agniKinga

Profil użytkownika: agniKinga

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 2 lata temu
215
Przeczytanych
książek
218
Książek
w biblioteczce
17
Opinii
123
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| 1 ksiązkę
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

Czy „Z popiołów” jest schematyczną powieścią o zapominaniu przeszłości i próbą zakochania się, gdy wydaje się to niemożliwe? Tak. I absolutnie nie przeszkadzało mi to w ekspresowym przeczytaniu i uronieniu kilku łezek, bo choć wszystko wydaje się jasne, to jest w tej książce niesamowity urok.

Sara jest niezwracającą na siebie uwagi studentką w Krakowie. Zamknięta w sobie i nietowarzyska, raczej odbiega od typowego studenckiego grona. Pewnego dnia na ulicy zaczepia ją grupka mężczyzn, a na pomoc przychodzi jej, pracujący w pobliskim pubie Michał. Jej ostrożność wcale go nie zraża, a wręcz przeciwnie – chłopak próbuje dowiedzieć się więcej o dziewczynie. Tak zostają przyjaciółmi, a z czasem zakochują się w sobie, choć wydaje się, że przeszłość dziewczyny trudno jest pokonać.

Mam nadzieję, że opis nie będzie zniechęcał potencjalnych czytelników, bo książka jest naprawdę dobrą obyczajówką, którą nie powstydzilibyśmy się za granicą. Przede wszystkim postacie, które zachowują się adekwatnie do swojego wieku i pozycji, są barwne i łatwo wzbudzają naszą sympatię, choć znajdą się również takie, które wzbudzą odrazę. Historia jest prosta, choć chwyta za serce i na tyle realistyczna, że mogłaby się wydarzyć. Najważniejsza jednak jest atmosfera zbudowana przez autorkę – nie ma tu hiperbolizacji nieszczęść spotykających Sarę, Michał nie jest idealnym rycerzem na białym koniu (choć nie wiele mu brakuje), a miłość pokazana jest jako walka o przełamanie się i zaufanie. To wszystko napisane jest prostym językiem, choć niewątpliwie idealnym dostosowanym do historii. Są jeszcze autorskie piosenki, które niejednemu wpadną w ucho (do odnalezienia na YouTube), choć sama za nimi nie przepadam.

Książkę dosłownie połknęłam w jeden, naprawdę długi wieczór, ale to dlatego, że „Z popiołów” jest powieścią, od której trudno się oderwać. W dodatku jest tak plastyczna, że chętnie obejrzałabym film na jej podstawie, oczywiście zrobiony w Krakowie, choć być może nie z polskimi aktorami.

Czy „Z popiołów” jest schematyczną powieścią o zapominaniu przeszłości i próbą zakochania się, gdy wydaje się to niemożliwe? Tak. I absolutnie nie przeszkadzało mi to w ekspresowym przeczytaniu i uronieniu kilku łezek, bo choć wszystko wydaje się jasne, to jest w tej książce niesamowity urok.

Sara jest niezwracającą na siebie uwagi studentką w Krakowie. Zamknięta w sobie i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W mgnieniu oka

Tak szybko przepływa życie ludzi, często bez fajerwerków i tak po prostu. Tak szybko, czyta się również powieść Roberta Seethalera „Całe życie”, jednakże jej zwykła niesamowitość pozostanie w sercu czytelnika na długo.

Andreas Egger od zawsze żył w austriackich Alpach i jedynie wojna zdołała go wyprowadzić daleko na wschód. Zimny, górski klimat oraz napotkani ludzie sprawili, że jest on człowiekiem zamkniętym, chłodnym, odnoszącym się do wszystkich z rezerwą, a jednocześnie choć prosty to mądry życiowo, z zaradnością, którą można mu pozazdrościć. Andreas nie zamierza zmieniać świata, kolejne wydarzenia w swoim życiu przyjmuje jako konieczność, od której nie można się uchylić. Wojny, lawiny, zakochanie się – wszystko na tle malowniczych Alp przykrytych zwałami białego puchu, pięknego i morderczego.

Powieść Seethalera przyciąga swoją zwykłością. W dobie powieści, których bohaterowie muszą być „jacyś” i robić „coś”, a akcja pędzi z każdym rozdziałem na łeb, na szyję, „Całe życie” powoli pokazuje bohatera niewiele różniącego się od czytelnika, który z pozoru wiedzie równie mało istotne życie. Z pozoru, bo przecież Andreas jest świadkiem najważniejszych wydarzeń XX wieku, choć zapewne nie zdaje sobie z tego sprawy. Jego najwierniejszym zaś towarzyszem jest samotność, która tylko czasami, na chwilę go opuszcza, by powrócić jeszcze silniejsza. Bohater uczy się z nią żyć, przyzwyczaja się do niej, by w końcu na stale się z nią związać, aż do końca swoich dni.

Autor niemalże na każdej stronie pokazuje, że każdy człowiek ma swoją historię i to nie obfitość wydarzeń stanowi o jej wartości, a samo to, że pozwala się jej toczyć się w swoim własnym rytmie. W dodatku Seethaler z łatwością maluje obrazy zimnych i bezwzględnych Alp, zachwycających swoim pięknem, tak że niemalże można poczuć pod stopami skrzypiący śnieg czy przeszywające zimno. Spokojny ton świetnie współgra z opisywanymi wydarzeniami, a każde zdanie wydaje się być na swoim miejscu.

„Całe życie” zaskoczy zapewne niejednego czytelnika swoją prostotą, jedni ją za to pokochają, inni odłożą jako książkę „o niczym”. Dla mnie to pozycja bardzo wartościowa w dobie książek, które przypominają niejednokrotnie film akcji. Warto poświęcić jeden wieczór (niecałe 160 stron) i zapoznać się z zupełnie czymś innym.

W mgnieniu oka

Tak szybko przepływa życie ludzi, często bez fajerwerków i tak po prostu. Tak szybko, czyta się również powieść Roberta Seethalera „Całe życie”, jednakże jej zwykła niesamowitość pozostanie w sercu czytelnika na długo.

Andreas Egger od zawsze żył w austriackich Alpach i jedynie wojna zdołała go wyprowadzić daleko na wschód. Zimny, górski klimat oraz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Na przegranej pozycji

Szkoda, że na całą serię Samanth Shannon trzeba jeszcze długo poczekać, bo zapowiedziane siedem tomów, raczej nie będą wychodziły rok po roku. Trzecia część niestety jest najkrótszą i najsłabszą z wydanych i choć z niecierpliwością czekam na kolejną, to mój zapał trochę ostygł.

Stało się nieuniknione – Paige Mahoney została Zwierzchniczką, jej poplecznicy, czyli Zakon Mimów zdecydował się na walkę z Nashirą i Sajonem. Przegrany Jaxon znajduje swoje miejsce przy boku najzagorzalszych wrogów, zdradzając dotychczasowe tajemnice i pomagając dowódcom mieszać w wszelkich planach Paige. Ta niestety jest naiwna niczym z pierwszej części, nie potrafi przewidzieć dalszych kroków, a cokolwiek nie postanowi zamienia się to w katastrofę. I tak od jednej katastrofy w drugą, od jednego miasta do drugiego obserwujemy jak rebelia zaczyna się cofać, zamiast efektywnie zwalczać Refaitów, by w końcu popędzić na całkiem zaskakujące zakończenie zwiastujące ciekawsze wątki w kolejnych częściach.

Brak pomysłu na Paige jako Zwierzchniczkę to chyba największa bolączka tej książki. Wcale nie chodzi tu jednak o jej dobroć i poświęcenie dla sprawy, a zwykłą głupotę, tak jakby nie nauczyła się kompletnie niczego przy Jaxonie i w Szeolu. Niestety choroba ta przenosi się również na inne postaci, obdzierając je z istotnych cech, sprawiając że jawią się one jako biało czarne. To miejscami tak irytowało, że miałam ochotę odłożyć czytanie na kilka godzin, by nabrać dystansu. Oczywiście przywiązanie do postaci mi na to nie pozwoliło, więc znów przeczytałam ją jednym ciągiem.

„Pieśń jutra” ma wciąż jednak ten urok Sajonu, wiecznego zagrożenia i kolorowych aur, więc złość dość szybko przechodzi. Sprawa, o którą walczą Jasnowidze zatacza nowe kręgi, powoduje tym razem naprawdę realne zagrożenia, głównie z powodu bardzo bezwzględnej Vance. Romans znów jest wyważony, nie zawłaszcza historii choć Naczelnik wydaje się coraz bardziej ludzki, jednych będzie to irytowało, innych zachwycało. Brakuje trochę Emmitów, a wspomnienie tylko w niewielkich fragmentach, kiedy to powinni przecież jeszcze bardziej zagrażać ludziom jest niewystarczające.

Te wszystkie wady rodzą pytania, czy historia Paige Mahoney jest wystarczająca na siedem tomów. Moim zdaniem może to być strzał w stopę, obserwując kompletny brak pomysłu na trzecią część i ryzyko powielania wydarzeń w kolejnych. Czekam z niepokojem i niecierpliwością.

Poświęcę jeszcze jeden akapit komentując polskie wydanie trzech tomów – cykl wydaje się być wydany bardzo pospiesznie z koszmarną korektą, a czasem chyba jej brakiem, w pewnym momencie już odechciało mi się spisywać wszystkie błędy. Mam wrażenie, że jest pewna niekonsekwencja w tłumaczeniu nazw własnych, a Stara Łąka rozbawiła mnie, kiedy w końcu uświadomiłam sobie, że to Oldfield. Większe dopracowanie jeszcze nikogo nie zabiło, a czytelnicy naprawdę są w stanie poczekać na wydanie bez błędów.

Na przegranej pozycji

Szkoda, że na całą serię Samanth Shannon trzeba jeszcze długo poczekać, bo zapowiedziane siedem tomów, raczej nie będą wychodziły rok po roku. Trzecia część niestety jest najkrótszą i najsłabszą z wydanych i choć z niecierpliwością czekam na kolejną, to mój zapał trochę ostygł.

Stało się nieuniknione – Paige Mahoney została Zwierzchniczką, jej...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika agniKinga

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
215
książek
Średnio w roku
przeczytane
24
książki
Opinie były
pomocne
123
razy
W sumie
wystawione
1
ocenę ze średnią 9,0

Spędzone
na czytaniu
1 322
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
28
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
1
książek [+ Dodaj]

Znajomi [ 1 ]