-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Spotkanie“ Agnieszki PtakLubimyCzytać2
-
ArtykułyŚwiętujemy Dzień Ziemi 2024. Oto najciekawsze książki dla każdego czytelnikaAnna Sierant17
-
ArtykułyPokaż książkę, zgarnij kawę! Lubaszka łączy siły z Wydawnictwem W.A.B i UroborosLubimyCzytać2
-
Artykuły„Muzea to miejsca cudów w zasięgu ręki” – wywiad z Thomasem Schlesserem, autorem książki „Oczy Mony”LubimyCzytać2
Biblioteczka
Reportaże młodej autorki pokazują niesprawiedliwość naszej codzienności i bezsilność człowieka wobec anomalii polskiego wymiaru rzekomej sprawiedliwości. Czytając poszczególne historie krzywd nienaprawionych bohaterów dowiadujemy się, że źródłem dramatów są nie tylko decyzje bezdusznych ludzi, ale leżący u ich podstaw wadliwy system. Przykładem jest awansowanie pracowników wyższego szczebla w policji na podstawie statystyk skuteczności. W praktyce doprowadziło to do oportunistycznej taktyki wszczynania śledztwa w sprawie zabójstwa dopiero kiedy znany jest morderca, czyli złapany na gorącym uczynku i taki który sam się przyznaje. W ten sposób osiągnięto w Polsce niemal 100% wykrywalność sprawców zbrodni. W innych przypadkach nie gromadzi się materiałów, nie prowadzi postępowania albo próbuje przerobić morderstwo na zaginięcie, wypadek albo samobójstwo. Stanowiska w resorcie są w większości obsadzane na podstawie kryteriów osobistych sympatii, zamiast kompetencji i doświadczenia.
Reportaż napisany prostym językiem, w kontraście do hiperbolicznych emocji jakie wywołuje. Za słownym minimalizmem i lekkością pióra stoi dobrze przemyślany plan dziennikarskiego śledztwa z trafionymi pytaniami zadawanymi kluczowym postaciom dramatów. Przypomina mi to reporterski styl Swietłany Aleksijewicz, co jest z mojej strony ogromnym komplementem. To takie pisanie jak taniec baletowy - widzimy jak lekko łatwo i z uśmiechem po scenie poruszają się tancerze, ale stoi za tym długa nauka i praktyka. Nazwisko autorki jeszcze będzie głośne.
Reportaże młodej autorki pokazują niesprawiedliwość naszej codzienności i bezsilność człowieka wobec anomalii polskiego wymiaru rzekomej sprawiedliwości. Czytając poszczególne historie krzywd nienaprawionych bohaterów dowiadujemy się, że źródłem dramatów są nie tylko decyzje bezdusznych ludzi, ale leżący u ich podstaw wadliwy system. Przykładem jest awansowanie pracowników...
więcej mniej Pokaż mimo to
Ciekawa historia Mevluta i jego miasta Stambułu od lat 60. do teraz. Świetnie się czyta, wciąga.... dlaczego wybitna ?
Autor, a jest to coraz rzadszym zjawiskiem, kreuje prawdziwy świat przedstawiony, a nie tylko spisuje swoje lub bohaterów dywagacje, refleksje, emocje, strumień przeintelektualizowanej świadomości. Tutaj, przeciwnie, widać starania o obiektywne i z bardzo różnych punktów widzenia przedstawianie stambulskiego świata, historii jego mieszkańców i zmian zachodzących w tym magicznym mieście na granicy Azji i Europy. Głos mają po kolei różni bohaterowie. To samo wydarzenie, temat opisują różne postaci, a ich brak wykształcenia daje gwarancję bardziej obiektywnego opisu, pozbawionego "filtrów" obecnych w głowach tych co dużo czytają, dużo wiedzą, dużo rozmyślają - filtrów nie mających wiele wspólnego z rzeczywistością, a raczej ją przekłamujących nawet jeśli w dobrej wierze. Mądrość bohaterów płynie z ich pokornej wobec życia postawy, etosu pracy i rodziny.
Pod wpływem tego jak Pamuk przedstawił świat w powieści postanowiłam wybrać się do Stambułu i sama zobaczyć wielkie place budowy, wysokie apartamentowce zastępujące ostatnie sklecone z byle czego domy, które w latach 60. i 70. budowali przybyli z wiejskich obszarów ludzie, spróbować wódki Raki, prażonej ciecierzycy, a przede wszystkim sprzedawanej przez Mevluta Buzy. Porozmawiać z ludźmi, dostrzec róznice między tymi bardziej "europejskimi" i bardziej "azjatyckimi" mieszkańcami. Dzięki powieści moje zwiedzanie miasta miało magiczny wymiar. Dzielnica Beyoglu, wspinaczka na plac Taksim od strony Bosforu i wyobrażanie sobie jak ciężko musiało się tam wciągać wózek sprzedawcy buzy czy pilavu, smakowanie potraw znanych z książki, witanie dnia widokiem na Bosfor - spędziłam niezwykły tydzień i doinformowałam się w temacie historii Turcji, a inspiracją i zalążkiem tej niezapomnianej przygody była powieść "Dziwna myśl w mej głowie". To chyba wystarczający argument by uznać ją za wybitną. Teraz wiem o Turcji duuuuuuużo więcej.
Ciekawa historia Mevluta i jego miasta Stambułu od lat 60. do teraz. Świetnie się czyta, wciąga.... dlaczego wybitna ?
Autor, a jest to coraz rzadszym zjawiskiem, kreuje prawdziwy świat przedstawiony, a nie tylko spisuje swoje lub bohaterów dywagacje, refleksje, emocje, strumień przeintelektualizowanej świadomości. Tutaj, przeciwnie, widać starania o obiektywne i z bardzo...
Książka Swietłany Aleksiejewicz stanowi reportaż mający ukazać jak żyje, kocha, czuje, myśli Homo Sovieticus po upadku ZSRR, co stanowi o jego odrębności od reszty Europejczyków czy Azjatów. Bliskie jest mi podejście autorki do zadania. Pisze ona:
„Cywilizacja radziecka….Spieszę się, by utrwalić jej ślady. Znajome twarze. Wypytuję nie o socjalizm, ale o miłość, zazdrość, dzieciństwo, starość. O muzykę, tańce, fryzury. O tysiące szczegółów życia życia, które zniknęło. To jedyny sposób, żeby zapędzić katastrofę w ramy czegoś zwykłego i spróbować coś opowiedzieć. Czegoś się domyślić. Nie przestaję się dziwić temu, jak ciekawe jest zwykłe ludzkie życie. Nieskończona liczba ludzkich prawd….. Historię interesują tylko fakty, emocje zostają za burtą. Z zasady nie mają wstępu do historii. A ja patrzę na świat oczami humanisty, nie historyka. Jestem zdziwiona człowiekiem….” Rosja odsłania się z opowiadań przypadkowych bohaterów książki, którzy wspominają przeszłość i komentują teraźniejszość. Pokazane zostają trzy epoki, z czego najszerzej ta po upadku ZSRR.
Rosja stalinowska to bezlitosny terror, strach i zupełna niepewność kolejnego dnia, plaga donosicielstwa. Tata autorki wspominał, że „kiedy wracali z wakacji, często nie zastawali już nikogo ze znanych wykładowców, wszyscy siedzieli w więzieniu”. Z kolei po wojnie fińskiej, gdy nastąpiła wymiana jeńców Finowie uściskami witali swoich, Rosjanie aresztowali odzyskanych rodaków i wysłali do łagrów. „Po wojnie każde spóźnienie do pracy… Kto się spóźnił o dziesięć minut – do kryminału. Uratował mnie brygadzista: <<powiesz, że cię wysłałem na wyrobisko>>. Ale jakby kto doniósł to i jego by przymknęli.”
Rosja Chruszczowa i Breżniewa – świat Mistrza i Małgorzaty, lektury zresztą wtedy dysydenckiej – wykształconych oczytanych nonkonformistów znajdziemy tylko wśród stróżów i palaczy, którzy za swoją wewnętrzną wolność płacą, zarabiają mniej. Wprowadzono kuchnie w mieszkaniach jednorodzinnych zamiast wielorodzinnych komunałek. Kuchnia stała się centrum idei antyrządowych, dyskusji filozoficznych. „Co też Rosjanie mają w duszy? (…) Lubimy sobie pogawędzić w kuchni, poczytać książkę. Najważniejszy u nas zawód to czytelnik. Albo widz. Mamy też poczucie własnej wyjątkowości, choć żadnych ku temu podstaw, jeśli nie liczyć ropy naftowej i gazu.” Tymczasem „rosyjskie powieści nie uczą, jak osiągnąć sukces. Jak zostać bogatym.”. Dlatego gdy nadeszła Rosja Gorbaczowa - epoka krachu idei komunistycznej - bogaczami stali się najczęściej ci niewykształceni i nie czytający. Można odnieść wrażenie, że winę za wszystko ponoszą pisarze i gdyby tylko Benjamin Franklin był Rosjaninem wszystko potoczyłoby się inaczej.
Okres przemian ustrojowych, rok 1991, przełom zajmuje sporo miejsca w książce jako katalizator rosyjskości w nowym wydaniu, wydaniu w którym wszystko jest na opak. „Podczas pierestrojki wszystko się skończyło. Nadszedł kapitalizm….. Dziewięćdziesiąt rubli stało się dziesięcioma dolarami.” Społeczeństwo omawiało tylko literaturę w kuchni, studiowało filozofów. Ludzie radzieccy to humaniści i romantyczni straceńcy. Godnie było brzydzić się pieniądzem. Tymczasem ci, którzy czytać nie lubili wzięli kraj w swoje ręce. Byli członkowie partii komunistycznej rozprzedali za pół darmo mienie państwowe, wielu zwykłych, nie czytających, handlem dorobiło się fortun i rozpoczęła się w Rosji władza pieniądza. Bohaterami tłumów nie byli już i nie są bardowie stepów akermańskich czy lasów syberyjskich, ale żony milionerów opowiadające o swoich zakupach. Pozostali romantyczni straceńcy pełni goryczy, rozczarowania nową rzeczywistością i nostalgii za starą. „Teraz wstyd być biednym, niewysportowanym.” Handel pozwalał dobrze żyć, a jednocześnie był powodem do wstydu. Człowiek radziecki był i jest człowiekiem rozdartym, jest humanistą i romantykiem, ale chce dóbr materialnych zawzięcie ponieważ zawsze mu ich brakowało. Jednocześnie pogardza tymi, którzy mają duże pieniądze i niskim poważeniem darzy zawody związane z handlem, nie szanuje pracy.
Oto fragment rozmowy dotyczącej podziału ziemi po upadku ZSRR:
„ – A ziemię wam dawali?
- Kto by tam się z nią mordował? Chcesz, bracie, to bierz. U nas wziął taki jeden, Waśka Krutoj. Młodszy chłopak ma osiem lat, a już za pługiem chodzi razem z ojcem. Jak się do niego kto najmie do roboty, to człowiekowi ani pospać nie da, ani ukraść. Faszysta jeden!”
A z drugiej strony, dla tych którzy się nie lenili, tudzież nie czytali książek, czasy Gorbaczowa były idealnym momentem na szybkie dorobienie się. Społeczeństwo kupowało wszystko co zachodnie, nagle dostępne luksusy jak jeansy czy kawa rozpuszczalna, śliczne kolorowe ubrania zamiast „sukienek godnych staruszek”.
Ci, w których zwyciężył duch wielkiej rosyjskiej inteligencji pozostali na uczelniach głodując po reformach Gajdara, gdy pieniądz stracił na wartości. „W odległych kątach parków sadziliśmy kartofle…. Jeść tygodniami same kartofle – to jest głód czy nie? Albo samą kiszoną kapustę? Do końca życia nabrałam do niej obrzydzenia. Nauczyliśmy się robić czipsy z obierzyn kartoflanych, przekazywaliśmy sobie ten cudowny przepis: wrzucić łupiny do wrzącego oleju słonecznikowego i dać jak najwięcej soli. Mleka nie było, ale sprzedawano lody, więc kaszkę mannę gotowano na lodach”. „Młodszy brat po lekcjach mył samochody, sprzedawał w metrze gumę do żucia i różne gówna, zarabiając więcej od naszego ojca….. A ojciec był uczonym. Docentem!”.
Pierestrojka to także okres, w którym można było zacząć grzebać w historii, dowiedzieć się z akt kto kiedyś doniósł na kogoś. Okazywało się, że zło ma maskę sympatycznej i pięknej cioci, najlepszej przyjaciółki. Kobieta, która samotnie wychowywała w komunalce córkę została nagle aresztowana. Wyprowadzana z mieszkania krzyknęła do najlepszej przyjaciółki, żeby ta zaopiekowała się jej pięcioletnią córeczką i nie oddawała jej do domu dziecka. Wróciła po piętnastu latach i całowała przyjaciółkę po rękach dziękując za opiekę nad córką, a niedługo potem dowiedziała się, że to z jej donosu została uwięziona. Popełniła samobójstwo. Człowiek radziecki nie kieruje się rozumem, bo rozumem ogarnąć nie dałoby się całej tej historii, przetrwać mrozu ani głodu, utraty najbliższych, żeby przeżyć piekło trzeba serca, duszy i odwagi. Natomiast gdy nastaje spokój, odwilż, epoka rozumu, ginie człowiek radziecki nieprzystosowany do wolności, spokoju, harmonii. Tak jak w prehistorycznych czasach nie przetrwały największe i najsilniejsze gady tylko stałocieplne ssaki tak w momencie przejścia od komunizmu do drapieżnego kapitalizmu stałość, emocjonalny marazm i racjonalne myślenie zadecydowały o sukcesie nielicznych.
Jak wynika z wielu relacji w książce w Rosji istnieje wielki sentyment do czasów radzieckich. Ludzie dowiedzieli się złego, ale tęsknią za poczuciem bezpieczeństwa, misji, poświęcenia dla narodu, braterstwa, być może małego wyboru wędlin, ale dostępnego dla każdego, przyjaźni pielęgnowanych w kuchni, na które nie starcza teraz czasu.. Brakuje im poczucia bycia kimś specjalnym, niezwykłym. „Sztuka kocha śmierć, a nasza to już wyjątkowo. Kult ofiary i śmierci mamy we krwi”. Pokolenia urodzone w latach 50., 60. I starsze często wciąż wierzą w socjalizm. Młodzi, rozczarowani, chcą wyjechać z kraju. Z jednej strony wątpliwy etos pracy, z drugiej ciężka harówka za granicą, brzydzenie się pieniądzem i nieustanna za nim pogoń – dychotomia Rosjan uderza czytelnika „Czasów secondhandu”.
Także miłość zajmuje poczesne miejsce w historiach bohaterów. Naród uczuciowy, namiętny, porywczy, zaczytany, więc i miłość gorąca wielka z całego serca i bez próby racjonalnego podejścia do fenomenu. Miłość do męża i do dzieci, kobiety porzucające dzieci i męża dla innego, w imię miłości, wyjazd na drugi koniec kraju w imię miłości, ślub po kilku miesiącach znajomości w imię miłości. Rosyjskie jest miłowanie słabego, współczucie i pasja, pomoc – te cechy zrodziły wśród kobiet tradycję pisania do więźniów. Pisanie listów, często przeradzało się w miłość. Miłość nazbyt często, czy to z kryminalistami czy też niekaranymi mężczyznami, rozmywała się w wódce i uderzeniach, które jak to ładnie kiedyś napisał Zola w Nanie odmierzały czas niczym tykanie zegara. Rosyjski mężczyzna ma psychikę zniszczoną wojnami, walkami, biedą – pije i bije, a rosyjska kobieta kocha. Taki obraz wyłania się z relacji bohaterów.
Jest też ogromnie dużo świadectw dotyczących realiów życia w republikach postradzieckich po upadku komunizmu. Tu na pierwszy plan wychodzi nagle rozbudzona nienawiść do Rosjan. Lokalna ludność morduje bestialsko wszelkich przybyszów, a w najlepszym razie wypędza. Rosjanie z dnia na dzień z braci stają się wrogami. Wojny cywilne. Przytaczane opowieści mrożą krew w żyłach i niestety stanowią część osobistej historii Rosjan i mieszkańców republik ościennych. Czy jednak nastała demokracja, kapitalizm? Z opowieści wyłania się jedynie krwawy terror i potworna bieda. Warto sięgnąć też po książkę Tiziano Terzani, włoskiego podróżnika i reportażysty, który w 1991 roku podróżował z Chin do Moskwy odwiedzając po kolei nowopowstające republiki postsowieckie, co opisał w książce „Dobranoc, panie Lenin!”. Terziani obarcza politykę stalinowską za doprowadzenie do ekonomicznego braku samowystarczalności miejscowych ludzi. Dodatkowo, pojawiają się u niego opinie, że tendencja do ustanawiania autorytarnej władzy zamiast demokracji ma o wiele dłuższe tradycje niż komunizm i sięga poprzedzającego go ustroju jaki panował w obecnej Kirgizji, Turkmenistanie, Uzbekistanie czy Kazachstanie, a mianowicie systemu feudalnego. Z jego książki wiemy, że w republikach postsowieckich w jeden dzień liderzy partii komunistycznej wypisywali się z partii i przejmowali jej majątek jako nowa demokratyczna władza lokalna.
O ile Terziani rozmawia z wysoko postawionymi urzędnikami, a nawet prezydentami republik i ma kontakt z władzą, o tyle bohaterowie Swietłany Aleksiejewicz to zwykli, nierzadko przypadkowi ludzie, sporadycznie bohaterowie lokalnych gazet w związku z zamachem terrorystycznym albo samobójstwem czy tajemniczym morderstwem. Książka zadziwia, szokuje, wzrusza, czyta się znakomicie. Co więcej, moim zdaniem, sporo cech homo sovieticus można odnaleźć w naszej polskiej mentalności. Jest jednak ogromna różnica – nie mamy w sobie tyle agresji. Bo agresja rodzi się z agresji, a tej w historii ZSRR, a także w momencie jej rozpadu jak i teraz było i jest o wiele więcej niż w dziejach Polski. Wojna jest największym dramatem ludzkości.
Książka Swietłany Aleksiejewicz stanowi reportaż mający ukazać jak żyje, kocha, czuje, myśli Homo Sovieticus po upadku ZSRR, co stanowi o jego odrębności od reszty Europejczyków czy Azjatów. Bliskie jest mi podejście autorki do zadania. Pisze ona:
„Cywilizacja radziecka….Spieszę się, by utrwalić jej ślady. Znajome twarze. Wypytuję nie o socjalizm, ale o miłość, zazdrość,...
Transplantologia - temat mi bliski. Czekam na przeszczep wątroby mojej 7-letniej córki. Trzeci już raz wróciłyśmy do domu ze starą, tym razem dlatego, że naczynia dawcy były za drobne. Była już umyta do operacji, gdy kończyłam "Serce pasowało". Gdyby nie zawodowa pasja i poczucie służby człowiekowi, gdyby nie poświęcenie także życia rodzinnego, a do tego spokoju sumienia, ta gałąź medycyny nigdy by się nie rozwinęła. Gałąź młoda, mocno niedoświetlona w polskiej rzeczywistości, ma jednak wybijająca nowe pędy z mocnego już i dobrze zauważalnego w Europie konaru.
Historia polskiej transplantologii rozpoczęła się w latach 70. od przeszczepionej nerki. W tamtych czasach nawet dializa, czyli w zasadzie siedzenie podłączonym do maszyny filtrującej na pełen etat, była luksusem, a tu nagle szansa na normalne życie jak przed chorobą. Pierwszy przeszczep jednak nie przedłużył życia pacjentce. Pierwsi pacjenci w każdym z tych pierwszych razów - serca, płuc, wątroby czy szpiku - to byli zawsze pacjenci bez szans, tacy gdzie lekarze w najgorszym razie ryzykowali, że zamiast 3 miesięcy przeżyją 3 dni. Często opcja 3 dni wygrywała. Wystarczy niejednemu żeby mieć problemy z zasypianiem, palić jak smok albo jak prof. Religa za często sięgać po kieliszek. A jednak to była droga jedyna do celu. Słuszna. Poświęcenie. Dla lekarzy, bohaterów tej książki, tydzień pracy miał 7 dni, a każdy dzień 12 godzin, a może nawet więcej. Lekarze jeździli za granicę, do Stanów i Wielkiej Brytanii podglądać przeszczepy, a potem chcieli to samo robić w Polsce. Brakowało sprzętu, więc sami go wymyślali i konstruowali, jak na przykład tak zwane płucoserce - niezbędne do operacji na otwartej klatce piersiowej.
Książka omawia kolejno przeszczepy nerek, serca, wątroby, szpiku, wspomina o płucach, jelitach. Są także przeszczepiane kończyny, doszywane ręce, które w mniejszym lub większym stopniu odzyskiwały sprawność. Kobiece przedramię doszyte mężczyźnie nabiera cech męskich, takich jak owłosienie pod wpływem jego hormonów. Po latach pacjent tylko paznokcie zauważa nieco inne niż przy ręce, z którą się urodził. Każda opowieść to fascynująca historia i próba odtworzenia pasji, z jaką podchodzili do pracy transplantolodzy. Jest też wzmianka o Poltransplancie - instytucji stworzonej na potrzeby koordynowania przeszczepów, organizowania pobrań od dawców i kontaktowania ich z biorcami.
Dobrze napisana, wnikliwa praca reporterska i mogę nie być obiektywna, ale chyba wciągnie także osoby nie mające tak emocjonalnego stosunku do tematu jak ja. Polecam.
Transplantologia - temat mi bliski. Czekam na przeszczep wątroby mojej 7-letniej córki. Trzeci już raz wróciłyśmy do domu ze starą, tym razem dlatego, że naczynia dawcy były za drobne. Była już umyta do operacji, gdy kończyłam "Serce pasowało". Gdyby nie zawodowa pasja i poczucie służby człowiekowi, gdyby nie poświęcenie także życia rodzinnego, a do tego spokoju sumienia,...
więcej mniej Pokaż mimo to
To jest historia, która wciąga jak oko cyklonu, życiowa przez to, że tak bardzo nieprawdopodobna, zaskakująca pełna zwrotów akcji w najmniej spodziewanym momencie, a jednocześnie konsekwentna, konkretna, do rzeczy, dwubieguowa jak główny bohater. Dwubiegunowość naszych działań, uczuć, myśli ukazuje brutalną przypadkowość ludzkich kolei losu, przypadkowość która dotyczy wszystkich, choć u osób takich jak Szapiro odgrywa jeszcze większą rolę. Można więcej zgarnąć, można wszystko przegrać. Jakub podczas sprawdzianu jakim było życie wybierał wszystkie możliwe odpowiedzi na raz, wybierał odpowiedzi kompletnie sprzeczne z jego wewnętrznym przekonaniem, nie wybierał żadnej, oraz zmieniał pytania tak by pasowały do wybranej odpowiedzi. Miał dobre serce i pomagał, mordował z zimną krwią, dbał o dobry wizerunek szlachetnego mieszczanina, jak również złą famę zdolnego boksera. Lojalny, przystojny, troskliwy, hojny, bezwzględny, nieprzejednany, brutalny, kochający pieniądze, sukcesy odnosił tylko w kwestiach obojętnych mu emocjonalnie. Cokolwiek osiągnął zawalił w jednym dniu zgubiony przez własne libido. Co ciekawe być może najlepszy seks przeżył ani nie z ukochaną żoną ani nie z miłością swojego życia Ryfką. Ot ironia losu. Opamiętał się, powstał i zaszedłby daleko gdyby nie śmierć jego dzieci. Narażenie własnych dzieci na śmierć to w zasadzie jedyne co złamało dwubiegunowego Jakuba Szapiro. Miłość prawdziwa dzika zrodzona z nieświadomej jedności ciała i duszy osiągniętej w zetknięciu z inną osobą dwubiegunową, lojalną, piękną, troskliwą, hojną, bezwzględną, nieprzejdnaną, brutalną, kochającą pieniądze, odnoszącą sukcesy w kwestiach neutralnych emocjonalnie, ta miłość do Ryfki niechciana i pożądana zarazem, zawieszona na wiele lat a potem odbudowana na gruzach poprzedniego życia i kosztem innych żyć - dzieci i żony, nie mogła już być nigdy źródłem spełnienia.
Genialnie napisane.
To jest historia, która wciąga jak oko cyklonu, życiowa przez to, że tak bardzo nieprawdopodobna, zaskakująca pełna zwrotów akcji w najmniej spodziewanym momencie, a jednocześnie konsekwentna, konkretna, do rzeczy, dwubieguowa jak główny bohater. Dwubiegunowość naszych działań, uczuć, myśli ukazuje brutalną przypadkowość ludzkich kolei losu, przypadkowość która dotyczy...
więcej Pokaż mimo to