Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Chris Carter nie zawodzi. Po raz kolejny dostajemy świetnie napisany thriller. Mimo odrobinę dziwnej końcówki, a w zasadzie dziwnie wybranego mordercy i jego motywów. Jednak mogę polecieć tą książkę z czystym sumieniem.

Chris Carter nie zawodzi. Po raz kolejny dostajemy świetnie napisany thriller. Mimo odrobinę dziwnej końcówki, a w zasadzie dziwnie wybranego mordercy i jego motywów. Jednak mogę polecieć tą książkę z czystym sumieniem.

Zanosiło się wręcz epicko. Nie za wiele fantastyki, sporo intryg i naprawdę fajny klimat. Już byłem skłonny uznać tą książkę za drugą po Moskalu. Tak do 500 strony. Końcówka psuje całkowicie całość, nie przemyślana, czuć, że pisana na szybko, byle skończyć książkę. Może nie jest to tragedia jaką był Komornik +++, ale ewidentnie widać, że autor idzie w ilość a nie w jakość. I na tym zakończę moje przygody z literaturą tego autora, jest za dużo dobrych książek do przeczytania, żeby marnować czas na autora, który nie szanuje czytelnika serwując mu po raz kolejny książkę pisaną byle jak najszybciej wydać.

Zanosiło się wręcz epicko. Nie za wiele fantastyki, sporo intryg i naprawdę fajny klimat. Już byłem skłonny uznać tą książkę za drugą po Moskalu. Tak do 500 strony. Końcówka psuje całkowicie całość, nie przemyślana, czuć, że pisana na szybko, byle skończyć książkę. Może nie jest to tragedia jaką był Komornik +++, ale ewidentnie widać, że autor idzie w ilość a nie w jakość....

Przeczytałem, choć właściwej można to określić przemęczyłem.To siarczysty policzek wymierzony w czytelnika i typowy skok na kasę. Książka kompletnie bez pomysłu, z beznadziejnym zakończeniem. Dużo za to pojawia się odniesień do Youtube. Zatem parafrazując również pewnego twórcę. Panie Gołkowski, wiosło w dłoń i na pokład, galera sama nie popłynie.

Przeczytałem, choć właściwej można to określić przemęczyłem.To siarczysty policzek wymierzony w czytelnika i typowy skok na kasę. Książka kompletnie bez pomysłu, z beznadziejnym zakończeniem. Dużo za to pojawia się odniesień do Youtube. Zatem parafrazując również pewnego twórcę. Panie Gołkowski, wiosło w dłoń i na pokład, galera sama nie popłynie.