rozwiń zwiń
Monika

Profil użytkownika: Monika

Poznań Kobieta
Status Oficjalna recenzentka
Aktywność 1 tydzień temu
1 081
Przeczytanych
książek
1 414
Książek
w biblioteczce
108
Opinii
5 649
Polubień
opinii
128
recenzji
Poznań Kobieta
Ta użytkowniczka nie posiada opisu konta.

Recenzje

Okładka książki Cienie Wojciech Chmielarz
Ocena 7,6
Recenzja Gliny nigdy nie mówią do widzenia*

Mortka powrócił. Jest jakby bardziej stateczny i opanowany, ale nadal to ten sam doświadczony i skuteczny glina, którego czytelniczy dobrze znają z wcześniejszych powieści Chmielarza. Bohater nie bez skazy, z drobnymi wadami, które obliczone zostały na sympatię odbiorców. Dla...

Avatar
Monika Długa Czytaj więcej
Okładka książki Ludzie na drzewach Hanya Yanagihara
Ocena 6,7
Recenzja Duże życie - recenzja „Ludzi na drzewach“ Hanyi Yanagihary

Debiut Yanagihary to ambitne przedsięwzięcie. Autorka bestsellerowego „Małego życia” sięga bowiem po tematy ważkie i uniwersalne, krocząc jednakże po śladach literackich poprzedników. Podejmując próbę odpowiedzi na pytania: czy Norton Perina, młody i wybitnie uzdolniony naukowiec, może...

Avatar
Monika Długa Czytaj więcej

Opinie


Na półkach:

Na początku ździebko za linię. Zdania trochę nieforemne. Ale potem język się uplastycznia, wpasowuje w formę. A forma ta ma rodzaj żeński. Trzy siostry, każda różna, główne bohaterki tego przedstawienia, które są też jego kreatorkami. Im mocniej stukają obcasami, tym mężczyźni bardziej usuwają się w cień. Bo nie oni opisują świat, ale one. Niosąc na barkach wszystkie nieszczęścia i trudności (częściej) oraz radości (rzadziej) tego świata. Ponadto jeszcze nikt, jeśli mnie pamięć nie myli, tak nie sportretował polskiej wsi jak Bunda. Bez ckliwości, ale też bez przesadzonego naturalizmu i fatalizmu (Małecki, Płaza). Gerta, Ilda, Truda i ich matka Rozela - przeżyły razem wojnę, prześladowania, szykany. Przeżyły też wspólnie pierwszych i ostatnich mężczyzn. Zawsze razem.

Na początku ździebko za linię. Zdania trochę nieforemne. Ale potem język się uplastycznia, wpasowuje w formę. A forma ta ma rodzaj żeński. Trzy siostry, każda różna, główne bohaterki tego przedstawienia, które są też jego kreatorkami. Im mocniej stukają obcasami, tym mężczyźni bardziej usuwają się w cień. Bo nie oni opisują świat, ale one. Niosąc na barkach wszystkie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jej sprawą żył cały przedwojenny Lwów. Dla niektórych była żądną zemsty pospolitą zbrodniarką, dla innych zaś polską odpowiedniczką Alfreda Dreyfusa. W procesie poszlakowym skazana za zabójstwo siedemnastoletniej Lusi Zaremby, córki lwowskiego architekta Henryka Zaremby, któremu prowadziła dom i z którym także prowadziła się pod rękę. W 1939 roku na mocy amnestii z powodu wybuchu wojny opuściła więziennie i ślad po niej zaginął. Mówiono, że wyjechała do Ameryki Południowej, że prowadziła kiosk w Opolu… . Spekulacjom i plotkom nie było końca. Gorgonowa, bo o nią chodzi, budziła sporo sensacji i kontrowersji. Zresztą – nadal budzi. Pamięć o niej jest na tyle żywa, że Łazarewicz postanowił ponownie przyjrzeć się sprawie i spróbować odpowiedzieć na pytanie: Co naprawdę wydarzyło się w noc z 30 na 31 grudnia 1931 roku? I to zagadka numer jeden.

Brutalna zbrodnia, niewinna dziewczyna zdeflorowana podczas napadu – to ofiara. Piękna i pewna siebie kobieta, która podczas procesu jest w ciąży z ojcem zamordowanej – to potencjalna zbrodniarka. Namiętność, niespełniona miłość i tajemnica – brzmi jak doskonały temat na literaturę romansową. A co jeśli na warsztat weźmie go rasowy reporter? Jak się okazuje, może powstać dobry i interesujący tekst, którego autor nie tylko rewiduje zbrodnię sprzed lat, ale także podejmuje próbę rozwiązania powojennego zniknięcia Gorgonowej. To zagadka druga.

Reportaż historyczny nie jest łatwym kawałkiem chleba. Grzebanie się w archiwach nie należy do czynności prostych (i zdrowych). Wymaga sporego uporu, którego, zdaje się, Łazarewiczowi nie brakuje. I to zarówno w przypadku przeczesywania dawnych akt, jak i poszukiwania żyjących [sic!] świadków tamtych wydarzeń (autor rozmawia m.in. z Romaną – córką Rity i Henryka, która w momencie zbrodni miała 4 latka). Bo o ile pierwsza, zdecydowanie obszerniejsza część książki, to hołd oddany archiwistyce i bibliotekom, to druga jest pełnokrwistym współczesnym śledztwem, które (o dziwo!) przynosi rezultaty i częściowo wyjaśnia obie zagadki. Można tylko żałować, że ich proporcje rozkładają się tak nieproporcjonalnie. Trudno kwestionować rolę porządkującą pierwszej części, ale szkoda, że na samym porządkowaniu się nie skończyło. Część pierwsza to zatem szczegółowy opis zdarzenia i procesu. Czytelnik przebiera nogami, żeby tylko dotrzeć do fragmentów z poza rozprawy, bardziej współczesnych i mniej znanych. Ale umówmy się – te ostatnie rozdziały wynagradzają wszystko.

„Koronkowa robota” to rzecz dla której zarywa się noc. Temat, który fascynuje. Napisany ze znawstwem sztuki reporterskiej i kryminalnej. Reportaż zrodzony z ciekawości i wykaligrafowany uporem. W końcu tekst, którego kołem zamachowym jest tajemnica i próba jej rozwiązania. Czytelnik może czuć się usatysfakcjonowany.

Jej sprawą żył cały przedwojenny Lwów. Dla niektórych była żądną zemsty pospolitą zbrodniarką, dla innych zaś polską odpowiedniczką Alfreda Dreyfusa. W procesie poszlakowym skazana za zabójstwo siedemnastoletniej Lusi Zaremby, córki lwowskiego architekta Henryka Zaremby, któremu prowadziła dom i z którym także prowadziła się pod rękę. W 1939 roku na mocy amnestii z powodu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kącki miał poznaniakom skopać tyłki, a ledwie szturchnął ich palcem. „Poznań. Miasto grzechu” mógł powtórzyć sukces reporterski, rozumiany w jak najszerszym kontekście, i literacki (bo ten sprzedażowy zapewne ma już w kieszeni) „Maestra” czy też „Białegostoku”, ale stało się zgoła inaczej. Najnowsza książka reportera „Dużego Formatu” aż skrzy się od błędów formalnych. Ponadto, o ile jeszcze „Maestro” był à la „Detroit” LeDuffa – „wszyscy siedzimy w tym gównie”, „nie ma łatwych rozwiązań i odpowiedzi”, „dobiorę się do ich tłustych, politycznych tyłków” etc., to „Poznań” już jest jego miałkim pokłosiem. Kącki bowiem posługuje się kliszami, feruje wyroki na lewo i prawo oraz zadowala łatwymi odpowiedziami. Polecę teraz grubo, ale gdzie to objaśnianie świata, jak twierdził Ryszard K., gdzie próba zrozumienia? „Poznań” to czarno-biały wycinek rzeczywistości. Niedobrze jest, gdy takie rzeczy zaczynają wypuszczać doświadczeni reporterzy.

Historię Poznania Kącki zamyka w zaledwie kilku punktach: zabory – długo, długo nic, sprawa Kroloppa/Paetza, zabory (dużo tych zaborów!), które - jak się okazało - na zawsze i nieodwracalnie (według autora) ukształtowały mieszkańców stolicy Wielkopolski:

"Ojciec J. pochodzi ze Wschodu, mama poznanianka. Dla J. różnice w ich mentalności są oczywiste. Mama – systematyczność, uporządkowanie i – przy całej do mamy miłości – ciasnota myślenia. J. woli mentalność ojca, którą też odziedziczyła – otwarty, szeroko myślący, mistyczny umysł".

I dalej:

"Poznańskość rodziny Dymarskich przejawiała się także w ładzie, czystości i porządku".

Takie przykłady można mnożyć. Dlatego Kącki niczego nie przewietrza, ale w kiepskim stylu powiela tylko stereotypy. I to jest chyba moje największe rozczarowanie.

Mam też kilka zarzutów co do kompozycji książki. Początek, który miał być szokujący, czytelnik zna już z „Maetro” czy wcześniejszych artykułów, więc nie spełnił swojej zasadniczej funkcji „mocnego uderzenia” (zupełnie oczywiście nie chodzi tu o wymiar tragedii, bo ten jest oczywisty). Odbiorca może się czuć oszukany - po raz kolejny otrzymuje tę samą historię. Końcówka to przydługie wstawki historyczne, które mogą znużyć nawet najbardziej wytrwałego czytelnika. Broni się środek – historia Wojciecha Bąka, Małgorzaty Musierowicz czy Barańczaka – tutaj możemy znaleźć dawnego Kąckiego – pełnego pasji i uporu, żeby odkryć i wyszukać sprawy nieoczywiste. Żeby ponownie balansować na granicy półprawd i niuansów życia.

Jestem zła. Na tę książkę. Na to, że Kącki oddał do wydawnictwa słaby tekst, który miał szansę wstrząsnąć mieszkańcami Poznania – podobnie jak to zrobił „Maestro”. Ale stracił swoją szansę. Autor w wielu wywiadach przekonuje, że to jego punkt widzenia i że miał prawo właśnie widzieć „miasto grzechu”. Tyle że jest to punkt widzenia mocno amatorski. Człowieka, który nie zbadał problemu, ale oglądał go z pozycji osoby wszystkowidzącej i wiedzącej. Jak Kaczyński ogląda Polskę – czyli najgorzej!

Kącki miał poznaniakom skopać tyłki, a ledwie szturchnął ich palcem. „Poznań. Miasto grzechu” mógł powtórzyć sukces reporterski, rozumiany w jak najszerszym kontekście, i literacki (bo ten sprzedażowy zapewne ma już w kieszeni) „Maestra” czy też „Białegostoku”, ale stało się zgoła inaczej. Najnowsza książka reportera „Dużego Formatu” aż skrzy się od błędów formalnych....

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Monika Długa

z ostatnich 3 m-cy
2024-02-02 08:54:12
Monika Długa Zagłosowała w plebiscycie "Książka Roku 2023"
2024-02-02 08:54:12
Monika Długa Zagłosowała w plebiscycie "Książka Roku 2023"

ulubieni autorzy [16]

Beata Chomątowska
Ocena książek:
6,8 / 10
11 książek
0 cykli
Pisze książki z:
10 fanów
Erich Maria Remarque
Ocena książek:
7,3 / 10
19 książek
0 cykli
Pisze książki z:
874 fanów
John Steinbeck
Ocena książek:
7,1 / 10
35 książek
1 cykl
Pisze książki z:
1147 fanów

Ulubione

F. Scott Fitzgerald Wielki Gatsby Zobacz więcej
Bohumil Hrabal - Zobacz więcej
Andrzej Stasiuk - Zobacz więcej
Henry Miller Zwrotnik Raka Zobacz więcej
Henry Miller Zwrotnik Raka Zobacz więcej
Czesław Miłosz - Zobacz więcej
John Williams Profesor Stoner Zobacz więcej
Paul Auster Sunset Park Zobacz więcej
Henry Miller Zwrotnik Raka Zobacz więcej
Jorge Franco Rosario Tijeras Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
1 081
książek
Średnio w roku
przeczytane
72
książki
Opinie były
pomocne
5 649
razy
W sumie
wystawione
1 051
ocen ze średnią 7,4

Spędzone
na czytaniu
6 010
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
1
godzina
12
minut
W sumie
dodane
1
W sumie
dodane
10
książek [+ Dodaj]