-
ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński6
-
ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać7
-
Artykuły„Horror ma budzić koszmary, wciskać kolanem w błoto i pożerać światło dnia” – premiera „Grzechòta”LubimyCzytać1
-
Artykuły17. Nagroda Literacka Warszawy. Znamy 15 nominowanych tytułówLubimyCzytać2
Biblioteczka
2017-01-06
2016-08-30
Nie wiem, jak to jest, że styl pisania Meg Cabot do mnie trafia i mnie bawi. To chyba pozostałość z dzieciństwa :) Wesoło, lekko, lektura na godzinę i do zapomnienia.
Nie wiem, jak to jest, że styl pisania Meg Cabot do mnie trafia i mnie bawi. To chyba pozostałość z dzieciństwa :) Wesoło, lekko, lektura na godzinę i do zapomnienia.
Pokaż mimo to2016-08-29
Ech, no i było tak dobrze do dwusetnej strony... Ja nie wiem, co te wszystkie autorki powieści romantycznych mają z robieniem bohaterkom dzieciaków. Jakby nie można było zakończyć cyklu bez ciąży.
Nie zmienia to jednak faktu, że "Royal Wedding" jest wesołą komedią, której bohaterowie wciąż zachwycają swoją niecodziennością. Odnoszę się do "Pamiętnika księżniczki" z ogromnym wręcz sentymentem. Dzieckiem będąc zaczęłam poznawać przygody Mii i razem z nią dorastałam. Pomijając więc (niepotrzebny) wyżej wspomniany wątek, to fajne zakończenie i dopełnienie genoviańskiej historii (choć, gdyby Meg Cabot powiedziała "dość" na dziesiątej części, też byłabym zadowolona, być może nawet bardziej).
Ech, no i było tak dobrze do dwusetnej strony... Ja nie wiem, co te wszystkie autorki powieści romantycznych mają z robieniem bohaterkom dzieciaków. Jakby nie można było zakończyć cyklu bez ciąży.
Nie zmienia to jednak faktu, że "Royal Wedding" jest wesołą komedią, której bohaterowie wciąż zachwycają swoją niecodziennością. Odnoszę się do "Pamiętnika księżniczki" z...
2016-08-29
Długo się wahałam z oceną, ale stwierdziłam, że jednak muszę ją wystawić za całość, nie tylko za fantastyczny początek. Powieść zaczyna się świetnie, akcja nabiera rozpędu już od pierwszych stron, fabuła jest intrygująca i sprawia, że człowiekowi od razu marzy się bycie Indianą Jonsem w następnym życiu. Ale nie da się zamknąć oczu na bzdurne rozwiązania do jakich posuwał się Rollins. Grubymi nićmi szyte, a momentami bardzo schematyczne. W efekcie wyszła więc niestrawna mizeria.
Długo się wahałam z oceną, ale stwierdziłam, że jednak muszę ją wystawić za całość, nie tylko za fantastyczny początek. Powieść zaczyna się świetnie, akcja nabiera rozpędu już od pierwszych stron, fabuła jest intrygująca i sprawia, że człowiekowi od razu marzy się bycie Indianą Jonsem w następnym życiu. Ale nie da się zamknąć oczu na bzdurne rozwiązania do jakich posuwał...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-08-21
Chryste, jak bardzo wyrosłam z takich książek. Nie mogłam otrząsnąć się z zażenowania podczas czytania tej powieści. "O krok za daleko" to ucieleśnienie marzeń każdej nastolatki; z dziwnych powodów już mnie to nie rajcuje. Także mówię: nie. Szkoda czasu i szarych komórek.
Chryste, jak bardzo wyrosłam z takich książek. Nie mogłam otrząsnąć się z zażenowania podczas czytania tej powieści. "O krok za daleko" to ucieleśnienie marzeń każdej nastolatki; z dziwnych powodów już mnie to nie rajcuje. Także mówię: nie. Szkoda czasu i szarych komórek.
Pokaż mimo to2016-08-20
Zabili go i uciekł. Tylko to się nasuwa czytelnikowi po przeczytaniu ostatniej strony. Proszę mnie źle nie zrozumieć, książka jest dobra – intryga jest fajna, inteligentna, da się na niej pracować, zbudować sensowną fabułę i poprzeplatać to wątkami pobocznymi. Bohater to nietypowy rodzaj rycerza – za konia robią mu autobusy, za damę dworu błyskotliwa policjantka, za giermka jej przełożony; a na wojnie zabije kogo trzeba, bo wyrzuty sumienia się go nie imają. Choćby miał komuś rozbić czaszkę i ugotować z niej zupę. Słowem, facet twardy jak skała z (na mój gust) przerośniętym ego. Można lubić albo nie. To już zależy od personalnych upodobań.
Schody się pojawiają, kiedy zaczynamy czytać dokładnie. Bo fajnie by było, żeby w parze z całkiem przyjemną fabułą szedł styl. Nie jestem pewna, po czyjej stronie spoczywa wina – Childa czy tłumaczki, któreś z nich jednak ewidentnie ma ciężkie pióro. A szkoda, bo to mogła być książka na 8.
Zabili go i uciekł. Tylko to się nasuwa czytelnikowi po przeczytaniu ostatniej strony. Proszę mnie źle nie zrozumieć, książka jest dobra – intryga jest fajna, inteligentna, da się na niej pracować, zbudować sensowną fabułę i poprzeplatać to wątkami pobocznymi. Bohater to nietypowy rodzaj rycerza – za konia robią mu autobusy, za damę dworu błyskotliwa policjantka, za giermka...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-07-31
W moich oczach tą książką pani Chmielewska pomogła sobie spaść z księżyca na ziemię. Straszliwie mnie te konie wymęczyły, dałam radę z trudem i nie do końca. Nawet główna bohaterka jakaś taka nijaka. Szkoda, szkoda, bo pierwsze spotkanie z tą autorką wypadło dużo lepiej. Bez wątpienia pisać potrafiła, fantazję miała nie z tej ziemi, odmówić jej tego za żadne skarby nie mogę. Dlatego zapomnę o "Wyścigach" jak najszybciej i sięgnę po coś innego, miejmy nadzieję lepszego.
W moich oczach tą książką pani Chmielewska pomogła sobie spaść z księżyca na ziemię. Straszliwie mnie te konie wymęczyły, dałam radę z trudem i nie do końca. Nawet główna bohaterka jakaś taka nijaka. Szkoda, szkoda, bo pierwsze spotkanie z tą autorką wypadło dużo lepiej. Bez wątpienia pisać potrafiła, fantazję miała nie z tej ziemi, odmówić jej tego za żadne skarby nie...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-06-13
Los bywa przewrotny. Miło wreszcie przenieść się z polskich pozytywistycznych mieścin do starożytnego Egiptu i dowiedzieć się, że w zasadzie nic się nie zmieniło. Ludzie mają nadzieje i plany, chcą być z ukochanymi osobami, szanować i należycie czcić swoją rodzinę, być może walczyć o lepsze jutro – wszystko to jednak twardo zderza się z rzeczywistością. Jeśli coś ma się zdarzyć, to jest wysokie prawdopodobieństwo, że się zdarzy.
Los bywa przewrotny. Miło wreszcie przenieść się z polskich pozytywistycznych mieścin do starożytnego Egiptu i dowiedzieć się, że w zasadzie nic się nie zmieniło. Ludzie mają nadzieje i plany, chcą być z ukochanymi osobami, szanować i należycie czcić swoją rodzinę, być może walczyć o lepsze jutro – wszystko to jednak twardo zderza się z rzeczywistością. Jeśli coś ma się...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-06-13
Króciutkie opowiadanie z mistrzowsko poprowadzonym napięciem. Prawdopodobnie klasyka literatury fantastycznej. Czyta się bezboleśnie. To, co mnie zastanawia najbardziej to fakt, że "Horla" przypisana jest pozytywizmowi, podczas gdy więcej inspiracji czerpie z romantyzmu.
Króciutkie opowiadanie z mistrzowsko poprowadzonym napięciem. Prawdopodobnie klasyka literatury fantastycznej. Czyta się bezboleśnie. To, co mnie zastanawia najbardziej to fakt, że "Horla" przypisana jest pozytywizmowi, podczas gdy więcej inspiracji czerpie z romantyzmu.
Pokaż mimo to2021-06-28
2021-06-28
2017-06-09
2016-11-06
Książka jest dobra, ale jej wydanie pozostawia wiele do życzenia. Kiepskie tłumaczenie, bardzo dużo literówek, błędy składu... To się rzuca w oczy i niestety utrudnia czytanie, a co za tym idzie odbiór powieści. Sama fabuła jak zwykle u Nory - dużo zabawy, kryminał, nutka romansu bez obecności kiczu. Warta swoich pieniędzy.
Książka jest dobra, ale jej wydanie pozostawia wiele do życzenia. Kiepskie tłumaczenie, bardzo dużo literówek, błędy składu... To się rzuca w oczy i niestety utrudnia czytanie, a co za tym idzie odbiór powieści. Sama fabuła jak zwykle u Nory - dużo zabawy, kryminał, nutka romansu bez obecności kiczu. Warta swoich pieniędzy.
Pokaż mimo to2016-09-30
No, i mamy kolejną torpedę od Nory Roberts. Zabawną, romantyczną, pełną akcji i rodzinnego ciepła. Nie znam innej autorki, która tak mi potrafi poprawić humor. Świetna historia.
No, i mamy kolejną torpedę od Nory Roberts. Zabawną, romantyczną, pełną akcji i rodzinnego ciepła. Nie znam innej autorki, która tak mi potrafi poprawić humor. Świetna historia.
Pokaż mimo to2016-07-31
A mnie się podobało. I wcale nie uważam, że było nudno. Nie był to kryminał z prawdziwego zdarzenia, okej, tu się zgodzę. Państwu krytykującym zabrakło pewnie trupa? Mnie i bez trupa ta smacznie napisana książka smakowała. Całość była zgrabna i harmonijna, przeplatana subtelnym humorem. Chciało się czytać dalej, więcej, dłużej. To moje pierwsze spotkanie z panią Chmielewską i mogę z ręką na sercu powiedzieć, że nie byłam rozczarowana. Szkoda tylko, że żeby zdobyć tę powieść, musiałam kupić szmatławca zwanego Faktem.
A mnie się podobało. I wcale nie uważam, że było nudno. Nie był to kryminał z prawdziwego zdarzenia, okej, tu się zgodzę. Państwu krytykującym zabrakło pewnie trupa? Mnie i bez trupa ta smacznie napisana książka smakowała. Całość była zgrabna i harmonijna, przeplatana subtelnym humorem. Chciało się czytać dalej, więcej, dłużej. To moje pierwsze spotkanie z panią Chmielewską...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-06-13
Nie zdążyłam się przywiązać do bohaterów, dlatego pozbawienie mnie ich po pięciu stronach nie zrobiło na mnie żadnego wrażenia. "Dymowi" zabrakło tego, co Konopnicka umie najlepiej – przejmującego pesymizmu, beznadziei i smutku w każdym zdaniu. Dla mnie ta nowela to zaledwie ekspozycja do dłuższej historii.
Nie zdążyłam się przywiązać do bohaterów, dlatego pozbawienie mnie ich po pięciu stronach nie zrobiło na mnie żadnego wrażenia. "Dymowi" zabrakło tego, co Konopnicka umie najlepiej – przejmującego pesymizmu, beznadziei i smutku w każdym zdaniu. Dla mnie ta nowela to zaledwie ekspozycja do dłuższej historii.
Pokaż mimo to2016-06-13
Konopnicka już tak ma – czegokolwiek nie napisze, człowiekowi robi się smutno na duszy. W "Miłosierdziu gminy" autorka poruszyła dwa tematy: jednym jest handel ludźmi w całej swojej okrutnej okazałości, drugim jest niesprawiedliwość starości. Przedmiotem licytacji w tej noweli stał się Kuntz, człowiek mający osiemdziesiąt dwa lata, słaby i wynędzniały, niezdolny do pracy, wymagający raczej opieki niż nowego zajęcia. Konopnicka dość zgrabnie na przykładzie licytujących ukazała egoistyczny przekrój społeczeństwa.
Konopnicka już tak ma – czegokolwiek nie napisze, człowiekowi robi się smutno na duszy. W "Miłosierdziu gminy" autorka poruszyła dwa tematy: jednym jest handel ludźmi w całej swojej okrutnej okazałości, drugim jest niesprawiedliwość starości. Przedmiotem licytacji w tej noweli stał się Kuntz, człowiek mający osiemdziesiąt dwa lata, słaby i wynędzniały, niezdolny do pracy,...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-05-19
Mistrzostwo świata! Czarny humor połączony z mrożkowskim sposobem obserwacji. Bardzo ładna symbolika, przedstawienie w skrócie i z wielkim uogólnieniem klas społecznych i typów człowieka. Chcę w prezencie!
Mistrzostwo świata! Czarny humor połączony z mrożkowskim sposobem obserwacji. Bardzo ładna symbolika, przedstawienie w skrócie i z wielkim uogólnieniem klas społecznych i typów człowieka. Chcę w prezencie!
Pokaż mimo to
Tylko kobieta jest w stanie zrobić z barbarzyńcy i porywacza dobry materiał na męża, i jeszcze uważać, że to romantyczne. No, sorry, ale fabuła to główny problem tej książki. Do połowy jeszcze jakoś przeleci, czyta się przyjemnie, szybko, zgrabnie to wszystko jest napisane. Ale druga część (w której przy okazji dostajemy nudne jak flaki z olejem listy Roberta) to droga przez mękę. Więc ja mówię nie. Do pierwszej książki, którą przeczytałam w 2017. Szkoda.
Tylko kobieta jest w stanie zrobić z barbarzyńcy i porywacza dobry materiał na męża, i jeszcze uważać, że to romantyczne. No, sorry, ale fabuła to główny problem tej książki. Do połowy jeszcze jakoś przeleci, czyta się przyjemnie, szybko, zgrabnie to wszystko jest napisane. Ale druga część (w której przy okazji dostajemy nudne jak flaki z olejem listy Roberta) to droga...
więcej Pokaż mimo to