rozwiń zwiń
Bookoholic_Ona

Profil użytkownika: Bookoholic_Ona

Warszawa Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 4 lata temu
967
Przeczytanych
książek
1 740
Książek
w biblioteczce
38
Opinii
282
Polubień
opinii
Warszawa Kobieta
Dodane| 4 cytaty
Z wykształcenia psycholog, z zamiłowania - mól książkowy. Lubię czytać i leniuchować, więc czytam najczęściej na leżąco. Zapraszam na mój blog o książkach "Leżę i czytam". http://lezeiczytam.blogspot.com

Opinie


Na półkach:

Najnowsza książka Sylwii Chutnik jest smutna. Waluciarz Wiesiek, postać przeniesiona z Sopotu na warszawski Marymont doby Polski Ludowej, opowiada w niej historię swojego życia. Prawdziwą, dodajmy - "Smutek cinkciarza" to fabularyzowana opowieść powstała na kanwie autentycznych wydarzeń, których ślad przechowują policyjne kroniki.
Wiesiek, zanim do tej osobliwej spowiedzi przystąpi, każe nalać sobie kielicha - i milczeć. Warto przynieść butelkę, i warto zamienić się w słuch. Bo jest czego posłuchać! Wiesiek to urodzony gawędziarz i domorosły filozof. O wszystkim opowie: o dramatach młodości, pierwszych miłościach, małżeństwie rodziców i wojennej traumie dziadka. O własnej rodzinie, którą zawdzięcza przypadkowi zwanemu niechcianą ciążą. I o tym, jak zarabianie na pieniądzach zrobiło z niego Króla Sprytu. Rytm Wieśkowego życia wyznacza cinkciarski refren, recytowany pod peweksami oraz w kulisach nocnych lokali:

"Ciendź many, dolary, obce waluty, bony sprzedam, kupię, warto". [1]

Wyznania warszawskiego bon vivanta przerywają fragmenty ówczesnych dancingowych hitów: szlagierów Franka Kimono, Dwa Plus Jeden, Lombardu, Lady Pank i Tercetu Egzotycznego. Bo zabawa to drugie imię Wieśka.
Chutnik ożywia lokalny folklor lat 80.: wiernie odwzorowuje miejską topografię, detalicznie opisuje cinkciarski fach - "kręcenie wałków", opychanie lewych kanapek z pociętych gazet, wyprawy po tureckie kożuchy. Wszystko to sprawia, że "Smutek cinkciarza" jest jak przejażdżka wehikułem czasu. Dla pamiętających PRL będzie to podróż sentymentalna, dla reszty - krajoznawcza wycieczka do krainy minionej, dla wszystkich natomiast - wyprawa tyleż interesująca, co melancholijna. Bo takie jest Wieśka CV: z pozoru barwne, migotliwe, pod spodem zwyczajnie niewesołe. Czy może być inaczej, skoro nawet w oczach amatorów dancingowego bitu widać tę samą beznadzieję, co w twarzach szarych obywateli, spędzających życie w kolejkach?
Zbrodnia służy w "Smutku cinkciarza" jedynie jako pretekst do przedstawienia przeciętnej, zdawałoby się, rodziny na PRL-owskim tle. Mimo iż książka Chutnik oddaje prawdę o nastroju tamtych czasów, ta literacka teleportacja jest zarazem jej siłą i słabością. Styl pisarki - rozpoznawalny, rytmiczny, naśladujący mowę potoczną, stylistycznie giętki - sprawia, że ciężar powieści nierzadko przenosi się z bohatera na atrakcyjnie podane tło. Możliwe, że taki był zamysł Chutnik. Możliwe również, że próba rozpoznania sposobu, w jaki ustrojowe okoliczności wpływają na osobiste życiorysy, doprowadzając do niefortunnego finału, byłaby jednak ciekawsza. Jakkolwiek by było, "Smutek cinkciarza" oferuje czytelnikowi naprawdę dużo. Ale chciałoby się więcej.


[1] str. 10.
Recenzja ukazała się pierwotnie na moim blogu: www.lezeiczytam.blogspot.com.

Najnowsza książka Sylwii Chutnik jest smutna. Waluciarz Wiesiek, postać przeniesiona z Sopotu na warszawski Marymont doby Polski Ludowej, opowiada w niej historię swojego życia. Prawdziwą, dodajmy - "Smutek cinkciarza" to fabularyzowana opowieść powstała na kanwie autentycznych wydarzeń, których ślad przechowują policyjne kroniki.
Wiesiek, zanim do tej osobliwej spowiedzi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Męska przyjaźń to ponoć m ę s k a sprawa. Co nie znaczy, że nie można - i nie warto - przyjrzeć się jej kobiecym okiem. Zwłaszcza, gdy robi się to tak, jak Hanya Yanagihara, autorka "Małego życia".
Oto oni: czwórka przyjaciół z college'u. Dobiegają trzydziestki i rozpoczynają prawdziwe życie w Nowym Jorku, mieście skażonym (o)presją szczęścia. JB - artysta-malarz, Willem - niespełniony (jeszcze) aktor, architekt Malcolm i Jude, poważny i skryty, dla którego przyszłość zarezerwowała miejsce na szczycie adwokackiego światka. "Małe życie", literackie wydarzenie minionego roku za Wielką Wodą, zaczyna się jak wiele powieści o dorastaniu - Yanagihara prześwietla problemy młodości, a jej bohaterowie zmagają się z uczuciami, seksualnością, pracą, problemami finansowymi i lokalowymi. Ale ta historia, rozegrana na ponad ośmiuset stronach, jest inna niż wszystkie. Choćby dlatego, że zaczyna się tam, gdzie inne się kończą: bohaterowie Yanagihary są młodzi, ale już nie najmłodsi, zaliczyli beztroskę studenckich lat, a przed nimi życie w praktyce - jak się okaże, wcale nie takie małe. Potężne dzieło pisarki hawajskiego pochodzenia, na przekór tytułowi, poraża fabularnym i emocjonalnym rozmachem. Czytelnik przygląda się perypetiom JB, Willema, Malcolma i Jude'a przez kilka długich, powieściowych dekad, wypełnionych po brzegi drobnymi sprawami i zdarzeniami, które tworzą codzienność.
"Małe życie" jest jak fotograficzny aparat z wielokrotnym zoomem: oko powieściowej kamery to przybliża, to oddala wybrane postaci, pozwalając czytelnikowi poznawać je po kawałku - i składać jak puzzle. Po serii migawek z życia całej czwórki, światło zostaje rzucone na jedną postać - i to ona zyskuje odtąd status głównego bohatera. Jude, bo o nim mowa, skrywa bolesną tajemnicę: "incydent" z przeszłości zawładnął jego duszą i ciałem. Mężczyzna cierpi na ataki bólu, pokusą są dla niego ostre narzędzia, zapałki i schody, z których można się rzucić, aby poczuć ból inny niż ten, który niesie przeszłość. Balast jego bolesnego dzieciństwa odsłania się przed czytelnikiem w retrospekcjach - ale nie jest to wiedza, która niesie ukojenie.
Powieść o męskiej przyjaźni pod piórem Yanagihary zamienia się w studium traumy silniejszej od życia. Nie pomaga nawet fakt, że dorosłość Jude'a to sukcesy, drugie szanse i dary losu. Bo czy to nie łaska, mieć przyjaciół, którzy opatrzą rany, uleczą infekcje, podadzą rękę, gdy wraca ból? A dostać nowych rodziców zamiast kolejnego sierpowego od życia - czy to nie wystarczająca nagroda za parszywy start?

"Czy to nie cud zostać adoptowanym w trzydziestym roku życia, znaleźć ludzi, którzy kochają cię tak bardzo, że chcą cię nazwać swoim synem? Czy to nie cud przeżyć traumę niemożliwą do przeżycia? Czy nie jest cudem sama przyjaźń - znalezienie drugiej osoby, która samotny świat czyni mniej samotnym?" [1]

Yanagiharze udała się rzecz nieczęsta: pisząc o codzienności, udaje jej się czytelnika z jego własnej prozy życia wyrwać. I zanurzyć w morzu melancholii, mrocznym i uzależniającym. Gdy czyta się tę powieść - a gdy się zacznie, nie sposób przestać - niemal słychać tykanie emocjonalnej bomby zegarowej: cienie przeszłości robią się dłuższe i najpierw się czuje, a potem wie, że katastrofa to jedynie kwestia czasu, mierzonego ilością przewracanych z niepokojem stron.
Powieść Yanagihary, współczesna baśń o męskiej przyjaźni, jest ubrana w "kobiece" atrybuty: zamiast poklepywania po plecach i rywalizacji, mamy długie rozmowy, myśli i emocje. To jedyne "kobiece" elementy w "Małym życiu", z kobiecości w gruncie rzeczy wyjałowionym - poza opiekunką Jude'a z dzieciństwa, Julią - jego przybraną matką oraz kolejnymi dziewczynami Willema, nie ma tu bohaterek płci żeńskiej. A szkoda.
Książki upiększają rzeczywistość - albo zwyczajnie kłamią, mamiąc szczęśliwymi zakończeniami, zaciągając kurtynę na moment przed katastrofą. Ale nie "Małe życie". Ta powieść to wiwisekcja udręczonej duszy i rozliczenie z wyobrażeniem o uzdrowicielskiej mocy przyjaźni i miłości. To rzecz o sile i bezsilności przyjaźni, która przed cierpieniem uchronić nie potrafi. A przecież powinno być tak łatwo:

"Cała sztuka z przyjaźnią polega na tym, żeby znaleźć ludzi lepszych od siebie, nie inteligentniejszych, nie bardziej cool, ale lepszych, serdeczniejszych i bardziej wybaczających, a potem szanować ich za to, czego mogą cię nauczyć, i słuchać ich, gdy mówią coś o tobie samym, choćby i najgorszego... albo i najlepszego, to się zdarza; i ufać im, co jest najtrudniejsze ze wszystkiego. Ale też i najlepsze". [2]

Czy nie tak wyobrażamy sobie prawdziwą przyjaźń, jako altruistyczne uczucie, lek na całe zło? Ale przyjaźń - podobnie zresztą jak miłość - nie zwycięża wszystkiego. Kto sądzi inaczej, ten nie czytał "Małego życia".

[1] str. 651;
[2] str. 242.

Opinia ukazała się pierwotnie na moim blogu: www.lezeiczytam.blogspot.com.

Męska przyjaźń to ponoć m ę s k a sprawa. Co nie znaczy, że nie można - i nie warto - przyjrzeć się jej kobiecym okiem. Zwłaszcza, gdy robi się to tak, jak Hanya Yanagihara, autorka "Małego życia".
Oto oni: czwórka przyjaciół z college'u. Dobiegają trzydziestki i rozpoczynają prawdziwe życie w Nowym Jorku, mieście skażonym (o)presją szczęścia. JB - artysta-malarz, Willem -...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W jazzowym szlagierze, słuchanym przez bohaterki "Carol" Patricii Highsmith, padają słowa: It's easy to live when you're in love. Ale czy wszystkim zakochanym żyje się równie beztrosko?
Nowy Jork, lata 50. ubiegłego stulecia. Therese Belivet ma osiemnaście lat i całe życie przed sobą. Jednak, odwrotnie niż w piosence, nie wszystko jest easy: pracy dla początkujących scenografek brak, więc w przedświątecznym okresie dziewczyna zatrudnia się w domu towarowym u Frankenberga. To właśnie tam, wśród pytań szturmującej dział z zabawkami klienteli - o lalki pijące, lalki siusiające, lalki w sukienkach w innym niż żółty kolorze - spotka zjawiskową Carol Aird. I odtąd nic nie będzie łatwe. Ale czy mogło być inaczej, skoro Therese zakochuje się w... kobiecie? Kobiecie z małą córeczką i mężem, z którym właśnie się rozwodzi?
Pytań jest tu zresztą więcej. Czym jest historia Therese i Carol? Wspólne obiady w restauracjach, ukradkowe pocałunki i samochodowa wycieczka po Stanach - czy to już miłość? Co połączy dwie kobiety, które dzieli przepaść wieku, majątkowego statusu i życiowego doświadczenia? Odpowiedź na te pytania zdaje się intuicyjna - jesteśmy w Ameryce lat 50., za odmienność płaci się tu wysoką cenę - ale "Carol" potrafi zaskoczyć. Nie raz.
Proza Highsmith jest wytworna i elegancka, zdystansowana i bliska zarazem - niczym tytułowa Carol, dama w futrze, z papierosem w wypielęgnowanej dłoni, która śmieje się, odchylając głowę do tyłu. Amerykańska pisarka prowadzi czytelnika przez meandry relacji dwóch kobiet w niemal bezbolesny sposób, jakby na przekór przeszkodom, jakie piętrzą się na ich drodze do szczęścia. Oszczędny, precyzyjny język powieści, z pozoru niepasujący do emocjonalnego tonu poszczególnych scen, staje się nośnikiem nastroju. I tworzywem zmysłowej całości:

"Stanęły przed oświetlonym straganem z mnóstwem choinek. Carol poprosiła ją, żeby wybrała jedną, niezbyt dużą i niezbyt małą (...). Therese usiadła z przodu obok Carol, trzymając naręcze jodłowych gałęzi. Przytuliła do nich twarz i wciągnęła głęboko ciemnozieloną ostrość ich zapachu, czystą żywiczną woń, która była jak dziki las (...). Silnik samochodu pomrukiwał, a ona dotykała palcami igiełek jodłowych. Jestem szczęśliwa, jestem szczęśliwa, pomyślała". [1]

"Carol" jest prawdziwa również dlatego, że osoby kameralnego dramatu mają swoje satelity: Therese - Richarda, którego lubi, ale nie kocha, a Carol - Abby, przyjaciółkę z dzieciństwa, zazdrosną o względy poświęcane Therese. W ich osobach opowieść zyskuje komentarz, który zarazem ją komplikuje (Richard potępia związek Therese i przestrzega przed jego zgubnymi skutkami) i uwiarygadnia. Bo sama Highsmith jest dyskretna - kropkę stawia najczęściej przed, a nie po. W barze Palermo Therese widzi dwie dziewczyny z krótkimi fryzurami, w spodniach - ta niecodzienna para, bardziej dosadna niż narrator powieści, definiuje grząski grunt, po którym stąpają panna Belivet i pani Aird.
"Carol", jak czytamy w posłowiu, nie była pierwszą powieścią lesbijską na rynku amerykańskim, ale pierwszą, napisaną ku pokrzepieniu serc - i pod pseudonimem (pisarka przyznała się do jej autorstwa w latach 80., kilka dekad po premierze książki). Highsmith, z wyprzedzającą swe czasy szczerością, stworzyła nie tyle opowieść o miłości dwóch kobiet, ale po prostu - o miłości.

"Na czym polega kochanie kogoś, czym właściwie jest miłość i dlaczego kończy się albo nie kończy? To były prawdziwe pytania, ale kto mógłby na nie odpowiedzieć?" [2]

"Carol" odpowiada - a przynajmniej próbuje. Bo miłość nie jest easy. Możliwe, że wystarczy nie tracić rozpędu, samonapędzającej się furii, tej samej, która mechanicznej kolejce z działu zabawek u Frankenberga pozwala jeździć w kółko - i nigdy się nie zatrzymywać.

[1] str. 88-89;
[2] str. 210.

Opinia pojawiła się pierwotnie na moim blogu: www.lezeiczytam.blogspot.com.

W jazzowym szlagierze, słuchanym przez bohaterki "Carol" Patricii Highsmith, padają słowa: It's easy to live when you're in love. Ale czy wszystkim zakochanym żyje się równie beztrosko?
Nowy Jork, lata 50. ubiegłego stulecia. Therese Belivet ma osiemnaście lat i całe życie przed sobą. Jednak, odwrotnie niż w piosence, nie wszystko jest easy: pracy dla początkujących...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Bookoholic_Ona

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [28]

John Steinbeck
Ocena książek:
7,1 / 10
35 książek
1 cykl
Pisze książki z:
1147 fanów
Javier Marías
Ocena książek:
7,3 / 10
22 książki
3 cykle
97 fanów
Emily Dickinson
Ocena książek:
7,9 / 10
35 książek
2 cykle
Pisze książki z:
147 fanów

Ulubione

Carlos Ruiz Zafón Cień wiatru Zobacz więcej
Mario Vargas Llosa Listy do młodego pisarza Zobacz więcej
Olga Tokarczuk Moment niedźwiedzia Zobacz więcej
Olga Tokarczuk Moment niedźwiedzia Zobacz więcej
Charles M. Schulz Fistaszki zebrane 1967-1968 Zobacz więcej

Dodane przez użytkownika

Mario Vargas Llosa Listy do młodego pisarza Zobacz więcej
Olga Tokarczuk Moment niedźwiedzia Zobacz więcej
Olga Tokarczuk Moment niedźwiedzia Zobacz więcej
Charles M. Schulz Fistaszki zebrane 1967-1968 Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
967
książek
Średnio w roku
przeczytane
24
książki
Opinie były
pomocne
282
razy
W sumie
wystawione
957
ocen ze średnią 6,5

Spędzone
na czytaniu
4 691
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
19
minut
W sumie
dodane
4
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]