cornflake-girl

Profil użytkownika: cornflake-girl

Łódź Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 4 dni temu
276
Przeczytanych
książek
396
Książek
w biblioteczce
33
Opinii
306
Polubień
opinii
Łódź Kobieta
Dodane| 1 cytat
Ta użytkowniczka nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach: , ,

Michel Laub w niespełna 200 stronach prozy zamyka historię trzech pokoleń naznaczonych piętnem Auschwitz. Narrator będący wnukiem ocalałego z Holocaustu Żyda, który po wojnie wyemigrował do Brazylii, nie czuje, by miał cokolwiek wspólnego z doświadczeniami dziadka i traumą, którą odziedziczył po nim jego syn, a ojciec bohatera. Sytuacja zmienia się jednak, gdy jako trzynastolatek bierze udział w bar micwie znajomego z klasy - jedynego nie-Żyda w żydowskiej szkole, który pada ofiarą prześladowań ze strony innych chłopców z klasy. Kolejny okrutny żart, tym razem wyrządzony koledze na oczach jego rodziny, staje się momentem przełomowym w życiu narratora - doświadczenie to porównuje, zdając sobie sprawę z niestosowności tego porównania, z cezurą, jaką w życiu jego dziadka wyznaczyło Auschwitz. Od tego momentu zmienia się w jego życiu wszystko.

Powieść jest naprawdę interesująca - bo mimo, że jak sam narrator przyznaje, o Auschwitz powiedziano już wszystko - to perspektywa trzeciego pokolenia, zwłaszcza tak nieoczywista, jest czymś stosunkowo świeżym. Bohater ma w nosie Holocaust, irytuje go rozdrapywanie traumy i fakt, że musi się zachowywać w określony sposób, dlatego, że jego dziadek przeżył Auschwitz. Buntuje się przeciwko uznaniu tej specyficznej "spuścizny". A jednak wydaje się ona płynąć w jego krwi, być wpisana w genotyp, gdyż w momencie, w którym bez szczególnego planu, sam staje w roli kata względem swojego kolegi z klasy, coś w jego wnętrzu nakazuje mu sprzymierzenie się z ofiarą, a ostatecznie, wejście w jej rolę. Auschwitz staje się klątwą dla kolejnych pokoleń, nawet jeśli temat Holocaustu bezpośrednio ich nie dotyczy.

Również historia ojca i dziadka głównego bohatera opisana jest ciekawie, choć wydaje się pełna dziur i niedopowiedzeń. Dzięki temu jednak zapada w czytelnika jeszcze mocniej, jakby słowa i myśli nigdy niewypowiedziane ważyły znacznie więcej, niż te które przybrały jednoznaczną formę.

Zdecydowanie warte przeczytania.

Michel Laub w niespełna 200 stronach prozy zamyka historię trzech pokoleń naznaczonych piętnem Auschwitz. Narrator będący wnukiem ocalałego z Holocaustu Żyda, który po wojnie wyemigrował do Brazylii, nie czuje, by miał cokolwiek wspólnego z doświadczeniami dziadka i traumą, którą odziedziczył po nim jego syn, a ojciec bohatera. Sytuacja zmienia się jednak, gdy jako...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Niebywałe, jak w tak niewielkiej formie można zmieścić tak wiele smutku...
Z każdego roku swojego życia, główny bohater przedstawia nam jedno wspomnienie, jedną konkretną sytuację, która - choć czasami opowiedziana zostaje w zaledwie kilku zdaniach - pozwala wyobrazić sobie całą niedopowiedzianą resztę. Jest to ciekawa podróż nie tylko przez myśli i emocje bohatera, ale również przez burzliwą historię Polski, na tle której przychodzi mu dorastać, a następnie się starzeć.
Choć tę niespełna 130-stronicową książkę czyta się bardzo szybko, to jednak w lekturze nie ma nic lekkiego. Koniec końców autor przedstawia ludzkie życie z fatalistycznego punktu widzenia. Pełna ideałów i nadziei młodość szybko, wręcz za szybko, przeobraża się w ponurą, wypełnioną bezsilnością egzystencję, w której starzejący się człowiek wypatruje głównie śmierci. Pod tym względem jest to lektura szalenie dołująca i w jej trakcie odczuwałam wewnętrzny bunt i sprzeciw wobec wizji "jesieni życia", jaką serwuje nam autor. Być może stąd wynika moja ostateczna, nie do końca idealna ocena książki, która nader wszystko pozostawiła mnie z poczuciem braku nadziei...
Pomijając jednak treść, forma narracji jest bezsprzecznie udana. Wspomnienia bohatera często przyjmują postać tak silnie organoleptyczną, że wraz z nim poczuć można zapachy i zobaczyć migawki obrazów, o których nam opowiada. Umiejętność wzbudzenia tak wielu emocji w tak niepozornej formie, to niezaprzeczalne świadectwo talentu autora.

Niebywałe, jak w tak niewielkiej formie można zmieścić tak wiele smutku...
Z każdego roku swojego życia, główny bohater przedstawia nam jedno wspomnienie, jedną konkretną sytuację, która - choć czasami opowiedziana zostaje w zaledwie kilku zdaniach - pozwala wyobrazić sobie całą niedopowiedzianą resztę. Jest to ciekawa podróż nie tylko przez myśli i emocje bohatera, ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Powiedzieć, że "Magia sprzątania" odmieniła moje życie, to zapewne spora przesada, natomiast faktem jest, że nauczyłam się o sprzątaniu bardzo dużo. I już tutaj pojawia się pierwsza kwestia, które może zaskakiwać - jak można się uczyć sprzątania (na dodatek z książki)? To jedno ze spostrzeżeń, którymi Marie Kondo dzieli się już na początku swojego poradnika - o ile dla wszystkich oczywiste jest, że w życiu trzeba nauczyć się czytać, jeść nożem i widelcem, pływać czy po prostu chodzić, o tyle - z jakiegoś powodu - powszechnie uważa się, że sprzątanie to czynność dla człowieka naturalna. Jeśli masz w domu czysto, to znaczy, że dobrze wykonałeś czynność sprzątania. Autorka "Magii sprzątania" podważa ten truizm, a po przeczytaniu jej książki, nie pozostaje mi nic innego, jak się z nią zgodzić.

Metoda KonMari oparta jest na założeniu, że porządek to taki stan, w którym po sprzątaniu bałagan nie powraca. Brzmi niedorzecznie i wydaje się niewykonalne. Po sobie jednak widzę, że stosując się do wskazówek Marie Kondo, można wyeliminować główne przyczyny powracającego bałaganu.

Pierwszy krok to pozbycie się nadmiaru rzeczy. To oczywiście żadne odkrycie, wszyscy mamy świadomość, że w dzisiejszych wysoko rozwiniętych kulturach ludzi dotyka niezdrowa obsesja posiadania i kupują masę rzeczy, które nijak nie są w życiu potrzebne. Jednak autorka radzi przy wyrzucaniu kierować się nietypowym kryterium - zamiast rozważać przydatność, sprawność, potencjalne możliwości użycia itp., prosi nas, byśmy każdą z posiadanych rzeczy wzięli do ręki i zapytali samych siebie - "czy daje mi to radość?". Z początku wydawało mi się to trochę naiwne, kiedy jednak zaczęłam w ten sposób porządkować swoje ubrania, a następnie kolejne kategorie posiadanych przedmiotów, okazało się, że to działa i przyznając przed sobą szczerze, że np. dana sukienka nie sprawia mi żadnej radości (mimo że obiektywnie jest ładna, a co więcej zupełnie niezniszczona), byłam w stanie wreszcie, bez żalu i wyrzutów sumienia, pozbyć się jej raz na zawsze. I naprawdę jest mi z tym lżej...

Kolejne etapy porządkowania wydają się równie banalne, a jednak zebrane razem i uporządkowane w logiczny proces, pomagają przezwyciężyć niemoc, która często ogarnia mnie w trakcie sprzątania. Oczywiście w trakcie lektury można odnieść wrażenie, że autorka jest lekko stuknięta - zwłaszcza, kiedy opisuje, jak dziękuje każdej wyrzucanej rzeczy za rolę, jaką odegrała w jej życiu, czy kiedy prosi dom swojego nowego klienta o przychylność w procesie sprzątania. Trzeba jednak pamiętać, że Marie Kondo jest Japonką i jako typowy przedstawiciel swojego narodu wychowała się w kulturze, w której żywe są wpływy shintoistyczne, zakładające, że w każdym przedmiocie może mieszkać duch lub bóstwo. Tę wiarę wyraźnie widać w sposobie myślenia i działania autorki. W kulturze zachodniej na pewno trudniej jest się przekonać do takiego podejścia, ale wydaje mi się, że chociaż do pewnego stopnia warto.

Ostatecznie niezmiernie się cieszę, że sięgnęłam po tę książkę. Widzę po sobie, jak bardzo zmieniło się moje myślenie o porządku i o posiadanych przedmiotach. Naprawdę jestem w stanie uwierzyć, że metoda KonMari pomaga zapanować nad bałaganem na długo, jeśli nie na zawsze. Nie oznacza to bynajmniej, że po sprzątnięciu mieszkania zgodnie z tym poradnikiem, nigdy już nie trzeba będzie zmyć podłogi, czy wyszorować wanny. Te zajęcia powracającą z przytłaczającą wręcz regularnością. Można jednak z powodzeniem uniknąć zagracenia przestrzeni, wynikającego z nadmiaru rzeczy i braku ich umiejscowienia we własnym domu.

Powiedzieć, że "Magia sprzątania" odmieniła moje życie, to zapewne spora przesada, natomiast faktem jest, że nauczyłam się o sprzątaniu bardzo dużo. I już tutaj pojawia się pierwsza kwestia, które może zaskakiwać - jak można się uczyć sprzątania (na dodatek z książki)? To jedno ze spostrzeżeń, którymi Marie Kondo dzieli się już na początku swojego poradnika - o ile dla...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika cornflake-girl

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [5]

Hanya Yanagihara
Ocena książek:
7,3 / 10
4 książki
0 cykli
Pisze książki z:
258 fanów
Jakub Małecki
Ocena książek:
6,8 / 10
33 książki
1 cykl
Pisze książki z:
1845 fanów
Haruki Murakami
Ocena książek:
7,2 / 10
45 książek
4 cykle
4231 fanów
Amanda Lee Koe Ministerstwo moralnej paniki Zobacz więcej
Amanda Lee Koe Ministerstwo moralnej paniki Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
276
książek
Średnio w roku
przeczytane
15
książek
Opinie były
pomocne
306
razy
W sumie
wystawione
275
ocen ze średnią 6,9

Spędzone
na czytaniu
1 430
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
14
minut
W sumie
dodane
1
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]