto pisarskich. Nie polecam, ani odradzam. Musicie się sami przekonać czy „Oberża na pustkowiu”, to rozrywka na dobrym poziomie, czy też w jak moim przypadku lekkie rozczarowanie.
Daphne du Mauriel. Muza Alfreda Hitchcocka. Pisarka u nas znana z powieści „Rebeka” lub „Kozioł ofiarny”. Jej powieści charakteryzują się pewnym mrokiem i niepokojem. Angielska pisarka jest uznawana za mistrzynie suspensu. Udowodniła to nie jeden raz. Moja przygoda z tą pisarką zaczęła si...
Rozwiń
Zwiń