-
ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński6
-
ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać7
-
Artykuły„Horror ma budzić koszmary, wciskać kolanem w błoto i pożerać światło dnia” – premiera „Grzechòta”LubimyCzytać1
-
Artykuły17. Nagroda Literacka Warszawy. Znamy 15 nominowanych tytułówLubimyCzytać2
Biblioteczka
2024-04-23
2024-04-11
2024-04-09
2024-04-08
Pierwsza moja ksiązka kwietniowa jest właściwie popularna już w bookmedia i chodzi o opowiadanie od T. Kingfisher pt. „Cierń”.
To jest książka tej pani, która napisała Wypieki defensywne i „Pokrzywę i kośc”, z których czytałam to pierwsze i to był taki średniaczek, ale skoro to opowiadanie jest krótkie, to stwierdziłam, że czemu nie…
I w sumie dobrze, że to było krótkie. To jest historia w klimacie baśniowym. Jest wróżka, która pilnuje pewnej wieży i jest rycerz, który do tej wierzy chce się dostać. Jest tu trochę przekręcony motyw śpiącej królewny, no bo co, jeśli ta śpiąca królewna będzie tą złą?
I to jest jedyna innowacja w tej historii, całość jest pieruńsko nudna, ta cała wróżka Ropuszka żyje tam dwieście lat czy ileś, wcześniej przeżyła to, co przeżyła, a ma tok myślenia jak dziesięcioletnie dziecko. Finalnie nie ma tez wyjaśnione po co miała miejsce pewna podmiana w tej historii, bo generalnie wygląda jakby była kompletnie bezcelowa, zróbmy pranka i zobaczmy, co się stanie. Też słuchałam o wzruszeniach nad tym, dlaczego ta Ropuszka tam koczuje pod tą wieżą i że to takie niesamowite. Mnie to kompletnie nie ruszyło, live happened, no tak bywa, życie.
Ja za tydzień zapomnę o tym opowiadaniu. Jeżeli czytaliście w życiu Bajki Braci Grimm i oglądaliście filmy Disneya, a później po drodze zahaczyliście o opowiadania wiedźmińskie, to ta wersja do niczego wam nie jest potrzebna.
Pierwsza moja ksiązka kwietniowa jest właściwie popularna już w bookmedia i chodzi o opowiadanie od T. Kingfisher pt. „Cierń”.
To jest książka tej pani, która napisała Wypieki defensywne i „Pokrzywę i kośc”, z których czytałam to pierwsze i to był taki średniaczek, ale skoro to opowiadanie jest krótkie, to stwierdziłam, że czemu nie…
I w sumie dobrze, że to było krótkie....
2024-04-05
2024-03-19
Jest to autor, który jest moim odkryciem tego roku, chociaż były tutaj opowiadania zarówno lepsze jak i słabsze. Przy niektórych się wręcz wyłączałam i trochę gubiłam watek, ale np. tytułowy „Gorzki smak czekolady Lucullus”, „Rower, czyli zemsta moralności” albo „Kajaluk” bardzo mi się podobały. Wykraczały też już poza te typowe dla autora historie wojenne. Było tu kilka opowiadań, których punktem wyjścia była kariera sportowa – tenisista, pływaczka, bokser. One mnie trochę męczyły, bo były na jedną nutę i morały chociaż się różniły częściowo, to były bardzo pokrewne. Mimo to sądzę, że każdy tutaj może znaleźć coś dla siebie.
Jest to autor, który jest moim odkryciem tego roku, chociaż były tutaj opowiadania zarówno lepsze jak i słabsze. Przy niektórych się wręcz wyłączałam i trochę gubiłam watek, ale np. tytułowy „Gorzki smak czekolady Lucullus”, „Rower, czyli zemsta moralności” albo „Kajaluk” bardzo mi się podobały. Wykraczały też już poza te typowe dla autora historie wojenne. Było tu kilka...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-18
Gdyby nie to, że miałam filmowe wydanie książki z obszernym posłowiem tłumaczącym najważniejsze tematy tego krótkiego opowiadania oraz to, jak finalnie doszło do ekranizacji, to w ogóle nie zwróciłabym uwagi na te elementy. W sumie dobrze, że to było krótkie, bo do mojego doświadczenie literackiego nie wniosło właściwie nic. Myślę, że było odkrywcze i ważne w momencie oryginalnej premiery, czyli pod koniec lat 90. Dzisiaj już nie szokuje.
Gdyby nie to, że miałam filmowe wydanie książki z obszernym posłowiem tłumaczącym najważniejsze tematy tego krótkiego opowiadania oraz to, jak finalnie doszło do ekranizacji, to w ogóle nie zwróciłabym uwagi na te elementy. W sumie dobrze, że to było krótkie, bo do mojego doświadczenie literackiego nie wniosło właściwie nic. Myślę, że było odkrywcze i ważne w momencie...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-24
2024-04-20
2024-04-18
2024-04-17
2024-04-11
2024-03-28
Być może miałam już za dużo tych klimatów w marcu, bo to kolejna powieść o latach 30. XX wieku w Ameryce. Tematy pokrewne, czyli znów dyskryminacja, z największym naciskiem na dyskryminację i przemoc wobec kobiet. Ale w formie tak chaotycznej i rozlazłem, że każda strona to było wyzwanie.
Jest tutaj wątek morderstwa i ratowania przed wyrokiem raczej niewinnego czarnoskórego. I z pomocą pewnego adwokata próbuje to osiągnąć kobieta z niskiej warstwy społecznej, ale że w ogóle dochodzi do jakiejś zbrodni ja się zorientowałam dawno po, jak nagle była rozmowa o sprawie przed sądem… Bo najpierw zaczynamy od tego, że ten adwokat trafia do jakiegoś domu na odludziu, gdzie mieszka jedna kobieta i kilku zbirów oraz niemowa i niewidzący ojciec. A potem do tego samego domu trafia jakaś młoda kobieta ze swoim fagasem ze studiów, bo mieli wypadek. Ona się czuje zagrożona przez tych facetów z tego domu, chowa się po stodołach, a potem nagle jest ten proces po morderstwie. Kompletnie wszystko od czapy, dialogi zagmatwane i plączące jeszcze bardziej.
Nie uważam, że ta książka była za trudna sama w sobie, ona ma przekaz dobry i jasny,a le prowadzi do tego niepotrzebnie az tak krętymi ścieżkami i po prostu źle się zestarzała.
I naprawdę mam po niej teraz zastój czytelniczy, pierwszy w tym roku.
Być może miałam już za dużo tych klimatów w marcu, bo to kolejna powieść o latach 30. XX wieku w Ameryce. Tematy pokrewne, czyli znów dyskryminacja, z największym naciskiem na dyskryminację i przemoc wobec kobiet. Ale w formie tak chaotycznej i rozlazłem, że każda strona to było wyzwanie.
Jest tutaj wątek morderstwa i ratowania przed wyrokiem raczej niewinnego...
2024-03-25
To jest bardzo naiwna historia, raczej nudna i niewiele wnosząca. Gdyby nie sporadyczne przekleństwa, które też wcale nie są jakoś bardzo uzasadnione fabularnie, to ma to wręcz wydźwięk jak z książek dla dzieci z przesłaniem pod tytułem: „Zakręcaj wodę przy myciu zębów, bo woda jest ważna”.
Dex są postacią irytującą, a jednocześnie płaską i przewidywalną. Momentami mają takie rozkminy na temat świata, jakby się urodzili wczoraj. Budowa świata bazuje na przekazach historycznych i ta cała zmiana społeczna, która zaszła, jest słaba, na zasadzie „O nie, nasze maszyny wykorzystywane dla zysku w fabrykach, zyskały świadomość i od nas odeszły, więc my teraz uznamy ich autonomię i nie będizemy rozwijać dalej żadnej technologii, nie zbudujemy innych robotów, tylko będizemy szanować świat i już”. Rozumiem, że sam przekaz nie ma się skupiać na tej przeszłości, ale ta przemiana społeczna po prostu do mnie nie przemawia, jest dziurawa jak sito mimo wszystko.
Najmocniejszym elementem tutaj jest Mszaczek, czyli robot. Ono ma momentami większą wiedzę o świecie i funkcjonowaniu na planecie niż Dex, którzy podróżują setki kilometrów ze swoją herbatą. No i jest o niebo sympatyczniejsze.
Wywalić z tego te 5 przekleństw na krzyż i zrobić lekturę dla młodszych dzieci w szkole, to się tam nadaje.
To jest bardzo naiwna historia, raczej nudna i niewiele wnosząca. Gdyby nie sporadyczne przekleństwa, które też wcale nie są jakoś bardzo uzasadnione fabularnie, to ma to wręcz wydźwięk jak z książek dla dzieci z przesłaniem pod tytułem: „Zakręcaj wodę przy myciu zębów, bo woda jest ważna”.
Dex są postacią irytującą, a jednocześnie płaską i przewidywalną. Momentami mają...
2024-03-20
Jest to oczywiście powieść dotykająca tematów nierówności społecznych, rasizmu i dyskryminacji w wydaniu nie tylko dla dorosłych. Przy okazji wspomnę, że miałam wydanie z biblioteki od wydawnictwa Rebis, ale wydane w ramach serii Cała Polska Czyta Dzieciom. Był to rok 2006 i książka miała wyraźne oznaczenie wiekowe – powyżej 14 lat. A 20 lat później musimy się niemal pałować słownie z wydawcami i ich upominać, że sprzedają książki adresując je do za młodego czytelnika i nie podają oznaczenia nawet 18+ na książkach, o młodszych zakresach nie wspominając….
No ale wracając do książki: mamy tutaj pokazaną z perspektywy dziecka historię rodziny i pewnej sprawy sądowej. Dziewięcioletnia Scaut Finch chodzi do szkoły, do której trafiają dzieci pochodzących z rodzin na różnym poziomie społecznym. Ma starszego brata. W domu często opiekuje się nimi czarnoskóra służąca Calpuria, a głową rodziny jest ojciec, znany adwokat. I to on dostaje zlecenie obrony z urzędu pewnego czarnoskórego chłopaka i w sprawę angażuje się porządnie i profesjonalnie, a skutki tego zaangażowania odczuwają poza nim przede wszystkim dzieci.
Powieść mądra, angażująca młodego czytelnika, ucząca w sposób wyważony, choć bezpośredni o sprawach bardzo ludzkich.
Choć oczywiście dużo bardziej pasuje do społeczeństwa amerykańskiego, to i u nas zacznie być ważna tematyczne, bo nasz kraj też się zmienia. Nie uważam, ze ograniczenie wiekowe należy tutaj zmienić – to jest nadal bardzo dobry pomysł na lekturę, wymagający zaangażowania opiekuna lub nauczyciela i tłumaczenie różnic w stosunku do zasad świata współczesnego i można z niej wtedy wynieść jeszcze więcej, oswajając z trudnymi tematami, bo tez nie chodzi o to, żeby młodych ludzi trzymać pod kloszem do 18-stki,a potem wymagać, żeby sobie w życiu radzili.
Jest to oczywiście powieść dotykająca tematów nierówności społecznych, rasizmu i dyskryminacji w wydaniu nie tylko dla dorosłych. Przy okazji wspomnę, że miałam wydanie z biblioteki od wydawnictwa Rebis, ale wydane w ramach serii Cała Polska Czyta Dzieciom. Był to rok 2006 i książka miała wyraźne oznaczenie wiekowe – powyżej 14 lat. A 20 lat później musimy się niemal...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-18
Napisana pięknym językiem, płynącym pomimo raczej spokojnych wydarzeń. Na pewno warto, jeżeli czujecie, że to jest moment na taką książkę.
Napisana pięknym językiem, płynącym pomimo raczej spokojnych wydarzeń. Na pewno warto, jeżeli czujecie, że to jest moment na taką książkę.
Pokaż mimo to
Motyw wydaje się spoko. Jednak im dalej w las uniwersów, tym bardziej czuć, że autorka miała sto pomysłów na te światy i koniecznie chciała je w tej jednej książce upchnąć. Wiec praktycznie przez pół książki słuchałam tylko o tym, jak nasi bohaterowie przeskakują do kolejnych światów i odkrywają nowe wersje siebie i to, że w tych innych światach ich losy się inaczej potoczyły i ich wersje bardzo się różnią od nich i siebie nawzajem.
Kompletnie nie ma budowania napięcia, oni mają niby w głowach to, że chcą się dowiedzieć, kto ich w te przestępstwa wrobił, domyślają się, ze to jakieś inne ich wersje, ale tak sobie skaczą z jednego świata do drugiego, nie wiadomo po co. Bo to nie jest tak, że ten wersje chcą im pomóc i dlatego oni w ogóle się wynoszą tam po kolei do nich, tylko oni też się w trakcie dowiadują, że tam jest jakieś oskarżenie poważne i między wymiarowy nakaz aresztowania. Więc ja kompletnie nie rozumiem ich motywacji.
Nie ma to zresztą większego znaczenia, bo całość jest zwyczajnie nudna i nie angażująca. Nic mnie nie skłoniło, żeby tym bohaterom albo jednemu z nich kibicować w jakikolwiek spokój. Strasznie papierowi i puści w środku. A przekaz i morał całej historii był na bardzo płytkim poziomie.
Pomysł na świat, którego kompletnie nie wykorzystano i wynudziłam się.
Motyw wydaje się spoko. Jednak im dalej w las uniwersów, tym bardziej czuć, że autorka miała sto pomysłów na te światy i koniecznie chciała je w tej jednej książce upchnąć. Wiec praktycznie przez pół książki słuchałam tylko o tym, jak nasi bohaterowie przeskakują do kolejnych światów i odkrywają nowe wersje siebie i to, że w tych innych światach ich losy się inaczej...
więcej Pokaż mimo to