Dominika

Profil użytkownika: Dominika

Knurów Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 2 tygodnie temu
456
Przeczytanych
książek
483
Książek
w biblioteczce
179
Opinii
1 117
Polubień
opinii
Knurów Kobieta
Dodane| 6 cytatów
Ta użytkowniczka nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

Nastoletnia Greer Walsh chodzi do szkoły średniej, a każdy, kto kiedykolwiek był nastolatkiem, wie, że liceum rządzi się swoimi prawami. Jeśli – tak jak Greer – jesteś bystra i wyróżniasz się na zajęciach z rozszerzonej matematyki, a żadne równanie nie jest dla ciebie wyzwaniem, możesz mieć pewność, że nie przyniesie ci to popularności. Jeśli jednak – tak jak Greer – posiadasz piersi większe niż u innych dziewczyn w szkole… masz jak w banku to, że właśnie za to zostaniesz zapamiętana.

Jednak Greer nie chce przykuwać spojrzeń, dlatego ukrywa się pod ogromnymi bluzami, osłaniającymi jej zmieniające się ciało, którego nie potrafi zaakceptować. Jej codzienność polegającą na przemykaniu z miejsca na miejsce i wtapianiu się w tłum przerywa pojawienie się Jacksona Oatesa – chłopaka, który właśnie wprowadził się do miasta. Jego obecność oraz to, że Greer niespodziewanie dostaje się do drużyny siatkarskiej, sprawi, że dziewczyna będzie musiała przestać ukrywać się przed światem. Łatwo mówić, trudniej zrobić.

Ciałopozytywność. Ten termin, dosyć niezgrabnie przetłumaczony wprost z angielskiego body positivity wystarczył, abym w jednej chwili zdecydowała się na lekturę ,,Oczy mam tutaj". Trzeba przyznać, że okładka książki nie zachwyca i raczej nie będzie tym, co przyciągnęłoby do niej czytelników. Również nazwisko autorki, której to debiutancką powieść dziś recenzuję, nie sprawiłoby, że w dniu premiery książki tłumy stałyby pod księgarnią. Mimo to historia ta tak niespodziewanie skradła moje serce, że chciałabym rozsławić jej tytuł. Powieść Laury Zimmermann jest bowiem jedną z tych książek, które każda kobieta – szczególnie ta dorastająca – powinna przeczytać.

,,Oczy mam tutaj" zachwyciła mnie od samego początku. Muszę przyznać, że nie spodziewałam się po niej wiele. Dałam się zwieść lichą okładką, zakładając, że wnętrze również będzie niezadowalające. Wystarczyło jednak kilka pierwszych stron i już byłam pewna, że to będzie coś – ten humor, te postaci, ta wciągająca narracja… to nie zdarza się często. Niektóre książki potrzebują czasu, aby pochłonąć czytelnika bez reszty, a niektórym udaje się to w mgnieniu oka. Powieść Laury Zimmermann należy do tej drugiej kategorii.

Dużą zaletą książki jest narracja. Gdybym nie sprawdziła tej informacji, nie domyśliłabym się, że jest to debiutancka powieść autorki – tak zgrabnie operuje ona słowami, jakby robiła to od wieków. Nie jest dla niej również wyzwaniem pisanie o nastolatkach. Wiecie, jak to czasem jest – autor próbuje (o zgrozo!) naśladować mowę młodzieżową, a kończy się to jedynie na poczuciu bezbrzeżnego zażenowania u czytelnika. Laura Zimmermann sprawia wrażenie, jakby Greer, główna bohaterka, była jej drugą osobowością – jakby pisanie o niej było dla niej zupełnie naturalne. Cała narracja książki jest więc całkowicie swobodna, a z główną bohaterką niezwykle łatwo sympatyzować.

Problem, jaki poruszany jest w książce, jest jedynie pretekstem do tego, aby mówić o samoakceptacji i lubieniu własnego ciała, czyli o tym, co często tak ciężko jest osiągnąć w młodym wieku. Choć z pewnością nie wszystkie czytelniczki ,,Oczy mam tutaj" obdarzone będą dużym jak u Greer biustem, jednak na pewno żadnej nie będą obce uczucia, jakie budzą się w dziewczynie – niepewność względem zmieniającego się ciała, wstyd przed spojrzeniami ludzi niemających szacunku do ludzkiej fizyczności i brak pewności siebie. W końcu każda z nas, kobiet, na pewnym etapie swojego życia przeżywała podobne chwile. Dlatego tak niesamowicie łatwo jest się wczuć w sytuację Greer.

Książka Laury Zimmermann budziła we mnie niesamowitą radość – jest ona bowiem przełamaniem wartego porzucenia tabu, które wciąż istnieje w naszym społeczeństwie. Jest to książka (między innymi) o piersiach, biustonoszach, dorastaniu i cielesności i cholernie mnie to cieszy. Szczerość i autentyczność z jaką w powieści podchodzi się do tego tematu, trafia prosto do serca i – co najważniejsze – przyczynić się może do zmiany nastawienia wielu młodych osób, które właśnie teraz przeżywają podobne do Greer dylematy. Laura Zimmermann pokazuje bowiem, że każde ciało jest piękne, bez względu na jego wymiary, kolor, kształt… jest piękne, bo jest -NASZE. I możemy z całkowitą śmiałością czuć się z niego dumni.

,,Oczy mam tutaj" przy całej wadze tematu, jaki przemyca, jest niezwykle lekka i przeczytanie jej na jeden/dwa razy nie powinno być większym problemem. Jej mocą jest ogromny ładunek pozytywnych emocji, jakie budzi – podczas czytania wielokrotnie się śmiałam, a po zakończeniu lektury przez dłuższy czas chodziłam z szerokim uśmiechem na ustach. Niewiele było książek, które tak radośnie mnie nastroiły, a sądzę, że każdemu z nas co jakiś czas przyda się tak duży pozytywny impuls, który inspiruje do zmiany myślenia i do działania.

Nie jestem w stanie powiedzieć złego słowa o książce Laury Zimmermann. Chciałabym, aby była bardziej znana, niż jest. Chciałabym, aby przeczytała ją nastoletnia ja z czasów gimnazjum – może wtedy znacznie szybciej polubiłabym się z własnym ciałem i zaakceptowałabym swój wygląd. Chciałabym, aby każda nastoletnia (i nie tylko) kobieta przeczytała tę powieść – jest to historia, która dodaje siły nam wszystkim i każdej z nas z osobna.

/booksofsouls.blogspot.com/

Nastoletnia Greer Walsh chodzi do szkoły średniej, a każdy, kto kiedykolwiek był nastolatkiem, wie, że liceum rządzi się swoimi prawami. Jeśli – tak jak Greer – jesteś bystra i wyróżniasz się na zajęciach z rozszerzonej matematyki, a żadne równanie nie jest dla ciebie wyzwaniem, możesz mieć pewność, że nie przyniesie ci to popularności. Jeśli jednak – tak jak Greer –...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Susza Jarrod Shusterman, Neal Shusterman
Ocena 7,4
Susza Jarrod Shusterman, ...

Na półkach: , ,

Kalifornia mierzy się z najbardziej dotkliwym brakiem wody od stuleci. W ciągu kilku dni woda znika z wszelkiego rodzaju zbiorników, a zdobycie butelki napoju w sklepie pozostawać może jedynie w sferze marzeń. Odwodnienie wkrótce przejmie kontrolę nad każdym bez wyjątku i bezpowrotnie zmieni tych, którym uda się przeżyć klęskę żywiołową. Nastoletnia Alyssa stanie przed zadaniem zapewnienia bezpieczeństwa swojemu młodszemu bratu oraz przetrwania do momentu, w którym nadejdzie pomoc.

Czy kiedykolwiek zastanawialiście się, co by się stało, gdyby pewnego dnia woda przestała lecieć z kranu? Gdyby w sklepie półki, na których zwykle znajdowały się napoje, stały puste? Z pewnością wielu z nas taki scenariusz wydaje co najmniej mało realnym, jeśli nie absurdalnym. A jednak – coraz częściej słyszy się, że zasoby wodne Ziemi mogą w przyszłości znacznie się zmniejszyć, a nawet skończyć się całkowicie. Neal i Jarrod Shustermanowie w ,,Suszy" urzeczywistniają scenariusz, w którym część ludzkości musi zmierzyć się z brakiem wody, chcąc tym samym zwrócić uwagę czytelnika na problemy wynikające z kryzysu klimatycznego.

Chciałabym, aby również w mojej recenzji wybrzmiał apel, jaki wystosowują autorzy książki, związany z koniecznością dbania o środowisko, więc planuję zakończyć post tym, co w tej powieści najlepsze, wcześniej opisując jej wady. Wad tych było niemało, szczególnie w pierwszej części książki, choć przyznaję, że jej druga połowa nieco zmazała w mojej głowie zły obraz ,,Suszy", jaki powstał na skutek zetknięcia się z fatalnymi bohaterami i cechami ich charakterów.

Bohaterowie ,,Suszy" to temat rzeka. Tak naprawdę większość moich notatek z lektury dotyczy właśnie ich, ponieważ postaci te wzbudzały we mnie największe emocje. Były to jednak emocje wahające się pomiędzy obojętnością w najlepszym momencie a niechęcią i poirytowaniem w najgorszym. Jaki był więc problem z bohaterami powieści? Cóż, występowali oni jedynie w dwóch skrajnościach – albo zachowywali się jak głupiutkie kilkuletnie dzieci w ciałach nastolatków, albo zmieniali się w ekspertów od każdej możliwej dziedziny życia. Nie trudno jest się domyślić, że w obu tych odległych od siebie stadiach rozwoju umysłowego niezmiernie irytowali. Kolejni bohaterowie ,,Suszy" pojawiają się w akcji książki stopniowo, natomiast po drugim z kolei przypadku, w którym nowy bohater okazuje się fachowcem od biologii/psychologii/survivalu, a jednocześnie jest nad wyraz napuszony i przekonany o własnej świetności, nie sposób było przewrócić oczami. Oczywiście ten sam bohater kreujący siebie na znawcę świata chwilę później był zdolny rzucić jakiś boleśnie niedojrzały komentarz lub przechwałkę. W ,,Suszy" nie uświadczycie spójności i logiki w kwestii bohaterów.

Generalnie podczas lektury odnosiłam wrażenie, jakby autorzy pisali książkę pod dyktando swoich pomysłów z góry nałożonych na fabułę, nie zważając na to, że wygląda to nienaturalnie. Mam na myśli chociażby sytuację, w której autorzy uznają, że w kolejnej scenie nie będą potrzebować któregoś z bohaterów, więc wcześniej chcąc się go pozbyć, aranżują jakiś krótki dialog, w którym inna postać wysyła tę niechcianą do X miejsca. Tylko że postać ta wysłana jest tam albo z zupełnie absurdalnego powodu, albo w ogóle stamtąd nie wraca, albo wraca, ale nie wspomina się już ani słowem o tym, co się działo tam, gdzie się udała. Takie „pisanie życzeniowe” jest dosyć ryzykowne – bardzo łatwo jest zgubić sens i logikę działań bohaterów i tak niestety stało się w przypadku Neala i Jarroda Shustermanów.

Przyznaję, że ciężko było mi przedrzeć się przez pierwsze 300 stron książki. Nie dawałam już ,,Suszy" większych szans na pozytywną ocenę, jednak książka zaskakująco się poprawiła w swojej ostatniej części. Nie stało się wprawdzie tak, że bohaterowie zmądrzeli lub wydorośleli, jednak autorzy skupili się bardziej na tym, co najistotniejsze dla sensu tej książki – na samej tytułowej suszy i jej skutkach. Walka o przeżycie, w jaką zaangażowani byli bohaterowie, była prawdziwie przejmująca. Myślę, że w dzisiejszym pandemicznym świecie jest nam odrobinę łatwiej wyobrazić sobie sytuację, w której z dnia na dzień zmienia się wszystko, a ludzkie życie zostaje poddane próbie. Być może z tego powodu, a może dlatego, że ostatnie rozdziały książki były o wiele lepiej napisane, wciągnęłam się w końcówkę powieści tak jak to nie miało miejsca nigdy wcześniej. Wciągnęłam się tak mocno, że drobne nieścisłości wciąż obecne w tekście przestały mi tak bardzo przeszkadzać. Gdybym przeanalizowała ,,Suszę" do samego końca, z pewnością nawinęłoby mi się sporo kwiatków, jak chociażby to, że ostatecznie nie określono, skąd przybyła pomoc po klęsce żywiołowej i w jaki sposób się ona zakończyła, mimo że kwestia ta wydaje się być szalenie istotną.

Dla mnie najważniejsze jest to, że autorom koniec końców udało się wywrzeć zamierzone wrażenie. Bo od samego początku odbieram nadrzędny cel powstania tej powieści jako próbę zwiększenia świadomości tragicznych skutków zmian klimatycznych, jednym z których może być susza opisana w książce. Byłoby wyolbrzymieniem, gdybym teraz napisała, że od dziś inaczej będę patrzeć na butelkę wody, jednak właściwie podczas czytania po raz pierwszy zastanowiłam się nad tym, jak przejmująco katastrofalne skutki może mieć dla ludzkości brak wody. Nie są to przecież sprawy, nad którymi przeciętny człowiek zastanawia się na co dzień. Susza jest więc doskonałym pretekstem do rozpoczęcia przemyśleń.

Wiele było wzlotów i upadków podczas mojej lektury ,,Suszy". Zachowanie bohaterów wciąż pozostaje dla mnie zupełnie nie do zaakceptowania, tak samo jak zwracający moją uwagę od czasu do czasu brak ciągu logicznego pomiędzy zdarzeniami. Książce zdecydowałam się jednak dać ocenę pozytywną, ze względu na wrażenie, jakie na mnie wywarła – wrażenie nieodnoszące się bezpośrednio do lektury, lecz do kruchości i ulotności tego, co jako ludzkość posiadamy na świecie i często uznajemy za pewnik. Nie wiem, czy każdy powinien przeczytać Suszę. Wiem jednak, że każdy powinien wyobrazić sobie, jak wiele możemy stracić, jeśli stan naszej planety będzie wciąż niezmiennie się pogarszał. Jeśli świadomość ta i towarzyszące jej działanie może wypływać z książki Neala i Jarroda Shustermanów, wtedy jestem na tak.

/booksofsouls.blogspot.com/

Kalifornia mierzy się z najbardziej dotkliwym brakiem wody od stuleci. W ciągu kilku dni woda znika z wszelkiego rodzaju zbiorników, a zdobycie butelki napoju w sklepie pozostawać może jedynie w sferze marzeń. Odwodnienie wkrótce przejmie kontrolę nad każdym bez wyjątku i bezpowrotnie zmieni tych, którym uda się przeżyć klęskę żywiołową. Nastoletnia Alyssa stanie przed...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Teraz i na zawsze Mikki Daughtry, Rachael Lippincott
Ocena 7,5
Teraz i na zawsze Mikki Daughtry, Rac...

Na półkach: , ,

Kyle i Kimberly tworzyli parę doskonałą. A przynajmniej tak się wydawało. Sześć lat związku sprawiło, że wiedzieli o sobie wszystko i posiadali masę pięknych wspomnień, a jedynie ostatnio w ich codzienności zaczęło pojawiać się coraz więcej kłótni i nieporozumień. Jednak niewielkie spory są przecież czymś normalnym i zawsze można je rozwiązać, prawda?

Kiedy podczas balu maturalnego zdarza się tragiczny wypadek, Kyle nie ma już szansy na pogodzenie się z Kim. Kolejne wydarzenia, jakie następują w jego życiu, odbierają mu wszelką nadzieję na to, że spokojna i szczęśliwa przeszłość może jeszcze wrócić. Wkrótce na swojej drodze spotka jednak dziewczynę, której pojawienie się przywróci mu chęć walki. Czy Kyle będzie w stanie żyć z poczuciem straty i pokonać nękające wspomnienia, które nie dają mu o sobie zapomnieć?

Zdecydowałam się sięgnąć po ,,Teraz i na zawsze" pod wpływem filmu, który niedawno obejrzałam. Mam na myśli ,,Trzy kroki od siebie" – produkcję z Cole’em Sprouse i Haley Lu Richardson w rolach głównych, która powstała na podstawie książki Mikki Daughtry i Rachel Lippincott o tym samym tytule. Film ten bynajmniej mnie nie zachwycił, jednak moje odczucia po jego obejrzeniu były na tyle pozytywne, że postanowiłam dać Teraz i na zawsze szansę, chcąc poznać inną historię, która wyszła spod pióra tego duetu autorek.

W pierwszych dwóch akapitach tej recenzji przedstawiłam Wam krótki opis książki, który jest jednak znacznie uboższy w szczegóły niż te opisy, które możecie zobaczyć na Internecie lub nawet na okładce powieści. Sądzę bowiem, że są one jednym wielkim spojlerem. Wprawdzie nie zdradzają one wszystkiego, jednak to, że przedstawiają pokrótce wydarzenia z 75% książki, jasno wskazuje, że coś jest nie tak. Przed rozpoczęciem lektury powinniście według mnie wiedzieć tylko tyle, że główny bohater będzie musiał zmierzyć się ze stratą.

Internetowe opisy tej książki sugerują jeszcze jedną rzecz – rzekome podobieństwo ,,Teraz i na zawsze" do powieści Johna Greena, Jenny Han czy Davida Levithana. Wprawdzie nigdy nie przepadałam za twórczością Devida Levithana, jednak zarówno Jenny Han, jak i (w szczególności) Johna Greena uwielbiam. Niewiele czasu zajęło mi więc zauważenie, że porównanie to niewiele ma wspólnego z rzeczywistością, a ,,Teraz i na zawsze" przegrywa już na samym starcie z ,,Papierowymi miastami" czy ,,Szukając Alaski". Tak naprawdę ,,Teraz i na zawsze" brakowało bardzo bardzo wiele, aby znaleźć się w tym gronie.

Chciałabym zacząć od jednego z ważniejszych elementów każdej powieści, czyli od bohaterów. Mamy tutaj Kyle’a – chłopaka, który w przeszłości marzył o karierze sportowej, jednak w wyniku kontuzji musiał porzucić swoje plany; mamy Kimberly – dziewczynę Kyle’a, stojącą na czele drużyny cheerleaderek w ich wspólnym liceum, oraz Sama – ostatniego z trójki przyjaciół, stojącego nieco w cieniu Kyle’a i Kim. Jest również Marley, która dołącza do grona bohaterów później. Wiemy o niej tyle, że kocha kolor żółty i uwielbia opowiadać i tworzyć baśnie. Mimo że autorki zadbały o to, aby każdy z bohaterów posiadał kilka charakterystycznych dla siebie cech, w żaden sposób nie potrafiłam się z nimi związać. Wydawało mi się, że cechy te są „narzucone” z góry, a postacie nie ożywają dzięki nim.

Był to tylko jeden z powodów, dla których nie potrafiłam się zaangażować w tę lekturę. Tok akcji też mi w tym nie pomagał. Najgorsza była pierwsza połowa ,,Tu i teraz", w której działo się tak niewiele, że mimo tragizmu sytuacji Kyle’a, czytałam książkę raczej bezwiednie, bez żadnej refleksji. Dramat bohatera, któremu przez długi czas nie towarzyszyło nic innego, zwyczajnie zaczął mi powszednieć. Jego strata i żałoba, jaką przeżywał, nie wydawały mi się na tyle realne i przejmujące, żebym mogła zadowalać się nimi przez prawie 200 stron.

Fabułę książki desperacko ratuje nagły zwrot akcji, którego ja – uśpiona i znudzona pierwszą połową powieści – zupełnie się nie spodziewałam. Z całą pewnością mogę stwierdzić, że Mikki Daughtry i Rachel Lippincott, gdy już udało mi się rozkręcić akcję, utrzymywały jej tempo do samego końca. Nie znaczy to bynajmniej, że po zwrocie akcji ,,Tu i teraz" stała się doskonała, jednak w końcu czytałam z zainteresowaniem. Mimo to nie umknął mojej uwadze fakt, że zdarzenia opisywane przez autorki trzymają się przez cały czas na cienkiej granicy prawdopodobieństwa. Bardzo niewiele brakowało, aby magiczne zbiegi okoliczności przerodziły się w coś nieprawdopodobnego, a i to ostatecznie miało miejsce. Książka, która wcześniej jako tako trzymała się w ryzach, pod koniec zaczyna się mocno rozłazić i następuje ciąg zdarzeń, w które uwierzyć już nie mogłam. Jestem romantyczką i podczas oglądania Bridget Jones wyobrażam sobie, jak wychodzę za mąż za Colina Firtha, jednak moja wiara w siłę miłości ma swoje granice.

Nie spodziewałam się wiele, sięgając po ,,Teraz i na zawsze". Liczyłam na to, że książka zagwarantuje mi podobne emocje, jak te, które odczuwałam podczas oglądania ,,Trzech kroków od siebie" – czyli subtelne wzruszenie i relaks, którego zwykle doświadcza się przy czymś lekkim i niezobowiązującym. Zamiast odprężenia czułam jednak znużenie, a wzruszenie zastąpiła podejrzliwość co do prawdopodobieństwa zdarzeń połączona z niedowierzaniem. Nie uważam, że ,,Teraz i na zawsze" jest złą książką – ani trochę tak nie jest. Gdyby tylko delikatnie zahamować szalejącą wyobraźnię autorek i dodać pierwszej części powieści dynamiki, byłoby znacznie lepiej.

,,Teraz i na zawsze" będzie jedną z tych lektur, które po przeczytaniu odłożę na półkę, i o których wkrótce zapomnę. Było w niej kilka elementów, które wzbudzały we mnie pozytywne emocje (nagły zwrot akcji), było kilka tych, które mi się nie spodobały (bohaterowie, małe prawdopodobieństwo zdarzeń), jednak przez większość czasu towarzyszyło mi neutralne poczucie obojętności. Nie będę ani przekonywać, ani odradzać tej lektury – jeśli lubicie tego typu historie, śmiało możecie spróbować, jeśli jednak spodziewacie się czegoś na miarę ,,Gwiazd naszych wina" (jak sugeruje opis książki), to czeka Was duże rozczarowanie.

Kyle i Kimberly tworzyli parę doskonałą. A przynajmniej tak się wydawało. Sześć lat związku sprawiło, że wiedzieli o sobie wszystko i posiadali masę pięknych wspomnień, a jedynie ostatnio w ich codzienności zaczęło pojawiać się coraz więcej kłótni i nieporozumień. Jednak niewielkie spory są przecież czymś normalnym i zawsze można je rozwiązać, prawda?

Kiedy podczas balu...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Dominika Jachimowska

z ostatnich 3 m-cy
Dominika Jachimowska
2024-03-08 23:03:36
Dominika Jachimowska
2024-02-19 09:48:55
Dominika Jachimowska oceniła książkę Władca much na
4 / 10
2024-02-19 09:48:55
Dominika Jachimowska oceniła książkę Władca much na
4 / 10
Władca much William Golding
Średnia ocena:
7.5 / 10
15128 ocen

ulubieni autorzy [2]

J.K. Rowling
Ocena książek:
7,6 / 10
43 książki
14 cykli
11327 fanów
Matthew Quick
Ocena książek:
7,3 / 10
9 książek
1 cykl
487 fanów

Ulubione

Adam Mickiewicz Pan Tadeusz Zobacz więcej
Madeline Miller Kirke Zobacz więcej
Yaa Gyasi Droga do domu Zobacz więcej
Sharon Huss Roat #niewidzialna Zobacz więcej

Dodane przez użytkownika

Madeline Miller Kirke Zobacz więcej
Madeline Miller Kirke Zobacz więcej
Madeline Miller Kirke Zobacz więcej
Sharon Huss Roat #niewidzialna Zobacz więcej
A.J. Betts Zac & Mia Zobacz więcej
A.J. Betts Zac & Mia Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
456
książek
Średnio w roku
przeczytane
41
książek
Opinie były
pomocne
1 117
razy
W sumie
wystawione
454
oceny ze średnią 6,9

Spędzone
na czytaniu
2 799
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
46
minut
W sumie
dodane
6
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]